tzn, ze co – tylko jesli sam swoja Chomolungma zdobedziesz/nalog pokonasz, jestes gosc, twardziel, a jak skorzystasz z pomocy, to i tak masz szanse tylko chwile cieszyc sie ladnym widokiem?
Chyba nie uświadamiasz sobie tego, jak często tak to właśnie wyglada. Ci alkoholicy, którzy ida na terapie po raz enty itd.
Nie dysponuje zadnymi statystykami, ale mysle, ze znalazlyby sie przyklady ludzi, ktorzy zerwali z nalogiem sila wlasnej woli, by potem do niego wrocic, jak i takich, co skorzystali z pomocy, by wyjsc na prosta i nigdy nie stoczyli sie ponownie w dol.
jasne, ale ja nie mówie o jednostkowych przypadkach, tylko o prawidłowościach. Ponoć bywaja kobiety, które w chwili zagrozenia potrafia unieść samochód i wydobyć spod niego dziecko, ale nikt nie zatrudnia kobiet w warsztatach samochodowych na stanowisku podnosnika, prawda?
Ty zakladasz (a przynajmniej tak mi sie wydaje), ze kazdy korzystajacy z pomocy sie od niej uzaleznia, ze terapie/terapeuci produkuja slabeuszy.
w olbrzymiej części przypadków tak właśnie jest. Do tego powstaje utrwalający się z czasem kod kulturowy rozmiękczający społeczność.
A ja uwazam, ze oznaka wlasnej sily moze byc zdanie sobie sprawy z wlasnej slabosci
oczywiście, od tego wartozacząć
i zwrocenie sie o pomoc – w koncu nie musze o nia prosic na kleczkach i we lzach. I ze terapia moze mnie uczynic silniejszym, a nie rozmemlanym i uzalajacym sie wiecznie nad soba, zdanym do konca zycia na innych.
jasne, tak byc może. Ale powtórzę, mnie niespecjalnie interesuje to, jakie są jednostkowe przypadki. Bo wiadomo, że nie ma na świecie jakichs żelaznych reguł, które pasują absolutnie do wszystkich i do wszystkiego. Że te reguły, które my rozpoznajemy jako reguly to sa tylko bardzo uproszczone modele oddające tylko część prawdy z tego niezmierzonego bogactwa jakim jest świat. To wszystko wiadomo.
Ja sobie tu nie uzurpuje prawa do mówienia o jakichs prawdach absolutnych, pankosmicznych etc. Natomiast mówie o prawidłowościach stosunkowo łatwo obserwowalnych.
Anett
tzn, ze co – tylko jesli sam swoja Chomolungma zdobedziesz/nalog pokonasz, jestes gosc, twardziel, a jak skorzystasz z pomocy, to i tak masz szanse tylko chwile cieszyc sie ladnym widokiem?
Chyba nie uświadamiasz sobie tego, jak często tak to właśnie wyglada. Ci alkoholicy, którzy ida na terapie po raz enty itd.
Nie dysponuje zadnymi statystykami, ale mysle, ze znalazlyby sie przyklady ludzi, ktorzy zerwali z nalogiem sila wlasnej woli, by potem do niego wrocic, jak i takich, co skorzystali z pomocy, by wyjsc na prosta i nigdy nie stoczyli sie ponownie w dol.
jasne, ale ja nie mówie o jednostkowych przypadkach, tylko o prawidłowościach. Ponoć bywaja kobiety, które w chwili zagrozenia potrafia unieść samochód i wydobyć spod niego dziecko, ale nikt nie zatrudnia kobiet w warsztatach samochodowych na stanowisku podnosnika, prawda?
Ty zakladasz (a przynajmniej tak mi sie wydaje), ze kazdy korzystajacy z pomocy sie od niej uzaleznia, ze terapie/terapeuci produkuja slabeuszy.
w olbrzymiej części przypadków tak właśnie jest. Do tego powstaje utrwalający się z czasem kod kulturowy rozmiękczający społeczność.
A ja uwazam, ze oznaka wlasnej sily moze byc zdanie sobie sprawy z wlasnej slabosci
oczywiście, od tego wartozacząć
i zwrocenie sie o pomoc – w koncu nie musze o nia prosic na kleczkach i we lzach. I ze terapia moze mnie uczynic silniejszym, a nie rozmemlanym i uzalajacym sie wiecznie nad soba, zdanym do konca zycia na innych.
jasne, tak byc może. Ale powtórzę, mnie niespecjalnie interesuje to, jakie są jednostkowe przypadki. Bo wiadomo, że nie ma na świecie jakichs żelaznych reguł, które pasują absolutnie do wszystkich i do wszystkiego. Że te reguły, które my rozpoznajemy jako reguly to sa tylko bardzo uproszczone modele oddające tylko część prawdy z tego niezmierzonego bogactwa jakim jest świat. To wszystko wiadomo.
Ja sobie tu nie uzurpuje prawa do mówienia o jakichs prawdach absolutnych, pankosmicznych etc. Natomiast mówie o prawidłowościach stosunkowo łatwo obserwowalnych.