Kiksy Platformy Obywatelskiej

Muszę przyznać, że czasami nie rozumiem powodów, dla których politycy sami kręcą na siebie stryczek. Przecież wystarczy odrobina wyczucia prawnego, żeby po zapoznaniu się z wnioskiem prokuratury o pozbawienie Zbigniewa Ziobry immunitetu parlamentarnego zorientować się, że sprawa jest mocno niepewna i jeśli prokuratura chce się w takie klocki bawić, to na własne ryzyko – bez poparcia czynników politycznych w rodzaju ministra sprawiedliwości.

Przyznam, że nie miałem okazji z wnioskiem tym zapoznać się szczegółowo wcześniej a dopiero dzisiaj, w samochodzie wysłuchałem rzetelnego i bezlitosnego przemówienia Zbigniewa Ziobro, który wypunktował poważne wady prawne wniosku prokuratury. Psia krew – jeśli minister Ćwiąkalski – jak mówi – dokładnie zapoznał się z tym wnioskiem, to powinien co najmniej wysłać go do kilku dobrych prawników w celu zebrania niezależnych opinii, ponieważ jemu samemu błona politycznej niechęci zadaje się mącić jasność widzenia.

PO dużo straci na sprawie immunitetu Ziobry. Jednym z filarów pozytywnego obrazu tej partii jest mir profesjonalizmu, którym stara się ona otaczać. Niestety – takie przypadki jak sprawa immunitetu Zbigniewa Ziobry bardzo mocno ten wizerunek nadwyrężają. Jest to strzał we własne kolano – będzie bolało i to bardzo…

Na domiar złego, podstawił mi się mój krajan, minister Bogdan Zdrojewski, którego nie wiadomo co za licho podkusiło, aby wsadzać paluchy w sprawę filmu “Tajemnice Westerplatte” realizowanego przez Pawła Chochlewa.

Po pierwsze, wydaje mi się bardzo niezręczne, wręcz śmieszne, że urzędnik państwowy w randze ministra, wywodzący się z liberalnej partii osobiście angażuje się jak za dawnych czasów w proces realizacji jakiegoś filmu żadając od dyrektor Instytutu Sztuki Filmowej wyjaśnień w sprawie udzielenia dotacji na jego realizację.

Jak rozumiem proces kolaudacji scenariusza odbył się prawidłowo, wybitni twórcy filmowi uznali scenariusz za nadzwyczaj interesujący i poparcia udzielili a Instytut dotację przyznał. Nagle pan minister Zdrojewski gdzieś zasłyszał (wiadomo gdzie – od gdańskich radnych PiSu), że w filmie pojawią się kontrowersyjne sceny, zapewne nie dość patriotyczne, żeby państwowy Instytut Sztuki Filmowej miał brać udział w finansowaniu przedsięwzięcia. Pan minister Zdrojewski scenariusza nie przeczytał, lecz mocno zaszumiał.

Ja rozumiem, że wobec rozmiaru kontrowersji różne urzędy państwowe mogą odmawiać patronatu czy poparcia dla tych czy innych koncepcji artystycznych, ale ręczne sterowanie instutucjami kultury przez czynniki polityczne jest moim zdaniem nie do przyjęcia. Nie spodziewałem się tego po Bogdanie Zdrojewski, do którego mam zresztą ogromny szacunek, sięgający jeszcze wrocławskich czasów.

Niestety – te dwa powyższe przypadki nie świadczą najlepiej o “awareness” rządzącej formacji. Coś nie tak dzieje się w Platformie. Jeśli procesy, które prowadzą do tak beznadziejnie głupich decyzji nie zostaną powstrzymane, to PO obsunie się w polityczną przepaść. Któryś kolejny błąd będzie za gruby, za głupi. Szczerze mówiąc, sama sprawa Ziobry ma już dostaecznie duży kaliber, żeby zrzucić ze stołka ministra Ćwiąkalskiego… I po co jemu to było?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ma Pan rację, Panie Zbigniewie.

