Personalia

Zdjąłem ciasny mundur, czapkę odwiesiłem
I torbę wypchaną oddałem kolegom…
Zatrzymałem tylko trąbkę pocztyliona
Choć pojęcia nie mam – po co?

I dlaczego?

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Że jak? :)


Czytam tekst Odysa,

z jednej strony ciekawy, merytorycznie mi nie zgrzyta, z drugiej strony mnie doprowadza do szału… to jest materiał na lekko licząc pięć szczegółowych wpisów o poszczególnych zagadnieniach. :)

No ale pardą, przecież TXT jest takie straszne, prymitywne und podłe. Co my tu możemy wiedzieć, chamy i prostaki?


Z trąbką weselej


Tomku!

Nie wiedziałem, że masz takie militarne ciągotki.

Pozdrawiam


Pino

Tekst Odysa ma tylko jedną wadę-nie wadę:
że nie zdecydował się uruchomić komentarzy zewnętrznych.

Gdyby to zrobił, nie poleciałabyś emocjonalnymi kliszami, tylko wedle woli skomentowałabyś.

nespa?


Agawo,

pod warunkiem, że jesteś w okolicy;-)


Jerzy, żadne ciągotki militarne.

Utwór wybrałem z premedytacją, bo po pierwsze jest to Galop na Róg Pocztowy, a po drugie, cytując za Wiki:

The galop was particularly popular as the final dance of the evening. The “Post horn Galop” written by the German cornet virtuoso Herman Koenig was first performed in London, 1844; it remains a signal that the dancing at a hunt ball or wedding reception is ended. (wiki)

Armia, która trąbi i bębni na balach, weselech i koncertach odpowiada mi bardziej niż armia właściwa.
Przynajmniej w czasie pokoju.


Panie Fototechniku,

a weź odpuść mua te wstawki o kliszach emocjonalnych, mogę prosić?

Doskonale wiesz, że to nie żadne klisze, tylko brutalna, brzydka prawda.

Że bawiliście się wesoło na poczcie, podczas kiedy ja zdychałam, gryząc proszki.

Zaś nawet abstrahując od waszego Pana Naczelnika, poczta jest po prostu, jak pięknie napisał yassa, całkowicie odlecianym fiołem.

Wątpię, czy by się chciało mua wstukiwać te zewnętrzne komentarze. A do tematu mogłabym akurat sporo wnieść, tak mi się nieskromnie wydaje…

Ale gdzież tam młodej intelektualistce, co lubi boks i nie zna się na problematyce tatrzańskich schronisk, do takich eleganckich i surowych wyżyn!

Pewnie zaraz bym napisała “dupa”, albo “kurwa”, przyszła nieuczesana, sukienki nie założyła…

Spa, merlocie. Spa.


nołofęs i hopla hopla, Pino

Pino

a weź odpuść mua te wstawki o kliszach emocjonalnych, mogę prosić?
Doskonale wiesz, że to nie żadne klisze, tylko brutalna, brzydka prawda.
Że bawiliście się wesoło na poczcie, podczas kiedy ja zdychałam, gryząc proszki.

O tym że zdychałaś dowiedziałem się jakby ostatnio. A Twoje zmartwychwstanie na TXT powitałem wystarczająco entuzjastycznie. Spadówa z pretensjami, przynajmniej do mua.

Zaś nawet abstrahując od waszego(sic) Pana Naczelnika, poczta jest po prostu, jak pięknie napisał yassa, całkowicie odlecianym fiołem.

Yassa ma rację nawet jak nie ma racji, tak się wyrobił ostatnio. Opinia, nie fakt, proszę młodej intelektualistki.

Pewnie zaraz bym napisała “dupa”, albo “kurwa”, przyszła nieuczesana, sukienki nie założyła…

Kwestia niezakładania sukienki jest rozwojowa. Czy w związku z tym mam Ci podstawić białego konia?

Kreślę się serdecznie i spadam do roboty.
Ktoś nie śpi…


Nie ma spadówy,

bo tasak nosisz od parady i z tego będę drwić, mój chłopcze, mężczyzno.

Bażant na koniu, to jakaś zoologiczna egzotyka.

Kreślę się uprzejmym pururu, zaraz spadam umierać z nudów na antropologii…


merlocie

białego dorsza … Pino w postaci bażanta jako Lady Godiva bez sukni, czyli na goło, wjeżdża na białym dorszu na pocztę ... czysty pajtonizm :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


no tak Merlocie

po co tę trąbkę wziąłeś, to ja też nie wiem… ;-)

Ale może co pozytywnego z tego wszystkiego wyniknie…

Choć ja tam nie wiem co niby miałoby wyniknąć ;-)
Ale ja nie znam się, jak to doskonale wiadomo…

niemniej pozdrowienia ślę


Tomaszu

No to będę Cię odwiedzać czasem tutaj… Pędząc gdzieś z torbą pełną listów, przysiądę na progu słuchając co tam w karczmie piszczy. Może sie człek na szklaneczke czegoś dobrego załapie? Karczmarki wprawdzie nie ma, no ale wszystkiego mieć nie można…
Pozdrawiam jak zawsze z sympatią, gdziekolwiek jesteś.


Docent,

jozefstopczyk

białego dorsza … Pino w postaci bażanta jako Lady Godiva bez sukni, czyli na goło, wjeżdża na białym dorszu na pocztę ... czysty pajtonizm :P

Umarłam.

Pocztowa trąbko, graj mi pieśń żałobną.


Zamiast piesni karteczka

Photobucket


Pani Agawo,

jest Pani niezawodna! Przecież to znaczek pocztowy.

Z głębokim szacunkiem dla mistrzowsko operujących formą Dam…

Przypomniał mi się Bursa:

Cagliostro – bękart dziewki z Neapolu
Dziś z markizami w durnia gra przy winie
Szczęście się toczy jak dukat po stole
Peruki chylą się przed łotrem z gminu.

Kiedy niejeden drżał o swoją głowę
I przed Bastylią podwojono warty
On w szklanej kuli pokazał królowej
Zmyślną machinę do ścinania karków.

Zbladła królowa bo pod gilotyną
W szkle rozpoznała rysy swojej twarzy
A mistrz nazajutrz nad dachami płynął
Pośród zachwytu szewców i mularzy.

Więc kiedy ścinać zaczęto naprawdę
I gniew kołysał jak chorągwią ludem
Wołano: Mistrzu dziś – w kościele dawnym
Mszę odpraw czarną papiestwu na zgubę!

Ale Cagliostro swój worek kramarski
Ściskając mocno ścigany księżycem
Przynaglał sługę by konie gnał wartko
Poprzez błotnistą flandryjską granicę.

Nawet bardziej pasuje, niż ta Lady Godiva i chociaż się nie przeziębię...


Druhu Merlocie,

dzięki za informację z pierwszej ręki,
o tym doniosłym wydarzeniu, o którym nadal nic nie wiadomo!

Nawiasem mówiąc, rzeczywiście wielka szkoda, że WSDruh Odys nie zdecydował się uruchomić Komentarzy.
Bo, jak wiesz, żaden komentarz na tym, jak insynuują zazdrośnicy – paranoicznym forum, bez akceptacji druha drużynowego ukazać się nie ma prawa.
Nespa?

Pewnikiem bardzo ostrożny musi być WSDruh Odys.

I delikatny, ale to Wielce Szanowni Druhowie mają już w swej wysublimowanej naturze.
Nespa?

A swoją drogą, powiedz tak szczerze; nie jest to całkowicie odjechany fioł w przestrzeni powszechnej wolności słowa?
Nie jest on(ten fioł) cudowną enklawą absolutnej cenzury prewencyjnej?

Ale rozumiem…
To kultywowanie tradycji w której druhowie wzrastali.
Wierność tej, którą przesiąknęli; wielkiego i nieśmiertelnego PRLu.

Jestem w stanie zrozumieć zastosowanie takiej formuły dla forum opilców koktajli z czerwonych dżdżownic kalifornijskich.
Opilcy, a w szczególności notoryczni opilcy, to taki feler mają, że piją. Świństwa piją. Z dżdżownic…
I od tego chorują. Mają się więc czego wstydzić?
Nespa?

Ale tu?
Wyjątkowo rumiani, dobrze wypasieni druhowie, okazy zdrowia w każdym jego aspekcie i do tego jak piszący…mmmmmmm….
Niezrzeszonemu to po prostu słów by zbrakło. Jak np. mnie.

Może jak wróci Grześ, to opisze jak druhowie piszą, ja tam wymiękam.
Sorewicz prosty jestem.

To już nawet nie jest śmietanka śmietanki.
Prędzej śmietankowe opary z wisienką w likierze wraz z zapobiegającą utracie onego likieru, parasolką w barwach kamuflaż nad nią.

Mam małe pytanko;
Czy elita koryfeuszy blogosfery publikując okupione męką najprawdziwszą, swoje opus magnum, z receptą na kamienień filozoficzny,
wołając przy tym;
macie i popatrzcie, jacy z nas złotouści, błyskotliwi i erudycyjni Wielce Szanowni Druhowie są (samemu napawając się przy tym własnym geniuszem), nie znęca się nad typowym, anonimowym i niezrzeszonym blogerem?
Na przykład; nade mną?

Nie bierze ona (ta elita) pod uwagę, że ktoś, np. ja, też chciałby czasami w liznąć wielkość.
Nie żeby od razu po intymnościach, o nie!

Tylko tak…zwykli ludzie mają taka potrzebę.
To przecież nic zdrożnego.
Chwalebna jest potrzeba aspirowania do najlepszych.
Nespa?

Kto wie, może komuś, np. mnie, udałoby się dołożyć jakąś cegiełkę do właśnie powstającej piramidy z menażek?
Albo chociaż którąś z menażek umyć...

A tak, sam przecież widzisz, z kim ja się muszę zadawać?

Nie jest przyjemnie stać w mrozie na Moliera i obserwować przez szybę jak WSDruh Stary z WSDruhem Joteszem konsumują Merlota w Galopującym Króliku.
Nespa?

Serdeczne czuwaj dla całego Zastępu Bobrów!

Ps.
Sorki, że trochę niezbornie piszę, ale okropnie się wzruszyłem.
Rozumiesz mnie chyba trochę;
Druh Jacek Ka wraz z Druhem Griszegiem.
U nas!
Co za zaszczyt!
Że też Dobry Pan Bóg dał mi dożyc tej szczęsnej chwili…co za szczęście!


No dobra,

zawołajcie Karczmarza i niech mi powie, co zrobić w przypadku nagłego ataku kurwicy i spawacza.

Post yassy nie pomógł, więc sami widzicie; sytuacja jest poważna.

P.S. Magia sprite, a Stary pragnienie, so sorry :P


Pino,

jakiej kurwicy i jakiego spawacza?
Jest jakiś poważny powód?
Coś Ty…

Jakby co, zawsze można się wylogować.
Co też czynię, zarobiony, jak mawia Gretchen, po kokardę...

pozdro


Karczmarz jest niedzisiejszy

i w kwestii spawacza nie rozumie (albo udaje, że nie rozumie) ossochozi.

W kwestii kurwicy, mówi, że trzeba przeczytać koment Yassy trzy razy ze zrozumieniem i przechodzi jak ręką odjął.

Raz i po łebkach się nie liczy.


Nie, nie,

nikt mi nie uwierzy, ale ja posiadam także życie realne!

I ono dostarcza mi stresów :P

Tu jest miło i przytulnie, jak nie przymierzając, w urzędzie powiatowym.


To dziwne miejsce

z którego Agawa przysłała mi pocztówkę z Bredy ma też ribkę dla Pino.
Wprawdzie nie białego tylko niebieskiego i nie dorsza, tylko łososia…

Za to jest bezwzględnie dwusilnikowy i szerokokadłubowy.

Photobucket

Chciałbym z tego miejsca serdecznie pozdrowić pana Docenta tradycyjnym hopla hopla!


Jakie to piękne...

Dziękuję, merlocie. :)

Wrażliwi niech nie odpalają tej tubki, to nie jest harcerska piosnka przy ognisku:


Jacku i Griszqu

Łelkam, łelkam – cieszę się że mnie odzwiedzacie.

Trochę się niepokoję o Yassę, ale jestem pewien, że da sobie radę z tym emocjonalnym wyzwaniem;-)

A Was zapraszam permanentnie i entuzjastycznie…


Wszystkiego najlepszego!

Merlocie!

:)

Każdy pisze tam gdzie chce, zaprasza kogo chce, przebywa z kim chce. I tego się trzymajmy :)

Ja będę zaglądał do Ciebie z przyjemnością ...

Tak jak wciąż zaglądam na część blogów na TXT. Choć nie piszę, zwykle się nie loguję i staram się nie komentować...

...to ostatnie głównie, żeby na jakiegoś mądrego nie trafić. Takiego tropiciela złotoustego, wszechwiedzącego, jak ten co się u Ciebie wyprodukował powyżej.

pozdrowienia z poczty.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Im więcej was, tym lepiej...

Ribki pocztowe wy moje.

Niech yassa tnie, ja popatrzę... Co najwyżej, mogę was odesłać do mojej ostatniej twórczości, ale jak widać, z prostym słowem pozbawionym norm&form macie poważny problem.

No.

hi hi


Pino

Znam wiele prostych słów, zaczynających się na wiele różnych liter alfabetu.
To tak żeby nie było wątpliwości.

Co tam sobie będzie ciął yassa to nie moja sprawa. Niech sobie tnie na zdrowie. Byle bym tylko tego czytać nie musiał. Co ja mam poradzić na to, że ktoś się niezdrowo pocztą podnieca? Co ja, lekarz psychiatra jestem?

pozdrowienia z poczty, Pino

http://podcastsportowy.wordpress.com/


odpowiem poetycko

Pan o tym wie, panie psychiatro,
Kobieta to człowiek odporny.
Ja wiem, w życiu nie ma tak łatwo,
Nerwica w granicach normy.

Cmoknijcie się w yayeczko.


Wiesz co Pino...

Ja tu przyszedłem, żeby Merlotowi życzyć wszystkiego najlepszego na TXT.

A ty po co?

Się setnie ubawiłem. Pino robi za psa podwórzowego TXT, odgania od bramy złych listonoszy z wielkimi torbami…

Awantury nie będzie. Niestety. Przepraszam. Nie tym razem.

Wyjść na mróz muszę. Ostatni tramwaj mi ucieka.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Xipe,

bardzo to uprzejme i nienaganne formalnie, sugerować kobiecie, że jest psem podwórzowym.

Pochwal się kolegom, gdy będziecie sączyć herbatę z filiżanek, odginając palce…

Ach, ta sochaczewska mentalność.


Za słownikiem języka polskiego...

sugerować
1. «podsuwać komuś jakąś myśl lub jakiś pomysł»
2. «wyrażać coś nie wprost, dawać do zrozumienia»

porównanie homeryckie
«porównanie, którego jeden człon jest rozbudowanym opisem
ludzkich czynów zestawionych z zachowaniem zwierząt lub ze zjawiskami przyrody»


cmokać
1. pot. «wydać charakterystyczny dźwięk wargami, smakując coś, wyrażając podziw lub popędzając zwierzęta»
2. pot. «głośno pocałować»

słowa yayeczko nie odnaleziono

nigdy, cholera, nie byłem w Sochaczewie. Warto się przejechać?

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Daruj sobie,

na mnie ta estetyka nie działa.

Tramwaj nie uciekł?


Xipe witaj!

Właśnie wracam spod okienka i zauważyłem, że masz ciężki wieczór;-)
Miej cierpliwość do Pino.

Ona jest przekonana, że wszyscy listonosze i listonoszki to zaraza i zuo najgorsze.
Przejdzie jej kiedyś, ale trzeba nad nią nieustannie pracować, bo Yassa nie śpi;-)

A Ty, droga Pino, zdecyduj się czy rozmawiasz z przedstawicielami instytucji pocztowej jako kobieta, czy jako samozwańcze enfant terrible i do tego sarkastyczne ad nauseam…

Uściski dla wszystkich obecnych, międzyplatformowo


Niestety, ubolewam,

ale transgresja to moja specjalność.

Co gorsza, przechodzę płynnie z jednego wcielenia do drugiego, tyle tylko, że zawsze można poznać mnie po długich włosach… Jestem Pino Nazarejczyk, ale czy bezczelny gówniarz, czy dostojna Lady Godiva, czy jeszcze inna cholera – to zależy tylko od tego, jak mi akurat wygodnie. :P Na nic się nie zamierzam decydować, proszę Karczemnego Sądu!

Dla sympatycznych panów pocztowców, pucio pucio:


A.... witaj Merlocie!

Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek miał jakieś zatargi z obecną tu blogerką Pino.

No, raz kazałem jej wyrzucić cytat z mojego tekstu z jej tekstu. Bo był wyrwany z kontekstu. Że tak zrymuję.

A było to… ho…ho… W czasach którejś z awantur, o Kosowo, albo o Palestynę. Dokładnie nie pomnę... No, ale to chyba nie o ten cytat chodzi…

Innymi słowy ciekawie jest robić za abstrakcyjną emanację zła wcielonego…

pozdrawiam i teraz juz naprawdę uciekam!

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Karczemny Sąd

zapisuję w kajeciku Twoich bon-motów.
Już się trochę uzbierało. Nawet Ci powiem na ucho, że merlotowa w wolnej chwili przeczytała Twoje wierszyki i wyraziła aplauz.

Za Kaczmara dziękuję.
Czy następnym razem przywalisz poczciarzom Herbertem?

Tak się tylko pytam.
I spadam (do pracy niestety), nawet się nie oglądając za siebie.


Xipe, kurde;-)

Okienko na poczcie. Haiti. Stary…


Tramwaj uciekł

Pino,
duże pliki czasami renderują się dłużej niż powinny.
są na szczęście taksówki.

specjalne pozdrowienia ze strasznej poczty

http://podcastsportowy.wordpress.com/


No no...

dziwny wieczór… że tak dodam w biegu, będąc jedną nogą za drzwiami…

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Herbert?

Gdzież tam mnie, prostej i niewyszukanej blogerce, do takich poetyckich wyżyn!

Pozdrowienia dla Pani Merlotowej :)


Pamiątki

Gintrowski nagrał tę płytę w czasie stanu wojennego w profesjonalnym studio, a nowa (niezależna oficyna wydawnicza) skopiowała na najlepszych dostępnych wówczas kasetkach CrO2, o ile dobrze pamiętam. Wszystkie piosenki były stereo, znakomicie zmiksowane i czystobrzmiące – co na owe czasy było absolutną rzadkością.

A kłódkę trzymam do dziś.


Merlocie, Xipe,

merlot

Miej cierpliwość do Pino.

Ona jest przekonana, że wszyscy listonosze i listonoszki to zaraza i zuo najgorsze.

Nie wszystkich.

Mnie jakoś toleruje mimo torby z listami. I jeszcze przeprasza za kalumnie.

Ho, ho…

Pozdrawiam śpiąc z otwartymi oczyma


Merlocie noch einmal,

WYRZUT

Powiedz mi teraz,
z kim ja będę śpiewać???

To takie gadające towarzystwo, że bez Ciebie znów się w rozmowach pogrążą po uszy.
A ja będę mruczeć do kieliszka, jak zwykle.

A już się cieszyłam…
Zraniłeś wręcz na wskroś.
:/


Merlocie,

zasługi Twojej oficyny będą policzone. :)

Mida, jak to merlot zauważył, masz kręgosłup. To zasadniczo Cię różni od większości pocztowego towarzystwa…

A ja kręgosłup cenię, choć mam lekką moralną skoliozę, natomiast – teraz piszę całkiem serio – jako człowiek jestem godna zaufania. I coś jeszcze chciałam dopisać w ramach autoreklamy, ale Gretchen wybiła mnie z pantałyku, bo właśnie rozmawiamy o szminkach.

Kontynuując wieczór poezji śpiewanej…


Mido,

banjo kupuję, szykuj flet prosty i każ młodemu nauczyć się grać na organkach.
Tylko kogoś ze skrzypkami musimy znaleźć i możemy zasuwać mój ulubiony bluegrass.

Poza tym, ja się wypisałem z pracy. Nigdzie nie ogłaszałem, że się wypisuję z bankietów...


Pino

jak coś o tej Annie Alkoholowej napiszesz, to Ci też wrzucę. Śliczna była.


Nie pamiętam,

musiałabym zajrzeć do mojej książki z obrazkami, a co ja jestem, Magia?

Śliczna, to była pierwsza żona Jesienina. Co się dziwić, jewrejka. :P


Wobec tego mam nadzieję,

że w odpowiednim czasie trafi do Ciebie oficjalne zaproszenie.
Ale ponieważ ja o tym nie stanowię, to nie jestem niczego pewna.
A flet mam mieć nowy! Drewniany :) Z Niemiec będziemy sprowadzać :P


Taksówka dojechała...

... więc zaglądam na chwilę oknem (torbę z listami w domu zostawiłem)

Ciekawość mnie zżera – Mido, Merlocie – wy też uważacie “że większość pocztowego towarzystwa kręgosłupa nie ma”?

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Cytuj, cytuj,

buduj ego, szukaj wsparcia, rób co chcesz.


Pino

Do ciebie mam inne pytanie.
Ostatnie i jak najbardziej poważne.

Czy myślisz, że wolno ci wystawiać certyfikaty moralności, zbiorowo i hurtowo, ludziom których nie znasz, często dużo starszym od ciebie, na podstawie błahych internetowych wojenek, co do których genezy nie masz pełnego obrazu, których w związku z tym do końca nie rozumiesz?

Nawet jeśli to tylko wirtualny świat, jeśli to jest w sumie tylko zabawa?

Pisać że X i Ż w odróżnieniu od Y “nie ma kręgosłupa”?

Myślisz, że ci wolno? A jeśli tak, to niby czemu? I gdzie kończy się zabawa a zaczyna gówniarzeria?

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Xipe

niestety ciąglę jeszcze mimo głupiej pory pracuję i nie mogę się na dłużej (żeby coś mądrego napisać) odrywać.

W skrócie: nie uważam. Pytanie było retoryczne.


W dupie mam starszeństwo,

w dupie mam “internetowe wojenki”. :D

Zwisa mi serdecznie, co myśli o mnie jakiś pan X. Kulam się (pardon) na samą myśl, że przyjdzie taki z poczty i będzie mnie pouczał :D

Mnie, gówniarza, mnie, którą...

Który poznałem cierpienia i radość miłości
Który potrafiłem niekiedy narzucać swoje myśli
Znający wiele języków
Który niemało podróżowałem
Ja co widziałem wojnę w Artylerii i Piechocie
Raniony w głowę z czaszką trepanowaną pod chloroformem
Który straciłem najlepszych przyjaciół w straszliwej bitwie
Wiem o starym i nowym ile poszczególny człowiek może o tym wiedzieć
I nie dbając dzisiaj o tę wojnę
Miedzy nami i dla nas przyjaciele moi
Rozstrzygam ten długi spór tradycji i wynalazczości
Porządku i Przygody

Tak, xipe, jesteś ślepy. Tak, xipe, wolisz nie widzieć i nie rozumieć. Albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem, czego zasadniczo uczą w szkole podstawowej. Albo jesteś śmiertelnie naiwny.
Wybierz sobie wersję, którą chcesz. :D

Tylko już mnie nie pouczaj, Darling, bo ja nie zawsze mieszkam sama, pora jest nocna, a ja się z najwyższym trudem powstrzymałam od ryknięcia śmiechem.

Zła Pino, brzydka, niedobra.


Merlocie

merlot

Łelkam, łelkam – cieszę się że mnie odzwiedzacie.

Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności przyrody i takie tam, to ja tam nie wiem, czy jest się z czego cieszyć...

Choć swoją drogą, to ja tu w ostatnim czasie więcej byłem niż Ty.
Więc też nie wiem kto kogo mógłby witać...
Ale ja nie z tych, żeby się czepiać takich dupereli ;-)

pozdrawiam


Merlocie

Wpadać będę, choćby dlatego, że mogę.... ;)
No i zaproszony się czuję. Do Ciebie oczywiście.
A na plucie żółcią halberowskich staruszków uwagi nie zwracam. Co im pozostało, prócz plucia. Listonszom zdarzają się gorsze rzeczy, niż machający zaschłymi piąsteczkami staruszkowie. Tyle w temacie.
Pozdrawiam w drodze na pocztę. No i dzięki za herbatę.

jeszcze jedno – czy Karczmarka się odzywała? Będzie mozna ją u Ciebie trafić?


Xipe,

nie uważam.
Parę mocnych kręgosłupów dało mi się ostatnio we znaki na tyle, że na pewno nie mogę udawać, że ich nie ma ;).
Ale ja nie narzekam.
A na opinię Pino wpływu nie mam, co więcej, nawet nie wiem, co nią powoduje. W czasie sztormu na TXT, w którym Pino się rozbiła, mnie nie było, gdyż – jeśli pamiętam dobrze – byłam jeszcze na etapie wakacji. Albbo tuż po. Co niewielką obi różnicę.
Pozdrówka :)


Jacek

łelkam w tym moim wątku miało to znaczyć.

No i pytanie podstawowe do Griszqa: kto to jest Karczmarka?

Zdaje się, że coś mnie omija.
Znam Karczmarzową i Karczmarzównę oraz sforę Karczmarzątek, ale żeby Karczmarkę?


Tomek

Oczywiście Del. Czy to nie ona jest jedyną Karczmarką?


No wiesz!?

Del wyraziła kiedyś zgodę na przyjęcie zaszczytnej funkcji wiceburmistrz Miasteczka i znana była jako Pani Zosia.
Ale z Karczmą miała tylko taki związek, że wpadała z niezapowiedzianymi kontrolami;-)

Natomiast całkiem niedawno na Rozdrożu uściskałem się z absolutnie uroczą dziewczyną, która miała przypiętą wizytówkę Delilah.

Nie wiem tylko, czy mi się to nie śniło.
Chociaż nie, za nią stał Toyah i perorował otoczony wianuszkiem wyznawców…


Tomek

Tak piszesz było? Hmmm…. No to ja mam w takim razie jakieś wspomnienia niezgodne z rzeczywistością. Zawsze mi się Del kojarzyła z karczmą.

Jedyne co wiem o nieawatarowej Del, to… hmmmm… Pamiętasz jej jedyne zdjęcie na TXT? ;)

To gość taki jak Toyah może mieć wyznawców? Popatrz, człowiek całe życie się uczy.


Gryzę się w język,

naprawdę, z całej siły.

Proszę to uprzejmie docenić.


Ja pierdolę!

czy Was tu całkiem pogięło? Arystokracją (tfu!) Pocztową chcecie TXT zarazić? Sio! gamonie! Nosz jasna cholera… Gadajcie jak ludzie, albo spadówa! No ewentualnie trollujcie, hehe…


Druhu Merlocie,

bardzo proszę nie straszyć mną naszych uroczych nadąsańców!
Musisz sobie zdać sprawę, że masz do czynienia z materią niesłychanie wrażliwą!

Może mi nie uwierzysz, ale ja z powrotu Bobrów naprawdę strasznie się cieszę.
Bo Bobry to moje ulubione futrzaki.
Rzeczywiście przyznaję, mam na ich punkcie malutką obsesję.
Mógłbym je głaskać z włosem i pod włos, pieścić tulić i całować.

Ale czy jest w tym coś zdrożnego?
Każdy facet tak ma…

Dobra robota Merlocie!
Umiejętnie je zwabiłeś.
Pewnie tą zakąską z cykorii?
Cykoria to przecież ich ulubione warzywo. Przebiegle…

Niech Pino za bardzo na nich nie pohukuje, bo biedactwa jeszcze nie doszły całkowicie do ciebie.
Widać, że zastrachane i potrzebują trochę czasu by się oswoić.

A tak…znowu nam czmychną...

Cieszę się zwłaszcza z powrotu Xipe – Lwa Północy, mądrego w radzie, dzielnego w boju, weterana bohaterskiej kampanii pod Le Madame, zahartowanego w boju z zagończykiem Vlad-Rozwadowskim.

Jego pamiętne:
“Lucie! Gewałt! Faszyści na TXT! No pasaran!” z towarzyszącym histerycznym darciem na sobie wdzianka, to homeryczne dzieje naszej platformy.
Ech…łza się w oku kreci.

I tu mała uwaga.
Trudno odnotować u Xipe jakąkolwiek zmianę.
Constans.
Ciągle ta sama toporna i napuszona forma; “Pójdź, dziecię! ja cię uczyć każę!...”
Niby to Konopnicka, ale od nosiciela pastelowego sweterka w serek oczekiwać można byłoby więcej.

Xipe jako idealnie wycięty z Gazety Wyborczej, tak samo jak i ona, wystawia oponentom świadectwa zdrowia psychicznego.
Nie stać go na coś oryginalniejszego?
Kompra total!

Z bólem stwierdzam zatem, że jego roczna kuracja, nie przyniosła spodziewanych efektów – był to czas stracony.

Rozumiem, że od wybitnego specjalisty od marki i rozmiaru obuwia sportowego Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, dla którego komiks jest objawem kultury wysokiej, trudno wymagać czegoś więcej.

Tak, wiem…już wiem…
Za wiele się spodziewałem, okazałem się naiwny, trudno…moje kolejne rozczarowanie.

Natomiast, wyraźnie kontrastuje tu Grisza.
Ten z kolei, stanowczo się wyrobił. Wypikańcił. Bez przesady, a jednak…
Choć mimo, że jest jeszcze trochę wtórny, to odnotować należy wybitny postęp.
Widać, ze wzory czerpie z najlepszych zródeł:

“A na plucie żółcią halberowskich staruszków uwagi nie zwracam. Co im pozostało, prócz plucia. Listonszom zdarzają się gorsze rzeczy, niż machający zaschłymi piąsteczkami staruszkowie .”

Dla mnie niezgorzej.

No, na siłę, można by się szepnąć, że zbyt oczywiście demaskuje własne frustracje.
Że to bez nadmiaru polotu i finezji.
A i dowcip nieco kulejący.
Przecież nie od razu Kraków zbudowano.
Ale samo “machający zaschłymi piąsteczkami staruszkowie” rokuje duże nadzieje.
Musisz przyznać!
Tak trzymać, Grisza!
Zuch nie harcerz!

Tak więc Merlocie, dawaj w karczmie więcej cykorii, to zejdzie się reszta bobrów i wszystko w końcu zakończy się happy endem.

Czuwaj!

Ps.
A mógłbym do Ciebie zwracać się per Tomek? Bez tej centusiowskiej tytulatury?
Tak jak Grisza?
Plizzz…

Może wówczas i my powspominalibyśmy wspólnie jakieś niegdysiejsze panny?
Pamiętasz Lodę Halamę?
Zdrowa laska z niej była, tyle, że jarała i piła jak smok…o bobrze pogadamy na privie,OK?


mała galopada po Centralnym Archiwum TXT

[mówiąc fachowo – pośpieszna kwerenda z lewej ręki, przyczynek sporządzony dla prof. Pinon]

Ja serio słabo sie znam na socjologii i tych calych naukach podobnych – tak po prawdzie to w ogóle sie nie znam i jak zaczyna się poparta fachowym słownictwem ocena dlaczego, po co i w imię czego ktoś coś pisze, jak kształtuje się mysl, skąd sie bierze i dokąd zmierza, to ja wysiadam i idę “na smakoszka”.

Z tym rozróżnieniem “bandy” i “klubu” to ma Pan oczywiście rację, ja po prostu niekonsekwentnie sie wyraziłem. Chodziło mi w skrócie o to, że pisząc “banda” (mam wrażenie) Merlot miał na myśli właśnie “klub”. TXT nijak nie spełnia norm bandy – nie ma przywództwa, hierarchi, jednolitej ideologii, wroga i tej calej reszty.
Natomiast “klub” w pierwszym rozumieniu zawiera w sobie jednak zbytni pierwiastek indywidualności – właśnie w rozumieniu przytoczonym przez Pana. Sam fakt spełniania warunków regulaminu nie jest wydaje mi sie kluczowy w przyjemności przebywania tutaj – mam wrażenie, że jest to bardziej kwestia tworzonej przez nas samych atmosfery. Zaniepokojenie klubowiczów moze wiec wywołać to, ze atmosfera ulega “pogorszeniu”, gdyz zmniejsza to nasz komfort przebywania tutaj. Dbamy o nas, bowiem jesteśmy scianami i wyposażeniem tego miejsca. Oraz szklaneczka czegos mocniejszego.

Reasumujac niejasny wywód – “banda” jest raczej nieszcześliwym stwierdzeniem, uzytym jako pewna alternatywa dla także nie do konca adekwatnego “klubu”.

ps – rzeczy ktore mi sie podobaja lub budza szacunek, mam zwyczaj nazywac po imieniu. podobnie jak te, ktore mi sie nie podobaja. Hołd Pruski sam w sobie w porządku, ale ciąg dalszy tej historii juz taki pomyślny dla hołdujących i hołdowanych (w kontekscie Rzeczypospolitej) to nie był. Ja tam osobiście uczynić Panu w przyszłości zaborów nie planuje. Choć kto wie, co przyszłość przyniesie.

źródło: Pan Y nie należy do bandy

oraz… nie wiem czy ktoś oraz.
nie moge obiecać we wlasnym imieniu, a co dopierow w imieniu kogos jeszcze, że będzie to to samo miejsce. ale prosze drzwi nie zamykac. bawic bedziemy sie dobrze, dbal Pan zawsze o to, by ta zabawa “dobra” byla, wiec nawet pod nieobecność duch gdzieś będzie pomiedzy postami krążyl.

a wkladanie emocji w to miejsce… no chyba to jedna z najwiekszych zalet tego miejsca.

o juz calkiem ode mnie – wciaz czekam na zawieszone brakiem weny wpisy…

źródło: Bawcie się dobrze i miejcie ładną pogodę

ja jedynie wpadłem postawic krzyzyk na liscie jako swiadomy ignorant – w jakiej kwestii bym nie mial czegos do powiedzenia, zawsze widzę że są lepsi. w znaczeniu – mniej leniwi. szczytem niezdobytym jest w tej kwestii oczywiscie Magia. stracilem nadzieje na dorównanie. co tez jest swiadectwem lenistwa.
dlatego jakoś ostatnio nastawiam sie albo na czytanie, albo na komentowanie w wadze papierowej/piórkowej.
brakowalo mi mocnego tekstu o IS. a tych o sluzbach i reszcie glupot to nawet nie czytam.
pozdrawiam w oparach ignorancji.

źródło: Ignorantia nocet, czyli chciejstwo intelektualne

podpisano,
młodsza referentka Pino MC

P.S. Za jedną białą kawę chętnie zdradzę smakowite zakulisowe plotki… Tylko ma być brązowy cukier do tego i ciasteczko!


Merlot

merlot

łelkam w tym moim wątku miało to znaczyć.

Wiem, wiem, znaczy tak przypuszczałem – ale się droczę...

Chyba musisz rozpocząć nowy wątek, bo ten już wydaje mi się trochę nudny robić...
Znaczy to samo od nowa… ;-)

pozdrawiam


Ping, ping

Jak się tu zwaliliście, to co się dziwić, że nudno?

Pardą.


Rondo styl brillant

Forma muzyczna z powracającym refrenem i kupletami. Ma strukturę A B A C A + coda.

Mysle ze jestesmy zaledwie przy drugim A.
Jesli zagramy “wielką formę ronda” A B A C A B to moze byc jeszcze kuplet B w finale.

Jacku prosze sie nie nudzic:)


a ha merlocie

na poczcie wywiesiłeś afisz fajnego przedsięwzięcia w temacie kultury…

18 lutego mam raczej wolne. planowałem wybrać sie do stolycy w tym czasookresie. na razie jeszcze nie wiem, ale jakbym był to może wdepnąłbym na tego Pecha Kucha ;-)

a generalnie to mam ochotę zobaczyć co sie w Toruniu zmieniło …

....

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


A B A C A + coda

A C A B bez kody … :P

Pino zaczai o co kaman :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Agawo

Ale ja muzycznie to już w ogóle nic nie czaję...

Znaczy słucham to tu, to tam czegoś tam, ale się nie znam ;-)

Co najwyżej mogę na bębenkach przygrywać – podobno dobrze mi to wychodzi i czuję rytm, cokolwiek ten, co mi to mówił miał na myśli…
;-)

pozdrowienia


Jacku,

skoro merlot tak się upiera, żebym brała flet, to podejrzewam, że ci bębenków nie odmówi :)

Jaka nuda, ludzie?
Pięknie jest! Słońce wyszło!
Trza się cieszyć, nie nudzić.

Ha ha ha ha HA HA HA HAHAHAHAHA!!!!....
(Albert w Pratchetta “Świecie finansjery”.)


Kto mnie wołał, czego chciał


Doc, afisze na poczcie to nie ja wywieszam.

A jak ja wywieszam, to się podpisuję, że wywiesiłem.

Czytałem ten afisz, ale ja jestem kulturalny konserwatysta, że się tak wyrażę i nie podzielam do końca Twojego entuzjazmu.
Nie lubię zasypywać zimy swoimi pomysłami w ramach zasypywania zbiorowego, po dwadzieścia slajdów na łeb.

Wolę z Yassą powspominać Lodę;-)


merlocie ... eeee

sory myślałem że ów Listonosz to Ty … w ogóle to ja myślałem że to jest Twój portal … :wstydzisię:

jako że mam ustawioną blokadę widoczności tego pana o którym piszesz to nie wiem o co kaman z Lodem…

łorewa… nie gadajmy o tej wtopie

co do zasypywania zimy pomysłami to czemu nie. ja bym ją zasypał piaskiem i małymi kamyczkami… albo wiśniami, błotem … ewentualnie matką Terry’ego :P

dziś zrobiłem fotę zimie jeszcze niezasypanej … to tak w ramach zadośćuczynienia …, :)

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Stopczyku: Loda.

Halama. Nogi. Po szyję. Siatkowe, czarne pończochy.

No i Veuve Clicot, jak widać, słychać i czuć...


Yassa

Kartotekę założyłeś?
A laleczki do voodoo też masz?

A co do reszty… to się nie trudź. Parafrazując Panią od prostowania kręgosłupów:

“Zwisa mi serdecznie, co myśli o mnie jakiś pan Yassa.”

pozdrowienia z poczty!

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Xipe,

prostuję, że niczego nie prostuję.

Ten Pino Nazarejczyk, to jest aluzja do Samsona i nic więcej.

Owszem, jak się uprę, to powywracam pocztowe kolumny (“Pocztowe Piekło”, pzdr Mida) i zrobi się wielki burdel.

Ale nie zmienię jabola w Quara Tannat, ni budyniu w płyn rdzeniowy… Niestety.

Mogę przypieprzyć tasakiem, ale tylko gdy uznam, że delikwent jest godzien.

Pozdrowienia z Wesołego Miasteczka!


>merlocie

aaa Halama … znam też Grzegorza Halame … ale średnio lubię jego skecze … nawet średnio średnio :)

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


>Pino

ja już niestety nie trawię jaboli jak kiedyś... czasami z sentymentu wypiję ale potem mję brzucho boli :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Tasakiem to możesz

jak Ci pożyczę. Co wcale nie jest takie oczywiste.


Pino

A dla ciebie prezent. Trąbka:

Pozdrowienia z poczty!

To nie jest zwykła trąbka. To trąbka pocztowa. Z tłumikiem. Model Trystero.
Niejaka Edypa znalazła taką kiedyś w jednym barze. Namazaną na ścianie damskiej toalety.

Pasuje tu ta trąbka jak znalazł. Niech ją yassa doda do swojej kartoteki.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Xipe

dobrze, że jej nie wkleiłem. Kandydowała do notki głównej;-)


Mój chłopcze, mężczyzno,

jesteś wapień kielecki, a ja jestem magnet.

W dodatku, zamiast ostrych narzędzi, kumple Ci ślą jakieś niezborne muzyczne utensylia.

Po dobrej woli, nie radzę zaczynać.


Pino

znamy się już milion lat z hakiem, myślalem że zauważyłaś moją niechęć do rozróby w celu rozróby? Jak zacznę, to w celu wygrać y podeptać.

Chyba, że znów powiesz, że właśnie w tej chwili jesteś kobietą, i że nie wypada;-)


Pino

Trąbka jest dla ciebie nie dla Merlota.
Merlot trąbki nie potrzebuje.
Ty, podobno taka oczytana, powinnaś już wiedzieć po co ta trąbka.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Yassa hassa

- nie ma druha Borucha!

