Na przekór kibolom

W pierwotnej wersji miał to być komentarz do wypowiedzi zamieszczonych na blogu referenta,dot.M.F.Rakowskiego.
Zmarły nie był moim idolem i żadna komitywa mnie z nim nie łączyła,co mi się przypisuje na w/w blogu.Olewam ciepłym moczem te idiotyczne insynuacje.

Zawsze mierziło mnie pastwienie się nad zmarłymi.
Starałem się o nich zapomnieć,jesli wyrządzali zło,lub pamiętać jeśli byli ludźmi.Nie potrafiłbym czynić sabatu czarownic nad zmarłym,bo w godzinie śmierci nawet wrogowi należy się szacunek;mniejszy lub większy.

Ze wszech miar słusznym wydaje mi się pokazanie własnego poglądu i odcięcie się od napastliwych sformułowań na blogu w/w.

Nad ranem robiąc codzienną prasówkę dostrzegłem taki artykuł:
http://www.tvn24.pl/-1,1572600,0,1,ostatni-list-rakowskiego-nie-bylem-bo...

Nie mam wielkiej nadziei,
by ten wpis,notka cokolwiek dobrego uczynił w rozparzonych głowach i powstrzymał od żądzy krwi,ale tak się złożyło,że właśnie ja,tu na TXT, mam prawo(nie tylko moralne)do próby skłonienia Was do obiektywnego spojrzenia na tego człowieka.

A jeszcze w bardzo osobistym PS,powiem coś od serca,z własnych doświadczeń:nie tacy artyści jak niektórzy z Was próbowali mnie upokorzyć,zniszczyć i jak widać nie udało się.

Żyję i myślę,jestem i mam się całkiem nieźle i napewno ręki po jałmużnę do Was nie wyciągnę!

Kolejny raz potwierdzacie,że najwięcej mają do powiedzenia ci,którzy stali z boku!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

-->Zenek

O!, i to mi się podoba, odciął się Pan i jest git! Mało Pan z mojego tekstu i komentarzy zrozumiał, ale to, prawda, nie jest jeszcze warunek, żeby nie pisać. Można pisać o wszystkim, nawet kiedy się nie rozumie; sam tak robię, więc nie będę innych pouczał.

W sprawie krwi. Dla mnie najprzyjemniejsze uczucie, kiedy już wypiję z rana kawę, to jest wtedy, jak gorąca krew dużego żubra zaleje mi twarz. Nacieram się krwią, skaczę w czerwonej kałuży, prycham w górę krwistymi bańkami. Taka słabość. Moim koledzy mówią, że to nie krew, ale farba, ale ja uważam inaczej. Bo ja kocham żubry.

Czołem, dziękuję za poświęcony mi tekst. Proszę co jakiś czas o mnie pisać. Startuję w konkursie na blogera przyszłego roku,

referent

PS. Ten fragment o upokorzeniu i zniszczeniu mnie zmartwił. Niech Pan wskaże łobuzów (łobuza). Pójdziemy tam grupą i wybijemy z głowy.

—————————————————————-
referent – wolny kozak, ale dokładny


-->Zenek

Czy mogę wpisać kibol w swojej prawej kolumnie na blogu? Bo to chyba o mnie, prawda…

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Ja tam

głośno nie chwaliłbym sie,że piszę teksty,których inni nie rozumieją,lub odczytują opacznie.

Przecież to wg mnie świadczyłoby o tym,żem nadczłowiek,nadinteligent,czyli taki zaściankowy bożek


-->Zenek

Michnikowi niech Pan to powie.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Zenku

ja Ciebie rozumiem, ale jak powiedział pewien klasyk – to, ze będziemy dobrze mówić o zmarłym nie sprawie, że będzie on lepszy niż był. to tak na marginesie, bo w gruncie rzeczy to masz rację z tym pastwieniem.

a kibolem Bulzackim (akurat musiał się Zmienników czepić :P) proszę się nie przejmować. jak ktoś nie ma argumentów to zawsze Michnika, albo lewaka wyciągnie…

pozdrawiam


Zenku,

trochę apropos tekstu a trochę nie apropo’s chciałem tylko powiedzieć, dobrze, że jesteś.
I dobrze, że napisałeś to, co napisałeś.

