Granice tolerancji

Jestem w rozdarciu. Obserwując, co się dzieje na TXT nie mogę pohamować się od paroksyzmu – to jest po prostu skandal, żeby tekst – przyznaję zjadliwy, lecz nie posuwający się nigdzie poza granicę współcześnie akceptowanego zaangażowanego dziennikarstwa ocenzurować jak za starych dobrych lat komuny, jakbym miał nad sobą ponurych urzędników z ulicy Mysiej, którzy decydowali o wszystkim, co prostemu ludowi zobaczyć w PRLu było wolno.

A tu nagle dowiaduję się, że nie bylo to wcale takie proste, że oto jakiś umysł oświecony postanowił, że cenzura demokratycznym prawom podlegać będzie i to liczba “zgoszeń” a nie jakość tekstu nawet decyduje o wybanowaniu. Boże – czy to jakiś sen upiorny? Takiej karykatury demokracji nie spodziewałem się zobaczyć akurat w tym miejscu…

Muszę przespać się z tym, bo aż zaniemówiłem – eksperyment ten zbyt wiele nowych treści przynosi, aby poprzestać na trywialnych wybrzydzaniach. Gdzieś tu dotarliśmy nieświadomie do granicy demokracji, gdzie ukazuje się nam ona w krzywym zwierciadle. To miłe, że zostawiono “wentyl bezpieczeństwa” i moje teksty przywrócono, chociaż z pewnością ranią uczucia co wrażliwszych bigotów, niemniej jednak nie o to mi chodzi – zobaczyliśmyu w praktyce demokrację “guzikową”, która – to straszne – wydała takie same owoce, jak tyrania najgorsza.

Na S24, gdzie po roku zarejestrowałem się ponownie i gdzie walę po prawactwie na odlew i bez pardonu co rusz ktoś chce mnie “wyciszyć”. Nie ma właściwie żadnej dyskusji merytorycznej. Nikt nie podejmuje argumentów, ale po prostu chce mi się zamknąć usta. Piszą do adminów, do autorów; FYM to w ogóle z miejsca kasuje cokolwiek u niego skomentuję, inni tak skonfigurowali swoje blogi, że nie mogę u nich komentować... ale wiecie co? Sami nie mają skrupułów i jak im się coś nie podoba, to sami walą bez żadnych skrupułów – że ktoś Żyd, że komuch, że matka kurwa była…

Cenzura jest jednak zbyt łatwa. Musi nie mieć osoba naprawdę nic do powiedzenia, to muszą być same kalumnie, bez treści innej, abym wewnętrznie pogodził się z wybanowaniem wiadomości. Ale tak po prostu, bo kogoś treść, meritum – właśnie razi? – Na takie rozszerzenie cenzury nie mogę się zgodzić nawet, jeśłi za usunięciem treści zgodziła się większość. Bo ta większość, to zawsze jest chwilowa, ona jest tu i teraz a jutro może buć inna i mieć inne zdanie. A jak treść raz zniknie, to już jej nie ma, nie działa – rzeczywistość została ukrojona a my – jako społeczeństwo – upupieni.

Pomyślę jeszcze o tym, ale wydaje mi się, że TXT idzie w złą stronę. Wy też o tym pomyślcie!

Ziggi

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No i racja,

szczególnie to:

“ Bo ta większość, to zawsze jest chwilowa, ona jest tu i teraz a jutro może buć inna i mieć inne zdanie. A jak treść raz zniknie, to już jej nie ma, nie działa – rzeczywistość została ukrojona a my – jako społeczeństwo – upupieni.”

A i to tyż:

“Pomyślę jeszcze o tym, ale wydaje mi się, że TXT idzie w złą stronę. Wy też o tym pomyślcie!”

Idzie, nawet rzekłbym biegnie czy galopuje w złą stronę:)

No ale to nie zmienia mojego negatywnego stosunku do innych blogowisk np. Salunu niejakiego…


Subskrybuj zawartość