Jak druh Stary ze Szczecina ma się z druhem Joteszem z Wrocławia spotykać w Pierdzącym Króliku? To pewnie gdzieś tam u was, w stolicy. Ja w takie śniegi i mrozy nigdzie się nie ruszam…


Mido

skoro merlot tak się upiera, żebym brała flet, to podejrzewam, że ci bębenków nie odmówi :)

Obawiam się, że moje granie jest tak nieskoordynowane i bezsensowne, że mogę grywać tylko solo ;-)

pozdrowienia wieczorową porą przesyłam…


Sorry, ale nie chce mi się z Wami gadać na razie

Troll poszedł szukać gdzie też zniknął wiki3, bo latem nagle przestał pisać na TXT, w S24 i na blogspocie, zatem Troll kliknął na profilu na powiększenie fotki, której nazwa (pliku) jak się okazuje zawiera imię i nazwisko, potem wpisał to imię i nazwisko do Google i na pierwszym miejscu znalazł nekrolog starszego pana. Ot, wziął i se poszedł do Nieba bloger. Bywa i tak.


Xipe,

nie umiem grać na żadnym instrumencie. Robię w odrobinkę innej branży.


Moi drodzy

Troll napisał, a ja czuję tak samo.
Pomyślcie przez chwilkę o Wikim Trzecim.
Ostatnie jego posty pół roku temu były o perypetiach ze służbą zdrowia.
Że tu kolejka, tam tomograf, gdzieś jeszcze durny przepis…

Szykował się pewnie już wtedy do Drogi.
Może czeka tam gdzieś na nasze dobre słowo?


Zgadzam się z Docentem, nudni jesteście,

znikam więc:)


Well...

Nie było mi zwykle po drodze z Wikim Trzecim… Ale zawsze podziwiałem, że w tym wieku sprawnie funkcjonuje w internecie. I że chce mu się działać społecznie – Pan Wiesław był przewodniczącym partii Zielonych w Warmińsko-Mazurskim…

Mam nadzieję, że odnalazł Pan spokój, Panie Wiesławie…

Może to głupie, ale poczułem się lepiej jak mu tu: http://pozegnania.net/3324103 zapaliłem wirtualną świeczkę...

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Docencie

No do takich solówek, to mi oczywiście daleko.
Bo i instrument inny, i co chyba ważniejsze, instrumentalista zupełnie bez przygotowania, wiedzy i umiejętności ;-)

Ale tak sobie przeglądam tę listę i fajne rzeczy, które wcześniej znałem i nie znałem sobie wyławiam i wysłuchuję tu i tam ;-)

pozdrawiam


Tomku!

Jak to dobrze jest czasem pomilczeć. Zastanawiałem się po czym jest ten galop, a tu się okazuje, że to galop pocztowy! Piękne.

Pozdrawiam


Setka.

Zgadzam się a/ ze Stopczykiem, że to już się robi nudne, b/ z merlotem i Trollem, że należy uszanować pamięć pana Wiesława i dać se na wstrzymanie.

Ale ja tylko niewinnie. Nie mogę przejść mimo wobec uwagi, którą wcześniej przeoczyłam, a która mnie zafrapowała.

Chłopcze w pastelowym sweterku, jakie podobno? Kiedyś mi tak pojechał jeden młodzieniec na forum Legii, owszem, ale później gorąco przepraszał i deklarował szacunek, ulubione pojęcie kibicowskich kręgów. :)

Ile masz lat, btw? Pewnie spokojnie dychę więcej niż mua. Co za tym idzie, więcej miałeś czasu na czytanie.

A jednak całkowicie spokojnie proponuję to, co kiedyś Nicpoń Majorowi: pojedynek na szeroko pojętą erudycję.

Podejmiesz rękawicę?


Nooo proszę...

“Wreszcie godny przeciwnik” – jak powiedział Stellan Skarsgård do Clive’a Owena w jednym takim wyjątkowo durnym filmie.

Wyzwanie przyjęte

To zawsze ciekawsze od żałosnych przysrywanek, czyli salonowca w stylu pana Yassy…

Jeśli oczywiście to do mnie z tym sweterkiem…

Bo ja nie mam sweterka.
Ładne są teraz takie, na guziczki zapinane…
Niestety, włoska moda męska nie dla mnie. Nie te gabaryty.

Nie wiem także wiele o forum Legii. Kiedyś bramkarz rzeczonej dał mi karnet na cały sezon. Raz byłem. Źle się czuję wśród stada baranów beczących na rozkaz.
Zakładam, że na tym tam forum musi być podobnie, zwłaszcza jeśli beczą o “szacunku”...

Proszę bardzo, Pani zaczyna.

Tylko proszę zacząć od odniesienia się do tej tam trąbki, co wisi powyżej.

I niech będzie na temat, czyli o: zdradzie, poczcie, tajnych spiskach, krzywdzie ludzkiej, niedyskrecji, manipulacji, słabości charakterów, historii, poezji & naukach ścisłych

Na rozgrzewkę sweterek. I dwie trąbki pocztowe. Na przegubach wytatuowane.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Hi hi,

a porysowana łapa? Przyjęta?

Bardzo lubię Beirut. Jakiś zysk nawet z Mad Doga się znajdzie.

Co do forum Legii i samego Estadio WP, to bez przesady. Choć też nie powiem, żeś, człowieku, słowa prawdy nie powiedział.

A ja lubię stadiony, lubię colę, kiełbaskę, że można bez problemu palić szlugi… W pewnym sensie, to jest oaza wolności we współczesnym świecie. Albo niedługo będzie, jak PiS przeforsuje swe genialne plany.

To może tyle o piłce. Trąbkom na stadionach mówimy stanowcze NIE.

Czy zgadza się Pan ze mną, że Powstanie Styczniowe (aktualny temat) było jedną wielką porażką und idiotyzmem taktycznym?


Pino

O Estadio WP to pogadamy jak o zbudują... wtedy też zobaczymy kogo tam włodaże klubu wpuszczą, na ten stadion…

Nie na stadionach mówimy vuvuzelom i wrzucanym na murawę łbom antylop. Choć, swoją drogą, najsłynniejszą rzeczą wrzuconą na murawę stadionu piłkarskiego podczas meczu był skuter.

Jeśli skuter to oczywistą oczywistością jest że rzecz działa się we Włoszech.

Powstanie Styczniowe było jednym z wielu idiotyzmów taktycznych jakich dostarcza nam nasza historia.

Moim ulubionym idiotyzmem taktycznym jest chyba pierwsza odsiecz wiedeńska. Malownicze zwycięstwo które pozostało kompletnie niezauważone przez zwycięzców.

A powstanie Styczniowe jest moim ulubionym. Choćby z tego powodu, że pierwszym, jakoś tak, nieabstrakcyjnym. Zawsze mnie fascynował fakt, że moja babcia będąc pensjonarką przedwojenną wykazywała się społecznie pomagając kombatantom rzeczonego powstania…

... jest taki mały domek na warszawskiej Pradze…

...taka tam ciągłość historyczna. A, i mam gdzieś kilka rzeczy co to je kozacy zostawili, jak zajęli z przyczyn strategicznych dom mojej pra pra babci. W 1863 roku.

Marszałek Ferdynand Foch powiedział po podpisaniu traktatu wersalskiego, że “To nie pokój, lecz zawieszenie broni na dwadzieścia lat”...

Dla Polaków to oznaczało, żeby się za bardzo nie przyzwyczajali do odzyskanej niepodległości..

A przecież przed wojną traktowany był ten marszałek jak bohater Polski, ulicę miał w Warszawie, stopień Marszałka Polski honorowy, ordery wszelakie…

Patrząc z jego perspektywy, to pierwsza i druga wojna światowa są jednym konfliktem… a jeśli tak to także to co było przed i to co po… od 1863 po 1989.

Takie tam kształtowanie się nowego obrazu Europy…

Więc porażka und idiotyzm? Pewnie tak. Ale może konieczny historycznie, jako jeden z wielu malutkich elementów wprawiających w ruch młyny historii…

Ale co o trąbce? Czekam na rozwinięcie sprawy trąbki, bo trąbka jest na temat. Powstanie nie.

Załączam dwa instrumenty dęte drewniane (tak mi się przypomniało a propos Mad Doga)

http://podcastsportowy.wordpress.com/


xipe

miałem kiedyś kasetę MxKx … niedawno wyszło wznowienie ich nagrań...

http://mikrofonykaniony.blogspot.com/

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Doc

Co więcej się panowie reaktywowali… choć wygląda to nieco zabawnie/przerażająco po latach…

Lepiej niech zostaną legendą polskiego pankrocka…

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Pino

Jako gość tutaj słabo się poruszam po dawnym, zakurzonym blogu…

Właśnie zauważyłem łapę.

Łapa przyjęta.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


z tego co wiem to raczej taki

towarzyski reunion, a nie próba podbicia polskiego szołbizu :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Powstanie jest na temat,

szukałam asocjacji z trąbką, pierwsze co przyszło mua na myśl – hej ho, hej ho, strzelecka trąbko graj.

Chwilowo rzucam ręcznik, wyszłam się pobażancić na mieście i przemarzłam. :)


Nie ma pośpiechu

Teraz ja wychodzę.
Na dłużej.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Czytam i oczy przecieram;-)

Koniecznie zajrzyjcie do nowego JJ.
Jest na temat:

(…)Walmy nawzajem w swoich idoli, bębnijmy na wielkich bębnach propagandy, skoro musimy, ale dajmy sobie wzajemnie odrobine luzu, ot, tyle by atakowany mógł przysiąść, pochylić się i zawiązać sznurowadło.(…)


Merlot,

nie nerwujsja. Wypadek przy pracy.

Wiem, że jestem piękna i dobra, ale nie aspiruję do Twojej krainy łagodności. ;-)


To już zostańmy przy tym

że jesteś piękna.
Będzie bardziej realistycznie;-)


Nieprawda,

mam lepszy charakter, niż pysk.

Zapytaj bażanta.

he he


Bażant małomówny ostatnio

coś.


Zarobiony


Merlocie,

też jestem zarobiony, a jednak solidnie podchodzę do swoich obowiązków.
Pewnie za to jestem tak lubiany i szanowany.:)

Xipe np. niby jest niezainteresowany, ale podejrzewam, że to tylko taka poza.
Tak jak stopczykowe nieczytanie mnie.
Bo jeśli rzeczywiście docent mnie nie czyta, to musimy mieć fascynujący kontakt telepatyczny. Jest między nami chemia…

Tylko w ten sposób można tłumaczyć fenomen zniknięcia freda kampinoskiego akurat w momencie, gdy pojawiła się moja o nim opinia.:)

Wychodzę więc na przeciw i wyjaśniam wszystkim niezainteresowanym i niewidzącym:

Od czasu gdy blogerka E. Michalik dziękowała mi ze łzami w oczach za wsparcie, aby uniknąć nieporozumień, zrezygnowałem z przysrywek ekskluzywnych.

Wyszedłem naprzeciw zapotrzebowaniu klienta i dostosowałem je do specyfiki rynku.
Od tamtego czasu produkt mój jest dostępny i czytelny dla każdego, nawet dla pospolitego durnia.
Jednocześnie spuszczając z ceny nadal dbam, by nie stracił na jakości!

Dla napuszonej, dumnie obnoszonej ignorancji dysponuję specjalną ofertą.
Polecam gorąco!

Zaznaczam, że działam jedynie w systemie wymiany barterowej.

Mając na uwadze satysfakcję klienta, nie stosuję prostej wymiany w stosunku 1:1.
Swój towar oferuję zawsze w znacznej nadwyżce!

Ale do rzeczy:
mała próbka, nad wyraz skromnych kontaktów merytorycznych na linii X-Y(nad czym boleję) :

X : “lista proskrypcyjna NSZ – Sendlerowa znalazła się na niej za domniemane sprzyjanie komunizmowi i pomoc Żydom”

Y : “Xipototecu, kolejny raz czytam u Ciebie o Pani Sendlerowej i jej niedoszłych mordercach z NSZ.
Wyobraź sobie ze miałem honor znać Panią Irenę i jest to dla mnie prawdziwa nowość.
Jakbyś mógł dać jakieś namiary na źródła Twej wiedzy byłbym wdzięczny”

X : “Jutro postaram się dostarczyć Ci twardych dowodów”.

Od tego czasu minęło już około 500 jutr, więc twarde wówczas dowody pewnie już zmiękły. Normalna kolej rzeczy…

Za to podczas kolejnej nagonki u referenta Bulzackiego wywiązała się taka oto wymiana zdań, zainicjowana, przez WSPana X.:

X : “Yassa,“Europa” jest dodatkiem do Dziennika…nie do Faktu – jak raczyłeś napisać.
Jak już się to kupuje, to się kupuje co sobotę, więc wybacz nie wierzę, że to co napisałeś to zwykła pomyłka. Bo to zbyt wyjątkowe zjawisko jest.
Myślę, że nie miałeś Europy w ręku.
I tak jak docentowi, nie chce mi się z tobą gadać!”

Y : “Xipetotecu, w czasach gdy pochłonięty byłeś liczeniem sześciokątów w futbolówce, wydawnictwo Axel Springer raz w tygodniu do Faktu dodawało wkładkę; Europa – Tygodnik Idei.
Ten sam, który dołączono do Dziennika po jego zaistnieniu na rynku. Z tą samą redakcją, o takim samym profilu.

Trudno, chyba rzeczywiście nie mamy o czym ze mną gadać.”

Powyższe to tylko szczątkowa dokumentacja mająca wykazać, jak płynna jest granica między poważną merytoryczną dyskusją a tanią przysrywką.

Na koniec mała rada dla niezainteresowanych; trzeba dowiedzieć się u niewidzącego, jak to się robi, że mnie nie ma.
Dla komfortu psychicznego to bardzo użyteczny patent godny polecenia.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie


Yassa,

ani waż mi się znikać! Masz nawijać do końca świata i jeden dzień dłużej.

Żądam tego. Jako kobieta, żeby nie była wątpliwości.

Chociaż zjadłeś właśnie mojego sparing-partnera. I tylko pastelowy sweterek mi został...


Yasso, teraz ja.

Załóżmy, że los (który jest chytry i może spłatać dowolne figle) sprowadził nas tak jak się tu użeramy w jedno miejsce, o tej samej porze. Załóżmy, że byłaby to na przykład knajpa. Załóżmy, że bylibyśmy nie zmotoryzowani, a ostatni autobus z powodu zima straszna nie dojechał.

I co?

Myślisz, że te jawne i ukryte niechęci, żale, pretensje, uszczypliwości by się w realu odtworzyły natychmiast?

Gówno prawda. Na szczęście real jest o wiele mniej drażliwy, o wiele bardziej wyrozumiały i przez to również – weselszy.

Kolega Jarecki w tej kwestii trafił w sedno.

Jedynym negatywnym skutkiem takiego figla losu byłby lekki kacyk rano.
O ile Docent miałby przy sobie tę na chybcika destylowaną gruszkówkę.

Ja Cię też serdecznie, weszło mi to już chyba w nałóg;-)


Merlocie,

eeee tam, chyba kryminałów Agathy nie czytałeś:)

Bo mi od razu inne scenariusze przyszły do głowy.

Tylko kto byłby mordercą, kto panną Marple?

Kto ofiarą?

No i ile ofiar by było?

:)))))


Pino,

jakbym mógł?

Gdzie ja znajdę większą uciechę, po ciężkim dniu w realu?
Uwielbiam gdy dogmatycy merytorycznej dyskusji psiego rodzaju, zarzucają mi tanie przysrywki, a później nerwowo pogwizdując, udają ślepców.:)

Pozdrawki


Yassa,

Wiesz jaka jest między nami jest różnica?

Ano taka, że jak ja się czasami zapędzę, w złości napiszę coś nieprzemyślanego, albo mi się wydaje że coś wiem, a potem okaże się że nie wiem…

...więc jak zdarzy mi się coś takiego, a może się zdarzyć – bo mam czasami szybki zapłon i niektóre rzeczy działają na mnie jak czerwona płachta na byka…

to wtedy jest mi głupio.

i przepraszam.

I tak było w drugim z cytowanych przez ciebie wypadków. To nie ja miałem rację, a ty. Napisałem coś w złości. Więc przeprosiłem.

Ale to stało się jedynie powodem do kolejnych złośliwych, prymitywnych przysrywek.

Jak już cytujesz coś ze swoich kartotek to cytuj w całości i dokładnie. Dobrze?

W pierwszym wypadku, trzeba się było przypomnieć. Ciągniesz do bólu wszystkie wątki i dyskusje w których uczestniczysz? Nigdy nie zapominasz o jakiejś rozmowie. Chcesz, to ci dostarczę źródeł na których oparta jest ta informacja. Przecież sobie tego nie wymyśliłem. Bo niby po co.

Po prostu jedni, Yassa, przychodzą na takie blogowiska żeby rozmawiać. Inni żeby wyładować swoje frustracje i pokopać wyimaginowanego przeciwnika.

Rozumiesz jaka jest między nami różnica Yassa?

ps. a z tym sportem to już walisz kompletnie kulą w płot Panie Yassa. Imaginuj sobie, że na sporcie to ja się znam słabo. W podcaście jestem od redakcji, trzymania całości w kupie i spraw technicznych…

Stworzyłem podcast eksperymentalnie, bo kręci mnie samo medium jakim jest podcasting. A że moi kumple są dziennikarzami sportowymi… to jest sportowy.

Ja wiem, że jak ktoś się interesuje sportem to już koniecznie musi być ostatnim debilem, ale proszę cię panie Yassa, odstosunkuj się od podcastu w ogólności a ode mnie w szczególe.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Ofiarę może każdy z nas wytypować,

tylko wtedy mało kto skorzysta z gruszkówki;-)


Pino

Nie bądź taka szybka.

Mnie nie łatwo jest zjeść.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Yassa, a propos twoich przysrywek

to tu ci się nie udało:

“Może jak wróci Grześ, to opisze jak druhowie piszą, ja tam wymiękam.
Sorewicz prosty jestem.”

Po pierwsze ja nie wiem nawet obecnie kto pisze na PR, bo mnie tam od początku stycznia nie ma.
Definitywnie.
Acz inna sprawa, że większość osób, co tam piszę, cenię i lubię.
W niektórych przypadkach już bez wzajemności:)))))

Acz oczywiście są/były tam osoby, które pisać nie umieją wcale, na ten przykład Mireks.
Ale to nie mój problem, mi wystarczy, że mam okazję obcować z cuownymi i genialnymi tekstami Yassy:), he, he.


Yassa,

czytałem (acz też nie pamiętam gdzie, acz nie było to u Xipe ani na blogach) o NSZ i Irenie Sendler i była tam podana ta sama informacja, co u Xipetoteca.

Niestety nie podam książki czy autora, kojarzy mi się, że w jakiejś ksiażce Marii Janion to było, ale może mi się źle kojarzyć.


Merlocie, na razie

to ofiarą polityki redakcyjnej stał się ponownie Docent, więc ja w ramach protestu se idem stond.

No.


Merlocie,

a cóż tak naprawdę mogę mieć przeciwko Xipe?
Albo RRK?

Nic, absolutnie nic. Tak jak i do innych najprzeróżniejszych awatarów.
Chwila facecji po ciężkim dniu…

Żebyś słyszał jak w realu nabijam się z przyjaciół kombatantów spod Le Madame?
Nie szkodzi to jakoś naszym stosunkom.

Bez jaj więc., tu jest inaczej?
Trudno, ale się nie zmienię.

Układności mam dość raz do roku na imieninach u ciotki Laury. Strasznie drażliwa jest ciotunia. Kochana a drażliwa.

Pozdrawiam


Yassa

przeczytałeś co do ciebie napisałem?

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Grzesiu,

nie przesadzaj z tą ofiarą Doca.

Maszyna mogła (prawdopodobnie) wyjaśnić sprawę z Docem off-line, ale jej prawdopodobnie) empatii zabrakło.

Poszło o przydział do wrażliwej kategorii, z tego co rozumiem.

[edit] dopiero teraz zauważyłem, że ten ban dotyczy wszystkich wyrobów Docenta.
Jak tak, to zgadzam się z Grzesiem, że to przesada.

Dostaniecie medal im. Radka Krawczyka, panowie…


Panowie,

nie czytałem Jareckiego, PR to dla mnie terra incognita,nie wiem co to podcast…
Bo w wiecznym niedoczasie jestem.

I właściwie tylko przechodzę sobie tu czasami.
Ja tu nie mieszkam…

A moją frustrację napędza bufonada, ignorancja, elitarność nowych ruskich, nawet jak to nie ruscy są a nasi. I wiele podobnych powszechności.

Nie ma więc mowy bym się odstosunkował, bo się z moją frustracją zżyłem.
Kocham ją i nie będę jej niczego żałował.

Narka do poczytyska


Maszyny są w ogóle bez empatii:)

z drugiej strony od dawna nie zamierzam się przejmować decyzjami Redakcji, bo i po co.

