Zgodna chyba z tym tekstem odpowiedx na pytanie po co? sprowadza się do tego, że bedziemy rozszyfrowywac manipulacje i ujawniac naduzycia demokracji przez władze wszelakie, medialnej nie wyłaczajac.
Ale dalej myslę, ze jesli nawet jakas czesc blogerów w tym przede wszystkim zobaczy sens własnego blogowania – to jest za mało.
Nadal zostaje tylko bloger i jego tekst, no moze skomentowany przez grono innych blogerów.
Przełożenie na real nie istnieje. W kazdym razie teraz nie istnieje.
A przypuszczam, że potrzebą, która wielu z nas popycha do pisania, jest potrzeba posiadania wpływu na real.
Teraz, działanie podejmowane przez blogera (napisany i ewent. komentowany tekst) zostaje w zasadzie natychmiast powstrzymane – nie ma bowiem pomysłu na to co zrobic dalej, by z tekstu wyniko cos w realu i to w dającej sie przewidziec perspektywie czasowej.
Póki nie wykluje się jakis pomysł na to przełozenie na real – czarno widzę Blogosfera zakisi sie we własnym sosie, dzielac wczesniej na mnóstwo mniej czy bardziej miłych klubików wzajemnego doceniania się.
Choc przeciez jestem zodiakalny Strzelec – zawsze spodziewam sie najlepszego. Może więc doczekam aż się coś wykluje? Jakies małe blogo-komanda, które zrobią chociaz niewielkie – niechby i tylko sieciowe na razie – akcje, skierowane do tych, w których będzie wycelowana blogerska, obywatelska, niezalezność. Ot, takie tam zarzucenie mailami skrzynki samorządowca, który kręci swoje lody. Czy wysłanie maili z informacją o glosowaniu do konkretnej grupy wyborców. Działanie. Konkretne.
sergiuszu,
czytalam przecież.
Zgodna chyba z tym tekstem odpowiedx na pytanie po co? sprowadza się do tego, że bedziemy rozszyfrowywac manipulacje i ujawniac naduzycia demokracji przez władze wszelakie, medialnej nie wyłaczajac.
Ale dalej myslę, ze jesli nawet jakas czesc blogerów w tym przede wszystkim zobaczy sens własnego blogowania – to jest za mało.
Nadal zostaje tylko bloger i jego tekst, no moze skomentowany przez grono innych blogerów.
Przełożenie na real nie istnieje. W kazdym razie teraz nie istnieje.
A przypuszczam, że potrzebą, która wielu z nas popycha do pisania, jest potrzeba posiadania wpływu na real.
Teraz, działanie podejmowane przez blogera (napisany i ewent. komentowany tekst) zostaje w zasadzie natychmiast powstrzymane – nie ma bowiem pomysłu na to co zrobic dalej, by z tekstu wyniko cos w realu i to w dającej sie przewidziec perspektywie czasowej.
Biedny nasz mózg: wciaz dostaje jakies sprzeczne sygnały. Raz: dzialaj. I zaraz poitem: kończ dzialanie.
Póki nie wykluje się jakis pomysł na to przełozenie na real – czarno widzę Blogosfera zakisi sie we własnym sosie, dzielac wczesniej na mnóstwo mniej czy bardziej miłych klubików wzajemnego doceniania się.
Choc przeciez jestem zodiakalny Strzelec – zawsze spodziewam sie najlepszego. Może więc doczekam aż się coś wykluje? Jakies małe blogo-komanda, które zrobią chociaz niewielkie – niechby i tylko sieciowe na razie – akcje, skierowane do tych, w których będzie wycelowana blogerska, obywatelska, niezalezność. Ot, takie tam zarzucenie mailami skrzynki samorządowca, który kręci swoje lody. Czy wysłanie maili z informacją o glosowaniu do konkretnej grupy wyborców. Działanie. Konkretne.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 22.05.2009 - 14:11