Igło – jasne, że rząd ma się nijak do wiejskich wiat. Ma się nijak do wysypisk śmieci i hałasujących sąsiadów. Ale rząd nie powinien dzielić – stosować języka nienawiści, kategoryzować Polaków na “słusznych” i “niesłusznych”. Ani Rząd, ani prezydent. Wyznawcami spiskowej teorii dziejów mogli sobie być Hitler czy Stalin, Kaczyńscy też – ale prywatnie, publicznie nie wolno w demokratycznym państwie takich opcji ujawniać(dowiedziono, że powszechność takich przekonań w społeczeństwie utrudnia procesy demokratyzacji, ale Kaczyńscy nigdy demokracji nie lubili). Ten rząd ma swoje wady – ale ma też wiele zalet. Poprzedni miał odwrotnie – nic kompletnie nie robił, za to głośno wrzeszczał – czy w kompetencjach rządu leży ręczne sterowanie prokuraturą, jak to czynił Ziobro? Czy w kompetencjach rządu leży realizowanie “jedynej” ideologii, jak to czynił Giertych(Dobraczyńskim się protezując)? Czy w kompetencjach prezydenta leży wspieranie jednej partii(przypadkiem należącej do brata)? Administrowanie ważne nie tylko podczas pełnego ładu. Trzeba je powoli i cicho budować. PiS świetnie burzył – a potem się wycofał, bo Kaczyński nie idiota – doskonale wie, że do budowania to on się nie nadaje. Więc zrejterował w porę – a gdyby mu się jakimś cudem udało – miałby legitymację do robienia tego, co chce. I byłoby jak z moim znajomym, co to forsę odłożył, żeby nie pracować i robić, co chce – odłożył i okazało się, że nie wie, czego chce. PiS był u władzy, ma prezydenta – tylko jakoś nie widać stosu projektów ustaw(rzekomo był do nich gotowy), które składa. Nawet nie usiłują łgać, że mają pomysły inne niż rozliczanie przeszłości.
Rewolucjoniści i reformatorzy chcą dobrze – w ich pojęciu. Jakość życia ogółu ma się poprawić. A społeczeństwa są niewdzięczne – co wynika nie z ich “przypadkowości”, ale z twardych praw rządzących dynamiką dobrostanu człowieka(psychicznego), z jego doświadczeń życiowych itd. Beneficjenci zmian konsumują swoje cicho, głośno krzyczą ci, którzy czują się skrzywdzeni. Ludziom łatwo zepsuć samopoczucie – i przypiszą winę politykom i sile wyższej, poprawę – tylko sobie. Ekipa Tuska korzysta z tej wiedzy – reformować będzie powoli i w miarę bezboleśnie, aż do wyborów prezydenckich. Ale kto powiedział, że to gorzej niż szybko i boleśnie? Defendo
Igło – jasne, że rząd
Igło – jasne, że rząd ma się nijak do wiejskich wiat. Ma się nijak do wysypisk śmieci i hałasujących sąsiadów. Ale rząd nie powinien dzielić – stosować języka nienawiści, kategoryzować Polaków na “słusznych” i “niesłusznych”. Ani Rząd, ani prezydent. Wyznawcami spiskowej teorii dziejów mogli sobie być Hitler czy Stalin, Kaczyńscy też – ale prywatnie, publicznie nie wolno w demokratycznym państwie takich opcji ujawniać(dowiedziono, że powszechność takich przekonań w społeczeństwie utrudnia procesy demokratyzacji, ale Kaczyńscy nigdy demokracji nie lubili). Ten rząd ma swoje wady – ale ma też wiele zalet. Poprzedni miał odwrotnie – nic kompletnie nie robił, za to głośno wrzeszczał – czy w kompetencjach rządu leży ręczne sterowanie prokuraturą, jak to czynił Ziobro? Czy w kompetencjach rządu leży realizowanie “jedynej” ideologii, jak to czynił Giertych(Dobraczyńskim się protezując)? Czy w kompetencjach prezydenta leży wspieranie jednej partii(przypadkiem należącej do brata)? Administrowanie ważne nie tylko podczas pełnego ładu. Trzeba je powoli i cicho budować. PiS świetnie burzył – a potem się wycofał, bo Kaczyński nie idiota – doskonale wie, że do budowania to on się nie nadaje. Więc zrejterował w porę – a gdyby mu się jakimś cudem udało – miałby legitymację do robienia tego, co chce. I byłoby jak z moim znajomym, co to forsę odłożył, żeby nie pracować i robić, co chce – odłożył i okazało się, że nie wie, czego chce. PiS był u władzy, ma prezydenta – tylko jakoś nie widać stosu projektów ustaw(rzekomo był do nich gotowy), które składa. Nawet nie usiłują łgać, że mają pomysły inne niż rozliczanie przeszłości.
defendo -- 29.04.2008 - 16:28Rewolucjoniści i reformatorzy chcą dobrze – w ich pojęciu. Jakość życia ogółu ma się poprawić. A społeczeństwa są niewdzięczne – co wynika nie z ich “przypadkowości”, ale z twardych praw rządzących dynamiką dobrostanu człowieka(psychicznego), z jego doświadczeń życiowych itd. Beneficjenci zmian konsumują swoje cicho, głośno krzyczą ci, którzy czują się skrzywdzeni. Ludziom łatwo zepsuć samopoczucie – i przypiszą winę politykom i sile wyższej, poprawę – tylko sobie. Ekipa Tuska korzysta z tej wiedzy – reformować będzie powoli i w miarę bezboleśnie, aż do wyborów prezydenckich. Ale kto powiedział, że to gorzej niż szybko i boleśnie?
Defendo