Samobójców się ratuje. Nie tylko w naszej zacofanej Polsce, ale także w krajach zachodnich.
Choć już nie ma kar w kodeksie, dla odratowanych, jak niegdyś — to wciąż nie ma w prawie i praktyce przyzwolenia na samobójsctwo.
Raczej u podstaw praktyki różnorakich służb, tkwi dość powszechny odruch, że samobójca nie wie co czyni. Doświadcza jakiegoś nagłego załamania, z którego trzeba go ratować i wyprowadzić na prostą.
Samobójcy pomaga się tak jak uczestnikowi wypadku — nie analizując, czy i jakie miał prawo w tym wypadku uczestniczyć.
Więc argument z tym porównywaniem prawa do eutanazji z prawem do samobójstwa człowieka zdrowego – jest wątpliwy.
Jak i wiele innych, tym podobnych.
Nie tak dawno temu, przy dyskusji o aborcji akurat (wiem że nie na temat, ale chcę wskazać groteskowość pewnego sposobu myślenia) mój kolega odwołał się do argumentu prawo do własnego ciała. Pomińmy tu, bo nie o tym gadka, czy płód jest “własnym ciałem” matki. Nie o tym.
Otóż on palnął coś takiego: “przecież moje ciało jest moje i nic nikomu do tego. Jak zechcę urżnąć sobie palec, to pójdę do szpitala i mają mi to zrobić”.
O tóż nie. Nie zrobią. I o ile wiem, nie mają prawa.
O ile wiem, Grzesiu i Docencie
Samobójców się ratuje. Nie tylko w naszej zacofanej Polsce, ale także w krajach zachodnich.
Choć już nie ma kar w kodeksie, dla odratowanych, jak niegdyś — to wciąż nie ma w prawie i praktyce przyzwolenia na samobójsctwo.
Raczej u podstaw praktyki różnorakich służb, tkwi dość powszechny odruch, że samobójca nie wie co czyni. Doświadcza jakiegoś nagłego załamania, z którego trzeba go ratować i wyprowadzić na prostą.
Samobójcy pomaga się tak jak uczestnikowi wypadku — nie analizując, czy i jakie miał prawo w tym wypadku uczestniczyć.
Więc argument z tym porównywaniem prawa do eutanazji z prawem do samobójstwa człowieka zdrowego – jest wątpliwy.
Jak i wiele innych, tym podobnych.
Nie tak dawno temu, przy dyskusji o aborcji akurat (wiem że nie na temat, ale chcę wskazać groteskowość pewnego sposobu myślenia) mój kolega odwołał się do argumentu prawo do własnego ciała. Pomińmy tu, bo nie o tym gadka, czy płód jest “własnym ciałem” matki. Nie o tym.
odys -- 02.11.2008 - 15:36Otóż on palnął coś takiego: “przecież moje ciało jest moje i nic nikomu do tego. Jak zechcę urżnąć sobie palec, to pójdę do szpitala i mają mi to zrobić”.
O tóż nie. Nie zrobią. I o ile wiem, nie mają prawa.