Rzeczywistość skrzeczy

Złapałem się na poważnym rozważaniu deklaracji* Yassy i Poldka w kwestii objęcia sterów rządu Najjaśniejszej.
Poldek był skromniejszy i zgłosił tylko teścia (wysportowanego), za to Yassa bezpruderyjnie zaproponował “swoją skromną osobę”.

I co?

I to, że pomyślałem sobie, kurwa, ale byłoby fajnie. I to nie dlatego, że kumple u władzy – dobra rzecz. Wyobraziłem sobie różne scenariusze, jak by to wyglądało pod ich rządami. I za każdym razem wychodziło mi, że lepiej niż za ryżego.

Teraz czekam, aż się Dżeżi zgłosi.

* Dyskusja pod autopromocją Gowina na S24

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

W sumie ja też mogę,

bo dziś de facto ostatni dzień w dwu pracach, w tym jednej, gdzie pracowałem 4 lata i mimo wszystko smutek jest, no.


Grzesiu,

To może stwórzmy “rząd artystyczny” w odróżnieniu od “technicznego” i wchodzimy po całości;-)


Tomku!

Jeśli Dżeżi to o mnie, to nie trafiłeś. Ja się do rządzenia nie nadaję. Natomiast piszę się na szefa doradców. Program jest, więc nie trzeba wiele wymyślać. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Coś Ty Merlocie? Rzeczywistość nie skrzeczy, ona się brechta…

To nie pani Renata u której trudno rozeznać, czy akurat skrzeczy czy rechocze…:))

Coś czuję przez skórę, ze moja deklaracja złożona na blogu pana Gowina nie bardzo przypadła Ci do gustu… Sorki, ale co sobie patrolowałem to moje.:))
Do rządu artystycznego oczywiście również składam akces… Z bólem serca już nie na szefa gabinetu – potrafię docenić Twoje kwalifikacje, ale zawsze… :))

A jeśli zahaczamy już o wyrażoną w tagach powagę, to w czasach świetności TXT opisałem panu Referentowi sposób w jaki rokrocznie obchodzę koniec wakacji.

Podczas jednego z takich upojnych posiedzeń, mój przyjaciel – jedyny który rozkminił kim w rzeczywistości jest ten hejter yassa, który w necie uwielbia podrzeć sobie łacha z Ryżego – pokusił się o stwierdzenie, że źródłem moich niewybrednych i żałosnych dowcipasów jest zwykła ludzka zawiść…

„Bo wasze życiorysy i przymioty (znaczy; Donka i mój)” – perorował – „są niemal bliźniacze; i studia i zaangażowanie opozycyjne i piękna żona i liczba dorodnych spadkobierców, nawet takie drobiazgi, jak zarabianie na linie oraz ratowanie domowego budżetu w Skandynawii… we wczesnych latach 90… I obycie ze światem i znajomość języków… i gadana… i szarm połączony z elegancją… itepe, itede…
Z tym, ze we wszystkich tych aspektach dotychczas to ty miałeś przewagę… A tu nagle Donek został premierem… Więc Ciebie żżzera, zzzżera naturalnaa… w ttakich sytuacjach, fffrustraacja.”
– zakończył bełkocząc strasznie, następnie donośnie beknął i pogrążył się w kimce… I chyba się zmoczył, ale głowy nie dam.

Reszta opilców – Wdowców po Solidarności – z entuzjazmem podchwyciła jego diagnozę, a ja?
Ja w swej skromności zauważyłem, że mimo moich bezsprzecznych przewag oraz wszechstronnych talentów – bezbłednie wychwyconych przez przedmówcę – moje premierostwo, mogłoby się przydarzyć jedynie państwu operetkowemu.
Tak samo, jak premier Tusk jest konstytucyjnym organem władzy państwowej groteskowej Republiki Kolesiów…

Żeby Cię jakoś ułagodzić, przyznaję, że tak naprawdę Gowin jest spoko… I jego imię mi odpowiada i to, co błyskotliwie zauważyła – salonowa blondynka – Maia14, że jest ordodoksem oraz wsteczniakiem, których Polska nie potrzebuje… :)))

Serdecznie pozdrawiam

Ps.
Jak ja lubię te moje komentarze, czem długachniejsze tem smaczniejsze. Prawda?:)))


Dżeżi szefem doradców Yassy na linie…

…coraz lepiej.

W kwestii Jarosława II-ego, to wolę go chyba od Przemka Republikanina.
Cały czas widzę jak mu (Przemkowi) szepce coś na ucho Genialny Brydżysta.


