Milion dolarów

Motto: To jest Ameryka,
To słynne USA,
To jest kochany kraj,
Na ziemi raj.

Kochani Rodacy! Drodzy Amerykanie! Polska jest jednym z nielicznych krajów na świecie, gdzie Stany Zjednoczone zawsze są popularne, popierane i podziwiane. To cytowane na wstępie motto jest wzięte z ludowej ballady o USA z czasów stalinowskich, kiedy za jej zanucenie, można było na długie lata znaleźć się za kratami. Polonia zawsze pamiętała o zniewolonym kraju śląc pomoc zarówno drogą indywidualnych i rodzinnych kontaktów, jak i kanałami bardziej urzędowymi. Piszę tych kilka słów w nawiązaniu do zapytania, jakie usłyszałem na spotkaniu Stowarzyszenia Osób Represjonowanych we Wrocławiu, które odbyło się dwa dni przed końcem października br. Pytanie to, zostało przekazane za pośrednictwem naszych kolegów, uchodźców stanu wojennego do USA. Brzmi ono następująco; co stało się z milionami dolarów przekazanymi przez Polonię na wsparcie opozycji w stanie wojennym w Polsce? Zostałem upoważniony do udzielenia odpowiedzi w tej sprawie, co niniejszym czynię.

Otóż, docierały do nas słuchy, że gdzieś, jakaś pomoc jest komuś udzielana. Doprawdy jednak, nikt z tych „maluczkich” działaczy będących na pierwszej linii frontu walki z bezpieką i jej wszelkimi przybudówkami politycznymi na czele z osławioną PZPR, nie otrzymał z tego tytułu ani jednego nawet centa. Uważaliśmy to za naturalne. Wszak nie walczyliśmy za pieniądze, lecz za lepszy byt dla wszystkich Polaków, dla Ojczyzny. Być może dziś to brzmi górnolotnie, ale wtedy było motorem działania dla milionów naszych koleżanek i kolegów. Dziś ci kiedyś walczący o kiedyś o wspólną sprawę już może nie są prześladowani, ale tylko pogardzani i lekceważeni. Uważa się ich za nieudaczników, którzy nie potrafili swojego zaangażowania przekuć na kasę. Ich śmieszne renty nie wystarczają na wyżywienie i zmuszają tych ludzi nawet do żebractwa. Ich dawni prześladowcy z pod znaku PZPR, UB, SB i KGB mają się za to doskonale. Wolna Polska dała im wszystko, co tylko dusza zapragnie. Są nadal na wysokich stanowiskach w sądach, prokuraturach, w policji i w wojsku. Prowadzą biznes, zasiadają w radach nadzorczych, a nawet sprawują kierownicze funkcje w opozycyjnych partiach politycznych zabiegających deklaratywnie i formalnie o niepodległość naszego państwa. Ci dawni prześladowcy są obecnie niekwestionowaną elitą niepodległej III RP. Niech przykładem tej sytuacji będzie krótka historia naszego kolegi z Olsztyna, który podczas internowania w więzieniu Kwidzynie został ciężko pobity i jest trwałym inwalidą, poruszającym się na wózku. Ujawnił on swoich prześladowców z SB na wystawie fotograficznej eksponowanej na rynku w Olsztynie. Przez niezawisły sąd został za to skazany na 2 lata więzienia i 20 tys. złotych grzywny na rzecz poszkodowanych, za naruszenie ich danych osobowych, które są pod ochroną prawa. Z więzienia ułaskawił go w drodze „łaski” Prezydent RP, a 20 tys. złotych na rzecz oprawców złożyli się jego prześladowani koledzy z całego kraju. Wszystko to działo się rok temu. Takich przypadków są setki i tysiące w całej Polsce. Państwo polskie, jego władze, sądy i prokuratury oraz urzędy są wrogo nastawione do tych, którzy walczyli o jego niepodległość. To wszystko piszę tytułem wstępu, aby zaznaczyć, że pozbawieni środków do życia szeregowi działacze NSZZ „Solidarność”, żadnej pomocy po dzień dzisiejszy od nikogo z zagranicy nigdy nie otrzymali.

Na pytanie jednak, co się stało z tymi milionami dolarów waszej pomocy, warto się jednak zastanowić, aby na przyszłość nie powtarzać tych samych błędów. Wiadomo, że w stanie wojennym pomoc ta nie mogła być przekazywana oficjalnymi kanałami finansowymi, jak banki, przelewy, poczta itp. Transfer tych walorów, jak na każdej wojnie musiał być dokonywany za pośrednictwem służb specjalnych. Amerykańskie służby, które przeprowadzały te operacje noszą nazwę CIA. Doceniając kompetencje, fachowość i sprawność tej instytucji, szczególnie pod rządami znanego ze swego antykomunizmu w tym czasie jej szefa Billa Casey’a trzeba przyznać, że realizował on cele strategiczne USA, nie zwracając uwagi na takie „drobiazgi”, o których tu piszemy. Warto, aby nasi rodacy za oceanem, a także krajowi działacze NSSZ „Solidarność” zapoznali się ze znaną książką dotyczącą działania w tym czasie CIA pt. „Victory” autorstwa znanego historyka amerykańskiego Petera Schweizera. Otóż Amerykanie bardzo zainteresowani upadkiem komunizmu wspierali na wszelkie sposoby opozycję w Polsce. Nie mając swojej wystarczająco silnej siatki agentów posługiwali się pośrednictwem izraelskiego wywiadu „Mossad”, który podjął się tej roli. Cała pomoc finansowa, rzeczowa, logistyczna i strategiczna w Polsce została skierowana do środowiska Adama Michnka i Zbigniewa Bujaka. Oczywiście w konkretach nie ma żadnych dowodów. Wszystko jednak wskazuje na to, że oni otrzymali te właśnie przez was zgromadzone środki. Środowisko to, dzięki temu wsparciu po dziś dzień wpływa na kształt życia publicznego w Polsce w sposób, jaki opisałem na wstępie.

Jednocześnie zainteresowanym tą sprawą Rodakom w USA i poza jego granicami polecam kolejną wiarygodną pozycję i obszerne studium dowodowe tym razem polskiego historyka Franciszka Bernasia pt. „Mrok i mgła”. Udowadnia on na dziesiątkach przykładów, jak w tym czasie CIA i FBI znacznym stopniu były przeżarte agenturą KGB. Polskim odpowiednikiem służb CIA na usługach KGB był szef Biura Solidarności w Brukseli Jerzy Milewski pseudonim SB „Franciszek”. Za jego pośrednictwem kierowana byłą cała pomoc Europy Zachodniej dla Solidarności. Nie trzeba dodawać, że najważniejsze przesyłki kierowane przez niego do Polski trafiały do rąk SB i KGB.

Trzeba zdawać sobie sprawę, że zgromadzone przez naszych rodaków pieniądze przeznaczone na wsparcie opozycji w Polsce podczas stanu wojennego wpadły w ręce albo środowiska Michnika, Kuronia i Bujaka lub wprost w ręce KGB i SB, co w obecnej rzeczywistości na jedno wychodzi. W konkluzji trzeba powiedzieć, że zawsze tak będzie, kiedy Polonia i kraj będą utrzymywały ze sobą luźne, doraźne i okazjonalne tylko kontakty, które sprytni agenci obcych wywiadów będą mogli łatwo wykorzystać dla swoich celów. Tu można zapytać, kto jest temu wszystkiemu winien? Ano obok bezpośrednich malwersantów i złodziei, których na podstawie wspomnianych książek tutaj tylko wskazałem jesteśmy i my wspólnie w kraju i w USA za to odpowiedzialni. Za to, że tak łatwo daliśmy się oszukać i podejść na łatwe słówka, „patriotyczne” slogany i inne tego rodzaju „niepodległościowe” zaklęcia w rzeczywistości mające cel całkowicie przeciwny. Po prostu tu trzeba również znać się na rzemiośle politycznym, równie dobrze, jak na każdym innym, aby nie być oszukanym tak jak to się stało z przekazanymi milionami dolarów przez Polonię Amerykańską, które w rezultacie zostały wykorzystane w dokładnie przeciwnym celu. Mam nadzieję, że nauczeni smutnym doświadczeniem, więcej nie powtórzymy tych samych błędów. Nie oznacza to wcale, że Polonia nie powinna pomagać ruchom niepodległościowym w kraju. Musi być to jednak działalność profesjonalna, specjalistyczna, a nie amatorska i naiwna. Mimo tych wszystkich niepowodzeń pragnę w tym miejscu podziękować za dobre chęci, za wymagające wiele wysiłku, choć nieudane doświadczenia. Jestem przekonany, że ta smutna wiedza na temat zmarnowanych szans zostanie pozytywnie wykorzystana i wkrótce przyniesie efekty satysfakcjonujące wszystkich zainteresowanych działalnością niepodległościową w Polsce. Naszym marzeniem jest, aby dzięki bliskiej współpracy, motto tego tekstu mogło tak samo odnosić się do Polski, jak i do USA.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

ruchy niepodległościowe

mamy takie? wolność niby mamy, prędzej ruchy głodnych i bez pracy wyjdą na ulice


Panie Adamie!

Miło czytać Pańskie teksty.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość