Najpierw to pojawiła mi się odpowiedź, że bezpieczeństwo o którym mówimy bierze się z apteki. Jak mleko z kartonu.
Bo wystarczy wyjść do apteki i kupić domowy test na HIV.
Bierze się z każdego kiosku i sklepu, w którym sprzedają prezerwatywy wszelkich kształtów, kolorów i aromatów.
Potem pomyślałam, że bezpieczeństwo nie istnieje.
Kwestia tylko czy spróbuję zminimalizować ryzyko, czy pojadę bez trzymanki. I pewnie, że to nawet wielce jest ekscytujące tak dać się ponieść.
Może się okazać, że zapłacę za to wysoką cenę.
Miłość? Miłość to odpowiedzialność. Za siebie wobec tej drugiej osoby.
Zaufanie w moim przekonaniu się buduje, to nie jest coś na co można się umówić. A jak się nie ma czasu, co Pan słusznie podnosi, to nie mówmy ani o miłości, ani o zaufaniu.
Dziki, przypadkowy seks, niechby i kosmiczny, to tylko seks (no dobrze, może i aż). Falowanie i spadanie.
I powtórzę, nie mówmy wtedy o zaufaniu i odpowiedzialności. Mówmy o ryzyku, świadomym o ile ktoś jest dorosły.
Co do tego związku przyczynowo-skutkowego to się z Panem zgadzam. Tylko na litość, albo jesteśmy za siebie odpowiedzialni, albo nie.
Albo myślimy, albo nie.
Jeśli nie jesteśmy za siebie odpowiedzialni i nie myślimy, to sporo złych rzeczy może nas spotkać.
Panie Yayco
Najpierw to pojawiła mi się odpowiedź, że bezpieczeństwo o którym mówimy bierze się z apteki. Jak mleko z kartonu.
Bo wystarczy wyjść do apteki i kupić domowy test na HIV.
Bierze się z każdego kiosku i sklepu, w którym sprzedają prezerwatywy wszelkich kształtów, kolorów i aromatów.
Potem pomyślałam, że bezpieczeństwo nie istnieje.
Kwestia tylko czy spróbuję zminimalizować ryzyko, czy pojadę bez trzymanki. I pewnie, że to nawet wielce jest ekscytujące tak dać się ponieść.
Może się okazać, że zapłacę za to wysoką cenę.
Miłość? Miłość to odpowiedzialność. Za siebie wobec tej drugiej osoby.
Zaufanie w moim przekonaniu się buduje, to nie jest coś na co można się umówić. A jak się nie ma czasu, co Pan słusznie podnosi, to nie mówmy ani o miłości, ani o zaufaniu.
Dziki, przypadkowy seks, niechby i kosmiczny, to tylko seks (no dobrze, może i aż). Falowanie i spadanie.
I powtórzę, nie mówmy wtedy o zaufaniu i odpowiedzialności. Mówmy o ryzyku, świadomym o ile ktoś jest dorosły.
Co do tego związku przyczynowo-skutkowego to się z Panem zgadzam. Tylko na litość, albo jesteśmy za siebie odpowiedzialni, albo nie.
Albo myślimy, albo nie.
Jeśli nie jesteśmy za siebie odpowiedzialni i nie myślimy, to sporo złych rzeczy może nas spotkać.
Niestety.
Pozdrawiam Pana rozmyślając
Gretchen -- 15.10.2008 - 21:56