Wrócę jeszcze do tej wagi w ręku Sprawiedliwości. Nie jestem dzieckiem (oj, nie) i wiem, że bezpieczeństwo państwa może czasami wymagać działań poza prawem i sprawiedliwością (oba koniecznie z małej litery). Jednak powinny to być sytuacje wyjątkowe. Jeśli się zdarzają – zwykle są wstydliwie przemilczane, a jeśli wypłyną na wierzch – powodują burzę, protesty itd., przynajmniej w demokratycznych państwach.
Wystarczy wspomnieć sobie choćby – z USA – komisję Mac Carthy’ego, aferę Iran – contras, dyskusję wokół Partrot Act itd., a z drugiej strony – uświadomić sobie, że wszystkie te niegodziwości i zbrodnie sowieckiej i PRL-owskiej bezpieki (z werbowaniem TW łącznie) też były usprawiedliwiane dokładnie tak samo: bezpieczeństwem państwa.
To wszystko nie jest takie oczywiste. Stary dylemat: czy lepiej jest wypuścić stu przestępców, niż powiesić jednego niewinnego? Czy właśnie odwrotnie, lepiej powiesić stu niewinnych, niż wypuścić jednego zbrodniarza czy wroga? Taki np. Lenin opowiadał się zdecydowanie za tym drugim rozwiązaniem, bo – jak mówił – trudno, nie można zrobić jajecznicy nie rozbijając jajek. Ale są tacy, którzy są innego zdania. Ja tam osobiście nie mam ochoty na tę jajecznicę.
Wierzę, że Twój argument o bezpieczeństwie państwa jest szczery. Ale czy naprawdę sądzisz, że prof. Wolszczan, Michał Boni albo i sam Lech Wałęsa rzeczywiście dzisiaj zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa? Czy naprawdę o to chodziło tym, którzy upublicznili ich sprawy?
Może jednak pozostać przy korzystaniu z tej staroświeckiej, analogowej wagi Sprawiedliwości.
Sergiuszu,
Wrócę jeszcze do tej wagi w ręku Sprawiedliwości. Nie jestem dzieckiem (oj, nie) i wiem, że bezpieczeństwo państwa może czasami wymagać działań poza prawem i sprawiedliwością (oba koniecznie z małej litery). Jednak powinny to być sytuacje wyjątkowe. Jeśli się zdarzają – zwykle są wstydliwie przemilczane, a jeśli wypłyną na wierzch – powodują burzę, protesty itd., przynajmniej w demokratycznych państwach.
Wystarczy wspomnieć sobie choćby – z USA – komisję Mac Carthy’ego, aferę Iran – contras, dyskusję wokół Partrot Act itd., a z drugiej strony – uświadomić sobie, że wszystkie te niegodziwości i zbrodnie sowieckiej i PRL-owskiej bezpieki (z werbowaniem TW łącznie) też były usprawiedliwiane dokładnie tak samo: bezpieczeństwem państwa.
To wszystko nie jest takie oczywiste. Stary dylemat: czy lepiej jest wypuścić stu przestępców, niż powiesić jednego niewinnego? Czy właśnie odwrotnie, lepiej powiesić stu niewinnych, niż wypuścić jednego zbrodniarza czy wroga? Taki np. Lenin opowiadał się zdecydowanie za tym drugim rozwiązaniem, bo – jak mówił – trudno, nie można zrobić jajecznicy nie rozbijając jajek. Ale są tacy, którzy są innego zdania. Ja tam osobiście nie mam ochoty na tę jajecznicę.
Wierzę, że Twój argument o bezpieczeństwie państwa jest szczery. Ale czy naprawdę sądzisz, że prof. Wolszczan, Michał Boni albo i sam Lech Wałęsa rzeczywiście dzisiaj zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa? Czy naprawdę o to chodziło tym, którzy upublicznili ich sprawy?
Może jednak pozostać przy korzystaniu z tej staroświeckiej, analogowej wagi Sprawiedliwości.
akimbo -- 22.09.2008 - 01:31