Herbata u mnie nigdy nie rządziła. :) Być może dlatego, że nie mam zmiłowania dla tych śmieci w torebkach, zbieranych z podłogi, które po mediach reklamowane są jako herbaty.
Czarnej nie lubię. Żadnej.
Zielona i biała, mogą być. Pod warunkiem, że są takie jak lubię.
Ostatnio zasmakowałam w czerwonej, dość szczególnej.
A od ponad roku ćwiczę MU. Z jednej maleńkiej manufaktury japońskiej. Ooo…! I to jest to, co Magia bardzo polubiła. Zresztą, ciężko MU nazwać herbatą. To zestaw kilkunastu ziół (i nie tylko), skomponowany wg ściśle określonej receptury. To dzięki tej mieszance nie zeżarłam żadnego procha przeciwbólowego od ponad roku. Nadto mam radochę, bo wg politpoprawnych-farma-idiotów co najmniej dwa składniki tej mieszanki powinny mnie (jak i każdego innego ludzia ) zabić, jak tylko zaczęłam ją pić. :) Ma jedną wadę – jest droga. Nawet bardzo.
Tylko, że ja nie żłopię kawy i herbaty hektolitrami.
Rankiem – jedna kawa. Popołudniem – jedna herbata. Pomiędzy – woda z cytryną.
Właśnie – woda! Zażyczyłam sobie “pod choinkę” super-trooper-filtr do wody. Jak tylko zjedzie zza Wielkiej Wody nie zarobi już na nas żadna korporacja butelkowa a fluor z chlorem przestaną ostatecznie gryźć nas po zębach i nie tylko.
Pino
Herbata u mnie nigdy nie rządziła. :) Być może dlatego, że nie mam zmiłowania dla tych śmieci w torebkach, zbieranych z podłogi, które po mediach reklamowane są jako herbaty.
Czarnej nie lubię. Żadnej.
Zielona i biała, mogą być. Pod warunkiem, że są takie jak lubię.
Ostatnio zasmakowałam w czerwonej, dość szczególnej.
A od ponad roku ćwiczę MU. Z jednej maleńkiej manufaktury japońskiej. Ooo…! I to jest to, co Magia bardzo polubiła. Zresztą, ciężko MU nazwać herbatą. To zestaw kilkunastu ziół (i nie tylko), skomponowany wg ściśle określonej receptury. To dzięki tej mieszance nie zeżarłam żadnego procha przeciwbólowego od ponad roku. Nadto mam radochę, bo wg politpoprawnych-farma-idiotów co najmniej dwa składniki tej mieszanki powinny mnie (jak i każdego innego ludzia ) zabić, jak tylko zaczęłam ją pić. :) Ma jedną wadę – jest droga. Nawet bardzo.
Tylko, że ja nie żłopię kawy i herbaty hektolitrami.
Rankiem – jedna kawa. Popołudniem – jedna herbata. Pomiędzy – woda z cytryną.
Właśnie – woda! Zażyczyłam sobie “pod choinkę” super-trooper-filtr do wody. Jak tylko zjedzie zza Wielkiej Wody nie zarobi już na nas żadna korporacja butelkowa a fluor z chlorem przestaną ostatecznie gryźć nas po zębach i nie tylko.
Dobra, będzie tego wywnętrzania. :p
Magia -- 06.01.2010 - 15:11