ależ wylazło z Pana i dobrze się stało. chyba ani krztyny Pana Y i Pana N nie ma w tym tekscie, no chyba ze mi sie wydaje.
w sumie – trudno o komentarz, moze jedynie zaznacze, ze pomyslalem o ludziach mi bliskich, z ktorymi spotkania za bardzo odwlekłem w czasie.
i tak sobie pomyslalem, czy przypadkiem nie zauwazylem, ze szukali mnie, a ja nie patrzylem w ich stone. bo patrzac gdziekolwiek, nalezy na tych nielicznych, nam bliskich, co do ktorych pewnosc drzwi otwartych na zawsze jest, patrzec chocby przymrozonym okiem… bo jakze czesto szukaja nas absolutnie nie sprawiajac wrażenia, ze to robia.
a tak w ogole, to pisze te bzdury bo jestem po powrocie z miejsc, gdzie ludzie obecnosc (rodziny i przyjaciół), wiez i bliskosc ludzi traktują jako jedyne rzeczy, ktore są wartościowe. bardzo daleko odeszlismy u siebie od takiego postrzegania wartości.
Panie ?
ależ wylazło z Pana i dobrze się stało. chyba ani krztyny Pana Y i Pana N nie ma w tym tekscie, no chyba ze mi sie wydaje.
w sumie – trudno o komentarz, moze jedynie zaznacze, ze pomyslalem o ludziach mi bliskich, z ktorymi spotkania za bardzo odwlekłem w czasie.
i tak sobie pomyslalem, czy przypadkiem nie zauwazylem, ze szukali mnie, a ja nie patrzylem w ich stone. bo patrzac gdziekolwiek, nalezy na tych nielicznych, nam bliskich, co do ktorych pewnosc drzwi otwartych na zawsze jest, patrzec chocby przymrozonym okiem… bo jakze czesto szukaja nas absolutnie nie sprawiajac wrażenia, ze to robia.
a tak w ogole, to pisze te bzdury bo jestem po powrocie z miejsc, gdzie ludzie obecnosc (rodziny i przyjaciół), wiez i bliskosc ludzi traktują jako jedyne rzeczy, ktore są wartościowe. bardzo daleko odeszlismy u siebie od takiego postrzegania wartości.
pozdrawiam Pana w zamyśleniu…
Griszeq -- 23.09.2008 - 12:02