“Zawsze mierziło mnie pastwienie się nad zmarłymi.
Starałem się o nich zapomnieć,jesli wyrządzali zło,lub pamiętać jeśli byli ludźmi.Nie potrafiłbym czynić sabatu czarownic nad zmarłym,bo w godzinie śmierci nawet wrogowi należy się szacunek;mniejszy lub większy.”

A i ciekawe, że niektórym takie truizmy trza przypominać, ale widać trza.

Pozdrówka serdeczne.


Zenku

Faktycznie – Ty akurat masz moralne prawo apelowania: “ciszej nad grobem”.

Ale szacunek należny wrogowi, przynalezny jest jedynie tym, którzy walczyli uczciwie i na ubitej ziemi. Prawda nie przestaje być prawda tylko dlatego, że nie mówimy o niej. Jak to już kiedyś zauważył Pan Yayco – oceniając tych, co na szczytach (z własnejk woli i ku własnym interesom) bolszewickiej kolonii stali, nie mozemy sie skupiać na tym, czy pisali dobre artykuły, kochali rodzine i dbali o psa. Bo nie o to idzie rzecz. Rzeczy nazywać należy po imieniu. Złych nazywać złymi. Bo ich uczynki nie zmieniają zabarwienia z chwilą ich śmierci. Tu podpisuję sie pod słowami Docenta.

Należy osądzić, nazwać po imieniu – i jeśli taka będzie nasza wspólna dobra wola, odstąpić od karania. Ale relatywizm w pewnych obszarach jest niedopuszczalny.

Wiesz Zenku co podoba mi sie w ściganiu serbskich, chorwackich i bośniackich zbrodniarzy z bałkańskich wojen lat 90-tych? Nieuchronność. Złapią i osądzą ich wszystkich. Wcześniej lub później. Nic tak nie działa na potencjalnego zbrodniarza, jak nieuchronność sądu i sprawiedliwości. I nie mam na mysli tego Ostatecznego.

Pozdrawiam Cię, pozostając w zdaniu przeciwnym. W szacunku do Ciebie. Bez zmian.


Oj Zenek, Zenek

Bardzo mądrze Ci Pan Griszeq napisał.

Niewiele można do tego dodać, aczkolwiek co nieco mnie jeszcze nurtuje.

To na przykład kogo masz na myśli pisząc o kibolach? Ludzi, którzy odmiennie niż Ty oceniają Rakowskiego i jego pzprowskich towarzyszy? Tak jak Ty masz święte prawo do swojej oceny, tak samo inni mają prawo oceniać tych ludzi inaczej. Mają?

Dlaczego więc obrażasz ich nazywając kibolami?

Poza tym co znaczą słowa o tym, że ktoś próbuje Cie upokorzyć czy zniszczyć?

My tu tylko rozmawiamy .

Nie musimy się ze soba zgadzać, mało tego, czesto najciekawsza rozmowa jest wtedy, gdy dyskutanci mają całkowicie odmienne poglady na omawiana sprawę.

Pozdrawiam


Panie Zenku drogi,

użył Pan liczby mnogiej, więc chodzi też zapewne o mnie.
Nie wypada bym nie odpowiedział.

Jeśli pamięć mnie nie zawodzi to byłem już dla Pana; żołnierzykiem PiS, fanatykiem Jarkacza, egzekutorem tych, którzy nie klepią tego co on.
Toteż z wdzięcznością przyjmuję ten kolejny zaszczytny tytuł kibola.

W podzięce, krótka mówka:

Było to dawno temu.
Jako świeżo upieczony student, jak zwykle spóźniony, biegłem na zajęcia…

W pewnym momencie od strony biblioteki dobiegł mnie chóralny śpiew:
„Sojuz nieruszymyj riespublik swobodnych,
Spłotiła nawieki Wielikaja Ruś,
Da zdrawstwujet sozdannyj wolej narodow,
Jedinyj, moguczij Sowietskij Sojuz!....”

Zaciekawiony zbliżyłem się i ujrzałem grupę kolegów. Jeden z nich stał na ławce i robotycznym, zwolnionym gestem pozdrawiał śpiewających.
Od rozradowanych dowiedziałem się, że właśnie zmarł Lońka Breżniew.

Nie powiem, żeby mnie specjalnie ta wiadomość zasmuciła.

