Handlarzy , którzy będą próbowali nam coś wcisnąć jest wokół jak mrówków.
Metody mają dostosowane do grupy docelowej.
Jedni chcą Panu sprzedać napój, batonika, telefon komórkowy (koniecznie proszę Pana z aparatem trylion pixeli, bo w końcu nie da się rozmawiać przez telefon o ile nie ma w nim aparatu do robienia zdjęć), samochód, kredyt na samochód itd…
Inni za to jakąś wizję świata, światopogląd i takie tam.
Generalnie chodzi o to, że albo coś Pan musi mieć, albo myśleć w określony sposób, bo inaczej to proszę Pana nic Pan nie znaczy.
Tego jest tyle, że całkiem obronić się nie da, chociaż trzeba próbować.
Pytanie brzmi, o ile dobrze rozumiem, czyja to wina że kupię: moja czy handlarza?
Ależ Panie Igło
Handlarzy , którzy będą próbowali nam coś wcisnąć jest wokół jak mrówków.
Metody mają dostosowane do grupy docelowej.
Jedni chcą Panu sprzedać napój, batonika, telefon komórkowy (koniecznie proszę Pana z aparatem trylion pixeli, bo w końcu nie da się rozmawiać przez telefon o ile nie ma w nim aparatu do robienia zdjęć), samochód, kredyt na samochód itd…
Inni za to jakąś wizję świata, światopogląd i takie tam.
Generalnie chodzi o to, że albo coś Pan musi mieć, albo myśleć w określony sposób, bo inaczej to proszę Pana nic Pan nie znaczy.
Tego jest tyle, że całkiem obronić się nie da, chociaż trzeba próbować.
Pytanie brzmi, o ile dobrze rozumiem, czyja to wina że kupię: moja czy handlarza?
W moim przekonaniu moja.
Gretchen -- 16.10.2008 - 12:35