Słuchałem zarówno wystąpienia posła PO (nie załapałem nazwiska, ktoremu marszałek Szmajdziński skutecznie (i z racją jednak) udzielał wskazówek na czym polega wystąpienie sprawozdawcy wniosku o odebranie immunitetu. Jak i wystąpienia posła Ziobro.

Pomijając preambułę wypowiedzi, która miała cechy wybitnie propagandowe (właściwie dlaczego nie miałaby mieć?), część merytoryczna była druzgocąca dla wnioskodawców, tym bardziej że poseł Ziobro powoływał się na opinie m.in. min. Ćwiąkalskiego z lat minionych, które nie były pochlebne dla twórców wniosku.

Albo więc PO przedstawi baaardzo dobrze umotywowane kontruzasadnienie, albo będzie miało kraksę na wirażu, bo wygląda na to, że sąd rozpatrujący ewentualne zarzuty nie będzie miał specjalnego problemu z odrzuceniem aktu oskarżenia. Chyba, że w trakcie rozprawy wyjdą jeszcze inne fakty.

Pozdrawiam serdecznie


@Zbiegniew P. Szczęsny

Załamuje mnie jedna rzecz: wszystkie media bębnią o immunitecie ZZ na czołówkach – a Ukraina (“Piękna” Julia dogadała się z promoskiewską Partią Regionów i przystępują do zredukowania naszego nieustająco popieranego Juszczenki do roli rośliny ozdobnej) przemyka się gdzieś tam z tyłu. Co mnie, [email protected]#$a, obchodzi Ziobro?

Ale co do meritum – zgoda. Taki to i fachowiec z tego Ćwiąkalskiego.

pozdro


O tym, że Juszczenko stracil szanse, Panie Konradzie,

było już wiadomo od kilku miesięcy. Ma Pn rację, że jakoś o tym nie pisano u nas, gdzie indziej zresztą też niewiele. Poza Ukrainą oczywiście.

Dowodem kilka inicjatyw gospodarczych, które zostały zamrożone. Może Pan zgadywać dlaczego.

I chyba tylko nasi specjaliś od polityki międzynarodowej sądzili, że jest inaczej.

Pozdrawiam serdecznie


A może

sprawę pilotował minister Nowak?
Kolejna, polityczna gwiazda w krótkich majteczkach?

A, że Ziobro jest mordercą, zbrodniarzem, łobuzem a nawet łajzą to Jacek Żakowski, podobno dziennikarz & spółka z nieograniczoną wiarą w siebie i ojca Adama już dawno odkryli i rzeczonego zdemaskowali.
Teraz tylko mniejsze pieski szczekają.


Bananie

No ale co z tego, że Juszczenko “leci” na Ukrainie? Mamy najechać na Kijów, jak, nie przymierzając, na Tbilisi?


@Dymitr Bagiński

Nie – to byłaby musztarda po obiedzie. Chodzi mi o to, że nasze problemy z Ukrainą to się dopiero zaczęły: zniknie temat UPA (bo ci na wschodzie kochani są średnio), zniknie Juszczenko, a u władzy będzie facet malowany przez kolejne ekipy jako czarny lud. A nie sądzę, żeby Janukowycz zapomniał tępe poparcie udzielone przez polski rząd konkurentom.


