Za zgodą Autora publikuję tekst jaki otrzymałam od znanego publicysty od wielu lat tropiącego nieprawidłowości w administracji państwowej.
Witold Filipowicz prowadzi wojnę – a wojna w tym przypadku nie jest słowem na wyrost i oznacza walkę o przestrzeganie ustaw dotyczących zwłaszcza konkursów i mianowań wyższych urzędników państwa.
Nie podporządkowuje swoich krytycznych artykułów doraźnym celom politycznym żadnej opcji – bo każdej kolejnej ekipie ma wiele do zarzucenia.
Jest obiektywny, bezkompromisowy, doskonale zorientowany w tematyce i świetnie pisze. Ta ostatnia uwaga bierze się stąd, ze teksty pozornie trudne i opisujące sprawy zawiłe, przepełnione rzetelną faktografią czyta się niemal jak fascynujące kryminały. Bo też opisane sprawy mają charakter zgoła kryminalny. Dosłownie. Wiele spraw sądowych jakie urzędnikom i urzędom wytacza Autor i jakie są wytaczane przeciw Autorowi – świadczą o tym, że ta cicha, samotna wojna Witolda Filipowicza o PRAWO i jego stosowanie nie jest wygodna władzy. Żadnej władzy.
Jeśli nowa władza chce, jak zapewnia, posprzatąć po poprzednikach – powinna uważnie wczytać się w teksty Witolda Filipowicza, wyciągnąć z nich wnioski i zrobić porządek z opisanym i udokumentowanym bagnem prywaty, interesów partyjnych czy zgoła „kręcenia lodów” przez nieformalne grupy interesu usytuowane w urzędach publicznych.
Pozwoliłam sobie zaprosić pana Witolda Filipowicza do TXT i mam cichą nadzieję, że przyjmie moje zaproszenie.
Zostawiając państwa z lekturą tej konkretnej korespondencji – zapraszam do wcześniejszych tekstów publikowanych w Niezależnym Magazynie Publicystów „Kontrateksty” ale także przedrukowywanych na wielu serwisach krajowych i zagranicznych.
*
„W nawiązaniu do dzisiejszego wywiadu z Prezydent Warszawy w sprawie konkursów do urzędów administracji publicznej – TVN24, godz. 10 – warto zainteresować się, jak faktycznie od wewnątrz przebiegają te “castingi” i jakie bywają skutki. Opowiadania Pani Prezydent, mówiąc oględnie, można między bajki włożyć.
Tego w oficjalnych przekazach nie ma, żaden z opiniotwórczych ośrodków nie pokazuje tej strony administracji publicznej i faktycznego funkcjonowania państwa.
1. Najbliższa sprawa – z art. 212 KK przeciwko autorowi tekstu “Paragrafy i kaptury” – sprzed blisko 4 lat – odbędzie się w poniedziałek, 18 lutego w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Woli – ul. Kocjana 3, sala 59 o godzinie 9.00 – sygn.. akt III K 836/07.
To już czwarta sprawa po…3 rozprawach pojednawczych!! Tym razem chyba wreszcie rozprawa główna.
2. W Sądzie Najwyższym – w dniu 19 lutego – odbędzie się rozprawa również na tle konkursu na wyższe stanowiska w służbie cywilnej, gdzie legalnie wygranego w tym konkursie dyrektora usunięto po 3 miesiącach ze stanowiska. Rozbieżności orzecznictwa sądów I i II instancji jeżą włos na głowie, zwłaszcza pojawiające się okoliczności już z zakresu kodeksu karnego. Teksty o tym szerzej “Dyrektora na chwilę przyjmę” i “Postępowania zaciemniające” – dostępne w sieci. – sygn. akt II PK 256/07 – 19 lutego, Sąd Najwyższy, Pl. Krasińskich 2/4/6, godzina 11.00, sala G.
3. W sprawie konkursu na Kierownika Działu w Zakładzie Gospodarowania Nieruchomościami Warszawa-Śródmieście, wniesiona została – w listopadzie – skarga do WSA w Warszawie, za pośrednictwem Prezydenta Warszawy. Dotą nie ma żadnego znaku, co dalej z tą sprawą. Niewykluczone, że skarga w ogóle nie została przekazana do Sądu.
Szerzej o tym w tekście “Przejrzystość niezupełna” – dostępny w sieci.
Za takie zachowanie urzędu – zaniechanie przekazania skargi do Sądu – Minister Schetyna został w styczniu ukarany przez WSA w Warszawie grzywną w wysokości 1000 złotych. Dotąd nie odpowiedział, z jakich środków będzie ta grzywna płacona i czy zamierza minister ustalić urzędników winnych zaniedbania oraz wyegzekwować od nich pieniądze podatnika, jak również czy zamierza wyciągnąć wobec winnych konsekwencje. – sygn. akt II SO/Wa 38/
Witold Filipowicz
Warszawa
Post scriptum autorskie do powyższego tekstu:
„Właśnie dziś miałem tę sprawę karną o artykuł “Paragrafy i kaptury”. Dyrektor departamentu, wielce obrażony autor aktu oskarżenia wymiękł, gdy przyszło do rozprawy głównej i schował się do psiej budy – w ogóle nie przyszedł na rozprawę bez usprawiedliwienia, więc sąd zamknął sprawę jako niebyłą.”
komentarze
Pani Renato
Już kiedyś mnie pani za takie opinie rozjechała swoim czołgiem.