Na zajęciach usiadłem obok mocno zbulwersowanego sytuacją kolegi K.:”dzicz, robią sobie jaja ze śmierci”- reakcja podobna do reakcji naszych wrażliwych txt kolegów.
Ja wiedziałem, że K. pochodził z dynastycznej rodziny ubeckiej.
(Dziadek w Informacji Wojskowej, tata w SB) to i rozumiałem jego uczucia.

Dla niego Breżniew był człowiekiem i to dość bliskim. Spokrewnionym ideowo.
Nie mogło być inaczej, zmarłego i rodzinę K. coś łączyło.

Dla całej reszty, Breżniew był jedynie groteskowym symbolem totalitaryzmu sowieckiego.

Przeczytaj jeszcze raz Zenku tekst pana Referenta, przeczytaj i mój komentarz.

Dla mnie MFR nie był ciepłym i miłym właścicielem jamnika szorstkowłosego z sąsiedztwa.
Nie był nawet łaskawym obrońcą braci Kowalczyków.(O czym nikt by nie wiedział, gdyby w ostatniej chwili fakt ten zmarłemu się nie przypomniał)

Był aparatczykiem od 1946 roku do końca. Wykształconym z INS przy KC PZPR – instytucie produkującym partyjne kadry.
Był osobą piastującą najwyższe stanowiska w komunistycznej Polsce.

Był symbolem państwa totalitarnego- odpowiedzialnego za zapaść cywilizacyjną tego kawałka Europy.
Zapaść z której nie możemy pozbierać się do dziś.
Jeśli on za nic nie odpowiada, to kto? Pan Bóg?

A gdy czasy się zmieniły i budzimy się w podobno, wolnym, praworządnym i demokratycznym państwie, MFR jest fetowany i cieszy się specjalnymi względami. Znajduje licznych obrońców.
Za co? Za zasługi? Jakie?

Szczęściarz , prawdziwy szczęściarz .
O tym i tylko o tym jest ten tekst.

Pozdrawiam serdecznie

Ps.
Jeśli ktoś histerycznie uzna, że insynuuję mu przynależność do komunistycznych organów bezpieczeństwa, to z góry gratuluję lotności umysłu.:)


Moi drodzy!

Przede wszystkim bardzo przepraszam,że wczoraj nie odpowiadałem na komentarze.

Miałem tyle pracy i tak się urobiłem,jak nigdy dotąd.Takiego bólu rąk i kręgosłupa nie czułem nigdy dotąd.
I na koniec jeszcze spotkanie z protetykiem,bo i głód doskwierał mi okropnie od paru dni.
Tyle tytułem usprawiedliwienia.

Teraz meritum: – nie zamierzałem i nie chcę zadzierać z nikim,nawet z taką osobą,która w swoich poglądach ma całkiem odmienne zdanie!
-nie umiem się kłócić i nie chcę przepychanek;
-nie naumiałem się w swoim życiu nienawiści,nigdy nie kierowałem się zemstą,odwetem:
-jestem patentowanym cholerykiem,coś tam mnie ubodzie i w emocjonalnym porywie palnę nie zawsze mądrze i uczciwie;
-jak każdy człowiek mam swoje czułe punkty i mam w tym jakieś tam przewrażliwienia;
-nie mam swoich idoli,poza rodziną i JP II.

Pięknie dziekuję za słowa wyrozumiałości,rozwagi,stateczności,a przede wszystkim załagodzenia nieporozumienia.
Z wyrozumiałością i refleksją przyjmuję powyższe połajanki i stawianie do pionu.

Różnimy się między sobą wiekiem,doświadczeniem,wykształceniem i wychowaniem w domu i na podwórku.Mamy inne problemy rodzinne i zawodowe,dzieli nas standard życia itd itp.

Pozdrawiam gorąco


Zenku!

Wracaj!

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


!


Szanowni: Dogu i Docencie

dla czemu robicie mnie pod górkie?,co złego Wam uczyniłem,że nie do ,że utworki nie po polskiemu to i jeszcze z przesłaniem,któremu ja cwok niekumaty wyznać nie potrafię.

Pozdrawiam serdecznie fajniastych przyjaciół z TXT


zanku

ale dodają ducha :)


Szanowny Docencie

i oby tak zawsze było,że muzyka łagodzi obyczaje,bo wcześniej to dostrzegli,doswiadczyli.
Niech nam po wsze czasy muzyka gra!

Ukłony


Subskrybuj zawartość