"Teraz My" - śmierdzi z daleka

Świat mediów, a podejrzewam, że również polityki, żyje wczorajszym wieczornym programem Sekielskiego i Morozowskiego. Ujawniono w nim dokumenty, świadczące o tym, że obecny minister sportu, Mirosław Drzewiecki, został zatrzymany i osadzony w sylwestrową noc roku w 2000 więzieniu, za szarpaninę z własną żoną. Był pod wpływem alkoholu, a dodatkowo jeszcze złożył na podsuniętym mu formularzu podpis, pod informacjami, które okazały się nieprawdziwe. Dotyczyły one jego statusu majątkowego, a także jego pozycji – w oświadczeniu pojawiło się stwierdzenie, że był w tym czasie dyplomatą, co nie było zgodne z prawdą.
Następnego dnia sprawa się zakończyła, po złożeniu oświadczenia żony i Drzewiecki opuścił terytorium Stanów Zjednoczonych i nie miał nigdy problemów z prawem na terytorium tego kraju.

Drzewiecki, zaskoczony przez dziennikarzy TVN ewidentnie kluczył i mataczył. Tłumaczył się nieznajomością języka angielskiego i procedur policji stanowej na Florydzie. Dopiero później przyznał, że tego rodzaju zdarzenie, jak i jego okoliczności miały miejsce. Żona go wsparła. De facto sprawa zamknęła się w trójkącie oficer, który ich zatrzymał, Drzewiecki i jego żona, Janina.

Czy tego rodzaju sprawa powinna być ujawniona? Czy powinna ujrzeć światło dzienne?
Jeżeli przyjąć, że osoby publiczne “mogą więcej”, a jednocześnie, mogą mniej, bo ciąży na nich odpowiedzialność za pełnione stanowisko, na którym trzeba mieć podwyższone standardy moralne – to pokazanie tego materiału ma sens. Również dziennikarze, mający tego rodzaju materiały w ręce, kierując się dobrem publicznym i prawem obywateli do informacji o swoich “wybrańcach”, mieli prawo zrobić z nich użytek. Problem tylko, czy ci dziennikarze, w takiej stacji i w ten sposób.

Oglądając wczoraj program Sekielskiego i Morozowskiego, doszedłem, po raz kolejny zresztą, że stacja TVN Mariusza Waltera kieruje się podwójnymi standardami, gorzej, również jej dziennikarze potrafią się dostosować nie do standardów dziennikarskich, lecz do formuły programu.

Formuła programu, gdzie dwóch dziennikarzy, jeden zły policjant, drugi jeszcze gorszy, ma za zadanie prześwietlenie “delikwenta”, który jest obrabiany. Pytanie tylko jest takie, czy program w stacji opiniotwórczej jest po to, aby coś wyjaśnić, wytłumaczyć, naświetlić, czy już jest tylko po to, aby gościa ośmieszyć, zgnoić i przedstawić w niekorzystnym świetle?

Nie jest tłumaczeniem dla mnie, że Drzewiecki sam się podłożył, że nie zachował się profesjonalnie. Wystarczyło, po porannym ataku dziennikarzy, wydać oświadczenie, nawet w formie krótkiej konferencji – i sprawę zakończyć. Drzewiecki jednak przyszedł do programu, co dziennikarze powinni mu poczytać za plus – a tego nie zrobili. Niestety, panowie dziennikarze poszli po najmniejszej linii oporu, trochę dziwne zresztą, że nie pojawiała się lampa skierowana na twarz ministra. Pojechali do końca po ministrze i wyszli z roli dziennikarzy opiniotwórczych, a znaleźli się po stronie hien pióra i kamery. To, co panowie Sekielski i Morozowski zrobili, nie jest godne tego rodzaju kanału telewizyjnego.

Dziennikarz TVN stali się gwiazdami dziennikarstwa dokładnie 27 września 2006, kiedy TVN w późnych godzinach wieczornych wyemitował nagrania ze słynnego pokoju hotelowego posłanki “Samoobrony”, Renaty Beger. Już wtedy pojawiły się wątpliwości, na ile prowokacja dziennikarska jest uzasadniona i zgodna z zasadami etyki. Uznano jednak, że sprawa Beger, czyli czysta sprawa dziennikarskiej prowokacji, była zrobiona profesjonalnie – i nie na zamówienie – ale po to aby pokazać mechanizmy pewnego działania partii rządzącej, PiS. Jednak już w tym momencie Morozowski i Sekielski – chcąc, nie chcąc – postawili się w sytuacji nie niezależnych dziennikarzy niezależnej stacji – lecz jako uczestnicy określonej sytuacji politycznej. Gdyby nie doszło do zejścia się koalicji rządowej na nowo – to oni byliby określani jako architekci tego rozpadu, który zresztą i tak się później, w 2007 roku dokonał.