Ja jednak mam nadal nieodparte wrażenie, ze jak pani Gronkiewiczowa otwiera usta, to ja widzę jakąś odmianę autyzmu.
Ona w 90% odpowiada na nie zadane pytanie.
Niestety dotyczy to prawie wszystkich kobiet uprawiających politykę, z małymi wyjątkami. Tyle, że objawy chorobowe są inne.
Wiem, wiem, faceci mają podobne objawy, tyle, ze w mniejszym nasileniu. I normalnych chyba jest więcej.
Igła
Igła -- 19.02.2008 - 19:39Nadużycia trzeba tępić
niezależnie kto jest ich autorem. Bardzo popieram pryncypialność w tym względzie.
Pozdrawiam.
Stary -- 19.02.2008 - 19:48Zgadzam się ze Starym
A i myslę Igło, ze może te teksty W.F. pomogą HGW – albo przynajmniej ktos z PO na nie zareaguje.
RRK -- 19.02.2008 - 20:03Co do kobiet w polityce, naszej polityce oczywiście, – to z przykrością, jednak podzielam Twoje zdanie i to nie tylko dlatego, ze mężczyzn w polityce jest więcej.
Wlaściwie trudno wskazać chocby jedną kobiete – polityka, która moglaby jako samodzielny byt polityczny konkurować z męzczyznami.
Szanowna Pani Renato
A Pani Komisarz Danuta Huebner na przyklad? W Krakowie też by się ktoś znalazl.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 19.02.2008 - 22:21Panie Lorenzo
Pani Komisarz, jak jeszcze biegała za ministra, to wymyśliła sobie, że zrobi dwa referenda.
Jedno miało być ogólne i niezobowiązujące, czy ludzie lubią Europę.
A drugie akcesyjne. Prawdziwne i wiążące.
I nijak nie mogła pojąć, że jak zrobi pierwsze, to na drugie nikt nie pójdzie.
Ale miła kobieta w obejściu, faktem jest.
yayco -- 19.02.2008 - 22:28Panie Yayco
Kobiety zawsze mialy sklonność do makijazu i przywiązywaly dużą wartość do wyglądu zewnętrznego. Pani Huebner po prostu nie byla zwolenniczką koncepcji zarządzania metodą kryzysów, ot co!
Zresztą, jak się Panu kobieta spodoba, to na druga randke Pan już nie pójdzie? (Oczywiście pytanie czysto teoretyczne, żeby, broń Boże, klopotów Panu nie narobić).
Pozdrawiam
Lorenzo -- 19.02.2008 - 22:42yayco - na oba ludzie nie poszliby!
Polska to nie Szwajcaria – referenda traktowane sa u nas jako jeszcze jeden wymysł władzy, zmuszający do wychodzenia z domu mimo, ze się nie chce i udawania sie w jakiś miejsca, w których przebywac się nie chce, do okazywania dokumentów tozsamości, czego nie tylko się chce, ale jako, że w pamięci ma się zbyt częste do tej czynnosci zmuszanie – ale wręcz sie nienawidzi.Nastepnie trzeba pobrać jakies papiery i zakreslając byle co w byle jakim miejscyu pozyczonym długopisem wrzucać do jakieś skrzynki nie mając wcale gwarancji, że te miłe panie i miłi panowie z surowymi minami i w poczuciu misji dziejowej jakiej sa emisariuszami, znajdujące się w tej skrzynce płachty wyciętego lasu zechca uczciwie policzyć – o ile w ogóle liczyć umieja w stanie absolutnego napięcia wynikajacego z bacznego patrzenia na ręce zarówno wrzucającym glosy do urny jak i samym sobie.
A potem czy pogoda czy nie – trzeba wracać do domu i jakoś ten przerwany dzień nadrabiać.
Czy ktoś może tego chcieć?
Dlatego kobiece pomysly polityczne nie sa jednak udane – co innego męskie: np. tworzenie rządu i instytucji publicznych z samych pomyłek jak nie przymierzając pan Netzel, który na dziś ( ale tylko na dziś!) zamyka dlugą ich listę.
Tym przynajmniej mozna sie nacieszyć w zaciszu domowym nie przerywając drapania kota za uszami.
Ale generalnie kobiety są miłe – także w polityce.
RRK -- 19.02.2008 - 22:47Panie Lorenzo,
ja to i na pierwszą nie pójdę, bo mi wiek mój starszy i kobiety domowe by nie pozwoliły. Zaraz by zaczęły (te kobiety) sprawdzać, czy mam na karteczce zapisane, gdzie mieszkam i objaśniły jakie są zapowiedzi apopleksji, która przy silnym płciowym wzruszeniu może mnie trafić.
A ja bym się rozdygotał w sobie i został w domu. Jak zawsze…
Pozdrawiam drastycznie
PS Pani H. zupelnie nie wiedziała, co to jest referendum i po co się je robi (nie to konkretne, tylko w ogólności), zaręczam Panu…
yayco -- 19.02.2008 - 22:51Pani Renato,
z tego, co pamiętam, to na jedno, z niejakim ociąganiem, ale poszli…
A koty to dranie.
