Robiłem kiedyś, na Morawach zresztą, kompot ananasowy z dyni.
W zakładach, które pracowały, jak pouczały te transparenty, które nie traktowały o przyjaźni ze Związkiem Sowieckim, mińską metodą bezodpadową.
Kilka lat temu, zatrzymaliśmy się w Brnie na nocleg. Przy kolacji dziecko sięgnęło po keczup. W ostatniej chwili zobaczyłem gdzie robiony i nie bacząc na płacz niewinny zabrałem i zakazałem.
Bo nie wiem, czy może oni aby ciągle nie pracują wedle tej metody, co to ja wiem, a nikt inny nie chce wiedzieć, na czym ona polega.
Panie Lorenzo,
dobra, niech będzie. Przyznam się.
Robiłem kiedyś, na Morawach zresztą, kompot ananasowy z dyni.
W zakładach, które pracowały, jak pouczały te transparenty, które nie traktowały o przyjaźni ze Związkiem Sowieckim, mińską metodą bezodpadową.
Kilka lat temu, zatrzymaliśmy się w Brnie na nocleg. Przy kolacji dziecko sięgnęło po keczup. W ostatniej chwili zobaczyłem gdzie robiony i nie bacząc na płacz niewinny zabrałem i zakazałem.
Bo nie wiem, czy może oni aby ciągle nie pracują wedle tej metody, co to ja wiem, a nikt inny nie chce wiedzieć, na czym ona polega.
Pozdrawiam z krainy wspomnień
yayco -- 14.06.2008 - 22:11