historia o endeku to żart. Zanęta, którą łyknął Pan aż miło:).
Mimo, że redaktor o którym pisałem i którego nazwisko z łatwością Pan, mając przedwojenne wydania Grabczewskiego, znajdzie- rzeczywiście endekiem był:).
Ale to nie ma nic do rzeczy.
O fatalnej w tamtych czasach sytuacji życiowej Bronisława Grąbczewskiego ogólnie wiadomo. Ale nie ma to nic wspólnego z tak pięknie opisanym przez Pana sekowaniem kolaboranta przez prawdziwych Polaków.
Czuje się w obowiązku poinformować Pana, że to, czego nie można było wybaczyć Grąbczewskiemu, czyli pracy dla cara ,było udziałem, w początkach lat dwudziestych, 90% Warszawiaków:)
A cały polski establishment skalał się kolaboracją z zaborcami:).
Faktem jest, że Grąbczewski nie miał uprawnień emerytalnych i był fatalnej kondycji finansowej. Jak bardzo wiele osób wówczas.
Proszę zwrócić uwagę, że wszystko to działo się zaledwie kilka lat po odzyskaniu niepodległości, w biednym nie do końca odbudowanym i zacofanym gospodarczo kraju.
Z opowiadań wiem, jak potężna była środowiskowa solidarność z panem Grąbczewskim.
Samotnym i schorowanym człowiekiem.
Jak zapraszany był na posiłki, jak szukano mu pracy, jak wspierano finansowo i jakim nakładem pracy i zaangażowaniem przygotowywano jego dzieła do wydania.
Trudno to sobie Panu wyobrazić, ale zaangażowani w pomoc byli ludzie o najróżniejszych światopoglądach.
Że nie wykorzystano jego wiedzy, też fakt. Ale w tamtym okresie było wiele ważniejszych priorytetów.
Kto go więc tak sekował?
Mam nadzieję, że nie uważa Pan,że władza:). Ale jeśli tak, to proszę zerknąć do Wiki:), kto tę władzę wówczas sprawował:).
Jako ciekawostkę podam tylko, że pierwszą flagą jaka zawisła na Zamku Królewskim w Warszawie po odzyskaniu niepodległości, była flaga czerwona. Nie miała jeszcze na ten czas tak fatalnych konotacji:)
Tak więc odnoszę się tylko do przykładu, przez Pana podanego.
Rozumiem, żeby uwiarygodnić tekst o kolaboracji, sekowaniu i prawdziwych Polakach, potrzebny był „dobry przykład”.
Gratuluję lepszego nie mógł Pan wybrać. W pełni adekwatny do tekstu:).
Pozdrawiam
Ps.
Grzesiu, nie mnie potępiać czy wybaczać Pinochetowi, mnie nic złego nie uczynił, niech go osądzają Ci, którym wyrządził krzywdę:)
Drogi Zbiggu,
historia o endeku to żart. Zanęta, którą łyknął Pan aż miło:).
Mimo, że redaktor o którym pisałem i którego nazwisko z łatwością Pan, mając przedwojenne wydania Grabczewskiego, znajdzie- rzeczywiście endekiem był:).
Ale to nie ma nic do rzeczy.
O fatalnej w tamtych czasach sytuacji życiowej Bronisława Grąbczewskiego ogólnie wiadomo. Ale nie ma to nic wspólnego z tak pięknie opisanym przez Pana sekowaniem kolaboranta przez prawdziwych Polaków.
Czuje się w obowiązku poinformować Pana, że to, czego nie można było wybaczyć Grąbczewskiemu, czyli pracy dla cara ,było udziałem, w początkach lat dwudziestych, 90% Warszawiaków:)
A cały polski establishment skalał się kolaboracją z zaborcami:).
Faktem jest, że Grąbczewski nie miał uprawnień emerytalnych i był fatalnej kondycji finansowej. Jak bardzo wiele osób wówczas.
Proszę zwrócić uwagę, że wszystko to działo się zaledwie kilka lat po odzyskaniu niepodległości, w biednym nie do końca odbudowanym i zacofanym gospodarczo kraju.
Z opowiadań wiem, jak potężna była środowiskowa solidarność z panem Grąbczewskim.
Samotnym i schorowanym człowiekiem.
Jak zapraszany był na posiłki, jak szukano mu pracy, jak wspierano finansowo i jakim nakładem pracy i zaangażowaniem przygotowywano jego dzieła do wydania.
Trudno to sobie Panu wyobrazić, ale zaangażowani w pomoc byli ludzie o najróżniejszych światopoglądach.
Że nie wykorzystano jego wiedzy, też fakt. Ale w tamtym okresie było wiele ważniejszych priorytetów.
Kto go więc tak sekował?
Mam nadzieję, że nie uważa Pan,że władza:). Ale jeśli tak, to proszę zerknąć do Wiki:), kto tę władzę wówczas sprawował:).
Jako ciekawostkę podam tylko, że pierwszą flagą jaka zawisła na Zamku Królewskim w Warszawie po odzyskaniu niepodległości, była flaga czerwona. Nie miała jeszcze na ten czas tak fatalnych konotacji:)
Tak więc odnoszę się tylko do przykładu, przez Pana podanego.
Rozumiem, żeby uwiarygodnić tekst o kolaboracji, sekowaniu i prawdziwych Polakach, potrzebny był „dobry przykład”.
Gratuluję lepszego nie mógł Pan wybrać. W pełni adekwatny do tekstu:).
Pozdrawiam
Ps.
yassa -- 22.09.2008 - 09:58Grzesiu, nie mnie potępiać czy wybaczać Pinochetowi, mnie nic złego nie uczynił, niech go osądzają Ci, którym wyrządził krzywdę:)