Nie wierzę, że materiały, dokumenty i cała sprawa Drzewieckiego jest tylko wynikiem ich własnego dochodzenia. Cynk, który otrzymali, spłonka, która odpaliła tę bombę, była zapewne w innych rękach.
Od pewnego czasu daje się zauważyć zmianę frontu TVN wobec partii rządzącej i jej koalicjanta, PSL. Wydaje się, że szefowie koncernu ITI, być może zapatrzeni na “Agorę”, za marzyli sobie już nie tylko rolę recenzentów polityki i polityków, ale również kreatorów. Już w lecie tego roku można było na antenie stacji poczuć niezadowolenie z poczynań Platformy Obywatelskiej i frustrację, oraz zerkanie w stronę innych ugrupowań, w tym lewicy i stowarzyszenia “Polska XXI”.

Ministra Mirosława Drzewieckiego nie specjalnie lubię, szczególnie po blamażu w sprawie PZPN, ale uważam, że został przez panów Sekielskiego i Morozowskiego “użyty” w sposób czysto instrumentalny, dla realizacji pewnych zadań politycznych. Pytanie – kto i w jakim celu użył panów dziennikarzy? I dlaczego zdecydowali się na taką, knajacką i rynsztokową formułę?

Azrael

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm,

w sumie to media wogóle chca kreować politykę miast ją opisywac czy analizować, nie tylko “Teraz my”, ale i inne, czy to Agora czy RM czy TVN.

pzdr


Wyraźnie chodziło o zgnojenie gościa

Poza tym sprawa dotyczy 1999r., kiedy Drzewiecki w polityce chyba nie działał (nie pamiętam na 100%).


Działał.

KriSzu

Poza tym sprawa dotyczy 1999r., kiedy Drzewiecki w polityce chyba nie działał (nie pamiętam na 100%).

Był posłem, ale to nie zmienia tego, że sprawa jest dwuznaczna i mocno śmierdząca.


2/nic nie śmierdzi Azraelu

W moim odczuciu nic tak nie śmierdzi jak piszesz, media są nadal za PO i to co wycieka do mediów to lekkie klapsy bez tej agresji znanej z czasów PiSu.
Warto było by porównać te 72 godziny jak mendia zareagowały na ten news i jakie zaszczyty spotkały tą parę za kilka miesięcy.
Dziennikarze wyrażnie powiedzieli ,że w amerykańskim internecie można znależć tą sprawę. Powinieneś to napisać plus podać link.
Powiem nawet więcej , że jako facet jestem za Drzewieckim, bo sam wiem jak to jest z kobietami, raz deszcz ,a raz słońce ;-))) i jacyś amerykańscy stróże prawa zjadacze McDonaldów niech spadają ze swoim prawem wobec polskiego obywatela.
Pozdrawiam Cię Azraelu

Pozdrawiam inaczej myślących i piszących niż ja.


A ja się tak zastanawiam,

skąd ta myśl, że za wszystkim coś czy ktoś stoi. Pachnie to myśleniem PiSowskim. Że niby jak złapali PiSowca na kombinacjach i pokątnym handlu politycznym stanowiskami, to zaraz jest spisek. Jak pokazali, że minister się schlał, szarpał z żoną i kłamał obcojęzycznej policji, to zaraz spisek medialny i antyrządowa konspiracja.

Jak się tak zastanowię, co bym zrobił, gdybym był dziennikarzem i dostał do ręki ten materiał...

No czemu nie wykorzystać go?

A że wykorzystali w sposób agresywny? Tak mają media w Polsce. Że są agresywne wobec polityków.

Czyje ręce to mogły być w Pańskiej opinii? Te z których spłonka zwana cynkiem przeszła w ręce dziennikarzy?


@

AzraelKK
KriSzu

Poza tym sprawa dotyczy 1999r., kiedy Drzewiecki w polityce chyba nie działał (nie pamiętam na 100%).

Był posłem, ale to nie zmienia tego, że sprawa jest dwuznaczna i mocno śmierdząca.

A to pardon. Ale wyciąganie komuś sprawy sprzed 9 lat, że się szarpał z żoną... Tabloidyzacja. Zresztą był dzisiaj Drzewiecki na 1. stronie w SE.


szkoda że nie ma dzisiejszego wywiadu

Drzewieckiego z Trójki,

podobno pomimo próśb do Sek i Moro aby skontaktowali się z żoną Drzewieckiego i skonfrontowali swoją wiedzę, na co oni w ogóle nie wpadli na taka myśl,

to nie mam pytań

jednowymiarowe dziennikarstwo, tfu hałturokarstwo w najlepszym wydaniu :)

ale zaraz wyjdzie że bronię jak Wroński :)

prezes,traktor,redaktor


Subskrybuj zawartość