Patriotyzm nie ma nic wspólnego z ptakiem. „Bogurodzicą” i takimi drobiazgami. Nie ma również nic wspólnego z lekcjami wychowania patriotycznego czy to zaordynowanymi przez ligę przyjaciół Rosji czy Brukselę.
To jest coś co wynosi się z domu i czego nie da się zaszczepić z zewnątrz. Zarówno ja, moja siostra jak i moja babka ze strony ojca urodziliśmy się na Śląsku, w części zarządzanej przez Niemcy przed wybuchem drugiej wojny światowej. Mój ojciec mówi po niemiecku lepiej od Niemców. W 1977 roku byliśmy całą rodziną w Grecji, a wracając zahaczyliśmy o Wiedeń. Rok wcześniej ojciec miał propozycję zostania w Kanadzie, jedyny warunek, to konieczność przyznania się do niemieckości. W każdym razie możliwość zostania na zachodzie była. Wróciliśmy do kraju.
Jakiś czas później, jeszcze przed sierpniem ’80. moja siostra spytała ojca dlaczego żeśmy nie zostali na zachodzie. A on tylko wzruszył ramionami. Długo nie mogłem tego zrozumieć, ale teraz wiem, że to jest właśnie patriotyzm.
Panie Tomku!
Patriotyzm nie ma nic wspólnego z ptakiem. „Bogurodzicą” i takimi drobiazgami. Nie ma również nic wspólnego z lekcjami wychowania patriotycznego czy to zaordynowanymi przez ligę przyjaciół Rosji czy Brukselę.
To jest coś co wynosi się z domu i czego nie da się zaszczepić z zewnątrz. Zarówno ja, moja siostra jak i moja babka ze strony ojca urodziliśmy się na Śląsku, w części zarządzanej przez Niemcy przed wybuchem drugiej wojny światowej. Mój ojciec mówi po niemiecku lepiej od Niemców. W 1977 roku byliśmy całą rodziną w Grecji, a wracając zahaczyliśmy o Wiedeń. Rok wcześniej ojciec miał propozycję zostania w Kanadzie, jedyny warunek, to konieczność przyznania się do niemieckości. W każdym razie możliwość zostania na zachodzie była. Wróciliśmy do kraju.
Jakiś czas później, jeszcze przed sierpniem ’80. moja siostra spytała ojca dlaczego żeśmy nie zostali na zachodzie. A on tylko wzruszył ramionami. Długo nie mogłem tego zrozumieć, ale teraz wiem, że to jest właśnie patriotyzm.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 03.07.2008 - 19:33