Ja tu tylko sprzątam w sumie:)

A w ogóle coś tu się szykuje kolejny rekord komentarzowy jak tak dalej dyskusja wartko pójdzie:)


Yasso,

z bólem serca muszę Cię chwilowo skreślić z mojej listy kandydatów do refraternizacji.

Pryncypialnym mówimy stanowcze nie.


Poszły konie po betonie, widzę.

Najpierw gospodarz tego szalonego Baru pod zdechłym psem.

Otóż ja, mój drogi, dbam o zgodność bażanta realnego z idealnym, internetowego z outternetowym.

W realu też parę osób dostałoby po pyskach… Lecz po cóż mam wymieniać po nazwiskach? :) Już oni dobrze wiedzą, jakie do nich żywię uczucia. Tak, możesz mnie zapisać do tych pryncypialnych, jeśli sobie życzysz.

Natomiast, gdyby yassa zechciał się kiedyś ze mną napić po aryjskiej stronie, byłabym wniebowzięta.

Co się znowu stało z Docentem, madafaka?
W razie czego ostrzegam, spalę komitet i założę własny. A co!

Pozdrawiam,
Herkules Pinoit


Tylko nie zdechłym…

…jeżeli już to pod Wściekłym, że tak walnę aluzyjnie.


Troglodyta!


Dżisus! Merlocie,

jakiej, na miły Bóg, refraternizacji?

Aby była refraternizacja musiałaby zaistnieć wcześniej fraternizacja.
A fraternizacja jak w Bobrujsku, jak wiesz, zupełnie mnie nie interesuje, więc z przykrością stwierdzam, ze się mijamy.

Boję się też spytać w jakim sensie użyłeś terminu pryncypialny?
Czy to nie przypadkiem ktoś mający jakiekolwiek poglądy?

No..no..no…czyżbyś nadal kultywował idee postpoczty?
Wiecznych imienin cioteczki Laury?

Brrrr…sorki to beze mnie, mam trening albo pilne spotkanie. Muszę jeszcze sprawdzić w kalendarzu…:)

Pozdrawiam serdecznie

Ps.
Pino, z wielką przyjemnością.
Ostatnio bywam w Pędzącym Króliku.
Nie jest to żart. Historia najwyraźniej podąża za mną. :)
Dobranoc


Bułhakow i Bajor

obaj na B. Proste.

A poza tym Mad to mój herbatnik, jeżeli zetknęłaś się byłaś kiedyś z tym idiomem.


Z Twojego przemówienia Yasso

bardziej niż to, że masz poglądy (co wiem) zaintrygował mnie ten trening. Uganiasz się po orlikach może jakichś?


Może Yassa kogoś trenuje:)

na jednym papierku w szkole językowej widniało, że ja jestem trenerem, co mnie w sumie rozbawiło:)

Dobrze że nie treserem.


Zetknęłam się, ofkors,

ogłaszam konkurs na polski idiom, z którym nie zetknęła się była Pino.

Nagroda: frytki z ziemniaków osobiście obranych przez Gretchen! Plus Krzepki Radek. :)

Yassa, o co kaman z tym Królikiem :D Ostatnio słyszałam jakąś gniewną wypowiedź posłanki (Kempa?) w radiu, coś chyba z obrad 726 komisji ds. śledzenia śledzia… Hilfe, nic nie wiem o współczesnej polityce, jestem teraz na Komunie Paryskiej. :(

Dobranoc


Eeee, wypraszam sobie,

ziemniaki ja miałem obierać, no.

I jaki, kurna Radek, bo nie czaję?

A polityka polska to dziedzina, o której od dawna nie wiem też nic i dobrze mi z tym, w ogóle jeszcze trza się z neta wyoutować, by w ogóle olać aktualia i aktualności i bieżączkę i ksiażki zacząć czytać.


To jest po prostu knajpa

Służy (obok cmentarza i stacji benzynowej) jako naturalne miejsce spotkań elit politycznych. Nic dziwnego, że Yassa tam przesiaduje.

Na Moliera, naprzeciwko Opery.


Grzesiu

albo Krzepki Radek, albo Słodka Ania.
Tertium non datur.


Nie mam pojęcia,

gdzie jest ulica Moliera i nigdy nie byłam w Operze.

Jesteście zaskoczeni?

“ŻYD

Mówi, że ją muzyka bierze,
za mąż jej nie biorą jeszcze;
może ją przy poczcie umieszczę;
moja córka, to kobita,
a jest panna modern, całkiem
jak gwiazda.

PANODY

Więc satelita?

ŻYD

Jakie tylko książki są, to czyta,
a i ciasto gniecie wałkiem,
była w Wiedniu na operze,
w domu sama sobie pierze —
no, zna cały Przybyszewski,
a włosy nosi w półkole,
jak włoscy w obrazach anieli
ala…

PANODY

A la Botticelli.

ŻYD

Żeby pan był przecie kiedy
chciał z nią gadać — ?

PANODY

Chciałem, chciałem.
Raz byłem, to nie zastałem.

ŻYD

Ona lubi te poety;
ona nawet chłopy lubi;
ona chłopom kredyt daje,
to mi się aż serce kraje,
bo to rzecz drażniąca wielce”


Grzesiu

A Heinz – 57 varieties rozumiesz?
To jest ich słynny przodek. Antenat Radka i Ani, założyciel gatunku, że tak powiem.


Aaaa o keczap chodzi

ja fanem Kotlina i Pudliszek jestem, na reszzcie się nie znam.


Miałeś Grzegorzu Dyndało coś chciał

W sumie dosyć ciekawa jest ta cudowna amnezja, która następuje tu co cztery posty mniej więcej.

Właśnie późną/wczesną porą do dom powróciłem z szampańskiej sobotnio/niedzielnej imprezy…

Jej jedynym zgrzytem było, żem wiedziony ciekawością, zalogował się w pewnym momencie z urządzenia przenośnego, by zobaczyć, między innymi, co się tu dzieje…

Przeczytałem, odpisałem. Tchórz schował się do nory. Udaje że nie słyszy. Nie czytał. Nie wie. Nie wie, więc nie odpowie.

Paka szanowni, do zobaczenia w lepszym świecie.


"Mad to mój herbatnik"

czyżbyś, merlocie, chrupał czaj z madem pod celą? :P

pzdr

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Nie,

ale jakbyśmy razem siedli, to bym chrupał.


:)

dobry z Ciebie wafel …

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Xipototecu,

toż nigdy nie deprecjonowałem Twego męstwa; uczciwie wymieniłem wszystkie moralnie zwycięskie kampanie w których brałeś udział.

A jako, że nie każdy może być obdarzony przez Pana Twoją odwagą, przeto bardzo zaskoczył mnie widok Lwa Północy tłumaczącego swą niechęć do logowania u nas obawą przed nikczemną i tchórzliwą kreaturą mojego pokroju.

Trzeba nad tym jeszcze popracować, bo takie nielogiczności wpływają na obniżkę wiarygodności i osłabiają moc przekazu.
Zapamiętaj!

Co do zagalopowania i przeprosin; ok, wszystko się zgadza.
Tak było.
Co do tego, gotów jestem nawet złożyć oświadczenie w obecności notariusza.

Jednakże nigdzie nie twierdziłem, że do Twych licznych przymiotów zaliczyć można też durnotę pospolitą.
Bo tylko dureń pospolity trwałby w przekonywaniu do słuszności swoich racji, w sytuacji gdy jeden prosty link może je obalić.

Zatem lepiej jest taktycznie przeprosić.
Bardzo rozsądny ruch!

Przytoczony przykład uwidaczniał tylko przeuroczy zwyczaj, pokutujący swego czasu w TXT podczas polowań z nagonką; trollowanie, robienie jazgotu pohukiwanie…

Tyle z pamięci, jakbyś życzył sobie konkretów, to drobiazg – kwestia zerknięcia do kartoteki.
W razie czego, nie krępuj się, poproś.
Na mnie zawsze możesz liczyć...

Gnący się w ukłonach,
Twój na wieki


Właśnie, xipe,

niezbyt to piękne i dobre, przepraszać za błąd tak wyniośle, żeby adresat przeprosin poczuł się zawstydzony własną małością i dobrą pamięcią.
A zaraz potem pojechać mu od tchórzy, ponieważ – o zgrozo – nie zalogował się wtedy, kiedy Ty, z szampańsko sobotnio-niedzielnej imprezy!

Jakby sam lojalnie nie zaznaczył, że:


ach Mad, to se ne vrati...

wstrzymajcie się ze wspominkami, bo to też mój ulubiony Wafel.
I popłynę, a już muszę lecieć, robota jest robotą....

pozdrapatki


Pino

Warto umieć czytać ze zrozumieniem. Ja go nie przepraszałem wczoraj, bo nie miałem za co, przeprosiłem go rok temu.

Nasza ówczesna rozmowa kończyła się wówczas tak:

Yasso

Well,

Nie będę się tłumaczył, że mnie wtedy tu (znaczy się w Polsce) nie było. Że Europę zacząłem czytać jako dodatek do Dziennika.

Masz mnie.

Cofam i przepraszam.

Swoją drogą to bardzo ciekawe… człowiek jak to mówią uczy się całe życie, ja tam nie będę ściemniał, że zjadłem wszelkie rozumy.

Do reszty się nie odnoszę – sam żem sobie winny, pierwszy potraktowałem cię z buta.

Dobrej nocy (bez cienia ironii)

jakoś wczoraj tego nie zacytował... ciekawe czemu? Nie było by punktu zaczepienia do kolejnej przysrywki?

Wczoraj to ja go jedynie prosiłem, żeby cytował dokładnie i w całości, bez manipulacji, jeśli już cytuje rozmowy sprzed roku. Żeby sprostował. Dwa razy go prosiłem. Był w tym czasie jak najbardziej zalogowany, odpowiadał innym, co łatwo jest sprawdzić, pośrednio odnosił się także do tego co napisałem.

Dlatego dostało mu się od tchórzy.

na tym sprawę kończę, bo to się już nudne robi.

paka.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Powiem tak...

Yassa swoje wady ma i cieszę się bardzo, że nie jestem jednym z obiektów jego westchnień ;-) języka na kiermaszu w Sochaczewie nie kupiłam, ale jego się nie podejmuję przegadać.
Rozumiem wkurwienie pocztowców, któremu dają upust, jak potrafią, na miarę osobniczych możliwości.

No ale wiesz… Tchórzostwo to ciężki zarzut.
Do yassy mi on jakoś wybitnie nie pasuje. So sorry.

Oskarż mnie o morderstwa, popieranie harcerstwa,
Każdy miewa słabostki i wady;
Ale rzeczy istotę kryć pod fałszu pozłotę
Nie, wśród zbrodni mych nie masz tej zdrady!

;)

Paka.


Sendlerowa

Merytorycznie, zamiast ulubionej przez Yassę gry w dupniaka.

Choćby tu, cytaty z Janusza Marszalca, historyka II wojny światowej i Rafała Wnuka z KUL. Sprawa tyczy się głośnego morderstwa na Makowieckich i Widerszalu:

Wiemy jednak, i to właśnie od Rzepeckiego, że jego podwładny bał się przede wszystkim kontrwywiadu NSZ, którego pracownicy stworzyli listy rzekomych zdrajców i „współpracowników komuny”. Na nich to, obok nazwiska Ireny Sendlerowej, Aleksandra Kamińskiego, umieszczono również Makowieckiego i Widerszala. Dla spadkobierców skrajnie prawicowego Obozu Narodowo-Radykalnego byli oni zdrajcami.

cytat z innego artykułu:

Posądzenia o kryptokomunizm rodziły się w kręgach związanych z ONR. Znane są nam cztery dokumenty podnoszące zarzuty wobec Widerszala, Makowieckiego, Rzepeckiego, Kamińskiego, Handelsmana, nawet Ireny Sendlerowej. O “wartości” tych dokumentów będących bezładnym konglomeratem plotek, półprawd i kłamstw wypowiedzieli się już wybitni znawcy podziemia Tomasz Szarota i A.K. Kunert.

Myśl likwidacji ludzi BIP-u narodziła się w gronie radykalnych działaczy podziemia. Andrzej Krzysztof Kunert nazwał ich przed laty “zakonspirowaną grupą mafijną”. Inspiratorem był Witold Bieńkowski, bardzo zasłużony konspirator z departamentu spraw wewnętrznych Delegatury Rządu, współpracujący z Władysławem Jamonttem, przed wojną związanym z ONR, a w czasie okupacji – m.in. pracownikiem kontrwywiadu KG AK. W orbicie tej pojawił się także Karol Niedenthal “Karol” z wywiadu antykomunistycznego KG AK, a politycznie związany z syndykalistami. Jego rola w sprawie jest najmniej znana.

całe artykuły tu:

http://wyborcza.pl/1,97737,6714389,Kainowa_zbrodnia__65__rocznica_mordu_...
http://www.rp.pl/artykul/388879.html?print=tak

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Pino

Przykro mi, ale jak nazwiesz kogoś, kto najpierw postawi ci zarzuty i obrzuci błotem, kłamliwie manipulując cytatami, a potem się miga od jasnej odpowiedzi, najwyraźniej licząc, że coś z tego błota się przylepi…

Ja kogoś takiego nazywam tchórzem i zwykłym trollem dla którego szkoda czasu i energii.

Paka Pino!

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Zależy :P

Nie wcinam się już między wódkę i zakąskę, na wieczór przyszykuję jakieś chipsy…


Od czapy.

Kacper wykrył, że modelka Mischa Barton ma dzisiaj urodziny.
Zaproponowałam, żebyśmy złożyli życzenia.
Kacper odparł “dobra” i spłodził, co następuje:

W dniu Twoich narodzin, kobieto z twarzą Wenus,
chcemy Ci życzyć wiecznotrwałego glamu,
chodź mózg Twój nie objął Picassów, Chopinów,
a pamięć masz mniejsza niż dwa mega ramu,

usta nasze Twą chwałę wykrzykują,
w amoku torebkami od Louboutinsa miotamy
niech Ci piętrowy tort u Bliklego szykują,
a zdjęcia strzelają celebryckie chamy.

:)


Rozkręcamy się

[18:25:24] Kacper Krzysztof Sulak: ou
[18:25:47] Kacper Krzysztof Sulak: dzisiaj są 1934 urodziny cesarza Hadriana
[18:25:50] Kacper Krzysztof Sulak: lecisz z tematem

Lat tysiąc dziewięcset plus trzydzieści cztery
mija dziś od narodzin cesarza Hadriana,
więc baczność unitarka, baczność oficery,
niech stosowna pieśń na cześć będzie odegrana.

Na cześć jego duszyszczki tkliwej i ruchliwej,
na cześć greckiego chłopca, co utonął w Nilu,
niechaj trąbka mi zabrzmi tutaj żałośliwie,
katar puzonisty niech nie psuje stylu.


napisz coś dla merlota

na okoliczność 26 rocznicy ujrzenia świata przez pierwszego Macintosha :)


okej

Szedł Steven po sadzie, jak Bóg po Zagładzie
I nagle zobaczył jabłuszko zielone
Już chytrą ma minę, w Krzemową Dolinę
Kieruje się, myśląc w tę stronę:

“Po chuj nam te piece, ja dzisiaj polecę
Patentem, co windę da radę zjeść!
Ukryję kość czarną, dla Billa żyźń marną...”
Tak było lat temu dwadzieścia i sześć.


patrz

myślałem i nic nie mogłem wymyślić chociaż w mojem myśleniu wszystkie te puzzle były + bramy do Redmond jako bonus track :)

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Ja tak mogę

z rękawa trzepać, dajcie mi temat, szluga i pięć minut… Tylko to już nie są, kurna, czasy Medyceuszy… sif


piję kadarkę

słucham Patti Smith … czaisz Patti Smith? nju fakin york city … mój kolega na kulturoznawstwie napisał pracę magisterską o nju jorkowym undergroundzie muzycznym od velvet do sonic youth …

no to słucham sobie patti … fantastyczna z niej laska była …

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


(Brak tytułu)


Mój rozchwiany emocjonalnie przyjacielu, Xipe,

przykro mi, ale znowu dostrzegam u Ciebie pewną niekonsekwencję.
Niby czasu nie masz, a jednak go masz.
Podobnie z Twoją bezcenną energią.

Tyle jej poświęcać na tchórza, kłamcę, trolla i potwarcę?
Niby jej szkoda, a jednak …a nuż się uda!

Gdybym nie był przyzwyczajony do retoryki Gazety Wyborczej, to mógłbym się nawet obrazić, a tak muszę Ci tylko serdecznie podziękować.
Za fatygę.
Stokrotne dzięki.

Wypadałoby też Cię przeprosić;
Wcześniej napisałem, że nie rokujesz nadziei, żadnego postępu, a tu taka zmiana. Myliłem się.
Przepraszam.
Po 500 dniach z hakiem znalazły się wreszcie te zapowiadane twarde dowody.
Widzisz, jak się postarasz to możesz…

A to już jest jakiś konkret, a nie radosne i łatwe hopla hopla z Dogiem i Madem po blogu Referenta Bulzackiego. Spoko rozumiem, w grupie raźniej…

Wówczas stwierdziłeś w formie kategorycznej, że istniała lista proskrypcyjna NSZ, a pani Sendlerowa znalazła się na niej za domniemane sprzyjanie komunizmowi i pomoc Żydom.

Jak wyglądają te twarde i niepodważalne, dostarczone w trybie ekspresowym dowody?

Wiemy od płk. Rzepeckiego, że jakiś jego podwładny bał się kontrwywiadu NSZ
Czyli jeden pan powiedział drugiemu panu…
Na jakiej podstawie? Nie bardzo wiadomo.

Może w oparciu o cytowane cztery dokumenty, które po weryfikacji prof. Szaroty i Kunerta okazały się bezwartościowym bezwładnym konglomeratem kłamstw, półkłamstw i plotek.

Wiadomo też, że skądinąd wielkich zasług, płk.Jan Rzepecki nie krył się nigdy ze swymi lewicowymi poglądami.

Do prawicy miał stosunek, mówiąc delikatnie, bardzo niechętny, a na NSZ reagował wręcz alergicznie.
Z zaangażowaniem więc przypisywał jej wszystko co najgorsze.

Dla Ciebie to twarde dowody, co jest zupełnie zrozumiałe.
Ale czy dla innych są także przekonujące?
Nie jestem przekonany.

Zwłaszcza, że Pani Irena pytana przeze mnie o to, skwitowała sprawę krótko;
Tak, przypominam sobie, kolportowano taka stalinowska bzdurę w latach 50-tych.

Ale Twoje niezastąpione źródło wiedzy o świecie, Gazeta trzyma się tego nadal konsekwentnie.
Rozbudowuje ten wątek nieustannie, np. o zbrodnie popełniane przez Powstańców Warszawskich na Żydach.
Jak mogłoby być inaczej?

Uważaj więc, jeden bystry, który z zaangażowaniem równym Twojemu opisywał takie historie, postradał już zmysły…

Trzymaj się więc zdrowo…pozdro.


He, he,

knock-down, 10, 9, 8…


Pino

byłem na ich gigu… dają radę :D

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Niech to licho,

ja teraz słucham lajtowej polskiej muzyki… Mam zmieniać kanał, czy jak? :)


nie przejmuj sie

ja słucham na zmianę jakichś słowianskich rokendroli z lat 80 / sonic youth i king crimson :)


Mnie zaczęło

z Mozilli wywalać... literaki na wp, czat na fejsie, txt i radio netowe = mój przenośny piecyk zaprotestował, no to sobie włączyłam Nohavicę w cedeku. :)


byłem na koncercie Jaromira 100 lat temu

od tamtej pory nie piję pitnej wody :P

to

jest odlot :D

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


W podzięce za wierszyk urodzinowy

Steve powinien Ci kopsnąć to, co ogłosi we środę.
Troll ZS wie ossochozi i mnie tym zanęcał na swój blożek literacki…

Pasuje do Ciebie charakterologicznie to coś.


czy to będzie ekskluzywna zapalniczka na usb

która działa tylko pod mac os x snow leopard*?

