jakieś 10 lat temu, po wyjściu ze szpitala, z którego ledwie z życiem uszedłem, dokładnie po roku od wyjścia, gdy lekarze chcieli mi wmówić, że operacje sprzed roku w zasadzie się nie udały i trzeba wszystko od początku kroić oraz piłować, w akcie desperacji udałem się, za namową znajomych małżonki do takiego pólegalnego doktora od akupunktury itp. spraw, a że z oficjalnego zawodu był on chirurg całkiem prawdziwy, choć importowany z daleka, przeto nie mogłem go mieć za jakiegoś całkowitego szarlatana.
Onże pan doktor obejrzał wszystkie moje papiery, kazał język pokazać oraz puls badał chyba z 15 minut, po czym powiedział, że diagnoza jest podejrzana, a to dla tej przyczyny, że na rentgenowskich fotkach prawie nic nie widać i trzeba je powtórzyć, a poza tym mam sobie zbadać cholesterol.
To pierwsze przywróciło mi jakąś nadzieję, że może nie całkiem jest po mnie, a to drugie kazało zwątpić w jego kwalifikacje, gdyż jako dietetycznie odżywiający się i szczupły podówczas raczej pacjent żyłem w przekonaniu, że cholesterol mnie nie dotyczy, pod żadnym pozorem.
Oczywiście po jakimś czasie poszedłem sobie zrobić te badania i wtenczas oniemiałem, bo się okazało że w trybie alarmowym mam się zgłaszać do lekarza od tego cholesterolu. Ale wracając.
Pytam ja tego pólegalnego doktora jakim cudem ja mogę mieć ten cały cholesterol nie teges, skoro ja po żadnych MacCośTam się nie stołuję, ani nic z tych rzeczy, generującego, nie spożywam.
Na to on do mnie, że ten niedobry poziom cholesterolu to się ze stresów permanentnych, których medycy zapewnili mi w nadmiarze, bierze ponoć i to obficie.
Mało tego, objaśnił mi, że on sam bywa w MacCośTam i Coca-Tą-Wiadomo popija. I nic mu nie jest, bo ma te wszystkie kanały i przewody w ciele oraz filtry sprawne jak należy.
Wniosek z tej lekcji był dla mnie taki, że raczej należy zwalczać stres i generujących go partaczy niż tego całego MacCośTam.
Aha, i jeszcze bonus, bo chyba nie miałem dotąd okazji. Zgadzam się z Tobą całkowicie co do tego, że Pepsi nie ma w ogóle startu do CocaColi. Uważam, że nie ma i już, choć nie pamiętam kiedy ostatnio spożywałem. To jedno jednak zapamiętałem. No, to tyle.
Grzesiu,
jakieś 10 lat temu, po wyjściu ze szpitala, z którego ledwie z życiem uszedłem, dokładnie po roku od wyjścia, gdy lekarze chcieli mi wmówić, że operacje sprzed roku w zasadzie się nie udały i trzeba wszystko od początku kroić oraz piłować, w akcie desperacji udałem się, za namową znajomych małżonki do takiego pólegalnego doktora od akupunktury itp. spraw, a że z oficjalnego zawodu był on chirurg całkiem prawdziwy, choć importowany z daleka, przeto nie mogłem go mieć za jakiegoś całkowitego szarlatana.
Onże pan doktor obejrzał wszystkie moje papiery, kazał język pokazać oraz puls badał chyba z 15 minut, po czym powiedział, że diagnoza jest podejrzana, a to dla tej przyczyny, że na rentgenowskich fotkach prawie nic nie widać i trzeba je powtórzyć, a poza tym mam sobie zbadać cholesterol.
To pierwsze przywróciło mi jakąś nadzieję, że może nie całkiem jest po mnie, a to drugie kazało zwątpić w jego kwalifikacje, gdyż jako dietetycznie odżywiający się i szczupły podówczas raczej pacjent żyłem w przekonaniu, że cholesterol mnie nie dotyczy, pod żadnym pozorem.
Oczywiście po jakimś czasie poszedłem sobie zrobić te badania i wtenczas oniemiałem, bo się okazało że w trybie alarmowym mam się zgłaszać do lekarza od tego cholesterolu. Ale wracając.
Pytam ja tego pólegalnego doktora jakim cudem ja mogę mieć ten cały cholesterol nie teges, skoro ja po żadnych MacCośTam się nie stołuję, ani nic z tych rzeczy, generującego, nie spożywam.
Na to on do mnie, że ten niedobry poziom cholesterolu to się ze stresów permanentnych, których medycy zapewnili mi w nadmiarze, bierze ponoć i to obficie.
Mało tego, objaśnił mi, że on sam bywa w MacCośTam i Coca-Tą-Wiadomo popija. I nic mu nie jest, bo ma te wszystkie kanały i przewody w ciele oraz filtry sprawne jak należy.
Wniosek z tej lekcji był dla mnie taki, że raczej należy zwalczać stres i generujących go partaczy niż tego całego MacCośTam.
Aha, i jeszcze bonus, bo chyba nie miałem dotąd okazji. Zgadzam się z Tobą całkowicie co do tego, że Pepsi nie ma w ogóle startu do CocaColi. Uważam, że nie ma i już, choć nie pamiętam kiedy ostatnio spożywałem. To jedno jednak zapamiętałem. No, to tyle.
Pozdrowienia.
s e r g i u s z -- 31.10.2008 - 23:35