pamięć mam znakomitą, dopuściłam się swobodnego przekładu.
Jeden mój kumpel studiuje lingwistykę w Londynie (angielski specjalistyczny, plus niemiecki i turecki normalnie), przyjaciółka też w Lądku tłumaczy jakieś absurdalne staronorweskie teksty, inna w Warszawie się szkoli na tłumacza anglo i niemieckojęzycznego… plus różne inne wafle, które studiują co innego, ale obcymi też władają biegle.
Zawsze na tym tle wyróżniałam się niekorzystnie, ale cytując Jareckiego: “braki tego rodzaju powodują w życiu wiele niedogodności, ale bez przesady”.
Optymalnie by było i do tego dążę, nauczyć się rosyjskiego biegle (nie wiem, czy się uda, ale faktem jest, że wchodzi mi do głowy jak jeszcze przedtem żaden) i angielskiego na poziomie w miarę dobrym. Resztę chrzanię, akurat to na pewno nie jest moim powołaniem. Ci wszyscy wyżej przywołani, to naukę języków traktowali jako świetną zabawę, dla mnie w szkole angielski był porównywalną męką, co matematyka…
Hi hi,
pamięć mam znakomitą, dopuściłam się swobodnego przekładu.
Jeden mój kumpel studiuje lingwistykę w Londynie (angielski specjalistyczny, plus niemiecki i turecki normalnie), przyjaciółka też w Lądku tłumaczy jakieś absurdalne staronorweskie teksty, inna w Warszawie się szkoli na tłumacza anglo i niemieckojęzycznego… plus różne inne wafle, które studiują co innego, ale obcymi też władają biegle.
Zawsze na tym tle wyróżniałam się niekorzystnie, ale cytując Jareckiego: “braki tego rodzaju powodują w życiu wiele niedogodności, ale bez przesady”.
Optymalnie by było i do tego dążę, nauczyć się rosyjskiego biegle (nie wiem, czy się uda, ale faktem jest, że wchodzi mi do głowy jak jeszcze przedtem żaden) i angielskiego na poziomie w miarę dobrym. Resztę chrzanię, akurat to na pewno nie jest moim powołaniem. Ci wszyscy wyżej przywołani, to naukę języków traktowali jako świetną zabawę, dla mnie w szkole angielski był porównywalną męką, co matematyka…