*) głupszy jest tylko ubuntu karmelkowy koliber :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Nie bądź żyła,

wiem, że w środę będę już starsza, niż jestem teraz, ale zrób wyjątek i powiedz od razu. :P

A na koncercie Jaromira byłam 2 grudnia 2008


eee to ja byłem koło 1995 latem podczas słynnej anabasis w

Czechach/Morawach i nocy w faszystowskim areszcie w A-ustrii … :P … Haszek by to ładnie opisał. ja już mało pamiętam ale jakbym się spotkał z jednorocznym ochotnikiem to bym se przypomniał

po 2 butelkach kadarki świat wygląda tak:

poszedłbym po trzecią ale na dworzu trzaska -19 obecnie :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Trauma obcowania

z pewnym zaciekłym wrogiem product placement (o ile dotyczy to mua) przeszła mua jak ręką odjął po zrzuceniu munduru.
Wobec tego we czwartek nie omieszkam zrelacjonować środową premierę tego czegoś, co jak zwykle zmieni świat;-)

A ty Docent ze śnieżnej pantery się nie rechocz. Bardzo dobry i stabilny sytem.


merlocie

ja nie wątpię. mój świstak ciągnie woły bez reinstalki a nawet poważniejszej zawiechy już 4 rok … ma swoje wady ale zalety też... ok ale to nie ekskursje w dyskursie ... pax :D

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


No dobra,

odpalić piece!

Graj, muzyko!


Niechtoszlag :)

Zapatrzyłam się na Grzesia, on taki piękny i dobry… Do tego jeszcze nieuświadomiony, ergo wyjątkowo zabawny.

Poza tym, miał to być ukłon względem merlota.

Hm…


a ha

ja skacze po epokach … ten kawałek

merlot pewnikiem pamięta z czasów kiedy był zuchem, albo druhem

ale Grace jest prześliczna na tym filmiku … :)

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


skoczmy parę lat w przód i zapodajmy

kapkę chuligańskiego, zwyrodniałego rokendrolla

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Dygresja

Kto zgadnie, co ja teraz robię, wygrywa toster i dwudniową wycieczkę do Nowego Sącza.


Króliki?

U mnie na blogu?

Grace może być. Ma potencjał.


2xpudło


zapodaj jakiś kierunek

merlocie

samolot Jeffersona miał piękny, krótki lot … co innego brygada pana Garcii … ci pograli długo i mimo paru mielizn pięknie :)

to tak w temacie tych co autentyczni, prawi i po stronie szarego człowieka posłuchajmy:

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Pino, hi hi

to nie było w konkursie.
Odpowiadałem Stopczykowi.

Jak to się nazywa…egocentryzm?


Doc, zapodaję:


Nie,

to się akurat nazywa przeniesienie. :P

Zaiste, nie ma co przesadzać z tym samym dowcipem, bo się zrobi nudny, choćby był świętą prawdą.


merlocie

ooo z Janis wypiłbym Old 7 :P

nie znałem tego… zabiło mnie:

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Pino... Bitle?

naskrobałem dziś coś tam o Bitlach

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


W kwestii Norwegian Wood

mam opowieść autobiograficzną w której wraz z merlotem występują:

cud Norweżka, ze złotą dwójką (prawą, dolną)
kierowca Tira, Olaf
kierowca jaguara x-type, z żoną
pociąg Hook-van-Holland – Warszawa (tylko do Hannoveru)
betonowy krąg przy obwodnicy Kopenhagi
miasto Oslo (przez 45 minut)
gitara
banknot jednofuntowy w wersji szkockiej

oraz w prologu – przyszła merlotowa


zemsta :P


Merlocie, no to zapodawaj:)

w kwestii Norwegian Wood to ja polecam Murakamiego, nie tylko tę powieść.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Haruki_Murakami


Kolejny grafoman,

japoński Coelho…


Nie znasz się

czytałem (aż) dwie rzeczy jego i podobieństw do Coehlo nie zauważyłem, może dlatego, że z Coehlo dawno temu czytałem tylko Alchemika i faktycznie badziewie to było.

pzdr


popieram grzesia

ale ta Norwegia moze być złowroga :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


No rzeczywiście,

Tańcz, tańcz, tańcz, Sputnik i coś tam jeszcze… Nawet nie pamiętam, ciekawe dlaczego.

Grzesiu (teraz serio) – zrozum, że ja się znam. Inaczej, niż Ty, ale z pewnością nie mniej. :)

Mam cefałkę przedstawić, czy jak?


(Brak tytułu)


specjalnie dla Pino

włożyłem to tu przez chusteczkę i z zatkanym nosem :P :P :P

jakbym był Angusem Youngiem to bym wynajął “ruskich” żeby im języki przez dupę wyrwali :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Dziękuję,

a teraz wybaczcie, nie mam papierosów, więc żeby nie cierpieć, idę spać... A wcześniej czytać wspomnienia ułana Brzęka-Osińskiego, bardzo ciekawa pozycja.

Przestudiowałam też pomidory z ukochanej brytfanki, zastanawiając się, czym zastąpić koperek, którego nie lubię.

Yayka z ziemniakami wyszły dobre, pomijając tajniki produkcji oraz fakt, że zjadłam je łyżką i nożem, bo żywielce gdzieś się pochowały… Całe szczęście, nikt tego nie widział. :)

Btw, The Toasters są super. Musimy kiedyś urządzić wieczorek ska.

Stay Rude Stay Rebel


Pino,

większy problem, to czym zastąpić ukochaną brytfankę.
Zamiast koperku może być natka pietruszki, albo pół na pół.
To zielsko i to zielsko.

Można też spróbować użyć zielska. Będzie się działo…


Nie lubię pietruszki,

od razu mówię, że szczypiorku też nie.

Jaki zapis graficzny ma szczekanie francuskich piesków?


hau-hau-fi-donc

“/”“”“”“”\^


Pino,

Pino

Oskarż mnie o morderstwa, popieranie harcerstwa,
Każdy miewa słabostki i wady;
Ale rzeczy istotę kryć pod fałszu pozłotę
Nie, wśród zbrodni mych nie masz tej zdrady!

;)

Czyje to tłumaczenie?
U nas w domu króluje stanowczo Robert Stiller:

Możesz mówić, że jestem dzieciobójcą, potworem
(każdy ma parę słabostek)
ale nie mów, żem krył się pod fałszywym pozorem:
Ten zarzut nie sięgnie mi kostek!


Barańczak

Imho znacznie lepszy.

Porównaj tylko:

Brzdęśniało już. Ślimonne psztowie
Wyrło i warło się w gulbierzy.
Zmimszałe ćwiły borogowie
I rcie grdypały z mrzeży.

Z tym:

Był czas mrusztławy. Ślibkie skrątwy
Na wałzach wiercząc świrypły.
A mizgłe do cna boroglątwy
I zdonne świszczury zgrzypły.

Zdecydowanie wolałabym odwiedzić tę pierwszą krainę. :P

Dla niezorientowanych: zapewne znacie to w tłumaczeniu Słomczyńskiego, czyli Było smaszno, a jaszmije smukwijne…

Przepraszam za błędy ortograficzne, ale cytuję z pamki.


Pino,

to akurat niezgorsze,

Ale jeśli chodzi o polowanie… To już w tytule Barańczak nawalił, zostawiając Snarka, który nic nie znaczy i nie umywa się do Stllerowskiego żmirłacza.

A w domu mam wydanie z bardzo dokładnym porównaniem tych dwóch tłumaczeń głównie i obszernymi uwagami objaśniającymi niuanse – i jestem za Stillerem.

Też mogę cytaty z pamięci… Ewentualnie poszukam książki… Które sobie życzysz?


Oczywiście o Bobrach :P

W punkcie “fach” podał “Biolog”, lecz gdy statek pruł morze
Drugi miesiąc, uściślił ponuro:
“Badacz Budowy Bobrów”. Bosman jęknął “O Boże”
Jakby jemu grozili torturą.


Sendlerowa

W  historii Ireny Sendlerowej jest jeden, zupełnie nieznany, haniebny rozdział. Oto w kwietniu 1944 r. referat żydowsko-komunistyczny w  Centrali Służby Wywiadowczej Dowództwa NSZ sporządził następujący dokument: „Sendlerowa Irena, ur. Krzyżanowska, c. Stanisława i Janiny, ur. 15.10.1910, rzym[ska] kat[oliczka]. Nos lekko orli, wyraz twarzy b[ardzo] surowy, wzrost ca 160 cm, oczy jasne, szatynka, zmieniła ostatnio kolor na rudy, włosy obcięte przy karku. Mężatka – mąż Mieczysław w oflagu, wykształcenie średnie i wyższe humanistyczne. Zam. oficjalnie, ul. Ludwiki 6 m. 82, obecnie ukrywa się. Ubiera się elegancko, dysponuje dużymi kwotami. Była aresztowana przez Gestapo pod zarzutem uprawiania działalności komunistycznej, siedziała na Pawiaku ok. 4 tygodni. Została zwolniona. Ostatnio Gestapo znów się nią zainteresowało i poszukuje. (…) Zdecydowanie komunistka. Oficjalnie jest w jakiejś organizacji kobiecej, z ramienia której wchodzi do SOS [Społeczna Organizacja Samoobrony]. Pozoruje demokratkę nie mającą nic wspólnego z komunizmem”. Ten dokument, niedawno dopiero ujawniony przez historyków z IPN, znajdował się w tej samej teczce, w której umieszczono podobne donosy na Aleksandra Kamińskiego, wielkiego wychowawcę młodzieży, autora słynnych „Kamieni na szaniec”, oraz na Jerzego Makowieckiego, jednego z twórców Żegoty, a także Ludwika Widerszala z BIP ( Biura Informacji i Propagandy) Komendy Głównej AK. Jak wiadomo, obaj ostatni zostali skrytobójczo zamordowani w czerwcu 1944 r. przez nieznanych sprawców. Wszystko wskazuje więc na to, że w tych ponurych dniach na Irenę Sendler także został wydany wyrok śmierci, nasz własny, polski. Szczęśliwie niewykonany.

Dariusz Baliszewski – Wprost, Numer: 21/2008 (1326)

Lata 30. na Uniwersytecie nie były dobrym czasem dla Żydów. Wprowadzono wówczas getta ławkowe, aktywnie działały też endeckie młodzieżówki. Sendlerowa nie chciała pogodzić się z tym, co działo się wokół niej. Na wykładach siadała wraz z Żydami. Stawała w ich obronie: „Pewnego razu tak zbito moją koleżankę Żydówkę, że rzuciłam się z pięściami na jednego z oprawców i plunęłam mu pod nogi, mówiąc: »Ty bandyto!«”. Innym razem, widząc jak ci sami ludzie wyżywali się na bezbronnych Żydowskich dziewczętach, w złości skreśliła w indeksie wpis pozwalający jej siedzieć po „aryjskiej” stronie.
Kosztowało ją to trzyletnie zawieszenie w prawach studenta. Na Uniwersytet wróciła dopiero w 1938 roku, gdy obowiązki rektora sprawował Tadeusz Kotarbiński.
Z powodu swojego politycznego zaangażowania Irena Sendlerowa miała problemy poza uczelnią. Chciała pracować – zgodnie z wykształceniem – jako nauczycielka. Miała jednak opinie „czerwonej” i nie chciano przyjąć jej do pracy w szkolnictwie. Zatrudniono ją w Sekcji Pomocy Matce i Dziecku przy Obywatelskim Komitecie Pomocy Społecznej (a od 1935 roku w Wydziale Opieki Społecznej Zarządu miasta Warszawy). Ta praca nauczyła ją „elementarza” działaczki społecznej.

(...)jeżeli aprobuje się i wykonuje wyro­ki przeciwko agentom gestapo, rekrutującym się z szeregów polskich, to z równą stanowczością i kon­sekwencją należy wykonywać je, gdy chodzi o agen­tów bolszewickich z PPR i gwardii ludowej”. W tym samym tonie wypowiadało się również Stronnictwo Pracy w swym organie „Naród” z dnia 08.09.1943 r.: „wrogiem nr 1 przestały już być Niemcy […]. Wal­ka z komunizmem jest największym i bodaj jedynie ważnym zadaniem”.(...)

Andrzej Krzystyniak “NSZ w walce z sowiecką agenturą”

Narodowe Siły Zbrojne stworzone przez działaczy ONR i SN dokonywały zabójstw ukrywających się Żydów, bowiem utożsamiły ich z „bolszewikami” i uważały za wrogów takich samych jak Niemcy. Tym faktom nie zaprzeczają nawet apologetycy NSZ, jak Marek Jan Chodakiewicz w książce „Narodowe Siły Zbrojne. »Ząb« przeciw dwu wrogom”, który o tych zbrodniach wspomina, choć próbuje je usprawiedliwiać. Przed powstaniem warszawskim, na wiosnę 1944 r., współpracujący z Delegaturą Rządu wywiad NSZ na liście domniemanych „komunistów, żydofilów i masonów” przeznaczonych do „likwidacji” umieścił działaczy „Żegoty”, w tym Irenę Sendlerową. Związany z przedwojennym ONR Odział Chrobrego wymordował 11.09.1944 r. kilkanaścioro ukrywających się Żydów, w tym dzieci i kobiety (które przed śmiercią zgwałcono).
Generał Stefan Grot-Rowecki wprawdzie w lutym 1943 r. rozesłał rozkaz do komendantów okręgowych AK nakazujący udzielanie pomocy Żydom walczącym w gettach oraz zezwalający na tworzenie żydowskich oddziałów leśnych, ale tylko „spośród nastawionego patriotycznie elementu” – zaliczył do niego bundowców i syjonistów. Jednocześnie zabronił użycia tych oddziałów w walkach.
O incydentach mordowania ukrywających się przez oddziały AK można przeczytać w książce wydanej przez IPN „Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką”. Komendant Okręgu Białostockiego AK, pułkownik Władysław Liniarski „Mścisław”, w lipcu 1943 r. wydał rozkaz, by podległe mu jednostki „likwidowały” ukrywających się w lasach Żydów, których określił mianem „band komunistyczno-żydowskich”.
Adam Puławski, autor artykułu „Postrzeganie żydowskich oddziałów partyzanckich przez Armię Krajową i Delegaturę Rządu na Kraj” („Pamięć i Sprawiedliwość” 2003, nr 2), po przeanalizowaniu raportów Komendy Głównej AK i Delegatury Rządu, a także sprawozdań dowództwa Okręgu Lubelskiego AK, podsumował: „Sposób myślenia był więc następujący: Żydzi mieli prawo ukrywać się, ale nie mogli z tego powodu stosować „bandyckich” metod zdobywania środków na przetrwanie (…) W dokumentach brak jest rozważań o możliwości wystosowania apelu o powszechną pomoc dla Żydów (…) Podobnie było w kwestii utożsamiania przez AK żydowskich partyzantów z komunistami – a przecież partyzanci żydowscy wstępowali lub przyłączali się do oddziałów komunistycznych nie dlatego, że ulegali ideologii, ale chcąc ratować życie; nie mieli innego wyjścia, nie byli bowiem przyjmowani do oddziałów akowskich”.
Charakterystyczna dla poglądów władz państwa podziemnego była depesza Grota-Roweckiego do Londynu (grudzień 1942 r.), w której tłumaczył obiekcje w sprawie dozbrojenia Żydowskiej Organizacji Bojowej: „Żydzi poniewczasie z różnych grupek, również komuniści, zgłaszają się do nas po broń, tak jakbyśmy mieli pełne magazyny. Tytułem próby wydałem trochę pistoletów, nie mam pewności, czy w ogóle tę broń użyją”.
Jeszcze bardziej bezdusznie brzmiała opinia przedstawiciela policyjnego kontrwywiadu w Warszawie por. Bolesława Nanowskiego „Zadora” (11 lutego 1943 r.): „Nie można liczyć na taki opór Żydów, dla którego warto by było dawać im broń. Straty Niemców nie wyrównają wartości broni, a opór Żydów nie zasłuży nawet na zaszczytną wzmiankę o honorze polskich Żydów”. W konspiracyjnym organie Stronnictwa Demokratycznego i AK „Nowy Dzień” (26 lipca 1943 r.) zagładę getta nazwano „żydowskim kontredansem”.
Wciąż żywy stereotyp rzekomo powszechnej kolaboracji Żydów z sowieckim okupantem służył w czasie okupacji usprawiedliwianiu denuncjacji, mordowania lub rabunku mienia. Trzech autorów, Krzysztof Jasiewicz („Pierwsi po diable. Elity sowieckie w okupowanej Polsce 1939 – 1941”), Jan Tomasz Gross („Upiorna dekada”) i Andrzej Żbikowski („U genezy Jedwabnego”) zadali sobie trud, by sprawdzić prawdziwość tego stwierdzenia. Mozolnie wyliczyli, ilu polskich i radzieckich Żydów pracowało w sowieckiej administracji, aparacie przemocy, ochotniczych milicjach itp. na terenach okupowanych przez ZSRR, zaprzeczając stereotypowi.
Żbikowski zauważył, że we władzach samorządowych miast kresowych nastąpił spadek liczby Żydów w porównaniu ze stanem przedwojennym. Niewielu Żydów przyjmowano do struktur siłowych, a wywózki dotykały Żydów w proporcjonalnie większym stopniu niż pozostałą ludność, zwłaszcza w 1941 r.
Przekonanie o witaniu Armii Czerwonej, o powszechnej kolaboracji właśnie Żydów wynikało z zakorzenionego antysemickiego schematu „żydokomuny” eksploatowanego już przed wojną (np. w tygodniku „Rycerz Niepokalanej”), a wzmocnionego zmasowaną propagandą hitlerowską, która właśnie w wątku utożsamienia Żydów z Sowietami okazała się najskuteczniejsza, podczas gdy inne eksploatowane przez okupantów wątki propagandowe były mniej nośne.
Alina Cała – Rzeczpospolita – 16-06-2009

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Merlocie,

moje gratulacje.

Stworzyłeś największy w dziejach TXT Kretyński Komentatorski Przekładaniec.

Koszmar Szalonego Cukiernika.

Mida, którą łatwo pomylić z Flaubertem, proszona o zacytowanie opisu tortu pani Bovary… Albo chociaż czapeczki Karola!


Godzina jest późna.

Małolaty się mądrzą.
Xipe cytuje.
Wypływa znów sprawa bobrów.
Yassa! na pomoc!


No to u mnie idzie tak...

Wreszcie wspomnieć należy ostatniego z kompanii,
był to kretyn, idiota widoma,
bzik na punkcie żmirłaczy: Brząkacz, rad z takiej manii,
przyjął go z otwartymi rękoma.

Miał być ich Bydłobójcą. Po czym raczył wybąkać,
kiedy statek już tydzień był w drodze,
że zarzyna wyłącznie bobry. Stracił głos Brząkacz,
zadrżał, długo stał we łzach i trwodze.

A na koniec objaśnił, przy czym jąkał się nieco,
że Bóbr jest tylko jeden na statku,
jego własny, tak swojski, że wprost szukać ze świecą,
rżnąć nie wolno go w żadnym wypadku.

(...)
Mimo wszystko, od tego nieszczęsnego momentu,
Ledwie się Bydłobójca przybliży,
Bóbr zajmował się jakąś inną częścią okrętu
I był dziwnie nerwowy i chyży.

Cyt. z książki. Życzysz sobie tez tekst oryginału? :) Mam na stronie lewej.

Misz-masz stworzyli komentatorzy, merlot nam tylko pomagał...

A w ogóle, jaki Flaubert, gdzie Flaubert, nie znoszę go i nawet nie mam na półce!

A, jeszcze słówko o Powstaniu Styczniowym – wyobraź sobie, że miało sens.

Gdyby nie ono, moja rodzina nie znalazłaby się nigdy na Podlasiu i w konsekwencji ja nie znalazłabym się w Warszawie. Zatem ja go krytykować nie będę :)


Ogólnie, to

wolę Barańczaka. Za pewną skromność, której Stillerowi brakuje.
A poza tym Stiller ma szóstą żonę, co wywołuje we mnie lekki niepokój;-)

Misz masz może być.
Pewien nieporządek i przypadkowość to podstawa ewolucji.


jest jescze tłumaczenie boskiego Korwin-Mikke Janusza

Błyszniało – szlisgich hopuch świr
Tęczując w kałdach świtrzem wre,
Mizgłupny był borolągw hyr,
Chrząszczury wlizły młe.

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


1863

mida

_
A, jeszcze słówko o Powstaniu Styczniowym – wyobraź sobie, że miało sens.

Gdyby nie ono, moja rodzina nie znalazłaby się nigdy na Podlasiu i w konsekwencji ja nie znalazłabym się w Warszawie. Zatem ja go krytykować nie będę :)

Setki innych rodzin (czy raczej – członków rodzin) znalazło się za Uralem albo w azjatyckim stepie. A wszystko co polskie przez następne 40 lat tępiono równo z trawą, od Częstochowy po Suwałki. Taki właśnie miało sens nasze “jakoś to będzie”.


MAW

Ja obstaję za trzymaniem się tego co pozytywne.

Nasza historia nas kształtuje.

