Syndrom Jeża

Jeż (Erinaceus europaeus)
courtesy of http://www.wigry.win.pl/las

Spirytus Mowens, magister kierownik, z braku zajęcia w planowo deratyzowanej Remizie przechadzał się po Miasteczku. Czyniąc wnikliwe obserwacje.

Z tych obserwacj jak na dłoni widać, że wielu Mieszkańców cierpi na pewną, irracjonalną właściwie przypadłość. Spirytus nazwał ją Syndromem Jeża.

Objawy są różnorodne, często mylnie wskazujące na inne dolegliwości, często trudne do rozpoznania. Jedyne, co je łączy, to to, że cierpiący się najeża.

Jedni najeżają się na to, co ktoś inny do nich powiedział. Inni na to, co ktoś inny o nich powiedział. Jeszcze inni na to, że ktoś inny do nich nic nie powiedział. Ostatnio pewien mieszkaniec najeżył się o to, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie miał jak, bo Posterunkowy mu zabrał mikrofon.

Najtrudniej zdiagnozować tych, co najeżają się bardzo subtelnie. Tak, że tylko ten na którego się najeżają zdaje sobie z tego sprawę. I najczęściej wpada w panikę, bo nie lubi jak się Taki Ktoś na niego najeża. Zaczyna robić rzeczy niemądre: łapie najeżonego za rękaw i dawaj się przymilać. Co najeżonemu i owszem, satysfakcję sprawia, ale w najeżeniu go tylko utwierdza.

Istnieje pewna odmiana Syndromu Jeża, pozbawiona kolczastości, taka bardziej wyciszona i bezradna. Spirytus nazwał ją Syndromem Żółwia. Charakteryzuje się szybko rosnącym pancerzem, w którym łatwo ukryć wrażliwe fragmenty czegokolwiek. Będąc w stałym kontakcie z merlotem, kierownik magister z niepokojem ten właśnie syndrom w ostatnich dniach u niego obserwuje.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Merlot

Ten Spirytus Mowens wydaje się jakiś taki niepozorny a proszę – obserwator z niego wnikliwy i przenikliwy.

Należy stwerdzić jednak, że zjawisko najeżania jest widoczne lecz też posiada budowę szkatułkową.

Ktoś się najeża (z powodów przez Pana opisanych), ale zaraz ktoś inny może się najeżyć, na najeżonego że tamten się najeżył.

Jeśli mogę się tu gdzieś zakwalifikować, to strategia żółwiowania byłaby dla mnie bardziej odpowiednią.


Hm, tak sobie myślę,

że mnie to dziwi.
Znaczy te wszystkie takie różne animozje i inne.
Obrażanie się, najeżanie z setek różnych powodów.
Na wszystkich, na dyskutantów, adminów, tych, co nie dyskutują itd:)
Ja mam tak, że se myślę, że najwazniejsze jest dla mnie pisanie.
I rozmowa, która choć sprawia wrażenie monologu może czasem to stara się być rozmową.
No i dlatego nawet jak chcę, to myślę, że nie ma sensu się obrażać.
Zresztą ja żem osobą, która się nie obraża nigdy, najwyżej mam osoby, z którymi nie gadam lub nie chcę gadać.
A w ogóle to wszystko dziwne, bo tak, chcę-gadam, nie chcę-nie gadam, chcę-pisze tu, nie chcę-nie piszę.
W sumie jakoś nawet jakbym się chciał pokłócić o jakiś tekstowiskowy problem, znaczy dotyczący jego funkcjonowania czy osób tu piszących, to nie umiem.

A zresztą u deMello wyczytałżem, że obrazić nas można (urazić) tylko wtedy, gdy tak naprawde my tego chcemy.
Więc ja nie chcę:)
I sobie piszem.
A reszta, reszta nie ma właściwie znaczenia.
A jak zacznie mieć, to zawsze można się po prostu stąd albo i z netu ewakuować.
pzdr
A i jeszcze jedno


Spirytus Mowens

ma znakomity dar obserwacji.

Czy aby za tym najeżaniem się nie stoi Układ w porozumieniu z niejakim Igłą?


merlocie

i pomyśleć że dorosłe jeże spotykają się na mieście i czasem dziwnie kukuryczą

z tego co grzes pisze dobre fluidy płyną (o dziwo) de Mello powiedziałby też, do jeżyków:

o co się jeżysz? o to że komuś twoje tuptanie się nie podoba – przecie nie o twoje miłe kolce niosące jabłko. następnym razem pomyśl nad bamboszami, może nikogo nie obudzisz

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


Przyszło mi do głowy

coś, co może dać asumpt do obrażenia się na mnie:)

Jeśli przyjęło się formułę relacji, którą znakomicie można streścić w słowach: _” Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego od sympatycznego oczywiście niewątpliwie pana Mietka: bucio! bucio! “_to czyż może dziwić że wszelkie odstępstwa od niej powodują permanentne najeżanie się panów Mietków?


Ja tam nic nie rozumiem,

bo czy od jeża można dostać wilka (mam wrażenie, że się z czymś takim spotkałem ostatnio)?

Zresztą, mnie się to źwierzę kojarzy głównie ze słynną Piosenką o jeżu nuconą przez Nianię Ogg (na zmianę z wiekopomnym utworem Laska maga ma czubku gałkę).

Jak ktoś zna Nianię Ogg to wie (a jak ktoś nie zna, to niech się cieszy), że Piosenka o jeżu ma nieskończenie wiele zwrotek i wciąż powstają nowe. Są nawet polskie wersje apokryficzne.

Ale poniżej będzie jedna z wersji bliskich oficjalnej. I tyle względem jeża.

___

The Hedgehog Song (Matthew Crosby)

Bestiality sure is a fun thing to do
But I have to say this as a warning to you:
With almost all animals, you can have ball
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS 1:
The spines on his back are too sharp for a man
They’ll give you a pain in the worst place they can
The result I think you’ll find will appall:
The hedgehog can never be buggered at all!

Mounting a horse can often be fun
An elephant too; though he weighs half a ton
Even a mouse (though his hole is quite small)
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS 2:
The spines on his back are so awful thick
you’ll end up with naught but a painful prick.
He has an impregnable hole when curled up in a ball,
Hence the hedgehog can never be buggered at all!

Screwing a cow while she goes moo-moo
Will be entertaining to both her and you
Or you might try a tiger, if you have enough gall
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS 3:
(So here’s to the hedgehog, he’s sharp as they come
You’ll never get through his impregnable bum
With his nose up his arsehole and rolled in a ball
The hedgehog can never be buggered at all)

CHORUS
A fish is refreshing, although a bit wet
And a cat or a dog can be more than a pet
Even a giraffe (despite being so tall)
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
You can manage a snake, though its poison might kill
It’s amazing how humping a camel will thrill
You can go with a snail if you slow to a crawl
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
You can ravish a sloth but it would take all night
With a shark it is faster, but the darned beast might bite
We already mentioned the horse, you may recall
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
You can roger a skunk if you can stand the smell
Or even an oyster, should he let go of his shell
A troll can be rocky if down you should fall
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
For slippery fun, you can cornhole an otter
Or pego a pig after parting his trotters
Or tumble a tapir, though the prospect appall
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
For prosimian fun, you can bugger a lemur
To bolster your name as a pervert and schemer
The lemurs cry “Frink!” as a coy mating call
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
Antipodean pranks — you can futter a wombat
Or strive with a ‘roo in venereal combat
Or hump a goanna — go on, do it all
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
A moose is amusing, a squid quite confusing
Or try on a rhino if you fancy a bruising,
Or mountin’ a mountain goat (careful, don’t fall!)
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
You could thrust with a thrush if you fancy a climb,
Or pork a few piglets if you have the time,
A skinhead’s pet cat if you don’t mind a brawl,
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
A sheep that’s named ‘Flossy’ is warm you shall see,
You can try with a wasp, you can try with a bee.
You can hump with the dog that sleeps in the hall,
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
A lion is frisky, a leopard is fun,
But to keep up with them you may have to run.
You’ll be liked by the fleas at the flea-market stall,
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
A hippo is funny but take care if underneath,
A pirhana is pleasant but watch out for his teeth.
Get a rodent, they can be found in the mall,
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
You tail-lifting buggers from Ramtop or plain
If you take my advice you will save yourself pain
When the base urges strike you it’s best to recall
That the hedgehog can never be buggered at all

CHORUS
Your hedgehog’s a handful and cute as a bun
You’d think he’d be perfect for animal fun
But hatpin-like pubic hairs prove to us all
That the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
You can top a giraffe if you stand on a stool
Though a Jack Russell might make you look like a fool
But the fact still remains that if you want to ball
The hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
You can hump a baboon if it doesn’t hump you
And a wildebeest’s really got something quite gnu
Carouse with a louse if your weenie is small
But the hedgehog can never be buggered at all.

CHORUS
It’s hard with a crab ‘cause its bum’s watertight
The best way is sideways, then twist to the right
If you screw one, be thankful as shorewards you crawl
For the hedgehog can never be buggered at all.


Dla tych którzy język Szekspira znają tylko z widzenia

ważna informacja:

To są straszne świństwa, zberezieństwa, sodomia z gomorią i w ogóle.
Gdzie jest cenzura? Panie Posterunkowy!!!!!

Zjeżyło mnie to-to doszczętnie.


Pan Posterunkowy twierdzi

że tego całego Szekspira w życiu na oczy nie słyszał ani na uszy nie widział. Tym bardziej jego języka. Wierzyć mu? A jak się najeży? Same dylematy.


Panie Yayco

nie znałem:)
Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Yayco

ło matko!

Poza tym przecież wszystko jest możliwe, choćby taki drobiazg jak wilk od jeża.


Panie Maxie

to dopóki mnie nie zamkną twarzy tutejsi wrogowie wolnego słowa, to dla Pana jeszcze:

You can bugger the bear, if you do it with care,
in the winter, when he is asleep in his lair,
Though I would not advise it in spring or in fall—
but the hedgehog can never be buggered at all.

2.
If you’re feeling quite coarse, you can bugger the horse,
or the palfrey, the jennet, the stallion (with force),
You can bugger the donkey, the mare, or the mule,
Though to bugger the pony is needlessly cruel.

3.
You can bugger the ox (if you stand on a box)
And vulpologists say you can bugger the fox,
You can bugger the shrew, though it’s awfully small—
but the hedgehog cvan never be buggered at all.

4.
Herptologists gasp you can bugger the asp,
Entymologists claim you can bugger the wasp.
If an insects your thing, man, then just have a ball—
But the hedgehog can never be buggered at all.

5.
And the elephant too, that you meet in the zoo,
Can be buggered if you are sure just what to do,
You will need a large mattress upon which to fall—
but the hedgehog cvan never be buggered at all.

6.
You can bugger the bees if your down on your knees,
You can bugger the termites with terminal ease
you can bugger the beetle, the ladybug (bird!) too,
there’s no end to the buggering that you can do.

7.
You can bugger the cat if it isn’t to fat
You can bugger the rabbit you draw from your hat
You can bugger the shark that you’ve chased in your yawl—
but the hedgehog can never be buggered at all.

8.
You can bugger the ermine, and all other vermine,
like rats, mice, and roaches, if your not discernin’.
You can bugger the dog, it will come when you call—
but the hedgehog can never be buggered at all.

9.
Although Mr. Tiggy is not very big, he
Avoids with great ease those who fancy his arse.
He just curls in a ball, shows his prickles and all—
And the would-be seducer leaves himin the grass

10.
If you’re that kind of fool, and you have a long tool,
Do it with a giraffe, if you stand on a stool,
Catch a yeti, who lives in the snows of Nepal—
but the hedgehog can never be buggered at all.

11.
For the hedgehog escapes the posterior rapes
Performed upon others of different shapes
Those who run, swim, or slither, they get it withal—
But the hedgehog can never be buggered at all.

12.
It is said, if you try, you can bugger the fly,
Or the swallow as it skims so skilfully by,
Use a noose or a net, or lime (if you’ve the gall)—
but the hedgehog can never be buggered at all

13.
You can bugger the cow (I will not tell you how),
Or the boar, or the piglet, the shoat or the sow,
You can bugger the ass as it stands in the stall—
But the hedgehog can never be buggered at all.

14.
You can order or shoo ‘im, or run a knife through ‘im
The one thing you cannot do is stick it to ‘im.
If you try to seduce ‘im, you’ll end in a fix,
His prickles defend him against rampant pricks.

15.
You can bugger the ram, you can bugger the lamb,
You can bugger the ewe, though the wether’s a sham,
You can bugger the tiger (it may caterwaul)
But the hedgehog can never be buggered at all.

16.
You can bugger the seal, you can bugger the eel,
You can bugger the crab, though they say it can’t feel,
You can bugger the bat as the night casts its pall,
But the hedgehog can never be buggered at all.

17.
You can bugger the snake (hold it down with a rake),
Though to bugger the quetzal may be a mistake.
You can bugger the billy, the nanny the kid,
But to bugger the hedeghog just cannot be did.

18.
You can bugger the slug, though it messes the rug,
You can bugger the different species of bug,
Or do it with a snail, if you slow to a crawl,
But the hedgehog can never be buggered at all.

19.
At the end of the day, when you’ve had your rough way
With all of those creatures, you’ll just have to say
That damned Erinaceous has been my downfall—”
For the hedgehog can never be buggered at all!


Dziękuję Panno Gretchen,

wilka na szczęście udało mi się zaleczyć.
Mimo to, z deszczu pod rynnę... za oknem.


Ależ Panie Merlot

Bardzo proszę :)

Chciałabym zwrócić uwagę na tę glistę co tam leży przed tym jeżem najeżonym.

Jakaś taka nieruchawa…


>Merlocie

Znów muszę zakwalifikować się do mniejszości, w dodatku jednoosobowej; zaobserwowałam bowiem u siebie syndrom żaby.

Polega on na omijaniu szerokim łukiem wszystkich najeżonych.


Glista ma przechlapane.

Ani kolców, ani pancerza.


Panie Yayco

znalazłem iunctim między tymi świństwami a światem realnym.


No tak,

ledwo żem poszedł z jednego blogu, gdzie o seksie i z Dodą i z Kazią Szczuka gadają, nawet nie tyle o seksie, co o bzykaniu), to na drugim blogu sodomia i gomoria, znaczy propagacja, tej, tego, jak mu, homoseksualizmu, tfu, chyba coś pomyliłem.
W dodatku ta propagacja to w tym złym języku jest, którego się ucze i nauczyć nie moge, ale wyłapałem o co chodzi.
W sumię ciekawe czy jest taka wersja po niemiecku, na zajęcia do nauki słowek oznaczających różne zwierzatka by się przydała:)

Pzdr


Panie Maxie,

na YouTube jest czeska wersja…

Może to Panu Grzesiowi podejdzie…


Czeska?

jakies kody bym prosił, mogą być oficjalne na razie to:

darmowy hosting obrazków

Prezes , Traktor, Redaktor


re: Syndrom Jeża

JeŻ to drapieŻca jest poŻyteczny wielce, bo Żre Żuki, zanim nas poŻrą. Taki JeŻow teŻ był drapieŻny, a padł ofiarą bardziej krwioŻerczego wataŻki. JeŻę się, nie do końca wprowadzona w arkana, czuję się niecięŻko obraŻona, a jeŻeli mnie w jeŻyny wpuszczacie, to kolce wytęŻę i Żgać będę Żarliwie.

Dzięki za podpowiedź, nowy smoczek do kolekcji sporządzę :))


Pani Defendo,

jest Pani nieodparta. Zaczynam się uzaleŻniać.


Panie Maxie -Ježčí píseň


taniec lepszy niż śpiew

że też u nas się nie odważył nikt…

Prezes , Traktor, Redaktor


że też u nas się nie odważył nikt…

a przecież są już niezłe (choć szczątkowe tłumaczenia ) :

I stułbię, i żółwia (lecz bardzo powoli),
I kota, i myszę (gramatyka boli),
I skunksa wonnego jak świeża rezeda – To wszystko już miałem. Lecz jeża się nie da.


Tomku.

tekst jak zawsze doskonały i pożywke dla tekstowiskowej esencji – mulidygresyjności – stanowiący doskonałą. komentarze smakowicie sie czyta.
ale w nawiazaniu do Twoich wpisów u Gretchen. czy to jest napisanie “wprost”? czy może jednak doskonała forma (chyle głowę) lekko ograniczyła możliwość zrozumienia treści? czy aby nie napisałeś konkretnie “do kogoś”? no jeśli to było celem, to ja przepraszam. ale jeśli nie…

miałem na przykład smaka na dyskusje AFK i Artura Nicponia o samochodach. w gadule o samochodach poglady i system wartości sie nie liczy. tak myslalem. i co? i gówno. czym sie skonczylo? waleniem sie po lbach i gadkami o “palaczach gum pod dyskoteką” i “starych dziadygach kompensujących sobie wiek”. o samochodach nie dowiedzialem sie nic. jasne – nie zmusze ludzi do gadania ze soba, jesli nie chca. ale taki jotesz gada z wojtasem o kwiatach czy ogrodach i jakos to, ze w innych kwestiach sie diametralnie roznia im nie przeszkadza.
Pan Igla w zlym humorze lazi i wali pala po lbach jak leci. A jak w dobrym humorze, to pisze teksty ktore wciskaja w fotel. I razem z Panami Yayco, Lorenzo oraz Magia potrafia stworzyć spektakl, ktory powiniem być czytany na glos w TVN kultura. ale wiesz, na jaki Igielny humor trafisz? wiekszosc starych Konfederatow jest uodporniona. ale widzialem paru nowych na TXT, ktorzy na wejsciu zebrali w leb (nie twierdze, ze im sie nie nalezalo). czy sie najeza? mysle, ze sie przestrasza.
co do samego jezenia sie. jesli Delilah w ramach akcji “podgrzewania krwi” na TXT zaczyna sie zachowywac jak pijany zajac w kapuscie i przekracza dopuszczalne granice – a tak oceniam jednoznacznie jej zachowania wobec Pana Yayco, ktorego byles swiadkiem, to czemu sie dziwisz? tu piszemy, nie mowimy. nie ma kwestii gryzienia sie w jezyk. wszystko, co idzie po nacisnieciu przycisku “dodaj komentarz” jest SWIADOME.

ech. moze to co ja robie, to nie pisanie wprost, tylko pisanie prostackie, ale wole konkretne przyklady w tak istotnej kwestii. o.

pozdrawiam niezmiennie.


Griszequ, ja apropos Igły:)

taka propozycja.
Panu Igle trza zakazać rozmowy z nowymi tekstoiwczami, znaczy okres kwarantanny mu wyznaczać, jak oni się tu trochę opisza, pogadają itd, to dopiero wtedy go dopuścić.
:)
Bo inaczej to gości odstraszać będzie, co się z nimi nie zgadzać będą i od Prawdziwych Polaków czy Feministek wyzywać.


A dyskusje AFK i Nicponia

rzeczywiście zaczynała się smakowicie i fajniesię czytało.
No, ale weszli w klimaty tylko personalne i przestali gadać.
pzdr
Noi i Nicpoń się wyniósł w dodatku.


Grzesiu

nie wolno nikomu niczego zakazywac. ;-)
wiesz, czym to sie kończy. albo sie kazdy bedzie sam hamowal, albo nic z tego nie bedzie. nie zakazy, tylko dobra wola. ja tam osobiscie od Igly w leb nie dostalem, choc czasem i pod PP i pod feministki podpadalem. ;-)
GM mial racje – trzeba sie mocno przegryzc przez pewien kod jezykowy TXT by sie zaaklimatyzowac.


Nie jest źle, Panowie G i G,

skoro txt ma swój własny kod językowy. W niedalekiej przyszłości wydane zostaną słowniki, vademecum “Who is Who on TxT” etc., tłumaczenia gorących dyskusji oraz co celniejszych tekstów wraz z egzegezą, literatura nieistniejąca a la txt, CD z polecana muzyka, projekty plakatów, banerów, porady dla ogrodowiczek i ogrodowiczów. Piękna przyszłość się rodzi:-))

Pozdrawiam serdecznie

PS. Radze Adminom natychmiast zaklepać w odpowiednim urzędzie znak firmowy.


Panie Lorenzo szanowny,

ja przyznaje sie bez bicia, ze znacznej czesci wypowiedzi czesci konfederatow nie rozumiem, co nie jest oznaka braku komukatywnosci piszacego, tylko gladzi moich zwojow mozgowych. najczesciej zacheca mnie to do uruchamiania netu i szukania, co tez autor mial na mysli. z roznym skutkiem.
tekstowisko ogladane z zewnatrz rzeczywiscie przypomina troche zamkniety zakon. poniewaz znamy wszyscy wiekszosc wlasnych tekstow i czyta sie praktycznie na pniu kazda notke i komentarze, to potem system odniesien i pewnien “slang” moze utrudniac zrozumienie “nowym” o czym rozmawiamy.


a tak w ogole

to nie wiem skąd to skreślenie w moim komencie z 10.45 do grzesia. niczego tam nie kreslilem. ech, znowu sie objawia moj debilizm techniczny…


I ja tu sie potem, Szanowny Panie Griszqu,

dziwić podejrzeniom o funkcjonowaniu niestniejacej grupy spiskowej? Mówię Panu, że Bilderberg będzie niebawem przy nas pikusiem :-)), a abonamenty dostępu do txt będą sprzedawane na czarnym rynku, nie mówiąc o oficjalnych notowaniach na GPW. Co ja mówię – na NYSE!

