Wiem, że analogia jest niedoskonała, ale świadomie użyłem przykładu z zupełnie innych religii. Wiem, że tak konfucjanizm, jak szinto, jak i nawet buddyzm nie są religiami w naszym rozumieniu. A jednak majaswoje świątynie, obrzędy, kult…
Szczerze mówiąc widzę bardzo duże podobieństwo świętych obcowania do dalekowschodniego kultu przodków.
A w moim porównaniu chodziło nie tyle o zrównanie kultu Konfucjusza z kultem maryjnym.
Chodziło o to, że jeśli pan X uważa kogoś spośród zmarłych za patrona i opiekuna duchowego całego narodu, nie czyni to pana Y w żaden sposób wykluczonym, ani żadnej szkody mu nie wyrządza.
Niezależnie czy Y wierzy czy nie nie tylko w opiekę patrona, ale nawet jeśli wierzy w zupełnie innych patronów.
Doprawdy, nie warto wzniecać wojen religijnych (antyreligijnych też).
Magio
Wiem, że analogia jest niedoskonała, ale świadomie użyłem przykładu z zupełnie innych religii. Wiem, że tak konfucjanizm, jak szinto, jak i nawet buddyzm nie są religiami w naszym rozumieniu. A jednak majaswoje świątynie, obrzędy, kult…
Szczerze mówiąc widzę bardzo duże podobieństwo świętych obcowania do dalekowschodniego kultu przodków.
A w moim porównaniu chodziło nie tyle o zrównanie kultu Konfucjusza z kultem maryjnym.
Chodziło o to, że jeśli pan X uważa kogoś spośród zmarłych za patrona i opiekuna duchowego całego narodu, nie czyni to pana Y w żaden sposób wykluczonym, ani żadnej szkody mu nie wyrządza.
Niezależnie czy Y wierzy czy nie nie tylko w opiekę patrona, ale nawet jeśli wierzy w zupełnie innych patronów.
Doprawdy, nie warto wzniecać wojen religijnych (antyreligijnych też).
odys -- 03.05.2008 - 19:14