Masz Merlocie... Nie da się ukryć,

Republikanin oraz jego Zausznik prezentują mniej więcej ten sam potencjał, co tandem; Dżeżi i ja…
Co Jarosław, to Jarosław! Nawet II…

A moimi doradcami na linie, nie ujmując nic Dżeżemu., byli najlepsi… To jeden z nich;

Dlatego w przeciwieństwie do Donka – w robocie walczącego bardziej o przeżycie, udawało mi się wyciągać z niej nawet całkiem przyzwoitą kaskę…
Choć ważniejsze, że poza profesjonalistami miałem przyjemność zwieszać się również z całą plejadą nadzwyczajnych facetów, ot choćby z ulubionym (wg facebooka) muzykiem pani Renaty…

Dobrej nocy


Panie Premierze in spe!

Ja nie jestem od szeptania, tylko od przeanalizowania możliwości i przewidzenia możliwych skutków. Działam jak mentat z universum Djuny. Wrzuci Pan g…o warte informacje – otrzyma Pan g…o wartą analizę i takież wnioski. Dostarczy Pan pełną informację – otrzyma Pan dobrą analizę i trafne wnioski. Co Pan z nimi zrobi, to Pańska sprawa. Może je pan zużyć w toalecie.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Tomku!

Mam wrażenie, że w rządzie artystycznym, to Ty masz zostać premierem.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Jerzy,

gdzieś czytałem, bodaj u Herberta (nie jestem pewien u którego), że mentanci, jak nie wypiją, to nie ma bata, nie działają. Natomiast rwą się do doradzania dopiero kiedy się nawalą. Czy to prawda? Jeśli tak, to ja też chcę być doradcą… Mam ku temu predyspozycje.

Pozdrawiam


Panie Premierze Artystyczny! Merlocie drogi,

po głębokim przeanalizowaniu możliwości – tak głębokim że jeszcze teraz doskwiera mi suchość w gardle, światłowstręt i głowa mi pęka – oraz przewidzeniu wszystkich możliwych skutków, uznałem, że w Twoim gabinecie najodpowiedniejszym miejscem dla Grzesia jest fotel Ministra Pełnomocnego do Spraw Młodzieży Wykluczonej, którego pierwszorzędnym zadaniem będzie socjalizacja środowisk kibicowskich przez organizowanie ich udziału w wykładach luminarzy nauki polskiej…

Z poważaniem


Moje predyspozycje

pozdrawiają predyspozycje kolegi Yassy.
Też wolę być doradcą.

Ale Grześ, jako mlekopij w tym towarzystwie, ma jeszcze wszystko przed sobą.
Trzeba tylko chcieć.


Taa,

raczej za sobą, dziś mam kijowy dzień, choć zaczał się tak dobrze, przejechałem sie 20 km rowerem, ale później niestety rozbiłem światło w samochodzie (no ale tak to jest jak się umie wyjeżdżać z parkingu), w dodatku w ramach pocieszenie kupiłem se Paulanera, który mi wypadł z reklamówki i się rozbił.
No i ja jak to na przykładnego obywatela przystało, zamiast posprzatać szkła (acz póxniej kilka usunąłem), to uciekłem z miejsca zdarzenia, by nikt nie widział.

:)

No ale tak to jest jak się działa na kacu w sumie:), choć lekkim, no ale wczoraj imprezę z jednej pracy miałem.
Eh, te szkolne obowiązki:)


Grzesiu,

takie niefarty to mają wszyscy na okrągło, ale nikt nie potrafi tak pięknie opisać smutę i spleen jak Ty;-)

No może jeden Kłapouchy. Osioł zresztą.


No ja mam wrażenie, że takie rzeczy tylko

mnie spotykają:)

pzdr


Panie Grzesiu!

Jak człowiek wdepnie w g…o, to zawsze jest przekonany, że jest jedyną osobą na świecie, która w to g…o wdepnęła. Pod tym względem wszyscy jesteśmy egocentrykami.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Premierze in spe!

scroll

Panie Jerzy,
gdzieś czytałem, bodaj u Herberta (nie jestem pewien u którego), że mentanci, jak nie wypiją, to nie ma bata, nie działają. Natomiast rwą się do doradzania dopiero kiedy się nawalą. Czy to prawda? Jeśli tak, to ja też chcę być doradcą… Mam ku temu predyspozycje.

Pozdrawiam

Nie wiem, skąd wziął Pan mentata u Zbigniewa Herberta, niemniej ja jestem trzeźwy jak świnia i alkohol może w moim towarzystwie stać w otwartej butelce. Jedyne co mu grozi, to wywietrzenie. Ja kiedyś działałem na mleko, a teraz na wodę mineralną.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Tomku!

Mam wrażenie, że to jest problem inteligencji. Do radzenia, jesteśmy pierwsi, natomiast do działania to niekoniecznie. Dlatego za rządzenie biorą się jakieś ryże dupelki i potem mamy to, co mamy… Potrzebny jest nam człowiek czynu.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Jerzy,

wiesz co bym zrobił w pierwszej kolejności, jak bym został płemiełem, albo przynajmniej kapo od admistracji, zomo i cyfryzacji?

Zakazał, pod groźbą pręgierza, używania automatycznego podpisu na przyzwoitych blogowiskach. W dzisiejszych czasach myślenie boli coraz bardziej.


O przepraszam Panie Jerzy

jeszcze dobrze pamiętam, jak Zbigniew Herbert w liście (bodaj do Miłosza) jechał równo po przedstawicielach Beat Generation; Ginsbergu i Kerouacu.
Pisząc, że tylko stan oszołomienia, w który się wprowadzali, mógł wycisnąć z nich jakąkolwiek myśl…
Wprawdzie pisał , ze byli notorycznie pijani, ale my wiemy, że to nie alkohol, a inne specyfiki sprawiały osiągnięcie przez nich pełnej jasności umysłu a nawet iluminacji. Pozwalającej płodzić genialne dzieła – stanowiące inspirację dla następnego pokolenia…
Podejrzewam, że naszemu Herbertowi nie była znana twórczość Franka, ale analogia chyba narzuca się sama… Nie uważa Pan?

Pozdrawiam


Tomku!

Automatyczny podpis zawsze można skasować. Niemniej wiem, że Ciebie myślenie nie boli, więc nie tragizuj. Ci, co odczuwają ból przy myśleniu, nie myślą. :)

Pozdrawiam


Panie Premierze in spe!

Każdy ma takie analogie, na jakie zapracował. Jeśli ktoś jest w stanie dojść do wniosków sprzecznych ze swoim interesem, to jest dla mnie potencjalnym mentatem. Natomiast, gdy ktoś bredzi jak Piekarski na mękach, albo „naukowcy” o globalnym ociepleniu, to nie mogę brać takiego kogoś poważnie. To elementarne Uotsonie.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Dziękuję Panie Jerzy, sam pan widzi, że z analogią trafiłem…

Z tego, że bitnicy nie tylko propagowali LSD, ale i sami go używali, czyli rujnując sobie zdrowie działali wbrew własnym interesom wynika, że byli prawdziwymi mentantami.

A Merlot kusząc homarem z chablis grand cru najpierw wyciąga mnie z szemranej spelunki, a teraz znika…
Tak nie postępuje dżentelmen, wracam więc do mordowni pod Pięknym Myślem… Na meduzę z lunetą… Może jeszcze uda mi sie natrzaskać komu po ryju.:)))

Pozdrawiam serdecznie


Plama, Yasso drogi;-)

Luneta ma jedno oko tylko.

A obok meduzy stawiano nam po DWIE pięćdziesiątki, bo konsumpcja setek była zakazana. No, a jak dwie – to LORNETA!!!

Za dobry jesteś dla tego peema. Zarżnąć, zdekapitować i zaorać...

W kwestii homara mam wspominki spod kręgu polarnego, zimą (czyli nocą) głęboką w hotelu pod Piteö, gdzie zarabiałem ręcami na rozbudowę mieszkania…

Może kiedyś opiszę.

[edit] Piteå, a nie Piteö – szybko poprawiam, żebyś mi się nie odpłacił pięknym za nadobne;-)


@ All

Fajna lektura – zwłaszcza w aktualnej formie TXT ;)

Pzdr.


Foxxie,

odzywaj się częściej:-)


Panie Foksie!

Miło wiedzieć, że Pan jeszcze tu zagląda. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Dobra… dobra… Merlocie, tym razem Ci się upiekło.

Teraz już nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wyniosłe; phi… nie jestem przecież aż tak małostkowy, żeby się czepiać detali… Ostatnio nawet miałem wykład na ten temat u Pięknego… :)))

Pominę też fakt, że dajmy na to takiemu Cyklopu lornetka na gwizdek.. A luneta to i owszem…

A jak już jesteśmy przy Cyklopu…
To jeśli Ty może napiszesz o swoim homarze, to ja może odwzajemnię się moją odyseją z czasów małej prohibicji kartkowej.
Będzie się ona składała z 12 ksiąg, z której każda zawierać będzie opis wypadków z jednej knajpy.
W której, jak wiesz, ustawowo można było łyknąć jedynie po jednej lornecie. Z obowiązkową meduzą – przechodnią, bo jedna meduza w stanie nienaruszonym obsługiwała wszystkich solidarnie spragnionych. (Solidarność będzie w tym może-eposie słowem kluczowym)
W tak niesprzyjających warunkach, po prostu, nie szło się uchlać i do Itaki powróciłem trzeźwy, niczym niemowlę

Tyle tytułem zajawki…


Kto to jest Dżeżi?

Troll jest zaniepokojony, bo przestaje rozpoznawać nicki i skróty myślowe po zbyt długiej niebywalności.


Dżeżi

mieszka w Dandi.
Sympatula zresztą.


Tomku!

Czemu tak mało się odzywasz?!

Pozdrawiam


Dżenks

Teraz kumam, Dżeżi, fonetyka, te sprawy, no tak. A już myślałem, że chodzi o kogoś nieznajomego, hehe.


Subskrybuj zawartość