Pozdrawiam optymistycznie


Nie jest dobrze, Panowie L & G & G

Jedni odeszli już dawno, inni dopiero co, jeszcze inni rozważają możliwość porzucenia TXT.

Skoro Pan Lorenzo uważa że sprawy idą w dobrym kierunku, to gratuluję samopoczucia.

A Griszqowi proponuję aby zajął się analizą zachowania bardziej kontrowersyjnych postaci niż ja.


Szanowna Pani Delilah

Rzeczywistość jest płynna, żeby nie powiedzieć dynamiczna. A gdzie oni pójdą, ci co maja zamiar odejść? Gorzej przecież już być nie może nigdzie, a jak wiadomo wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

Mnie tam na txt dobrze, jak będę w końcu sam do siebie pisał i sam siebie czytał, to może się wreszcie docenię:-)) Proszę sobie wyobrazić luksus takiej sytuacji: jak będe chciał komuś dać w ucho, to dam w ucho sobie. I do kogo będę mógł miec pretensje? Jakież to wygodne.

Z drugiej strony jakże twórczo będe mógł rozwinąc moją koncepcję poprawiania sobie samopoczucia na dzień dobry, o której pisałem Panu Markowi O. Już nie tylko banerek przed łóżkiem z napisem “Dzień dobry łaskawco!” i całowanie się po rękach zaraz po obudzeniu. Oto oprócz gimnastycznych ćwiczeń związanych z podejmowaniem siebie samego pod nogi będe mógł pisać peany na moją cześc, ale także i pluć na siebie zasiadłszy do komputera.

Widzi Pani, ile to korzyści z istnienia txt dla szarego człowieka wynika?

Pozdrawiam tekstowicznie


Delilah, ale nie

przesadzajmy w druga stronę, ja powiem tak, nie jest do końca dobrze, nie jest tyż źle.
Najaktywniejsze o podczątku osoby jednak są (poza Jareckim i od wczortaj AFK< ale on się wyycisza chyba tylko).
Ostatnio doszli choćby Pecet, defendo, których komentarz jeden to czasem więcej niż tak na oko ze 20 salonowych tekstów:), wiem, bo zaglądam i tam.

Doszła MagdaF, desertat.
A może i jeszczo inni się pojawią piszacy.

pzdr


P.S.

I kto rozważa porzucenie, bo jak zwykle nic nie wiem.


Delilah

wypowiadam sie w temacie, ktory uwazam za wazny. jesli w mojej opini wpisujesz sie w ten temat, to widac mam takie wrazenie – Ty mozesz miec inne. zasadniczo, interesuje mnie to, co dzieje sie z ludzmi ktorzy mnie interesuja – co dotyczy takze Ciebie. nie wypowiadam sie o tych, ktorych mam w powazaniu alternatywnym.
txt nie jest miejscem dla wszystkich. jest miejscem specyficznym. jesli komus nie pasuje, to trudno. dostrzegam problem braku nowej krwi. ale uwazam, ze nie mozna dla zwiekszenia popularnosci odchodzic od formuly konfederackiej. bo to przestanie byc txt. ja zachecam ludzi do czytania. podsylam im teksty. moze wejda. nie wiem.

a na robienie analiz, to ja jestem za cienki. co najwyzej obserwuje i opisuje zdarzenia.


Grzesiu Szanowny

Zrób sobie trawestację znanego tekstu Lejzorka Rojsztwanca: “Zwalniają, znaczy się będą przyjmować”.


>Grześ

1. Odeszły nie tylko ciekawe postaci lecz również świetne pióra, np. Wyrus i Nicpoń.
Ci co pozostali mają z reguły dość zbliżone poglądy na większość spraw , co uniemożliwia zawiązanie się ciekawej dyskusji.

Fajnie, że pojawiają się nowe osoby, ale obawiam się, że mogą zniknąć równie szybko jak się pojawiłły. Poza tym, czy “świeżą krew” zrekompensuję tę, która odpłynęła? Daj Boże.