Widocznie tamtym ludziom były pisane inne doświadczenia.


Merlocie,

ja Barańczaka jako takiego uwielbiam, szczególnie, że jestem właścicielką książki “Pegaz zdębiał”.

Ale w “Wyprawie na żmirłacza” się nie popisał, bo stworzył własne dzieło, być może ciekawe i finezyjne, ale takie, które ma mało związku z oryginałem. Jak to ujął Stiller – w tym tłumaczeniu nie jest to już dzieło Lewisa Carolla. I już.
Bez względu na jego artystyczną jakość, nad którą takoż można dyskutować.

Nad szóśtą żoną mozna się zastanawiać – mnei też to zdziwiło, ale piszą, ze ma na imię Nina. To moje ukochane imię. A mnie przestraszyłą znajomość 60ciu języków, w tym 30stu biegle. Osz kurde, po prostu.


Merlocie,

cwany prowokatorze i filosemito, po starej znajomości ostrzegam Cię: właśnie znalazłeś się na mojej liście proskrypcyjnej.:)

I nie udawaj niewiniątka. Przyznaj w końcu, że sam masz na sumieniu sporządzanie takich list.
Słyszałem na własne uszy jak płk.Wiesław Górnicki mówił, że ekstrema Solidarności szykuje wykazy osób przeznaczonych do eksterminacji.
Ostrzegam, na wypadek gdyby przyszło Ci do głowy zaprzeczać, dysponuję twardymi dowodami.:)

A Xipe to dość pocieszna figura, podobnie jak reszta bobrów.
Ale to już chyba pisałem.:)

Przyznam, że zaskoczył mnie bojowością i determinacją.
Jeszcze trochę oszołomiony, a już zerwał się z dech i na oślep wywija pięściami.
Musi jednak uważać, bo zaraz znowu sam załatwi się lewym sierpowym.
Tym razem sekunduje mu stara dobra kumpela Alina Cała.
Szczerze mówiąc; spodziewałem się jej;
http://tekstowisko.com/scroll/59807.html

Pani Alina to mocno histeryczna kucharka, która dawno już straciła umiar.
Tak już jej się pomieszały proporcje i składniki, że jej wypiek stał się dla przeciętnego zjadacza łakoci absolutnie niezjadliwy.
No ale jak ŻIH płaci, to się piecze ciasta z samymi rodzynkami. Specjał kuchni żydowskiej. Cóż są różne gusta.
Bon appetit!

Z drugiej strony, Xipe leci starymi wyświechtanymi i wyeksploatowanymi do cna banałami.
Zero kreatywności. Szkoda.

Mógłby chociaż zakontraktować do narożnika Eligiusza Barbura.
Ten ma w rękawie polskiego bohatera narodowego.
Podrzucam dla zanęty;
Inowrocław 1656 r. – większość Żydów wymordowana przez polskie wojska hetmana Czarnieckiego,
Piotrków Trybunalski 1657 r. – pogromu Żydów .
Chęciny 1656 r. – roku większość gminy, liczącej 150 osób wymordowana przez dragonów
Czarnieckiego.
Etc. etc.
Jak rozmach to rozmach…

A ja spytałem tylko o długoletnią przyjaciółkę mojej babci, uroczą starszą panią Irenę Sendlerową…:)

Ale nie z Xipe takie numery.
On, jak sam kiedyś ujawnił, „toczy wirtualną wojnę z prawdziwymi Polakami”.
Nawiasem mówiąc, byłbym zobowiązany gdyby w końcu ktoś mi wyjaśnił, kim są ci mityczni prawdziwi Polacy.
Taki rotmistrz Witold Pilecki pełnie też nim był.
Nie?

Bogu więc dziękować, że Xipe nie urodził się kilkadziesiąt lat wcześniej.

Wobec jego innego wyznania: „wolę komunistów niż prawdziwych Polaków”, miałby wówczas duże szanse wykazać się w realu.
Być może nawet na rotmistrzu.

Pozdrawiam serdecznie

PS.
Przepraszam za moją mało satysfakcjonującą frekwencję, ale też czasami muszę wykazywać się w realu.:)
Spadam.


cofam łapę


Brawo Yassa!

Widzę, że odniosłeś się do wszystkich faktów, pytań i problemów zawartych w przytoczonych przeze mnie linkach i cytatach. Na tyle merytorycznie na ile cię stać. Czyli w ogóle.

Ograniczyłem się jedynie do linków i cytatów, nie dodając nic od siebie, bo jak już pisałem wcześniej, szkoda czasu i energii.

Ciągnę to wszytko tylko dla wyjaśnienia sytuacji. Żebyś mi nie mógł zarzucać, za kolejny rok, że ci gdzieś na coś nie odpowiedziałem.

Yassa, napisz jakiś artykuł do prasy historycznej, albo przynajmniej załatw sobie występ w telewizji.
Z pewnością uda ci się to bez trudu. Ktoś, kto z taką pewnością wypowiada się o kompetencjach Aliny Całej i całego ŻiH-u, musi mieć niemały dorobek naukowy i poważanie w środowisku.
Wysłuchają cię z uwagą.
Opowiesz co rzekomo ci powiedziała pani Sendlerowa i wszystko będzie jasne. Oszczędzisz historykom masę trudu.

Tylko przygotuj się na kilka trudnych pytań. Na przykład jaki sens miało tworzenie w latach pięćdziesiątych tego typu legendy?
Dla ówczesnego reżimu Sendlerowa była takim samym “zaplutym karłem reakcji” jak członkowie NSZ. Straciła dziecko w UB-eckim więzieniu. A potem jak większość “sprawiedliwych” została całkowicie zapomniana.

Komuniści zamordowali nie tylko Kasznicę i Neymana ale także np Pużaka. Znasz Yassa któreś z tych nazwisk?

Zakładając, że rzeczywiście znałeś panią Sendlerową i że rzeczywiście powiedziała ci to, co twierdzisz, że powiedziała, to do pełnego obrazu sprawy warto by było, żebyś przybliżył sobie trochę metodologię historyczną. Na przykład dowiedział się czym jest krytyczne podejście do źródeł historycznych. Można zacząć od Topolskiego, choć nie, bo to komuch był i z pewnością powypisywał same głupoty…

Jakbyś miał trochę oleju w głowie, tobyś mnie zaczepił Yassa na przykład o Bieńkowskiego. Ciekawa postać, ten Bieńkowski. W artykule Marszalca i Wnuka (który zlinkowałem) występuje jako prawdziwy szwarccharakter, inicjator działań oddziału “Sudeczki” który zamordował Makowieckiego i Widerszala. I szykował się prawdopodobnie do wykonania wyroków na Kamińskim i Sendlerowej. Choć nie tylko, tu mały cytacik:

Wśród zabitych mógł się znaleźć również Kazimierz Moczarski, na szczęście grupa likwidacyjna z oddziału “Sudeczki” nie zdołała wedrzeć się do mieszkania przyszłego autora “Rozmów z katem”. Gdy żona Moczarskiego Zofia zaczęła krzyczeć, żeby odeszli, bo wezwie policję, wycofali się i nie podjęli więcej próby wykonania wyroku. Po latach jeden z uczestników tej nieudanej akcji wspominał, że dobrze się stało, bo ten Moczarski okazał się “równym chłopem”.

No więc Bieńkowski w tym artykule to inspirator akcji “tępienia »Żydów w BIP” (cytat z Rzepeckiego). Wszystko fajnie, tylko autorzy artykułu zapomnieli napisać o jednym drobnym fakcie… że ten sam Bieńkowski był w czasie okupacji mentorem Władysława Bartoszewskiego i jednym z założycieli Żegoty…

Żeby móc mnie zaczepić o takiego Bieńkowskiego nie trzeba być geniuszem, ani historykiem o głębokiej wiedzy – wystarczy przeczytać krytycznie to co zlinkowałem i posprawdzać sobie biografie dramatis personae.

No ale trzeba by się było skupić na temacie dyskusji, a nie na tym jak tu przysrać wyimaginowanemu internetowemu wrogowi. Gra w sieciowego dupniaka wymaga znacznie mniej wysiłku niż rzetelna dyskusja. A ty Yassa wyraźnie nie lubisz się przemęczać.

Napisałem ci już, że jesteś tchórzem? To powtórzę to jeszcze raz. Bo tylko tchórz może sobie pozwolić na mało subtelne insynuacje, że jeśli myślę tak jak ci się wydaje, że myślę, to na pewno dobrze bym się wykazał w katowniach UB.

Jakby ta twoja kartoteka działała sprawniej, to może byś się zastanowił co robi na moim, jeszcze istniejącym tu profilu, obecny tam od zawsze znaczek batalionu Wigry.

Napiszę tylko tyle, że między innymi z powodu rodzinnych tradycji, wiem dobrze jak głębokie były podziały w polskim podziemiu. Więc historia z grupą “Sudoczki” i listą na której znalazła się Sendlerowa wcale mnie nie dziwi.

Poczytaj sobie Yassa o batalionie Wigry, o podziałach w przedwojennym polskim harcerstwie, o tym czym była Szkoła Podchorążych Agricola. Poczytaj sobie na przykład o muszkieterach, żeby zobaczyć że samowolna akcja “tępienia »Żydów w BIP” nie była jedyną absurdalną samowolą w strukturach polskiego podziemia. Poczytaj o tarciach na linii AK- NSZ.

Ciężko mi się na ciebie obrażać, bo ja rozumiem że to taka konwencja trollerskiej przysrywki. Widzisz Yassa, dla ciebie “przepraszam” to takie zagranie taktyczne. Dla mnie przepraszam znaczy przepraszam.

W realu dostałbyś w pysk. Tu pozostaje wzruszenie ramion i stwierdzenie, że naprawdę szkoda czasu i energii.

Świat nie jest czarno biały. Ale żeby to zauważyć, to trzeba mniej trollować a więcej czytać.

Sendlerowa przez paranoików z prawa wrzucona została na listę czerwonych zdrajców Polski, paranoicy z lewa wsadzili ją do więzienia jako “zaplutego karła reakcji”. A dziś różni Prawdziwi Polacy wycierają sobie gęby jej imieniem, żeby wykazać, że w Polsce nigdy, ale to przenigdy nie było antysemityzmu.

A – Prawdziwy Polak to taki co twierdzi, że jest prawdziwym Polakiem. Zwykle w odróżnieniu od Polaków nieprawdziwych. Choćby tych z “gazet polskojęzycznych”. Zwykle łatwo tych nieprawdziwych potrafi zdefiniować. Ci nieprawdziwi nie mogą mieć racji, w niczym i z definicji. Zawsze reprezentują obce siły mające na celu pognębienie Prawdziwego Polaka. Nieprawdziwi Polacy to zwykle komuniści, pewnie żydzi i zwolennicy UE ziejący nienawiścią do polskości i polskiej historii. Ich rodziny pracowały kiedyś w UB i mordowały Prawdziwych Polaków. Również z definicji. Prawdziwy Polak wyczuwa nieprawdziwego Polaka bez pudła, ma taką zdolność genetycznie odziedziczoną wraz z Prawdziwą Polskością. Wyczuwa nawet przez internet.

Myślę że sprawa jest zakończona. Udzieliłem ci wszystkich wyjaśnień. Czuję się zwolniony z obowiązku uczestniczenia dalej w tej bezpłodnej pyskówce.

Żegnaj trollu.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Pino

Możesz sobie robić ze swoimi łapami co tam ci się żywnie podoba.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Co za łaskawość


Kreskówka jako przejaw kultury wysokiej

Topolskim mu przywalił... Paradne!


Yassa, Xipe

Byłem w realu podczas gdy Panowie wymieniali serdeczności.
Muszę podzielić się z Wami pewną obserwacją.

Otóż w ciągu dnia pracowałem z dwoma Prawdziwymi Polakami i dwoma KryptoKomuchami. Byli też inni, ale jako proste mohery i poczciwe lemingi nie będą przedmiotem moich dywagacji.

Dasz wiarę Yasso, że te KryptoKomuchy pracując w zmowie i porozumieniu z jednym z Prawdziwych Polaków wypruwały z siebie flaki, żeby zdążyć na czas z projektem graficznym albumu o pewnym zaplutym karle reakcji?

A Ty Xipe, czy uwierzysz, że drugi jeszcze bardziej Prawdziwy Polak robił błyskawiczną kwerendę w archiwum rzeczonej gazety, korzystając z tego, że ma w redakcji serdecznego kumpla?

Pomyślałem sobie, że to wielkie szczęście, ze oprócz wirtualu istnieje jeszcze real.

Żeby nie było wątpliwości, Xipe, nie wierzę w bezkres Twojego zaprzaństwa i cenię sobie Twoje towarzystwo.

Równie trudno mnie przekonać do trollowatości Yassy. Żeby nie było przesadnej symetrii – lubię Twoje towarzystwo, Yasso.

Kwestię łapy Pino omówimy oddzielnie, w Karczmie.

I na zakończenie, hasło na dziś:

Ulice dla Rotmistrza, szkoły dla Brzechwy!


będzie wstęp wolny

czy mam odpalać access divera żeby hakować karczmę? :P

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Merlocie

A jesteś pewien, że to są Prawdziwi Polacy?

Bo Prawdziwy, to ci o tym powiem w drugim zdaniu. A w trzecim to ci powie, że nie masz prawa się odzywać i określi twoje pochodzenie etniczne.

Mnie chodzi o takich:

Rotmistrz tu nie ma nic do rzeczy.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Aaaa...

Bo nie doczytałem dokładnie Merlocie… :) Bezkres czego? mojego zaprzaństwa?

Naprawdę nie wierzysz, że mordowałem gołymi rękami niewinnych polskich patriotów w katowniach UB?

No proszę...


Xipe,

mówię pewnym skrótem, na potrzeby tej rozmowy.

Zaś ci Najprawdziwsi Polacy stanowią tak małą populację, że nie warto się nimi przejmować. Folklor i skansen. Tuczą się wyłącznie histerią przeciwników.

Rotmistrz ma dużo do rzeczy. Wrocławski konflikt jest tego wystarczającym przykładem. Podobnie jak przepychanki wokół szkoły im. Brzechwy.


u mnie na wsi stoi Nepomucen

o taki:

źli ludzie wrzucili go do Wełtawy … to tak w ramach trollingu stosowanego w kategorii religia i duchowość wersja beta

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Bardzo ładny Nepomucen

Co za dzień...

Właśnie, przed chwilką, nabywałem drogą kupna, w sklepiku okolicznym, danie indyjskie plus dwa piwa belgijskie.

Młodzieniec, co mi sprzedawał, wyjątkowo wydizajnowany był. Coś na kształt irokeza na głowie (ale takiego grzecznego, co go wśród dresiarstwa futboliści jakiś czas temu spopularyzowali) a jako biżuteria… krzyż żelazny…

To go spytałem czy to na okoliczność, że nasz sklepik na terenie byłego getta jest położony, tak się przyozdobił. I czy ma stosowny hełm do kompletu.

Od słowa do słowa skończyło się tak, że za byty wirtualne zebrał (ale tylko słownie, żeby nie było nieporozumień) całkiem realny głupek sklepowy (bo mimo wszystko podejrzewam, że nie kryptofaszysta).

Jaki z tego płynie wniosek? Że jest mi potrzebny natychmiastowy back to the future. Że tutejsza atmosfera przepojona miłością i wzajemnym zrozumieniem, jakoś mi nie służy. Nawet u Merlota.

Żegnam, życzę wszystkim miłego wieczoru. I wielu następnych.

Ci, którzy nie brzydzą się pocztową trąbką znajdą mnie od czasu do czasu w okienku.

Paka!

Jadę po zakupy na Bielany!

tu już nie będę kupował...

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Xipe,

zanim znikniesz: co Ci się nie spodobało w “bezkresie zaprzaństwa”?

Mało dosadnie się wyraziłem?
Czy może potraktowałeś to dosłownie?

Zastanów się przez moment…


Krzyż żelazny

faktycznie jest przegięciem. Płacz, że na terenie Getta (wielka mi różnica, na terenie czy poza terenem) jest już śmieszny.

Ogólnie jesteś śmiesznym płaczkiem, bo 18 lat żyłam w Warszawie i nigdy, podkreślam nigdy, nie zetknęłam się z jednym podobnym motywem.
Zadowolonych z siebie ryjów w koszulkach z CCP, Guevarą, zwiezdą, naoglądałam się skolko ugodno.

Jakieś wnioski?...

Miałam kiedyś przy kluczach breloczek… nie, nie Iron Cross, tylko celta. Dla ciebie to pewnie też faszyzm.
Zbanuj wszystkie irlandzkie cmentarze…


Merlocie

Jeszcze się zalogowałem na moment, specjalnie dla Ciebie :)

Luz Merlocie, żarcik. Bezkres zaprzaństwa ujął mnie, że tak powiem, formalnie :)

Jakby co to wiesz gdzie mnie szukać!

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Pino

Jako żem się dla Merlota zalogował, to odpowiem jeszcze na szybkości:

A czy ja powiedziałem, że codziennie pod moim oknem odziały wehrmachtu defilują?
Pierwszy raz w życiu zobaczyłem kasjera z krzyżem żelaznym. Ale się zdarzyło – naprawdę – jak bum cyk cyk.

Pewnie, że różnica niewielka. Cała Warszawa to cmentarz. Ale u mnie to cmentarz trochę bardziej. Bo pod sklepikiem jest piwnica. A pod piwnicą pewnie druga piwnica – przedwojennej kamienicy. A w tej piwnicy…

czaisz?

Łapy nie podaję, bo łapy są obcięte. Macham więc na pożegnanie chusteczką. Jak to ma w zwyczaju śmieszny płaczek

Farewell, Miss Izabela.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Cudnie

Nie wiedziałam, że jesteśmy w Skierniewicach.

Co niby o mnie wiesz? Sporo czasu spędziłam na ulicy Wolność, bywałam Za Żelazną Bramą, jeździłam do szkoły tramwajem koło Umschlagplatz… Twoje “czaisz?” wpisuje się idealnie w długą serię mentorskich przysrywek pana xipe.

Który jest starszy, poważniejszy, nosi pastelowy sweterek, bił się pod LeMa i Topolskiego czytał.

Szkoda, że nie chodził na wykłady do Krzysia Zamorskiego, to by się może dowiedział, że ten cały Topolski zdążył zdezaktualizować się piętnaście razy… Ale przepraszam, co my możemy wiedzieć o metodologii w tym zapyziałym Krakowie, czy innych Stanach Zjednoczonych?

Niewiele było potrzeba, żeby zmierzwić twoje futerko, obciąć łapy i zjeść postny przysmak, pluski bobrze w sosie.

Teraz dostojnie spierniczasz z placu boju, gdzie o zgrozo, nikt poza św. Tomaszem z Karczmy nie ma ochoty głaskać cię po główce.

A revoir, tetryku.


Oj oj...

A jakbym napisał “można zacząć do Gala Anonima” to też mi byś wyjaśniła, że już jest deczko nieaktualny?

To wszystko co napisałem? reszta niewarta komentarza?

spadam. bye bye

http://podcastsportowy.wordpress.com/


a może to był krzyż spod Verdun? ...

:p

zresztą krzyż żelazny to pikuś. dawno temu w moim liceum taki kolo, zethaerowiec, nosił przy swoim mundurku leguralny bagnet waffen ss …


Xipe, jesteś jeszcze?

Niektórzy w kuluarach martwią się że znikasz.
Tak jak ja się ucieszyłem, że się pojawiasz;-)


merlocie

a ha … racja

a jak sie kogoś nie lubi to można sobie zainstalować taki fikuśny skrypt i hopla hop – już typa nie widać :)

a tak z innej beczki. czytałem dziś o tym nowym ustrojstwie od wujka Stevena … :)

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Reszta niewarta.

Ja tylko tak głupio wyglądam. I nie zamierzam przepraszać za to, że mam ledwie oczko. Jak to powiedział bażant, przeszłość rzecz nabyta. Za wielu idiotów y ludzi wykształconych, acz chorych na umie, usiłowało mi szpanować swoją metryką. No i co, ja mam się niby zmartwić, że się wcześniej niż mua pomarszczycie? (abstrahując od tego, że każde z moich starych wygląda, jakby miało dychę mniej niż naprawdę...). Merytorycznie nawet do mnie nie masz startu, nie mówiąc już o innych użytkownikach tego chamskiego i niekulturalnego portalu, więc zrealizuj wreszcie swoje dumne zapowiedzi i spadaj. Trąbka i krzyżyk żelazny na drogę.


re: Personalia

ajron krosowi nie równy


Czytaj, czytaj Stopczyku

W środę wieczorem będzie relacja i recenzja na gorąco.

