Czy opisywane doświadczenia zna Pani z pierwszej ręki?
Pytam, bo moje doświadczenia z kilkuletniej pracy dla jednej z największych tego typu ogranizacji na świecie są zgoła inne.
Potencjalni wolontariusze odbywają szkolenia przez trzy miesiące w kraju – siedzibie organizacji. Nie wszyscy chętni zostają zakwalifikowani, z różnych względów. Merytorycznych, zdrowotnych a nawet osobowościowych.
Po przyjeździe do kraju przeznaczenia czeka ich kolejny miesiąc szkolenia. Pracownicy terenowi organizacji w danym kraju przyjmującym wolontariuszy (w porozumieniu z gospodarzami) zapewniają tzw. akomodację. A potem wolontariusz w teren rusza, bo do tego czym miał się zajmować i jak, został przeszkolony wcześniej. Ze specyfiką wykonywanej pracy wiąże się również odzienie, i z takowym pasującym do okoliczności musi się od razu w kraju docelowym pojawić.
Wiele zależy zatem od wstępnego przygotowania ochotnika, jeszcze przed jego wyjazdem. Jak ktoś, coś robi coś na wariata, to być może przypadki opisywane przez Panią się zdarzają.
Pozdrawiam serdecznie…
[edit]
I jeszcze jedno, w organizacji, dla której pracowałam, nikt nie podpisywał umowy z wolontariuszem na pół roku. To bez sensu by było. Standardowym okresem kontraktu był jeden rok. Z możliwością przedłużenia do 3 lat, jeśli woluntariusz chciał zostać dłużej i… sprawdzał się w tym, co robił.
Pani Julll
Czy opisywane doświadczenia zna Pani z pierwszej ręki?
Pytam, bo moje doświadczenia z kilkuletniej pracy dla jednej z największych tego typu ogranizacji na świecie są zgoła inne.
Potencjalni wolontariusze odbywają szkolenia przez trzy miesiące w kraju – siedzibie organizacji. Nie wszyscy chętni zostają zakwalifikowani, z różnych względów. Merytorycznych, zdrowotnych a nawet osobowościowych.
Po przyjeździe do kraju przeznaczenia czeka ich kolejny miesiąc szkolenia. Pracownicy terenowi organizacji w danym kraju przyjmującym wolontariuszy (w porozumieniu z gospodarzami) zapewniają tzw. akomodację. A potem wolontariusz w teren rusza, bo do tego czym miał się zajmować i jak, został przeszkolony wcześniej. Ze specyfiką wykonywanej pracy wiąże się również odzienie, i z takowym pasującym do okoliczności musi się od razu w kraju docelowym pojawić.
Wiele zależy zatem od wstępnego przygotowania ochotnika, jeszcze przed jego wyjazdem. Jak ktoś, coś robi coś na wariata, to być może przypadki opisywane przez Panią się zdarzają.
Pozdrawiam serdecznie…
[edit]
Magia -- 21.04.2008 - 19:54I jeszcze jedno, w organizacji, dla której pracowałam, nikt nie podpisywał umowy z wolontariuszem na pół roku. To bez sensu by było. Standardowym okresem kontraktu był jeden rok. Z możliwością przedłużenia do 3 lat, jeśli woluntariusz chciał zostać dłużej i… sprawdzał się w tym, co robił.