@Banan

Co do rozwoju sytuacji na Ukrainie, to należy sobie zdawać sprawę, że kraj ten czeka jeszcze wiele zakrętów a nasze relacje z tym krajem zbudowane są na bardzo kruchych podstawach. Po pierwsze warto zauważyć, że Ukrainę gryzie ten sam rak co nas, tylko chyba w następnym, skrajnie wyniszczającym stadium rozwoju – konflikt kompetencyjny dwóch ośrodków władzy: prezydenckiego i rządowego. Po drugie – prorosyjskie sympatie są tam naturalne – wschodnia, uprzemysłowiona część kraju jest zrusycyzowana a kontakty gospodarcze, rodzinne, naukowe, kulturalne z Rosją – wielokrotnie silniejsze niż z Polską czy w ogóle – tzw. Zachodem. Po trzecie – Polska nie ma tak naprawdę Ukrainie wiele do zaproponowania. Wynika to z wieloletnich zaniedbań w zakresie myślenia strategicznego i braku skoordynowanych działań w zakresie budowy infrasturuktury na obszarze przygranicznym. W takiej sytuacji można np. zauważyć, że pod wieloma względami podkarpacie Ukraińskie rozwija się lepiej niż polskie – i to bez naszego udziału czy pomocy. Nowe drogi, domy i samochody widać na całej trasie od granicy słowackiej do Czerniowców. Życie na wioskach toczy się latem do późnej nocy. Widać oznaki ożywienia gospodarczego. Jeśli Polska miała szansę, żeby silnie zaznaczyć swoją obecność i misję cywilizacyjną, to ją już przegapiła. Ukraińcy już do niczego nas nie potrzebują. Rozwijają się sami nie oglądając się na Polskę i jej rację stanu. Możemy tylko obserwować rozwój sytuacji, lecz nie mamy na nią żadnego wpływu. Tak to jest.


Powtarza się sytuacja ze Słowacji.

Kiedy zdecydowali się na niepodległość, liczyli na bliskie kontakty gospodarcze etc. z Polską, bo własnego mieli niewiele. A nasi mieli wtedy w głowie Zachód, a nie jakąś zapadłą dziurę pn. Słowacji. Oczywiście poza deklaracjami polityków.

Słowacy musieli niemal wszystko ściągać z Zachodu za ciężkie pieniądze, głównie płódy rolne. Potem dogadali się z Węgrami (mimo problemów granicznych), a na końcu z Ukrainą. Na dokładkę ściagnęli trochę kapitału i inwestycji od swoich emigrantów, m.in. z Kanady. I mają nas teraz w nosie.

Jak widać nic to naszych polityków nie nauczyło. Poza wygłaszaniem kolejnych hasełek.

Pozdrawiam


@

>Z.P.Szczęsny
Niech Pan nie pisze o “misji cywilizacyjnej” Polski na Ukrainie, bo jeszcze jakiś Ukrainiec przeczyta. Przecież już w “Seksmisji” mówili, że na wschodzie jest (musi być) cywilizacja.
>Banan
W takim razie może dobrze, że Donek z Piękną Julią pili sobie z dzióbków. Gdyby jednak Janukowycz zdobył władzę, mogłoby to rzeczywiście dużo skomplikować. Przypominam jednak, że on już był premierem i tak całkiem ruskim kacykiem nie był.
Co do UPA to sprawa jest dziwna, jak cała ich polityka. Pomarańczowi mieli większość, więc ta sprawa już dawno powinna przejść a jednak nie przeszła. Czyżby Tymoszenko ją blokowała? Jeśli blokowała, to tym bardziej będzie blokować dalej.


Panie Zbigniewie

Dziekuję za anlizę przede wszystkim stanowiska ministra kultury i próby ręcznego strowania, każdym najmniejszym nawet wydarzeniem. To ministrialne, urzędowe i władcze pokazywanie kto tu rządzi jest kompromitujące. Na przyszłość trzeba być odtrożniejszym w głoszeniu wyborczych haseł o niezwykłej fachowości rządu, jako że wszyscy ludzie są ułomni i nie ma ideałów. Na tym tle tylko niektórzy są po prostu lepsi, ale geniuszy jakoś nie widać. Jak sam Pan pisze napewno nie jest nim minister Cwiąkalski. Moim zdaniem nie jest to sprawa ludzi takich , czy innych stawianych na stanowiskach rządowych, lecz jest to pewien styl i metoda, tyle tylko, że inni są sprytniejsi i lepiej umieją się kamuflować, ukrywać prawdę i posługiwąć się zręczniej propagandą. Ci, którzy nie dość profesjonalnie posługują się tymi narzędziami narażeni są na wpadki typu Ćwiąkalski i Zdrojewski.


Panie Igło!

Pokornie prostuję, że nie jestem ojcem Jacka Żakowskiego, bo z wpisu domyślam się, ze chodzi o Adama M.
Pozdrawiam
Adam M.


Subskrybuj zawartość