To, że można sobie zainstalować skrypt, to ja rozumiem.
Gorzej, ze można zainstalować skrypt wszystkim innym, tylko nie sobie;-)

Działa tak samo – hopla hop i już typa nie widać...


Symetryczny Merlocie Dla Którego Prawda Leży Pośrodku.

Czy aby na pewno ta opowieść o Twoim dzisiejszym dzionku jest do mnie adresowana.

Jacy prawacy, jacy lewacy?
Pan do mnie rozmawia?:)

Dostrzegłeś gdzieś u mnie te klimaty?
A może zanadto zacząłeś przesiąkać już netem?

Powtórzę za Stanisławem Lemem;“Przed odkryciem internetu nie zdawałem sobie sprawy, że na świecie jest tylu idiotów”.

Po tym co piszesz widzę, że uważasz mnie za jednego z tylu….

Bo niby to ja siedzę w sieci i prowadzę wyimaginowane wojny; czy to z kryptokomuchami, czy to prawdziwymi Polakami?

Obawiam się, że Ty też nie do końca czaisz to o czym piszę.
Trudno…

Owszem, czasami podtykam komuś lustereczko, aby zobaczył swoją fizjonomię przecudnej urody.
Może na moment ochłonie, zobaczy że nie jest taki cudny…

Może zobaczy nasz nieszczęsny Don Kichot jak szarżuje na nieistniejące smoki?
Może zobaczy, że nie otaczają go zewsząd żelazne krzyże…

Jeśli nie…przykra sprawa, ale to jego sprawa.
Tak jak moją jest mój wieśniaczy rechot…
Może, po moim rechocie dotrze do niego, że ofiarą swych prostych sądów jest on sam.

Teraz widzę, że po obowiązkowym słowotoku i propozycji dania w pysk, jednak wyszedł na świeże powietrze.

Może co nieco do niego dotarło? Kto wie?
Dlatego, by nie przeciągać struny, nie poproszę go już o przepis na macę z chrześcijańskich noworodków.

Zauważ: do swej krucjaty używa kobiety wielkiej dobroci i szlachetności.
Tylko po to by dokopać urojonym prawdziwym Polakom.
Tak jak wcześniej próbował to uczynić inny bystrzak za pomocą Bronisława Grabczewskiego.

Z identycznym scenariuszem;
Bzdurnej tezie, mocno dygresyjnym, przez co całkowicie bezsensownym, popisie erudycyjnym i eksplozją, z laniem w pysk, w finale.

Bawią mnie ci, którym wydaje się że otaczają nas Tejkowscy i w związku z tym, każdego nie mającego podobnych zwidów usiłują potraktować z buta.

Nawet stojącej z boku Pino dostało się po łapach.
Bo nie wzięła udziału w nagonce?
Jeśli tak, to należało się.
Trzeba wiedzieć, że Xipe poluje tylko w kolektywie. Weszło mu to w krew.
Niegościnna ta Pino…

A w ogóle, to nie wiem czemu, ale przypomniała mi się komedia, w której nadąsany facio poobrażany na wszystkie okoliczne sklepy, po zakupy, jeździł aż na Bielany.:)

Pozdrawiam serdecznie. Dobranoc


merlocie

tak ale to trzeba być adminem c’nie :P

a co do gadżetu z japkiem to Redmond też coś podobnego szykuje… i na jeden i na drugi zapewne mję stać nie będzie … chyba, że google jakąś protezę wypuści he he he

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


-


>


Yassa

czy Twoje dobranoc oznacza spadunek z tego symetrycznego miejsca?

Impreza była pomyślana jako prywatka z okazji wypisania się merlota z poczty.
Zaprosiłem wszystkich kolesiów i kumpelki z podwórka i prawie wszystkich z byłego arbajtu.

Ponieważ merlot lubi ich symetrycznie. Co nie znaczy, że za to samo. Ale jak się ktoś pyta, czy lubi, nie wnikając w szczególy, to odpowiadam:

Tak, lubi. Proste.


Merlot,

wiesz, że Cię lubię, co akurat w moim przypadku nie jest oczywiste, bo niewiele mam wspólnego ze świętym Franciszkiem, poza sympatią do zwierzątek…

Tak samo, nie czepiam się, jako osoba utrzymująca nadzwyczaj poprawne kontakty z Nicponiem, Stopczykiem, yassą, MAWem i Gretchen. :)

Ale moje cyrkowe sztuczki wymiękają absolutnie przy Twoich… To już nie jest szpagat, to jest kurde szpagat na linie, po której balansujesz nosem i żonglujesz piłami tarczowymi :D

Nie oceniam ani nie zamierzam wpływać na zajebiście egzotyczny zestaw Twoich milusińskich, wyrażam tylko lekkie zdumienie.

Ten tekst o kolegach z prawicy i lewicy, wspólnie dłubiących przy projekcie, pobił wszelkie rekordy naiwności, nawet manifest rocznicowy z 2008, kiedy chciałeś montować jakąś bandę z Mad Doga, Dymitra, Odysa, Griszka, Defendo, mnie i nie pamiętam kogo jeszcze… Ty serio liczyłeś, że cokolwiek osiągniesz w ten sposób?

Jak przyjdzie wojna, to yassa będzie komenderował, dla lepszej konspiry po niemiecku, a xipetopec będzie w hełmie zapierdalał, ćwicząc pod jego kierunkiem do powstania… A póki mamy pokój, pozwól nam wszystkim się nie lubić i nie zalewaj nas miodkiem.

Dziś mi powiedziałeś, że straszny byłby świat, gdybyśmy wszyscy byli jak nasz drogi Wódz. No cóż, gdybyśmy wszyscy byli jak Ty, to z pewnością ustałyby wszelkie wojny, ale razem z nimi wszelkie twórcze napięcie i pogrążylibyśmy się w lemowskim mli mli.

Czuwaj wiaro i wytężaj słuch!


Pino,

pryncypialnie:

Z twórczym napięciem radzę sobie raz lepiej, raz gorzej, ale radzę.

Naparzanki werbalne, nie mające poprzez swoją anonimową wirtualność najmniejszego znaczenia, służące tylko upustowi adrenaliny, lub poprawieniu sobie o kilka punktów ego nie interesują mnie zupełnie.

kiedy chciałeś montować jakąś bandę z Mad Doga, Dymitra, Odysa, Griszka, Defendo, mnie i nie pamiętam kogo jeszcze… Ty serio liczyłeś, że cokolwiek osiągniesz w ten sposób?

Banana jeszcze, o ile dobrze pamiętam. Na nic nie liczyłem, pisałem co mi dusza w stanie niejakiej euforii dyktowała.

Pozwalam Ci się nie lubić się z kim chcesz. Mogę na piśmie.

A Ty pozwól mi zalewać miodkiem. Mój miodek, moje baryłki, moi przyjaciele i znajomi Królika (sic). Ani TXT, ani Poczta, ani tym bardziej Rzeczpospolita od tego zalewania nie upadną.


Merlot,

mam wrażenie, że się nie rozumiemy.

Ty chcesz mieć wpływ na wzajemne sympatie i antypatie. Widać to dobrze w tym wątku.

Ciebie nie interesuje, ale innych owszem. Moje ego nie ma tu nic do rzeczy, schowałam je do szafy między kurtki na potrzeby tych dyskusji, bo mi za bardzo kwiczało… Myślisz, że było mu przyjemnie, wysłuchiwać tych wszystkich drętwych pouczanek?

Od pomnika na suwalskim rynku, dziecięciem nieletnim uciekłam kiedyś z krzykiem, przeczytawszy inskrypcję na cokole. :)

To ja mam tu, do cholery mrocznej jak mój dzisiejszy nastrój, większy mandat do uczenia dzieciątek, niż jakiś niewydarzony pan informatyk… Nawet jeśli pewien jego wpis na Poczcie przeczytałam kiedyś z dużym zainteresowaniem.

Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Najgenialniejsza z moich nauczycielek miała ledwie trzy dychy. Należała do tego niezbyt licznego grona osób, które erudycją zjadały mnie kompletnie. MAW, którego wiedza na pewne tematy do dziś mnie oszałamia, ma jeszcze mniej, bo dwadzieścia siedem (nie marudzić mi tutaj, że ujawniam tajemnice straszne). A jeden ze starych profesorów potrafił nas pytać na wykładzie, w którym roku była monarchia lipcowa…

Poza tym, lepiej albo gorzej, poruszyliśmy tu tak istotne tematy, jak Bobry w różnych tłumaczeniach i sprawę Ireny Sendlerowej.

Dlaczego mam pozwalać Ci się zalewać miodkiem, skoro nie cierpię miodku?

To narusza moją autonomię i będę się cała lepiła!


Miękniesz, koleżanko

i bardzo dobrze. Zaraz pójdę napawać się Twoim ego, które wylazło spod kurtek w pełnym rozkwicie. Prawdę mówiąc już tam byłem i to dwa razy.

Do tej pory miałem jedną osobistą sympatię poetycką. Ma na imię Ariadna, żyje w realu, jest przyjaciółką mojej córki ze studiów.

Teraz mam dwie, obstawiam oba światy.


Pino, ale mieszasz.

Nie bobrY, tylko bobrA.

“bóbr był tylko jeden na statku”!

Pozdrawiam pogrążając się w niebycie…


Mida, sama mieszasz,

z niewiadomych przyczyn, na poczcie jest znacznie więcej bobrów, niż na statku. No.

Mieszają wam ogonem herbatkę i potem musicie dystyngowanie spluwać sierścią w kałamarze.

Swoją drogą, poczta jako synonim miejsca ekskluzywnego to jest kompletny odjazd, jak zauważył Artur. Poczekaj, niech no przyjdzie piękna wiosna, z wodzem Yassą wyruszymy z Pędzącego Królika, spacyfikować wszystkie zwierzątka futerkowe… I zrobimy dokumentację zdjęciową!

Merlocie, co ja mogę, jak mnie tu bażant podstępnie rozwesela… Chwała Bogu, że za dnia pracuje, zdążyłam wyzyskać mój samobójczy nastrój do wiersza o Stachurze.

A jutro jest wtorek. Ble. Wtorek jest moim poniedziałkiem.

Pozdrawiam w ambiwalentnym nastroju


Merlocie

Witaj. W drodze na poczte wpadłem na herbate. Całkiem sporo komentów się pojawiło, pewnie niedaleko do rekordu TXT – choć wiem, że Twoim zamiarem to pewnikiem nie było. Jest pewnym paradoksem, że w karczmie najbardziej koncyliacyjnej osoby na tym portalu znowu polała sie krew po deskach.

Nie upilnujesz tego. Zresztą – chyba nawet się nie starasz. Smierć Wikiego nic w tym aspekcie nie zmieni – zawsze łatwiej przypierdolić się do tego, kto mówi niż do tego co mówi. Sam widziałeś, czym się skończyła odezwa Jareckiego – poparta zresztą przez Ciebie. Czy mogła skończyć się inaczej? Jakoś nie wierzę. Ale sama idea szczytna.

Spadam posiedzieć w fotelu. Ale jeszcze wpadnę. Tylko napisz coś nowego.


Co za żenada,

wykorzystujesz ludzką śmierć, żeby się nadąć wyższością moralną.

Poczytaj sobie w tym fotelu Wyborczą najlepiej.

Nauczyć się, jak obrać yayko, by we właściwej zasiąść frakcji…

Dostroję się do pompatycznego tonu i spytam dramatycznie: jak w ogóle śmiesz pouczać kogokolwiek? Wyszedłeś stąd wiele miesięcy temu. My jesteśmy u siebie. Ty nie. Choć ten akurat wątek ma zwichrowaną czasoprzestrzeń, tu jesteś mile widziany, ofkors. Tylko problem w tym, że ja czy też yassa tak samo. Nie ma taryfy ulgowej. Karczmarz polewa wszystkim, a burdy karczemnej nikt jakoś tu nie wszczyna… Dziwność.

Po co was bić, skoro starczy odrobina sarkazmu i już mdlejecie jak przekwitłe hrabiny?


Pino

Nie masz za grosz litosci
Dla Merlota milych gosci :)


Pino

Nie siadam przy Twoim stole, nie komentuję niczego, co wyprodukujesz. Jestem z wizytą u kolegi, z Twoją obecnością jedynie przy okazji. Twoje posty omijam. Tak pozostanie.
Pisz, krzycz, szeptaj – rób co chcesz. Tyle, że mnie to omija. Prawdopodobnie masz to gdzieś, ale ja też. Szkoda Twojego czasu. Mojego nie marnuję od dawna.
No i akutat wpływ na to, gdzie jestem “u siebie” masz jak na zeszłoroczny śnieg. Podobnie jak to nieokreślone “my”.

To tyle – chyba i tak poświęciliśmy sobie nawzajem zbyt dużo słów.

Wszystkiego dobrego. Żyj.


Griszeq,

jak to jest, mieć własne wykształcenie fachowe i pracę, być dorosłym, a zachowywać się jak nierozumne dziecko?

Jak to jest, co dzień klękać do Hołdu Pruskiego?

Jak to jest, być ślepym i uważać, że niepospolity wprawdzie, ale skurwiel, jest pięknym i dobrym człowiekiem? Jak to jest, być facetem (rotfl) i mieć kompletnie wyjebane na krzywdy wielu kobiet, z którymi kiedyś się wirtualnie przyjaźniłeś?

To już ja jestem bardziej facetem, bo ty jesteś amebą, niczym więcej…

Pani Agawo – wbrew pozorom, nie sprawia mi to żadnej przyjemności, że tak dorymuję. Ale nie zwykłam dawać ostatniego słowa ludziom, którzy na to nie zasługują.

Pozdrawiam, oczywiście Panią, a nie miłego gościa (“a pan jest taki sympatyczny”)


Pino

Oj, za mocno jak słowo daję. Takie pytania zadajesz, no naprawdę...

Mogę odpowiedzieć cytatem z Pana Griszqa, sprzed wielu miesięcy.

Proszę:

“Natomiast zastanawia mnie ten “wojownik”. Walki , które musze stoczyć, pola bitwy, inicjacje wojownicze. No tego nie trybię w ogóle. O co chodzi z tym “wojownikiem”?
Nie potrafię tego powiażać z byciem prawdziwym, silnym, niezłomnym, twardym. Co do tego ma walka i wojowniczość? Z czym i kim walczyć? Po co?”

Wprost zadajesz pytania, wprost nazywasz pewne rzeczy a tu nic, tylko wyższość i do kolegi przyszliśmy . I zdziwienie chłodnym przyjęciem. Ojej…

Oczywiście nie ma żadnego znaczenia, że Państwo się wyniosło do swojego nowego miejsca wypinając zadki na tych tutaj. Okoliczności tego wynoszenia się też nie mają znaczenia. Podobnie jak obsmarowywanie innych pod pretekstem jakiejś procedury przyjęć.

Jakież to wzniosłe i szlachetne.
Jacy my piękni i dobrzy. Nie to, co tamci żałośnicy.
Nie będziemy tam pisać, ani się logować. Fuj.
No może czasem, żeby ulżyć ciśnieniu i napisać pierdolić , bo w naszym eleganckim towarzystwie to nie wypada i na gniew Wodza można się narazić.
Albo żeby coś pokasować.
Albo, żeby innych poobrażać.

Jak ludzi takiej szlachetności charakteru można traktować chłodno czy niechętnie?

Jak można mieć o coś pretensje i żal?

No jak?

Przecież każdy pisze, gdzie chce. Tam u nich na widok publiczny nie wystawia się całego bagienka mówienia o innych źle. To przecież nie w ich stylu, bo oni są dobrzy i piękni. Gładcy tacy.

Trzeba ich witać kwiatami i owacjami na stojąco, że raczyli to marne towarzystwo zaszczycić swoją obecnością, po tylu miesiącach przerwy.
Oni nas wzbogacą, uszlachetnią, udoskonalą. Wniosą nową jakość normalnie.

Zobacz, takie banalne rzeczy mówimy, a tu dalej nic. Kamień w studnię, czy tam w wodę.


Klęska, moja droga,

merlot na nas nakrzyczy i każe się grzecznie bawić. Bo inaczej wylądujemy u pani, a ona powie wszystko naszym matkom.

I nie dostaniemy miodku na podwieczorek.

Jakim cudem chcesz cokolwiek wytłumaczyć żałosnemu pacyfiście, który nic by nie zrozumiał, choćbym mu przez godzinę nawijała o antropologii kulturowej, tych wszystkich wojownikach i tak dalej…

Prędzej można by się dogadać z samym Wodzem (co to jest, swoją drogą, że każde blogowisko ma Wodza na literę y? ciekawe, czy mają to samo w saloonie) bo on, póki nie stchórzył, to jednak wojownikiem był. I zanim nie uznał, że nie jesteśmy już dobre i piękne, to się bił w obronie kuzynki Gwendoliny czy innej Pani Pino…

Format się liczy, jako niepoprawnie wierząca przede wszystkim w Siłę, wolę już godnych przeciwników, niż takie miękkie fiuty…

Dobra, idź dla równowagi ratować jakieś światy, bo już sobie psie chrupki napsułaś wystarczająco. Skończy się na tym, że trafisz po śmierci na po przestworzach latający pancernik. A ja się zajmę nieuchronnie nadciągającą sesją.

Yo, jak mawiają wojownicy, co w busz idą.


Dzień dobry Merlocie,

dzisiejsze dzień dobry, znaczy dokładnie to samo co wczorajsze dobranoc.

Przepraszam za rozbite lustro i połamane krzesła, ale sam rozumiesz:
przyłazi gostek przywala się przy barze do znajomej laski, puszy i gapi bezczelnie i głupio.
Należało mu się w michę, co nie?
Atawizm taki…

Pewnie zaraz powiesz, że laska prowokowała.
Jasne!
Fajne i młode laski mogą sobie na to pozwolić, więc prowokują.
To też atawizm taki…

Jeśli nie masz nic przeciwko temu to czasami wpadnę.
Niezbyt często, bom w groszorobim amoku.
Starych znajomych nie będę więc już stresował.

Nawet mogliby sobie bez lęku pobiesiadować, gdyby nie Pino.

Ta, to dla zabawy albo połknie każdego z nich jak korniszona do Green Wave, albo wciągnie od niechcenia nosem, jak… sam wiesz co.
Nie ma lekko w Twojej branży! Oj, nie ma…

Jeśli zaś chodzi o Xipe, to jestem pod wielkim wrażeniem ogromu pracy jaki włożył żeby zaszpanować.
Te kwerendy netowe…szkoda, że trochę zboku i pod tezę, ale pewnie zawsze coś mu w głowie zostanie.

Pozdrawiam serdecznie

Ps.
A zapomniałbym;
Xipototecu,
Staśka od Kaszniców…tego zza potoka?
Jasne że znam, tak łońskiego roku przykimał w zaspie na Krzeptówkach, że aż doktor Orłowski musiał mu kulasy odjąć.

A Pużak, jeśli dobrze kojarzę, to chyba ten letnik Pęksów, o którym stary Józek Pęksa gadał, że niby taki wykstołcony i ucony a gupi ze hej!
To on?


No i wpadł kolejny patrycjusz...

prychnął tylko wyniośle i migiem się wyniósł.

W związku z jego złotą myślą: “zawsze łatwiej przypierdolić się do tego, kto mówi niż do tego co mówi” pomyślałem sobie;
jestem kanalią i bydlakiem – fakt, ale nie aż do tego stopnia… i dlatego wspomniałem tu tylko o hopla…hopla … wyczynianych na blogu Referenta Bulzackiego.

A poza tym, ma się ten dar jasnowidzenia, prawda?
http://tekstowisko.com/scroll/56022.html
Spod tekstu polecam ostatni mój komentarz.


Ranek Ifigenii

Kto poznał te rozstaje, trujące moczary,
błędne ogniki świateł na soczystych bagnach?
Ach, gdzie jesteście wiedźmy i jakie wywary
w waszych miedzianych garnkach, jaka nowa, nagła
wizja strasznego losu kazała wam spełnić
znajomą przepowiednię? motać kłębki wełny?

Ty jak zwykle w podróży. Ja w powodzi świateł
transmisyjnych, próbuję odczytać wyroki.
Może lepiej oliwę w samym sercu Aten
lać na gniewne ognisko, na syczące soki
drzewa sandałowego i białych płomieni
rzucić zerwaną z ramion chustkę Ifigenii?
Bo ranki były zimne, bo drżała od chłodu,
bo nie wiedziała kogo ma prosić o radę.
Więc co mam zrobić teraz ja, która z jej rodu
wywiedziona, podobną podejrzewam zdradę?
Ach, my wszystkie zdradzone, złożone w ofierze
mamroczące piastunki, Ifigenie, wieże
z białej kości słoniowej, wieże Babel, wierzę
we wspólnotę języka, cichy szept, przymierze.