Pozdrawiam sardonicznie
yayco -- 19.02.2008 - 22:53Panie Yayco
Nic nie ujmując ostrej jak brzytwa ocenie Pani Renaty (że też ona się nie boi innych Pań, o tzw. femenistkach nie wspominając), to nadal twierdzę, że kobiety ubierają się i malują nie dla nas, a przeciwko swoim przyjaciólkom.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Pani Renata zaraz nas miotlą ze swego bloga pogoni:)))
Lorenzo -- 19.02.2008 - 22:53Lorenzo - kiedy masz 100% racji
Kobiety w ogóle mało przejmują sie mężczyznami chociaż o tym bez przerwy mówią. Mężczyzna w zyciu kobiety jest najlepszym dodatkiem do jej ogólnego wystroju ( traktowanym łącznie z makijażem , balejażem, torebką i umeblowaniem pokoju, do którego zaprasza sie gości) – to najczęstszy znany mi stosunek kobiet do mężczyzn.
RRK -- 19.02.2008 - 23:06Pani Renato Szanowna
Niby to wszystko już wiedzialem, ale z Pani ust zabrzmialo to druzgocąco. Idę sobie pooglądać Ligę Mistrzów, bo nic już wlaściwie mi nie pozostalo:(((
Pozdrawiam z poczuciem bezsensu dalszego życia
Lorenzo -- 19.02.2008 - 23:09Nieśmiało spytam
co to jest balejaż? Pięknie brzmi…
merlot
merlot -- 19.02.2008 - 23:12Panie yayco Pana sardoniczna drastycznośc
czy tez drastyczna sardonicznośc zrobiła na mnie kolosalne wrażenie.
RRK -- 19.02.2008 - 23:12Nie żebym kobiecość moją czula nadszarpnietą, ale te koty!!!!
Moje koty, proszę Pana, MOJE koty to z pewnościa nie są dranie!
One by pana Igłę nigdy, NIGDY tak nie potraktowaly, jak ten biedak, który musiał się takiego Kozaka jak pan Igla nieźle wystraszyć, że aż gryźć począł i pazurów uzyl.
\Albo go cos bolalo.
Tak to jest z kotami.
Pozdrawiam bez drastycznej sardoniczności, calkiem milutko!
Szanowny Panie Merlot
Teraz blysnę: otóż jak pan sobie weźmie nylonowy worek, zrobi w nim 500 dziurek, potem nawdzieje go Pan na glowę, a nastepnie przez te dziurki wyciągnie te 500 wlosów na zewnatrz i je sobie pomaluje na inny kolor od pozostalych, to to jest balejaż! Ufff! Dobry jestem, co?
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 19.02.2008 - 23:15witaj merlot
Tak naprawdę, tak szczerze to tak do końca nie bardzo wiem.
RRK -- 19.02.2008 - 23:17To specyficzny rodzaj tworzenia na kobiecej głowie dodatkowego koloru wlosów, ktory jakby cieniuje i podkreśla poprzednio istniejący juz tam kolor.
To tak jak mówi się o piesku: czarny , podpalany brązem – albo odwrotnie.
Tak jakoś...
Panie Lorenzo
No i odnalazł Pan sens życia w trymiga. I to bez Ligi Mistrzów!
Dziękuję!
merlot
merlot -- 19.02.2008 - 23:18Lorenzo - Twoja znajomośc kobiecości ...Ho! HO!
Zaimponowałeś mi!
RRK -- 19.02.2008 - 23:18Pani Renato,
ja mam, na tych kotów, teczkę, z której wynika, że to są źwierzęta mordercze i że bym od jeich samej obecności, jeżeli nie od razu umarł, to bym co najmniej, że zemdlał i kaszlał.
Nie nabierze mnie Pani na prokocią propagandę, na dodatek szytą nieczesaną sierścią. Już ja dobrze wiem, kto za tymi kotami stoi!
Pozdrawiam alergicznie
yayco -- 19.02.2008 - 23:19Panie Merlocie,
ale bardzo Pana proszę, jeżeli najdzie Pana taka postępowa ochota, niech Pan nie zapomina o tych dziurkach, zanim Pan torbę na głowę sobie naciągnie…
Pozdrawiam sceptycznie
yayco -- 19.02.2008 - 23:22Panie yayco
Mam dwie urocze przyjaciółki i sąsiada lekarza-alergika. Alergika, nie alergologa.
RRK -- 19.02.2008 - 23:27Uczuleni są na sierść kotów, wywołującą opisane prze Pana stany.
Ale jakoś tak się stało, że z czasem o tym zapomnieli i zazwyczaj przypominają sobie w momencie, gdy zbierając się do pożegnania muszą zrzucić z kolan głaskaną uprzednio przez godzinę ( co najmniej) smacznie śpiącą puchatość.
Dlatego mam zaufanie do mojego daru przekonywania, mimo, ze nie ubiorę Pana w sweterek z kociej sierci jak zrobiła moja znajoma, która cierpliwie czesząc swoja angorkę po paru latach uzbierała wystarczającą ilość “kociej wełenki”
Informuję, ze sweterek został zaakceptowany i chyba stał się bezpośrednią przyczyną poproszenia mojej znajomej o rękę.
Żadnych pozdrowień alergicznych – same zdrowiutkie i mruczące!
Pani Renato
będąc POlitycznie niesłusznym elementem czytywałem Panią na ****24 z równie niesłusznych, z gruntu przeciwnych pozycji. Po czym zjawiła się Pani tu, fotkę zaplejsowała, postować zaczęła i perpektywę moją, dotąd jasną i czystą zmąciła…
To chyba genius loci tak działa, czyli TXTowiska czar.
A merytorycznie sądzę, że należałoby natychmiast, edyktem jakiegoś jedynowładcy podmienić ze dwudziestu kluczowych polityków na polityczki. Choćby po 17-dniowym kursie przygotowawczym, albo nawet i bez.
W tonie żartobliwym to proponuję, ale uważam tak śmiertelnie poważnie. Efekty zauważylibyśmy po miesiącu najdalej.
Pozdrawiam i cieszę się, że się Pani tu odnalazła.
merlot
merlot -- 19.02.2008 - 23:29Szanowny Panie Yayco
To o tych dziurkach i torbie, co to Pan napisal do Pana Merlota, to zabrzmialo jak przestroga dla tej nowej wladzy. By nie zapomnieli. Także o kolejności: najpierw dziurki, a potem torbę na glowę. No i na końcu balejaż.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 19.02.2008 - 23:30Panie Prezesie Lorenzo
(tytułuję, bo na blogu u Jareckiego kandydata za Pana muszę bawić),
Tu jest kilka pytań podstawowych.
Główne są dwa.
Czy ten balejaż to koniecznie?
I po jaką cholerę mamy zakładać na głowę torbę.
A dziurki to już czysta metodologia, proszę Pana
yayco -- 19.02.2008 - 23:36Panie Merlocie,
gdyby Pana szalony pomysł ktoś chciał w fakty obrócić, to pierwszym samolotem do zagranicy bym się udał, wykorzystując przyjemny fakt posiadania wizy do zamorskiego kraju.
Mnie naprawdę już wystarczy, że u mnie w domu dwie kobiety rządzą. I jeszcze czasem wpada teściowa, albo moja mamusia.
yayco -- 19.02.2008 - 23:39Szanowny Panie Yayco
Pan to masz dobrze, bo u mnie w domu to rzadzą stale trzy kobiety, a czwarta dojeżdża od czasu do czasu w przerwach w studiowaniu. Wpadac juz nikt nie musi, chyba czasami tylko ja. W czarna rozpacz. I tylko jamnik plci męskiej mnie przy równowadze psychicznej utrzymuje. Aczkolwiek – jak Pan to z pewnością zauważyl – tez nie zawsze.
Pozdrawiam nieuchronnie
Lorenzo -- 19.02.2008 - 23:43Merlot
Sam Pan widzi, że Pana pomysł z góry skazany jest na brak poparcia.
RRK -- 19.02.2008 - 23:48Z tytmi kobietami i z tym balejażem – to moze być niebezpieczne.
A jak się nam manikurzystki, pedikurzystki, fryzjerki, kosmetyczki, wizazystki, i wszelkie inne – istki oraz wpędzający polityków w kompleksy pan od siłowni na ministerialnych i sejmowych etatach pojawią – to i ja dołaczę do pana yayco, mimo, że w moim domu płeć przeciwna dominuje.
Bo wtedy nawet rady pana Lorenzo by zachować wlaściwą kolejnośc nic nam wszystkim nie pomogą.
Panie Yayco
Czego Panu i sobie jak najbardziej życzę, pod warunkiem, że Pan w miarę szybko zurück przyfrunie, bo ja tu zwiędnę bez pańskiej życzliwej i przyjaznej obecności.
I jeszcze Pana być może do tych kobitek przekonam…
merlot
merlot -- 19.02.2008 - 23:49Bo ja Panie Lorenzo,
widząc, że rozwój sytuacji jest groźny, potrafiłem, mimo wszystko, do eskalacji nie doprowadzić.
yayco -- 19.02.2008 - 23:50Szanowny Panie Merlocie,
jakby co, to ja będę już raczej z daleka korespondencje pisał, jak ten troll, co go Pan Igła hoduje, dla zabawienia gawiedzi.
A jak już Pańskie nowinki na panewce spalą, a kraj w gospodarczą perzynę się obróci, to rozwarze powrót dla podniesienia go z ruin i ogólnej moralnej zapaści.
Tylko nie wiem, czy Pana tu w zdrowiu zastanę...
yayco -- 19.02.2008 - 23:54Pani Renato
Ja to mam nieodparte wrażenie, że wszystkie wredności męskich polityków u pań występują jednak rzadziej i do tego w znacznie mniejszym nasileniu.
A facetów i tak dużo by zostało, więc nie ma strachu.
merlot
merlot -- 19.02.2008 - 23:54Panie Yayco (MCP, za przeproszeniem)
ale wtedy to już z rąk pani Streżyńskiej albo Kluzik-Rostkowskiej nominację Pan odbierzesz, o ile konkurs stosowny Pan wygrasz;-)
merlot
merlot -- 19.02.2008 - 23:58Panie Merlocie,
wtedy to nie będzie już żadnych konkursów, bo będą zakazane na mocy ochrony danych osobowych i ogólnej powszechnej równości. Proszę zauważyć, że są to wynalazki za którymi polityczne kobiety bardzo obstają.
I słusznie tak będzie, bo przecież jawność konkursu narusza ochronę danych, zaś wygranie takowego, sprzeczne jest z zasadą równości.
yayco -- 20.02.2008 - 00:05Panie Yayco, na dobranoc
Pisz pan śmiało:
Biuro Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych
informuje, że udziela odpowiedzi na korespondencję, która:
spełnia wymogi określone w art. 63 § 2 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. kodeks postępowania administracyjnego (Tekst jednolity: Dz. U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071 ze zm.), którego brzmienie jest następujące:
Podanie powinno zawierać co najmniej wskazanie osoby, od której pochodzi, jej adres i żądanie oraz czynić zadośc innym wymaganiom ustalonym w przepisach szczególnych.
Ja mam na myśli panie, które raczej zdrowym, babskim rozsądkiem kierować się będą.
Tradycyjnie, dobranoc się z Panem. A demain!
merlot
merlot -- 20.02.2008 - 00:15Merlocie - pozostali panowie powinni panu zazdroscić
Bo widać, spotykal Pan na swojej drodze wyłacznie kobiety, ktore z pewnościa polityką się zajmować nie chcialy.
RRK -- 20.02.2008 - 00:17No i zastanawiam się jak tu w razie czego namówic Pana przyjaciół ( nowych, ale juz oddanych) by w razie czego, czyli zetknięcia się z babska wrednością – ratowac Pana z opresji potrafili.
Nie, zebym zakładała, że tak się stać musi, ale na wszelki wypadek…
Pani Renato
jedną. Ale za to bardzo dawno temu…
Która do tego prywatnie polityczna jest aż do przesady.
A wredność babska, fakt, zarówno polityczna jak i towarzyska jakoś była mi oszczędzona. Może wszystko przede mną, choć wątpię.
Ten feministyczny temacik moźemy kiedyś pociągnąć poważniej. Spróbuję się przygotować.
Pana Yayco już pożegnałem, Pani też dobrej nocy życzę!
merlot
merlot -- 20.02.2008 - 00:26.
.
Magia -- 04.09.2008 - 06:33Szanowna Pani Magio
Niewątpliwie ma Pani rację. Z powodu braku (no, może nie tak całkiem kompletnego) materiału do zastosowania metody zarówno balejażu jak i pasemek nie będę się więcej “w tym temacie” wypowiadał, choć widywałem młodzieńców w ten sposób upiększanych. Ale to jednak nie to samo, co własny “udział”.
Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę
PS. Jest zresztą wiele, nazwijmy to, zjawisk będących udziałem Pań, dla których męska część ludzkości nie ma określeń, bo ich po prostu nie jest w stanie pojąć:)))
Lorenzo -- 20.02.2008 - 09:43Ech, ignoranci! :)
Przy pasemkach na damską głowę zakłada się nie jakąś tam torbę lecz czepek. Kąpielowy! I przez powycinane w owym czepku otwory przeciąga się pasma włosów, które następnie traktuje się farbą. Zapewniam wszystkich Panów, że poddana takim zabiegom damska głowa wygląda tak zjawiskowo, że klękajcie narody!
Delilah -- 20.02.2008 - 11:41Balejaż wykonuje się zawijając pasma posmarowanych farbą włosów w folię aluminiową. Widok “w trakcie” jest równie powalający jak przy pasemkach.
Poza tym kobiety robią jeszcze całą masę różnych dziwnych i skomplikowanych, częstokroć ocierających się o sado-maso czynności.
Dla własnej przyjemności jakby się kto pytał :P
Szanowna Damo Delilah
Czyli miałem rację w moim PS (PS. Jest zresztą wiele, nazwijmy to, zjawisk będących udziałem Pań, dla których męska część ludzkości nie ma określeń, bo ich po prostu nie jest w stanie pojąć:)))
Pozdrawiam serdecznie nic nie pojmując :D
Lorenzo -- 20.02.2008 - 11:43Ja widziałem na Discovery
Papuasów chodzących po ulicy z nałożonym na ten..tego tam, porządnym kawałkiem babmbusa.
Igła -- 20.02.2008 - 11:49Czy to też jest balejaż?
Bo to obalałoby szowinistyczne wrzaskliwe tezy tutejszej, feministycznej sotni.
Igła
>Szanowny Lorenzo
Męska część ludzkości w oczach tej damskiej też nie wypada najlepiej.
No dziwny jest ten świat, wszystko jedno czy jest się z Marsa czy z Wenus.
Pozdrawiam
Delilah -- 20.02.2008 - 11:51Szanowna Damo Delilah
A gdzie ja napisałem, że damska część wypada nie najlepiej? Stwierdziłem jedynie, i to w moim własnym imieniu (bo np. taki Pan Igła albo Yayco mogą być innego zdania), że pewnych rzeczy nie pojmuję. Stąd może Pani wyprowadzić ewentualnie wniosek o moich zdolnościach pojmowania, kojarzenia, inteligencji etc., ale nie o tym, że wartościuję zachowania kobiet. Ja mogę (i czynię to) wartościować postępowanie ludzi, jednostek, ale nigdy nie pozwoliłbym sobie na negowanie jakichś zachowań płci przeciwnej tylko dlatego, że nią jest.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 20.02.2008 - 11:57.
.
Magia -- 04.09.2008 - 06:33Moje MOSO
i panine MOSO to są różne MOSO.
Z tę róznicą, że ja nie wiem czym jest panine.
Co do Papuasów to być może to co oni noszą w bambusie to kobitki noszą pod balejażem.
Igła -- 20.02.2008 - 12:20Nie wiem, bo najdalej byłem w Grójcu.
Pytałem Jareckiego ale on mówi, że najdalej dotarł do Kalisza i tam się upił i zapomniał się spytać.
Igła
Ależ Szanowny Lorenzo
Ja też miałam na myśli jedynie problem zrozumienia (bądź nie)
Delilah -- 20.02.2008 - 12:21Czyzbysmy nawet w tak w tak prostych sprawach nie potrafili się porozumiec?
Już prawie wszystko
rozumiałem.
Nawet czepek pływacki z dziurami i folię aluminiową zaakceptowałem.
Ale o tym bambusie moso, nie zrozumiałem.
Odnalazłem podstawowe informacje o tymże:
-mrozoodporność (co najmniej -17)
-wysokośc maksymalna w środowisku naturalnym – do 15 m
-średni przyrost w 1 roku (20-30 cm)
-stanowisko: jasne, ciepłe i wilgotne.
Co jest nie tak z tym bambusem?
yayco -- 20.02.2008 - 12:23Pani Delilo,
mądrość ludowa, szeroko u ludu rozpowszechniona mówi:
Kobieta człowieka nie zrozumie.
I jak tu z mądrością pokoleń się spierać?
yayco -- 20.02.2008 - 12:26.
.
Magia -- 04.09.2008 - 06:34Panie Yayco
A ja słyszałam pewne ludowe powiedzenie o jajku, co to próbuje być mądrzejsze od kury;) Chociaż bez wątpienia było drugie na tym najlepszym ze światów (tak wiem, w tej sprawie nie osiągnięto jeszcze zadowalającego konsensu)
Delilah -- 20.02.2008 - 12:37No to muszę tu z moim autorytaryzmem wkroczyć
zazwyczaj tak przez panów krytykowanym – ale muszę i już!
To u Papuasów, Panie Igło, w tłumaczeniu na polski nazywa się bamboolejaż – czasem pisane bamboo-lejaż ze względu na etymologię obu członów, pardon,wspomnianej nazwy i jak to bywa u ludów pierwotnych, majacych swoje bezpośrednie odniesienie do funkcji przedmiotu.
Absolutnie ani przedmiot wspomniany, ani jego funkcja nie mają związku z kobiecym umysłem – raczej jak wskazują doświadczenia wielowiekowe i badania naukowe – wręcz przeciwnie.
Natomiast istnieją przesłanki by sądzić, że owe bamoolejaże funkcjonują w podświadomości wywołując zarówno poczucie plemiennej więzi, jak i pewnego rodzaju niechęć do posiadaczy odmiennych bamboolejazy – co skutkuje zjawiskami określanymi we współczesnym języku, jako koteryjność, prywata, partyjniactwo itp.
Przytoczony przeze mnie artykuł jest dobitnym tego potwierdzeniem, Jest tez potwierdzeniem jak dalece w nasz ucywilizowany świat, w którym owe bamboolejaże nauczono się ukrywać pod przyodziewkiem nowoczesnej kultury, wykształcenia i innych wielu pojęć – sięga pierwotna dzikość z całym szamańskim sztafażem, oparta na prostym zantagonizowaniu świata na “my” i “oni”.
RRK -- 20.02.2008 - 12:42.
.
Magia -- 04.09.2008 - 06:35Pani Delilo,
Pani nieumiejętnie stara się zmienić temat rozmowy, zmierzając ku personalnym inwektywom. Jeszcze momencik, a jakiegoś nieżyjącego filozofa Pani wyciągnie na podparcie swojej racji.
Ja jestem człowiek prosty, o empirycznej inklinacji. Jako taki, zaproponuję Pani prosty eksperyment.
Proszę w publicznym miejscu zawrzasnąć:
CZŁOWIEKU!
Następnie zaś policzyć, jaki jest rozkład zmiennej płciowej wśród tych, którzy się na Pani wołanie odwrócą
yayco -- 20.02.2008 - 12:43Panie Yayco
Zapewniam Pana, że w tej chwili znajduję się w miejscu jak najbardziej publicznym. I zapewniam Pana, że gdybym zechciała wznieść zalecany okrzyk. to 100% osób które by nań zareagowało zaliczałoby się do płci nadobnej.
Proszę wykombinować inny eksperyment Panie Yayco, tylko proszę się starać nie przekombinować tym razem ;)
Delilah -- 20.02.2008 - 12:52A jest Pani pewna,
że populacja, na której by Pani ćwiczyła, spełnia warunki płciowej reprezentatywności?
Nie jestem pewien, kto tu kombinuje.
yayco -- 20.02.2008 - 12:55Szanowna Damo Delilah
“Męska część ludzkości w oczach tej damskiej też nie wypada najlepiej” – idzie mi o słówko “też” w tym zdaniu. Jego istnienie zakłada, że damska część w oczach męskiej “nie wypada najlepiej”.
W zrozumieniu głównym problem jest zawsze w nazewnictwie lub użytych słowach. Jeśli uzgodnimy, co znaczą połączenia poszczególnych słów z zdaniu, to poznajemy swoje stanowiska, z którymi możemy się nastepnie zgodzic lub nie, w różnych zresztą proporcjach, a następnie przekonywać. I dlatego powstało txt. I dlatego mogę sobie wieść z Panią tak sympatyczna rozmowę, niekiedy smutną, niekiedy wesołą (ze względy na tematy). Ale zawsze będzie to rozmowa, a nie…
Pozdrawiam serdecznie (i przepraszam, coś mi się dzisiaj mędzi – to chyba jeszcze wspomnienia po syndromie poniedziałkowym)
Lorenzo -- 20.02.2008 - 12:58Szanowni
A nie mówiłem, że jeszcze afera z tego wyjdzie? Nagrabili sobie: Panowie Yayco, Lorenzo, Igła, 19Zenek (a to dlatego, że Pan Zenek jest dyżurnym nagrabiaczem i bierze za nagrabianie, jak Polska długa i szeroka). Na resztę przyjdzie kolej. Jedyna nadzieja w Panach Wyrusie i Kleinie, ktorzy tak potrafią zamęcić, że nikt sie nie bedzie w stanie w tym połapać i dla świętego spokoju Admin zamknie dyskusję, której skutki mogą być dla przyszłości naszej ludzkiej rasy nieobliczalne.
No bo jak sie zaczyna dyskurs, co było pierwsze: kura czy jajo (które zresztą nie wiadomo, skąd się wzięło, podobnie jak kura), to… nie dalej już nie będę judził (razy boskie, a to skąd mi sie wzięlo?)
Pozdrawiam Państwa serdecznie
Lorenzo -- 20.02.2008 - 13:06>Panie Yayco
Wspominał Pan o bliżej nieokreśonym miejscu publicznym, nie raczył Pan sprecyzować, jakie wymogi reprezentatywności powinno ono spełniać.
Nie dość że Pan kombinuje, to jeszcze jakoś mgliście i wyjątkowo pokrętnie.
Delilah -- 20.02.2008 - 13:06Ma Pani rację, Pani Delilah
bezprzytomnie zakładałem, z przyzwyczajenia zapewne, rzetelność badawczą.
Wszystko wycofuję, w takim razie…
yayco -- 20.02.2008 - 13:10>Drogi Lorenzo
Przyznaję, że mam dziś nieco mało sprzyjające warunki do prowadzenia lekkich i przyjemnych pogaduszek, pewnie dlatego do wypowiedzi wplątują mi się słówka, które są tam całkiem zbędne. Podobno od przybytku głowa nie boli, choć w zaistniałej sytuacji nie jestem tego taka pewna….
Delilah -- 20.02.2008 - 13:14>Panie Yayco
Czyżby zarzucał mi Pan nierzetelność? Noo Panie Yayco, manipuluje Pan że strach!
Delilah -- 20.02.2008 - 13:20Zaproponował Pan wykonanie eksperymentu na losowo wybranej grupie, tak?
Zatem drogi Panie Yayco, los bywa okrutny!
Droga Pani Delilo
ani słowem nie zająknąłem się o losowości*), to raz.
A szkoda, bo zbiorowość wybrana losowo, to nie jest ta zbiorowość, która akurat Panią otacza. Losowość oznacza zastosowanie pewnych procedur. To dwa.
Nie sądzę, aby umiała Pani wskazać miejsce gdzie zarzucam (ja – Pani, a nie odwrotnie) nierzetelność. To trzy.
Jeśli sądzi Pani, że przyjmę Pani zasady, bo są one Pani, to niestety rozczaruję Panią. Nie przyjmę. To cztery.
Los bywa okrutny, ale nie Powinna się Pani z nim utożsamia. Trochę modestii, Pani Delilah. To pięć.
*)Rzetelne metody doboru próby, nie muszą wcale opierać się na losowości.
yayco -- 20.02.2008 - 13:35>Panie Yayco
Owszem, formalnie nie zająknął się Pan o losowości. Jednakowoż wynika ona z kontekstu pańskiej wypowiedzi o “publicznym miejscu” w którym zachęcał mnie Pan do wznoszenia okrzyków. Ponieważ nie sprecyzował Pan czy owo miejsce powinno być koszarami wojskowymi czy internatem przy gimnazjum żeńskim sióstr Urszulanek można uznać, że zdał się Pan na ślepy los. A ślepy los sprawił, że w publicznym miejscu w którym obecnie się znajduję ilościowo przewagę maja kobiety (jakościowo również, ale to temat do osobnych rozważań)
Jeśli sądzi Pan, drogi Panie Yayco, że dla świętego spokoju zgodzę się z Panem tylko dlatego, że zaczął Pan wierzgać to muszę Pana zmartwić Panie Yayco.
Tak więc jeśli o mnie chodzi może Pan jeszcze powierzgać, to naprawdę zabawne:)
Delilah -- 20.02.2008 - 13:50Szanowna Damo Delilah
Może mógłbym jakoś pomóc w pozbyciu się nadmiaru tego czegoś? Chyba że są to kłopoty, to wtedy proszę do p. Bednarskiego:)))
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 20.02.2008 - 14:00Pani Delilah,
ponieważ zdaniem Pani, losowość związana jest ze ślepym losem, to pozwolę sobie nie kontynuować tej rozmowy, jako pozbawionej wspólnej płaszczyzny semantycznej.
yayco -- 20.02.2008 - 14:14>Panie Lorenzo
“To coś” właśnie krąży w pobliżu. Bez zbędnej charakteryzacji mogłoby zagrać jakiegoś Superpotwora. Patrzy w moją stronę małymi, rybimi ślepiami, a fałsz i obłuda biją z tego spojrzenia na kilometr.
Delilah -- 20.02.2008 - 14:34No ale poradzę sobie sama Panie Lorenzo. Nie takim kreaturom dawało się radę.
>Panie Yayco
A wie Pan co? Ma Pan rację! Co nie zmienia faktu, że wynik eksperymentu wg pańskiego pomysłu byłby niestety całkiem inny od tego coś Pan sobie obmyślił.
Delilah -- 20.02.2008 - 14:40Szanowna Damo Delilah
Rany boskie, co to?! Pani to potrafi napięcie stworzyć, no, no.
Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 20.02.2008 - 15:26Skaranie boskie
z tymi kobietami,absolutnie.
Popuść CZŁOWIEKU ino cugli trochę to te Panie zaraz zaczną się nad tobą znęcać aż do obrzydliwości.Co natychmiast tutaj swoim okiem bystrym wypatrzyłem.
A jakie to się zaraz fem,inistki zrobiły,a jakie śkolone,a przewidujące,że hoho i oho.
CZŁOWIEK strudzony pracą do domu spokojnie,po jednym piwku powraca,a tu niewiasta zamiast cmoknąć na przywitanie mężusia,buty pomóc zdjąć,obiadzik smakowity przyserwować,to wchodząc do chałupy dziwi się czy tornado jakoweś z Hawajów nie rozrabiało w chałupie.
W drzwiach kocię z sierścia najeżoną z głodu miauczy,w kuchni zlewozmywak wygiął sie od sterty brudnych naczyń,na kuchence czajnik z ćwiartką wody,a szanowna pani domu przy komputrze siedzi i racje swoje koleżance wykłada.
O zgrozo,to o pomstę do nieba woła!
Pan Bucek dawno temu prawa ustanowił,że wszelkie białogłowy domowe obowiązki spełniać muszą i nie ma odwołania.To przykazanie Boże i niewiasty niech przed szereg nie wybiegają ino o CZŁOWIECZE wygody dbają.
Tak więc drogie śliczności proszę klawiatury zostawić i obowiązki domowe czynić.
Drogie panie nie nadwyrężajcie męskiej cierpliwości bo kara może być odpowiednia do przewin.
Najwyższa już pora by ognisko domowe podsycać!
Mędrkować to sobie możecie cichaczem z koleżankami,jak szanowni małżonkowie w pracy.
Pozdrawiam ciepło zmęczonych panów i panie rozgadane tyż!
Zenek -- 20.02.2008 - 15:27Widać,że cosik Pani Delilah
przytrafić się musiało,albo i nie,bo w trans polemiczny wpadła dzisiaj.
A Szanowna Pani Delilah pozwoleństwo na te swoje tu herezje otrzymała,hę?
Próbuje męską część po katach rozstawiać i prawić jakieś dyrdymały.
Szanowna Pani chyba jeszcze nie skumała,że część z nas w bojach damsko-męskich jest zaprawiona i żadnego żandarma w spódnicy to sie nie boi!
Sympatyczne ukłony dla rezolutnej Pani D.
Zenek -- 20.02.2008 - 15:33.
.
Magia -- 04.09.2008 - 06:36>Zenek19
A to co spożywałeś to na pewno było piwo???
Delilah -- 20.02.2008 - 15:34W imieniu zlewozmywaka
proszę o zmiłowanie, bo się biedak zapchał waszymi coraz tłustszymi argumentami.
I sprężyna potrzebna będzie razem z hydraulikiem.
Albo hydrauliczką (z pasemkami)...
merlot
merlot -- 20.02.2008 - 15:40Pani Magio,
ja jestem daleki od ostateczności.
Tyle tylko, że jak Pani wie, staram się unikać angażowania w spory, że tak powiem, “zawodowe”.
A żart niezrozumiany nie jest nigdy wart kontynuowania, prawda?
yayco -- 20.02.2008 - 15:51.
.
Magia -- 04.09.2008 - 06:37Szanowna Pani Magio
będzie Pani łaskawa nie odracać ogonem kota i na kosmosy winę zwalać.
Amerykańcy nad nami czuwają i niech Pani pozór daje,a wszystko do normy powróci.
W kwestii zlewozmywaka to u mnie w chatce już dawno wszystko na swoim miejscu.Nawet ślubna sjesty zażywa.
Pani sie wydaje,że ja te czterdziechę razem,wspólnie za fotkie z połówką przeżyłem?
Zenek -- 20.02.2008 - 16:16Tyram na okrągło i jeszcze dodatki mnie popychają.
Dziś nie ma nic za darmo,nawet po pysku.
Takie przechlapane życie CZŁOWIEKA.
Delilah Perełeczko
jak możesz mnie posądzać o tak niecne sprawki.
Zenek -- 20.02.2008 - 16:18Całe życie jestem trzeźwy jak niemowlak.
A pomarzyć dobra rzecz i wiesz,że marzenia nic nie kosztują.
.
.
Magia -- 04.09.2008 - 06:37Czy mogę się wtrącić na momencik?
Chcę tylko zaprosic najserdeczniej do mojej nowej notki.
RRK -- 20.02.2008 - 16:44I juz mnie nie ma.