listopad

Ciocia Lodzia, bardzo dobra kobieta, podarowała kiedyś mojej mamie książkę Phila Bosmansa “Szczęście na każdy dzień”. Książka ta na każdy dzień roku daje mądrą, niosącą nadzieję myśl. To książka o naszym współczesnym świecie, gdzie uciekamy w marzenia, bo w zapomnienie odchodzą takie wartości jak przyjaźń, sprawiedliwość, miłość. Na codzień króluje poprawność poltyczna, obłudna dyplomacja, manipulacja, pogoń za pieniędzmi, wyścig szczurów etc…
A ja ostatnio coraz rzadziej czytam newsy polityczne, publikacje na txt o tej tematyce przeglądam tylko, a niektórych autorów nawet nie otwieram. Na komentowanie wydarzeń politycznych, zwłaszczach rodzimych rozgrywek, nie mam sił i ochoty. A więc korzystając z tego, że mamy porę roku, w której częściej zapadamy w zadumę, czujemy się samotni, postanowiłam rozpocząć cykl comiesięcznych tekstów, zawierających cytaty z książki wraz z moimi osobistymi komentarzami.
Jeśli ktoś dołączy do mej pełnej nostalgii samotni i ze mną porozmawia, to będzie mi bardzo miło.
Zapalę świece, zaparzę herbaty z imbirem

albo podam grzane wino lub coś specjalnego na życzenie gościa.
grzane1.jpg

A w tle będzie grać nastrojowa muzyka, pomoże się zrelaksować i otworzyć na rozmowę (proszę sobie włączyć co kto lubi :)

To tytułem wstępu przydługiego było, teraz przytoczę wybrane przeze mnie myśli z książki Bosmansa na listopad:

“Nie szukaj świętych na górze wśród elit, lecz na dole, wśród zwykłych ludzi”

No właśnie elity, temat tak często poruszany choćby tu na txt. W dzisiejszym świecie gdy technologia pozwala przesłać każdą informację, w każde miejsce na świecie w momencie dosłownie, panuje wszchobecny szum informacyjny, a informacje wartościowe nie są przesyłane wogóle, albo giną w natłoku taniego przypudrowanego poklasku, lansowanych i propagowanych autorytetów. Gdzie prawda się nie opłaca.
Pozostaje nam poznawanie zwykłych ludzi, którzy są często wspaniali i mądrzy, są esencją życia, elitą, którą trzeba odnaleźć samemu i nie pozwolić, by ta fałszywa zagłuszyła swoim medialnym krzykiem.
Osobiście najlepiej się czuję na dole wśród zwykłych ludzi, nie dlatego, że nie dane mi było gdzieś zabłysnąć, ale dlatego, że nigdy mnie do “elit” nie ciągnęło.
Jakoś tak odczuwałam, że w im bogatszym znajdowałam się towarzystwie, tym było bardziej sztywne, sztuczne i zepsute…

“Problem biedy na ziemi, zacofania jest nierozwiązywalny, nie dlatego, że brak środków, ale dlatego, że brakuje ludzkiej solidarności.”

Bieda i zacofanie w wielu krajach na świecie, nie jest spowodowana złą gospodarką czy lenistwem tych ludzi, ale z powodu władzy dobrzez zarabiających, którzy ciągle chcą więcej.
Problem braku ludzkiej solidarności jest jakże bliski nam Polakom, bo cóż się stało z naszą Solidarnością? Dlaczego dziś biernie dajemy kręcić lody pomimo większej wolności i prawom, jakie daje demokracja? Jak owce na rzeź....
Czas na DRUGĄ SOLIDARNOŚĆ, ale nie chciałam o polityce…okazuje się, że w tym kraju mówiąc o szczęściu nie da się uniknąć tematów politycznych :)

“Mów dobrze o nim, ale nie dopiero nad jego grobem. Podaruj jej kwiaty zanim umrze.”

Spóźniłam się nieco z tym cyklem, 1 listopada za nami, ale jakże często dopiero po śmierci widzimy co dobrego dawało nam życie tego, którego już nie ma. Zapominamy, ile gorzkich słów padło pod jego adresem, często niesprawiedliwie.
A kwiaty, podarowane bez okazji, dobre słowo, odwiedziny samotnej cioci, telefon nie tylko z okazji imienin czy świąt…tyle można zrobić, tak mało to kosztuje, a tak często za późno jest by to nadrobić.
Mi umarła babcia, w bardzo trudnym dla mnie okresie, gdy zamknęłam się sama ze sobą, uciekałam by pozbierać do kupy swe życie, przygotować na nowe. Dotąd wpadałam do babci bez okazji, jak mogłam pomagałam, wspierałam dobrym słowem, ile dałam rady, bo naprawdę zabiegana byłam kiedyś strasznie.
I umarła, wtedy gdy nie byłam u niej wiele tygodni, tylko telefon w dniu babci. Wiele osób znających mnie pewnie by to usprawiedliwiło, ale wiem, że wbrew wszystkiemu mogłam odwiedzić wtedy babcię, a ta wizyta dałaby mi siły w walce z własnymi problemami.

“Rozkoszować się jest błogosławieństwem, żądza rozkoszy jest niewolą.”

Tu nie mam nic do dodania od siebie, bo żądza rozkoszy jest mi obca, może ktoś ma takie doświadczenia? :)

Zapraszam…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wow, fajnie tu:)

ale coś spokojnie na razie, cicho i kameralnie.
Ten Phil Bosmans mi się jakoś kojarzy, znaczy gdzieś w zapisywanych cytatach i sentencjach i jego jakąś miałem.
No i chyba się zgadzam z wszystkimi sentencjami, więc się ni z tobą ni z Bosmansem nie pokłócę.

A w ogóle konkurencję kawiarce i jej kawiarence robisz:)

A co do muzyczki, ja od kilku dni (a właściwie od dniu koncertu z okazji 11 listopada) słucham ciągle tego:

http://solmina.wrzuta.pl/audio/eUa7iDyzbW/

Pozdrówka serdeczne i na dalsze odsłony io cytaty czekam (bo chyba będą?)

pzdr


grzesiu

Witam serdecznie :)
Nie robię konkurencji kawiarence, bo u mnie będzie bardziej intymnie, takie rozmowy na tematy trudne, osobiste, których raczej nie poruszamy przy kawie w kawiarni, tylko odwiedzając przyjaciela i rozmawiając z nim do środka nocy, albo rana…:)
I ja generalnie po latach tułaczki zawodowej wolę zacisze domu od lokali.
Ale każdy ma wybór.
Dalsze odsłony będą, co miesiąc, chyba że nikt nie będzie chciał ze mną gadać, ale na Ciebie wiem że mogę liczyć, a więc warto pisać.
I zawsze chętnie skorzystam z Twojej oprawy muzycznej :)

pozdrawiam


E tam, czemu nikt ma nie chcieć gadać?

(Chyba że moja obecność kogoś odstraszy:)

Dzisiaj w ogóle jakaś cisza na TXT panuje właściwie.

A co do rozmów do rana lubd do później nocy, fakt, jest to coś pięknego, zdarzało mi sie kiedyś ze znajomą przegadać kilka nocy pod rząd, o wszystkim i niczym, życiu, samotnosci, sztuce, filmach, twórczości, problemach, mieszkaliśmy w sumie przypadkiem razem przez chwilę i codziennie siedzieliśmy do 3, 4 w nocy i gadaliśmy, ona paliła, ja piłem 3 albo piątą kawę z mlekiem.
I jakoś to było magiczne w sumie.
Jeszcze zwariowany pies nam towarzyszył:)

Albo z najlepszym kumplem kiedyś, byłem u niego, i odprowadzał mnie do domku, ja mówię wejdź na chwilę na herbatkę, pogadamy, było gdzies koło pólnocy, no i siedzieliśmmy i gadaliśmy gdzieś do 6 rano:)

Kurde, brakuje mi trochę tych studenckich czasów, no, ale jak się ma na 8 do pracy jak jutro i jeszcze przed pracą rano by wypadało coś do niej poczytać, więc widoków na gadki całonocne nie ma za bardzo:)
Ale do pólnocy w necie, czemu nie:)

Pozdrawiam i jeszcze zajrzę pewnie tu dziś.
Albo jutro.


hm

Kurna grześ, wybacz bezpośredniość, ale czemu pozwoliłeś jej się wyprowadzić?
Jeśli jeszcze masz gdzieś obok kobietę, z którą mógłbyś przegadać całą noc, to wiąż, zacałuj i nie pozwól odrzucić oświadczyn :)) (ofc jeśli ona bez zobowiązań)
A poza tym, raz na miesiąc, tak jak planuję odsłony, można jedną noc przegadać, nawet gdy rano do pracy, miewałam tak całkiem niedawno i zapewniam, że chętnie bym powtórzyła…Coprawda tzw. day after mija na kawie i podtrzymywaniu powiek zapałkami, ale zawsze warto!
Tylko, jak Ty się tak będziesz ze mną zawsze zgadzał tylko, to wypijemy grzańca i każde w swoją stronę pójdzie :)
I wyginą nocne rozmowy Polaków, tak jak wyginęły mamuty.
Ja do północy siedzieć na txt nie będę raczej, bom śpioch i ostatnio chorowałam, a komputer rekonwalescencji nie służy raczej, ale zawsze odpowiem, choćby następnego wieczoru.

Dobranoc grzesiu


Aniu

Jaka piękna świeca, pozazdrościłam bo ja jestem pazerna na ten rodzaj światła.

Teraz pora na świece wspaniała – dogrzewają dom i duszę. To chyba jedyne co lubię w jesieni i zimie.

Może jeszcze prezenty pod choinką :)

Najbardziej mi się podoba ten ostatni fragment szczęścia . Jest obrzydliwie prawdziwy, obrzydliwie :)

Żeby nie było, że tylko korzystam z atmosfery to dołączę piosenkę. Kilka lat temu miałam jakiś rodzaj świra na jej punkcie. I kiedy piszę i rozmawiam z Griszqiem o czasie, fizyce kwantowej i innych sprawach, których nie rozumiem, to ona właśnie przyszła mi do głowy.

A bo to ja wiem dlaczego?

Nie trzeba wszystkiego wiedzieć.


Świeca świeci,

Grześ się zwierza, Gretchen przyfrunęła – widome oznaki powodzenia przedsięwzięcia, Aniu.

Zajrzę jak mnie spleen przyciśnie.


Anno,

bezpośredniość mi nie przeszkadza, acz to była znajomość, że tak powiem czysto platoniczna znaczy duchowe porozumienie:)

A obiecuję się nie zgadzać tez czasem.

Gretchen, o Anna maria, jak miło, dzięki:)

merlocie, e tam zwierzam, ja w ogóle ekshibicjonistyczny się na tym TXT zrobiłem, więc znikam.

P.S. No jak była Anna Maria Jopek, to jakoś mi się strasznie ten pan z nia kojarzy (nie, nie Marcin Kydryński)

P.P.S. Obecność Merlota tyż przedsięwzięciu dobrze rokuje, że tak lizusowsko odwzajemnię komplement merlotowy:)


Anno

zauważam u Ciebie ogromny dystans do życia i bardzo wiele pokory..
Pozdrawiam serdecznie
:)


Gretchen

Jak miło, że wstąpiłaś i puściłaś piosenkę, którą pojęcia nie mam ile razy już w życiu wysłuchałam i wciąz wracam, dziś znowu sobie puściłam …
Myślałam nawet by ją wczoraj wstawić do tekstu, ale najpierw kłopoty techniczne, bo nigdy tego nie robiłam, a potem uznałam, że nie będę katować swoimi ckliwymi wyborami muzycznymi tutejszych Panów, bo nie będą chcieli ze mną gadać :)
A świeca, przepiękna prawda? Wpadłam na nią w necie szukając odpowiedniej oprawy graficznej do tekstu. To marokański fotofor-rodzaj lampionu, świecznika.Cytuję:
“Płonące fotofory są również symbolem romantycznej miłości, niebiańskich spotkań. To światło dobre do medytacji oraz do spotkań z przyjaciółmi w stylu design lounge.”
A więc nie tylko piękny, ale i pasował idealnie :)

pozdrowienia


merlocie

To odsłona na cały listopad, wpadaj więc kiedy chcesz, nie tylko kiedy Cię ten tam no przyciśnie …:), bo dobrze Ci życzę, a chciałabym jeszcze poczytać u siebie .
A i widzę, że trza trochę jaja i prowokacji wrzucić by towarzystwo rozruszać, ale to muszę pomyśleć o innym cyklu, jak wrócą do mej duszy diabliki imprezowe.

dzięki za odwiedziny, pozdro


grześ

Jak ja Mietka lubię, faktycznie podobne tematy mają w repertuarze z Jopkową. Ale z Anią to ja kojarzę Żebrowskiego, kurczę fajny był parę lat temu, ciacho o niesamowitym głosie, ale cosik go życie popsuło, szkoda, może to chwilowe, oby…

dzięi i pozdrówka


Marku

kope lat…
ten dystans mam od dawna, gdyby nie on zwariowałabym to pewne
a pokora, no fakt, wulkan jako dziecko byłam, ale to chyba wpierdy od życia tak mnie wyciszyły, zbyt wcześnie, za szybko, ale co tam

wpadnij jeszcze kiedyś


Wpadłem w biegu

nawet nie z powodu spleenu, ale cały zbulwersowany. A to dlatego, że TXT się nam europeizuje na potęgę. Pino z Yassą konwersują po łacinie, a Ziggi Jerzego beszta po francusku. Co Ty na to?

Pozdrawiam i spadam. I’ll be back, конечно...


Co ja na to?

Jestem za, a dlaczego Ty jesteś zbulwersowany?


Pozytywnie zbulwersowany.

Lubię, jak się coś posuwa do przodu.


Właśnie pomyślałem,

że pozytywnie zbulwersowany, to coś podobnego do mile rozczarowanego i zrobiło mi się wstyd. Odzywka Mile rozczarowany doprowadza mnie do furii.


furia

niezdrowa jest :)))


Subskrybuj zawartość