Kiedy, Panie Griszqu,

Kiedy, Panie Griszqu,

to ja Panu wdzięczny jestem za to zaszczepienie, więc owa samotnośc to niekoniecznie jest na inny post. Mam wrażenie, że starość w ogóle jest kojarzona przede wszystkim z samotnością. I to nie tylko samotnością wynikającą z biologii czyli odchodzenia bliskich, ale i cywilizacją, ktora niemal pozbawia nas owych więzi międzyludzkich zwanych potocznie rodziną lub szerzej – społeczeństwem.

A zaczęło się to, gdy Ford wprowadził patent zwany stołówkami zakładowymi. Rodziny nie spotykały sie już podczas wspolnych posiłków, tylko podjadały, kiedy kto miał czas i gdzie mógł. No i skończyły się rozmowy rodzinne, wymiany poglądów, przekazywanie doświadczeń na bieżąco.

Teraz doświadczenia wymienia się zazwyczaj w czasie kryzysu, a poglądy… lepiej przestanę na ten temat, bo zrobi się niebezpiecznie i odejdę od tematu.

I tak dzieci dorastają, dojrzali starzeją się obok siebie, ale ten proces chyba nie przebiega wspólnie. Nie w rodzinie. Ale każdy obok. I tak powstaje chyba wrażenie odrzucenia lub bycia niepotrzebnym, może nie tyle w sensie zawodowym, ale rodzinnym lub społecznym raczej. Pojawia się fenomen (w sensie zjawiska) samotnego tłumu.

Stąd łatwość, z jaka ten tłum może się poddawać manipulacjom na przykład. Co ciekawe, manipulantem może być ktoś, kto wyrazi zainteresowanie losem owych samotnych, co ze społecznego, czyli ludzkiego, punktu widzenia należy oceniać chyba pozytywnie. Oczywiście owo zainteresowanie, a nie manipulację.

Naturalnie postęp cywilizacyjny jest nie do zatrzymania, ale jak tu nie stracić przy tym procesie owych więzi? I przekazywania oraz respektowania sygnałów przesyłanych przez obie strony: tych, którzy już weszli w smugę cienia i tych, którym jeszcze do niej sporo lub tylko troche brakuje.

Jasne, że nie będę już grał w piłkę nożną, ale mogę przecież byc członkiem rodziny kibiców. Nie będę się już znał doskonale na zawiłościach komputera, tych czy innych systemów, ale mogę być członkiem Konfederacji i brać udział w dyskusjach w necie odbywających sie przy pomocy owych komputerów czy systemów. Nie pójdę już do szkoły i nie będę zdawał matury, ale znam życie czyli procedury, procesy i to moje doświadczenie mogę przekazać. I tak dalej, i tak dalej.

Ja sobie radę dac powinienem, bo taką mam konstrukcję psychiczną, ale co z tymi, którzy takiej nie mają? A może przecież przyjść chwila, gdy ja też zostanę z tyłu i co wtedy?


Starość czyli nic dla młodych By: germania (28 komentarzy) 24 wrzesień, 2008 - 14:37