Panie Lorenzo,

Panie Lorenzo,

mam nieco inne niż Pańskie spostrzeżenia.

Problemem jestem żywotnie zainteresowany. Z akcentem na żywotnie. I powiem tak: gdyby Pan odnosił swoje uwagi do Polski, to pewnie bym się zgodził. Z niewielkimi zastrzeżeniami. Ale w odniesieniu do kultury Europejskiej?

Nie wydaje mi się.

Plaże są pełne emerytów. I emerytek niestety też. Pisałem o tym u siebie, więc nie będę wracał do tej kwestii.

W każdym muzeum żwawe stada staruszków zabiegają nam drogę. I myślą o nas to samo, co my o nich. Że powłóczymy nogami.

W restauracji Arkadia na Wiatracznym rondzie imprezy taneczne są organizowane. Mnie już wpuszczą, ale Pan Igła musiałby jednak poczekać, bo to nie dla młodzieży.

to się zmienia na naszych oczach. Tak szybko, że tego nie dostrzegamy.

Bariery są dwie. Finansowa i świadomościowa.

Ta pierwsza jest gorsza, ale moim zdaniem, pęknie pierwsza. Już pęka. Moja mama jeździ na wycieczki. Po Polsce, bo na takie ją stać. Ją i jej koleżanki, bo sama przecież nie pojedzie.

Więcej razy była w Krakowie niż ja. Ja wiem, że to akurat nietrudno, ale mimo wszystko.

A o barierze świadomościowej Pan sam napisał. Ona odchodzi. My już jej nie czujemy: mimo widoku w lustrze chodzimy na koncerty, do klubów. Śmiejemy się gówniarzerii w nos.

Nie czujemy się starzy, bo nie ma na to presji.

Kilka lat temu spotkałem profesora H., cudownego człowieka, który znajdował się w stanie silnego wzburzenia.

Kiedy spytałem, co się stało, powiedział mi mniej więcej tak:

- Wie Pan, Panie Y., przyszedł do mnie jakiś stary dziad i wpierał mi przez godzinę, że był moim studentem.

Profesor H już nie żyje. Kiedy z nim rozmawiałem, prawie nie widział. Ale myślę, że pod pewnymi względami był młody do końca.

Jak Pan dołoży do tego technologię, o której Pan sam wzmiankuje, to w zasadzie problem trzeba nazwać inaczej.

To nie jest problem starości, tylko problem zdrowia.

Sardeczności załączam, winem meksyckim do Pana pijąc.


Starość czyli nic dla młodych By: germania (28 komentarzy) 24 wrzesień, 2008 - 14:37