A skąd wiesz, że dałbyś fałszywe świadectwo? Przecież sam do końca nie wiesz jak było, a jedynie przypuszczasz.
I wydaje mi się, że to nie jest kwestia świadomości i zasad. Przynajmniej nie zawsze. Pomijam to, że byłeś wtedy bardzo młodym człowiekiem. Nawet jako dorośli nie wiemy czasem co jest prawdą, a co nie.
Miałam taką sytuację, chyba rok temu, że zgodziłam się zeznawać w sądzie, w sprawie jednej z moich klientek (lub pacjentek jak wolisz). Sprawa była karna, przeciwko jej mężowi. Myślałam, że moje zeznania będą absolutnie trzecioplanowe bo przecież moja wiedza nie może stanowić dowodu.
To był dla mnie ogromny stres. Nie wiedziałam czy się nie pogubię do monetu, w którym (jeszcze przed rozprawą) nie uświadomiłam sobie, że idę tam powiedzieć co wiem, a nie rozstrzygnąć gdzie jest prawda.
Zeznawałam ponad godzinę i to co sobie uświadomiłam stanowiło dla mnie azymut.
Nie naginałam swoich wypowiedzi do tego, czego mogłaby ode mnie oczekiwać ta klientka.
Nie bałam się tego mężczyzny. Spokojnie patrzyłam mu w oczy.
Nie można walczyć z nadużyciami, dopuszczając się nadużyć.
Odysie
A skąd wiesz, że dałbyś fałszywe świadectwo? Przecież sam do końca nie wiesz jak było, a jedynie przypuszczasz.
I wydaje mi się, że to nie jest kwestia świadomości i zasad. Przynajmniej nie zawsze. Pomijam to, że byłeś wtedy bardzo młodym człowiekiem. Nawet jako dorośli nie wiemy czasem co jest prawdą, a co nie.
Miałam taką sytuację, chyba rok temu, że zgodziłam się zeznawać w sądzie, w sprawie jednej z moich klientek (lub pacjentek jak wolisz). Sprawa była karna, przeciwko jej mężowi. Myślałam, że moje zeznania będą absolutnie trzecioplanowe bo przecież moja wiedza nie może stanowić dowodu.
To był dla mnie ogromny stres. Nie wiedziałam czy się nie pogubię do monetu, w którym (jeszcze przed rozprawą) nie uświadomiłam sobie, że idę tam powiedzieć co wiem, a nie rozstrzygnąć gdzie jest prawda.
Zeznawałam ponad godzinę i to co sobie uświadomiłam stanowiło dla mnie azymut.
Nie naginałam swoich wypowiedzi do tego, czego mogłaby ode mnie oczekiwać ta klientka.
Nie bałam się tego mężczyzny. Spokojnie patrzyłam mu w oczy.
Nie można walczyć z nadużyciami, dopuszczając się nadużyć.
Gretchen -- 10.03.2008 - 01:00