Anna Piwkowska

P.S. Doceńcie mój brak zawiści i raptownie spokorniałe ego…


Merlocie

Xipe dobry tekst o Applu powiesił. Myślałem, że będziesz miał coś gotowego od siebie, a tu cisza.

Masz jednak zamiar rekordowy komentarzowo post utrzymywac w nieskończoność, leniu?

No i pozdrów burmistrzynię miasteczka, jeśli trafi Ci się okazja.


Pino, trzeba byc czujnym:)

Photobucket


A co na to zwierzaczki?

Photobucket


Griszqu,

u Xipego byłem, sorybatory, jako pierwszy gość;-)

Sam napiszę recenzję-reportaż po jutrzejszym wydarzeniu, które zaczyna się o siódmej wieczorem naszego czasu.

A ten wątek leci siłą inercji i zastrzykami humoru Agawy naszej najmilszej.
Ale do rekordu Synergie jeszcze mu ho-ho brakuje.


Gupie te bobry,

strasznie brzydko piszą grażdanką... Muszę się dopiero wczytać.

“Bobrujsk – dlja bobrów!”, tyle na razie kumam. I tak jestem niezła, w końcu wyrzucili mnie z przedszkola, jak miałam sześć latek i kazali spierniczać do szkoły…


Merlocie

No to czekam. Sam jestem ciekaw, co tez Pan J wymyśli tym razem. Z innych dobrych wiadomości – do Trójki wraca Niedźwiedź. Ciekawe, czy Baron odda mu prowadzenie listy…

Zabieram listy i spadam. Pozdrowienia dla całej karczmianej rodzinki.


sjp.pl słownik języka polskiego

“karczmianej

słowo nie występuje w słowniku”

Merlocie, stary żeglarz jesteś, a nie wiesz, co to inercja?

Słownik wykuty na mazurskich obozach: “Inercja – pięć dziewczyn przy pagajach”.


dobrze otagowany wpis ... wybornie

czas na zmiany. zmiany są konieczne, ocalą nas, jak to było w klasycznym punkowym kawałku

Pino – wypij sobie tego Jagerka za moje zdrowie

merlocie – oby nowe jabłko okazało sie soczystą renatą ... tfu renetą

grzesiu – żeby Ci bażanty w szewrolecie didżejkę przydzieliły

muzyka łagodzi obyczaje a najbardziej łagodzą kiczowate ballady, bo kiczowate ballady z zimy pyryly mają moc nierektyfikowanego spirytusu

wulgarne przyśpiewki (tu z dedykacją dla szanownej administracji. hej hej hej)

ewentualnie zupełnie niezrozumiałe wrzaski … tak żeby odreagować

spadam. Ewka! wychodzimy …

god sejv de kłin

http://docentstopczyk.digart.pl/


Pino

Nic nie chcę nikomu wytłumaczyć. No, może Merlotowi próbuję, ale jakoś też nie trybi. :)
Dorośli ludzie powinni być w stanie zobaczyć swoje działania adekwatnie do rzeczywistości, a jeśli nie chcą to nie wytłumaczysz.
Ja chcę tylko powiedzieć, że pamiętam.

Co do Wodza to się z Tobą nie zgodzę. Łatwa jest taka odwaga wirtualna, choć dla wielu i to za dużo, to nie przeceniajmy.
Wódz działa zawsze wyłącznie we własnym interesie, a że interes jest zmienny? Cóż poradzisz?
To była odwaga wydmuszki, która z definicji jest słaba i krucha. Takie szemranie sobie przy okazji, bo akurat tak się lokowały sympatie.

Potem trzeba było uciekać, ale zachować swoją pozycję. Uciekać dobrze z kimś, tak jest najlepiej, bo to wzmacnia, ugruntowuje i podtrzymuje poczucie ważności.

Żeby uciekać z kimś, to trzeba temu komuś coś powiedzieć, żeby chciał ze mną uciekać. Tak? Tak.
Trzeba zbudować jakąś teorię, która pozwoli iluś tam ludzi przekonać, że tak właśnie jest, bo inaczej być nie może.

Teoria ma być spójna, oparta na prawie prawdach i półprawdach. Najlepiej, żeby miała związek z zupełnie innymi wydarzeniami niż rzeczywiste powody – to nadaje jej metodologicznej rzetelności i siły przekonywania. Nespa?

I teraz skup się trochę. :)

Skoro to wszystko takie uczciwe i wyłącznie szlachetne, to dlaczego było tajemnicą?

Dlaczego większość zaproszonych blogerów z Salonu nadal w Salonie pisze, a nasze tekstowiskowe sieroty są obrażone jak panna na wydaniu?

Dlaczego nikt nie odpowiedział na kilka prostych, wielokrotnie zadawanych pytań?

Dlaczego moje zupełnie nieświadome pojawienie się tam, wywołało taką burzę?

Skąd nagle wzięła się nagła niechęć do Gretchen, a mówię o czasach sprzed Granicy ?

Odpowie Ci wiatr… :)


Pino, w salonie też mają, naturelment:

Yankesa.


Tomku!

Mam wrażenie, że przekonywanie kogoś kto postanowił nie dać się przekonać jest stratą czasu. Niemniej przyjemnie się Twoje komentarze czyta.

Pozdrawiam


Bażancie,

Piosenka super. Nie wiem, czy znajdę równie dobrą, więc odwdzięczę się dzisiejszym bon-motem pani Sularczyk: “im mniej mężczyzny w wychowaniu, tym mniej mężczyzny w rezultatach”.

I chwilowo tyle, pójdę sprawdzić, czy mam jakąś linę, albo chociaż młotek, żeby się nim zajebać. Co tu kurwa po mnie.


Pino

Bosz…

Uprasza się o zaprzestanie bredzenia. Bredzenie bażantom nie przystoi.

Proszę zachować należną godność.

No.


Docent

nie chcę się domyślać co kombinujesz.
W każdym razie źle kombinujesz;-)

Ewka, nie słuchaj go!


Urazy kamienieją...

Słowa zostały wykute na zawsze w sercu?

Przecież blogowanie to tak naprawdę dmuchanie pod wiatr…


Na manewry do Saint Marka przyjechała marynarka...

Żubrówkę, śledzia, trzysta gramów czystej, whiskey on the rocks.

Kto chce obskoczyć wpierdol?


Poleciałeś

jakąś egzaltowaną mową, Joteszu;-)

Nic nie rozumiem.
Ale pewnie dlatego, ze myślami jestem już w Cupertino.

Chyba, że rozmawiasz z Panną G.


Przypłynęła, że tak powiem

Menu może być, a propozycję rozważę...


:)


Egzaltowaną mową poleciałem,

bo polską komedię romantyczną oglądałem. “Dlaczego nie” zresztą. Pewnie chciałem się odnieść do pamiętliwości prawdopodobnie. Wyszło talmudycznie. Na kanwie zamyśliłem się też na sekund kilka do jakiej kategorii sierot mógłbym być zaliczony, gdybym był, i nie doszedłem ze sobą do zgody. Dlatego oddalę się, pełen wątpliwości…

Pozdrowienia i powodzenia


Plemię pocztowe, pij i szalej!

Bóg się uśmiecha ci życzliwie!

Plemię textowe, w jarzmie dalej
Męcz się i konaj rozpaczliwie!

:)


Merlocie,

wrzuciłam kolejny kawałek opowiadania. Ale nie robilam go dotąd otwartym, więc jeśli jesteś ciekaw, zajrzyj do mnie na salon.

Pozdrówka.


Nie bardzo umiem

znaleźć na s24 cokolwiek, co nie objawia się na stronie otwierającej. Wrzuciłem w search mida ale dostałem tylko komenty lub notki w których to słowo występuje.

Dopiero jak wpadłem na pomysł napisania http://mida.salon24.pl trafiłem na Ciebie.
Wpisałem się (lekko przemądrzale;-)


Przemądrzałe komentarze

przydają się.
Zawsze dobrze poznac ten drugi punkt widzenia.
Ale jakoś tak mi się to układa w banalne nastolatkowe opowiadanie.
Pociesza mnie myśl, że nastolatki oceniają je pozytywnie.


Blogerskie Trójprzymierze!

Paradne.

Rozumiem, że Salon24 to Niemcy, my Austro-Węgry, a Poste Restante Włochy?

Taki makaron z cykorią, co zaraz w 1915 się przerzuci i wypowie nam wojnę.

Lecz my nie będziemy pokorni
Nie będziemy bezsilni i bierni
Weźmiemy pancernik i dorsza
I staniemy po stronie rebelii

Wieczna chwała austro-węgierskiej marynarce wojennej! Poza tym mamy dzielnego wojaka Szwejka i w ogóle jesteśmy the best.

C.K. Dezerter Pino

P.S. Mida, niestety słabo. Daruję sobie lekcję patologii, no chyba, że masz mocne nerwy. ;)


Komunikat specjalny

Wszytkim którzy ostatnio pytali co słychać u blogerki Delilah, rzeczona Delilah przesyła promienny uśmiech i związane z tym serdeczności.

A Pannie G. dawkę podwójną, personalizowaną.

Nic nie bujam, żadne miodki.


Merlocie (300 mój!)

Bardzo dziękuję :))))

Odwzajemniam Delilah po wielokroć!


Doroto,

wszystkiego najlepszego! (bez miodu i WSP)


Pino,

słabe w sensie opowiadanie? Zdarza się.
To taka zabawa formą, słowem, nastrojem… Kreacją.

Co do dorsza… Moi koledzy z LO mawiali:

ryba jest dobra na wszystko!

Pozdrawiam z tą myslą.


A moja polonistka

jak nas uczyła do matury, to zakrzyknęła “słuchajcie, myślcie też rybami!”.

A potem się zorientowała, że już przez nas odjeżdża i zakryła twarz…


Coraz bardziej

mi się ta Twoja polonistka podoba…


Karolina?

No to był wykręt nie z tej ziemi. Punk, egzystencjalistka, ateistka, co nam wykładała pieczołowicie całą Ewangelię, mając trzydziestkę wyglądała na osiemnaście, rzucała kurwami, jak jej podpadliśmy… I dałaby się za nas posiekać.


U nas, w sąsiedniej klasie

też był taki niekonwencjonalny od polskiego:

chodził cały rok w sandałach na bose stopy, hippies 100%, broda, lennonki.
Wyleciał ze szkoły za zorganizowanie lekcji na dachu auli-stołówki, na który wychodziło się z okna pierwszego piętra. Wynieśli tam sobie wszystkie ławki i tablicę i pzez dwie godziny omawiali literaturę współczesną z perspektywy...


A moglibyście rozpocząć tę dyskusję w innym wątku,

bo mi się źle czyta i niewygodnie, no:)

I przewijać dużo trza.


Jeszcze 15 komentarzy…

…i z przyjemnością;-)

A który wątek chciałbyś żebym zaczął?

A poza tym, jest taka magiczna sstrzałka na klawiaturze, która kieruje Cię na dół bez przystanków, jednym ruchem…


Który wątek?

Ganz egal w sumie, jesteście tak uroczy,he, he, że temat nie gra roli:)

A strzałki nie znam, poza tym komp mi wolniej działa jak otwieram twój wpis:)

Pewnie jakiś nie teges jest, no.


Urocza? Ja?

To Grześ nie wie, skąd się biorą dzieci i każe sobie to tłumaczyć nieszczęsnym studentkom historii (młodszym o lat sześć) w niedzielne wieczory.

I kto tu jest uroczy?

Możemy założyć hajd-park, znaczy merlot niech założy i niech wystawi cykorię w paśnikach, żeby przyszły bobry, a za bobrami myśliwi… Szlag by to jasny trafił, za oknem walą jakieś olbrzymie płaty śniegu. Dla równowagi w Trójce Cejrowski zaczął ekumenicznie ględzić o islamie.


Gdzie ty masz Cejrowskiego w Trójce?

Olszański cuś bredzi o abonamencie, a teraz jakiś Green Day chyba leci.
Poza tym posłuchaj se Roxy FM czasem, niezłe jest.

Uroczy to słowo, którego Osiecka nie trawiła, tak w ogóle.

A od Hyde Parków to ja jestem, no:)
Acz skończyłem z nimi.

Cykorii nigdy nie jadłem, z czym to się je?
Poza tym że z bobrem?

W ogóle Merlot to by jakiś przepis zajobisty na jedzonko jakieś zapodał, no.

Albo tekst w końcu napisał, taki, żeby pogadać było mozna, przecieżą nie będę gadał o Apple i jakims tam Jobsie, no.

Bo ignorant żem.


A coś ty, kochanie,

taki zbystrzały przy piątku? :)

“Cykorii nigdy nie jadłem, z czym to się je?
Poza tym że z bobrem?”

+


Grzesiu, w kwestii cykorii:

najprostszy przepis na cykorię:

bierzesz ribkę wędzoną
twarożek bierzesz
i koncentrat lub ketchup tyż
doprawiasz papryką słodką
rozcierasz na mazidło

bierzesz cykorię
rozdzielasz na listki
płuczesz w zimnej wodzie
obsuszasz

bierzesz listek
wypełniasz mazią zagłębienie
gotowe listki układasz wytwornie
na talerzu czy innej paterze
posypując lub nie posypując
koperkiem…


Czy to jest

biały wiersz, alegorycznie opisujący rozmaite rzeczy?

Bo chyba nie przepis na cykorię.

Cykorię, jak wiadomo, je się z oliwą, cytryną i solą. Żadna filozofia.


Tak, Pino…

… a bóbr faszerowany posiekanymi jajkami na twardo też jest pycha, c’nie?

Szkoda że nie próbowałaś tatara z chomika.


Masz jakieś dzikie

fantazje kulinarne.

Idź już lepiej zarabiać na aparat :P


tatar z chomika

szaszłyk ze świnki morskiej i roladki ryjówek

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Cześć,

wyemigrowałeś do Aalborga? :P


Dzień bez nowego nicka

dniem straconym…

dziękuję Docencie Józefie, ubawiłem się setnie :)))

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Wikipedia prawde ci powie:)

Franz von Taxis (ur. w 1459 w Camerata Cornello, Włochy, zm. 30 lub 20 listopada 1517 w Brukseli, (Belgia) – włoski kurier, założyciel pierwszego systemu pocztowego w Europie.
Od jego nazwiska, pochodzą słowa takie jak Taxi – taksówka, oraz taksa – opłata.


Trąbka pocztowa

To jedna z wielu innowacji wprowadzona przez Franza von Taxisa . Zbliżający się do stacji pocztowej kurier dął w trąbkę dzięki czemu jego zmiennik mógł zawczasu przygotować się do przesyłki i szybciej wyruszać w drogę.


Tudzież

otaksował ich krytycznym spojrzeniem – fragment większej całości z powieści Tęcza Grawitacji.

Uwaga dla dociekliwych:
Nie czytałem Gravity’s Rainbow, powyższy cytat został wymyślony w celu zgrabnego nawiązania do komentarza Agawy;-)


323:)

pobity rekord.

dzięki mnie, no.

A w ogóle Synergie przez to spadł z miejsca pierwszego w topliście.

Swoją drogą, gdzie jest Synergie, poczytałbym coś jego.
Bo tak niedawno pięknie uduchowione TXT było, a tera zi POldek i Synergie ewangelizować nas przestali, a szkoda…

pzdr


Buuu, Merlot mnie wyprzedził,

starzeję się i nawet komentowanie mi nie wychodzi, bez sęsu.


Ignorancja merlota

niech będzie ujawniona:
do komentarza Agawy pasuje cytat z innej powieści – The Crying of Lot 49, który zresztą brzmi mniej więcej tak samo.


Uduchowione?

Jeden się tnie nożami z Gretchen, a drugi gada o dupach :P Ewangelizacja na miarę naszych możliwości…

Sprytni ci poczciarze, wybrali se patrona, w którego zakresie moja ignorancja jest zaiste doskonała.
O niewielu pisarzach da się to samo powiedzieć. :)

A poza tym gadają o Szopienicach.
Ciekawe, ilu poznało swoją drugą połówkę na tamtejszym banhofie, w najbrzydszym miejscu świata… Mnie się akurat zdarzyło. :P


Pino,

a który facet nie gada o dupach.
Poza tym jedno i drugie, na d:)

w sumie.

A Lem napisał felieton o dupie kiedyś, niezły zresztą całkiem.
Dla “Przekroju”.

A ja nawet o dupie nie potrafię nic napisać.

bez weny jestem totalnie i chyba moja blogowa kariera zakończyła się pięknej styczniowej nocy dokładnie 15 stycznia o godzinie 00.28 i nic więcej nie będzie.


Dramat,

też na d.

Napisać ci wierszyk?


Grzesiu,

wena to jest potrzebna tylko ciężkim egocentrykom.
Normalnym awatarom wystarcza ochota.
A ta przychodzi częściej niż wena.

Możemy nadać Hyde Parkowi zaszczytne i stosownie martyrologiczne imię

Hyde Park Grzesiowy im. 15 Stycznia 2010

Nie możemy być przecież gorsi od innych…


Ochotę to ja mam

acz zależy na co:)

Ciężki egocentryk?

No trochę przyciężki, fakt, egocentryk tyż, wszystko, Merlocie, niestety się zgadza.

Pino, a co ten wierszyk zmieni?

A o dupach będzie?

Czy o duchowości?

A wierszyk jest na w.

A ja was opuszczę na chwilę, ale niedługą w sumie chyba.


Dajcie spokój...

Popadam przez was w przygnębienie. A już miałam taki dobry humor, no.

Jestem egocentrykiem i jakoś z tym żyję. Say it loud! ;)

Wierszyk nic nie zmieni, piszę prozą – uwaga, możecie paść ze śmiechu – całkiem poważny tekst o problematyce społecznej, bo się zmartwiłam pewną rzeczą.

Łagodny jest, jakby wstąpili we mnie zusammen merlot, grześ i Gretchen, ale pewnie i tak wywołałby dym, więc zapewne go nie opublikuję.


Nie gadaj gupot, tylko wrzucaj

a dym?

Dym się przydaje, najwyżej wywietrzymy:)

A z Czyżykiewicza lubię to:


No dobra :)

Jak się ktoś obrazi, to już nie mój problem, bo ja obrażać nikogo nie zamierzam.

O kurczę, widzę, że w temacie Czyżyka mamy bardzo podobnie. :)

Ale mnie teraz gra jakaś Molesta we łbie… No trudno, nie musicie słuchać.


No i gdzie ten tekst?

pzdr


U mnie.

Cenzura prewencyjna.


I don't understand,

ale never mind, pijany jestem.


No ale te cenzura prewencyjna w postaci Merlota

dopuszcza tekst czy nie?

Że zapytam ciekawsko.


W odpowiedzi na pańską interpelację:

[30.01.10 02:38:08] Pino: no to odpisz Grzesiowi
[30.01.10 02:38:17] Pino: be good and beautiful
[30.01.10 02:38:30] merlot: Że jest embargo do wtorku?
[30.01.10 02:38:47] Pino: czemu nie

Grzesiu, sprawa jest poważna. Nałożyliśmy (my, merlot) embargo do wtorku…


Kurwa no,

musiałeś ujawniać, że nie wiem jak się pisze piękny po angielsku?

Oburzający brak dyskrecji…


Ale jaka to różnica?

Znaczy co się zmieni we wtorek?

Poza tym, że grześ będzie mieć doła & deprechę, bo pierwszy dzień pracy po przerwie w technikum:)


Pino

lulu.
nieodwołalnie. now. tiepier!


O, poprawił.

To jeszcze skasuj moja imia i familia! Choć z drugiej strony, kto uwierzy, że można się naprawdę tak idiotycznie nazywać...

Olga Witoldowna Moneta


nie skasuję

bo i tak wszyscy wiedzą.
Reklamowałaś się tą ksywką swojego czasu;-)

[edit] skasowałem jednak.


Trudno,

przynajmniej nie muszę sobie wymyślać pseudonimu.

Idę spać, jak mi się przyśni klaun Pennywise, to się rano upomnę o odszkodowanie.


I tym optymistycznym akcentem

zamykamy Karczmę na dziś.

No, powiedzmy na wczoraj…


Tomku!

Karczma przecież działa na okrągło. Tylko nie wszyscy coś dopisują. Niektórzy tylko czytają.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość