Po pierwsze to prosze szybko wyzdrowieć, bo to niepolityczne, by tak chorą leżeć w łóżku. Zdrowa – to co innego.
Po drugie – za długo żyję na świecie, za dużo widziałem i słyszałem, by wierzyć, że istnieje coś takiego jak “autorytet”. Przynajmniej przy założeniu, że człowiek jest istotą patrzącą i myślącą.
To, co wyprawia w swoim tekście Żakowski, jest po prostu poniżające. Zakłada on ni mniej ni więcej, że gatunek nazwany przez prof. Tischnera czyli “homo sovieticus” nadal istnieje i bez “autoryteta” ani rusz, bo się biedaczek zagubi w tej strasznej rzeczywistości.
I teraz są dwie możliwości (przynajmnie ja na razie stosuję takie dzielenie): są więc tacy, co w swym zagubieniu potrzebują pasterzy (i chyba poniekąd Żakowski do takiego miana sam chce pretendować, a co najmniej promuje grupę “autorytetów”), a są i tacy, którzy opierają się na swym zmysłach oraz potrafią wyciągać wnioski z tego, co się dzieje wokół. Ci drudzy zużywają trochę więcej energii na poznanie świata wokół, ci pierwsi mniej. Pomijam kwestię wiary.
Konsekwencje poszukiwania i odrzucania autorytetów (choć Żakowski nie pisze tego wprost) będą w sumie smutne. Ale one są zawsze smutne, jako że już dość dawno ktoś powiedział, z kogo składa się społeczeństwo.
Fragmenty tekstu Żakowskiego dotyczące strat oszczędności pominę milczeniem, bo to bezczelność, bo facet sugeruje.
Szanowna Pani Pino
Po pierwsze to prosze szybko wyzdrowieć, bo to niepolityczne, by tak chorą leżeć w łóżku. Zdrowa – to co innego.
Po drugie – za długo żyję na świecie, za dużo widziałem i słyszałem, by wierzyć, że istnieje coś takiego jak “autorytet”. Przynajmniej przy założeniu, że człowiek jest istotą patrzącą i myślącą.
To, co wyprawia w swoim tekście Żakowski, jest po prostu poniżające. Zakłada on ni mniej ni więcej, że gatunek nazwany przez prof. Tischnera czyli “homo sovieticus” nadal istnieje i bez “autoryteta” ani rusz, bo się biedaczek zagubi w tej strasznej rzeczywistości.
I teraz są dwie możliwości (przynajmnie ja na razie stosuję takie dzielenie): są więc tacy, co w swym zagubieniu potrzebują pasterzy (i chyba poniekąd Żakowski do takiego miana sam chce pretendować, a co najmniej promuje grupę “autorytetów”), a są i tacy, którzy opierają się na swym zmysłach oraz potrafią wyciągać wnioski z tego, co się dzieje wokół. Ci drudzy zużywają trochę więcej energii na poznanie świata wokół, ci pierwsi mniej. Pomijam kwestię wiary.
Konsekwencje poszukiwania i odrzucania autorytetów (choć Żakowski nie pisze tego wprost) będą w sumie smutne. Ale one są zawsze smutne, jako że już dość dawno ktoś powiedział, z kogo składa się społeczeństwo.
Fragmenty tekstu Żakowskiego dotyczące strat oszczędności pominę milczeniem, bo to bezczelność, bo facet sugeruje.
Pozdrawiam i raz jeszcze życzę zdrowia
Lorenzo -- 01.12.2008 - 14:17