2. Ja


Panie Lorenzo

ja tu u Merlota jestem takze z polecenia wie Pan kogo. z jednego rekawa wystaje mi gazrurka, a z drugiego obrzyn. parasol pachnie arszenikiem, a w kieszeni mam pelargonie.
tak wiec niech ten Spiritus vel Gorzał czy jak mu tam bedzie czujny i omija ciemniejsze bramy miasteczka…


Delilah

Wyrusa szkoda. Artura tez. pelna zgoda. ale nic nie poradzimy, wózek trzeba ciągnąc dalej, bo to nasz wózek.

teraz Ty? no załamujesz mnie…


Znowu "rozmowy o rozmowach"?!

Czy Szanowne Państwo (niektóre) mogłoby się na coś w końcu zdecydować?
Jedni wzosili niedawno postulaty niespijania sobie z dzióbków, bo nudą wieje.
Inni dziś marudzą na jeżenie się, bo kilka ostrzejszych (niż zwykle migdalenie się ) zdań się wysypało.
Ale i tak najfajniejsi są Ci, którzy popierają obydwa postulaty. A jacy zabawni… :)

Piszmy swoje, rozmawiajmy każdy po swojemu. I tyle, pszem Państwa.

Panu Lorenzo, za pyszne komentarze w tym wątku, specjalne ukłony przesyłam…


Delilah,

jedna uwaga co do Nicponia to ja np. nie uważam by miał świetne piór.
Tzn. jak chciał to umiał napisac dobry tekst ale najczęściej skupiał się na nudnawymi i rytualnym tropieniu lewactwa, to już teksty triariusa intelektualnie stały na wiele wyższym poziomie.

A co do wyrusa, fakt, strata duża, tak jak i wcześniej Szeryf, który odszedł co wg mnie tyż było negatywne w sumie.
No, ale tak bywa, ktoś musi odejść, żeby przyjść mógł ktoś czy jakoś tak.
Ja to nawet jak chcę, to mi to odchodzenie nie wychodzi, a miałem do poniedziałku w necie nie pisać, a już czwartek a ja dalej p[rzed kompem, wprawdzie nie że bez przerwy, ale i tak źle.

pozdrówka


Magio

no to wlasnie piszemy po swojemu i rozmawiamy po swojemu, a ze o gadaniu? kazdy temat, ktory przyciąga ludzi, jest dobry.


>Grzesiu

Jak o mnie chodzi to wolałam teksty Nicponia niż Wyrusa. Wyrus czasem zwyczajnie przynudzał, podczas gdy teksty Nicka zawsze były bardzo żywe i dodatkowo pisane soczystym, jędrnym językiem (co nie znaczy, że z każdym się zgadzałam, co to to nieee) Ale czytając czuło się, że temu facetowi o coś chodzi, nawet jeśli pieprzył jak potłuczony. to czynił to z pasją.
A teraz???
Pewnie Magia znów na mnie naskoczy, bo wrzucam kamyki do ogródka, który ona z upodobaniem uprawia, ale trudno.

Teraz czytając sztandarowe teksty TXT odnoszę wrażenie, że zarówno autorowi jak i komentującym przyświeca tylko jedna idea: minimum treści ubrać w maksymalnie wymyślną i skomplikowaną formę. I tak tworzą sobie te barokowe ornamenty, którymi się zachwycaja i które pod niebiosa wynoszą.

A ja kurcze jakoś nigdy nie gustowałam w baroku…sorry.


Griszqu

Widać mój przekaz po naciśnięciu klawisza “enter” zaczął żyć rozumieniem innych. :)
Wyjaśnienie odautorskie: zupełnie nie jestem zainteresowana próbami tworzenia jakiś dziwnych, nowych standardów, poza tymi wynikającymi z norm przyjętych ogólnie. Nie pozwolę się leczyć z przypadłości, które są tylko i wyłącznie urojeniami diagnostów.
Jeśli mam ochotę się najeżyć to po prostu to zrobię. Jeśli jakiś tekst szczególnie mi się spodoba to nie omieszkam polać miodkiem serce autora. I zdaje mi się, nie nie ja jedna tak robię. :)

W ramach najlepiej wyglądają wciśnięte w nie obrazy…


Delilah

Zdziwisz się, bo moja “napaść” na Ciebie będzie całkiem zwykła. Nawet już chyba nudna, bo po wielekroć potwarzana przy różnych okazjach.

Otóż, przyjmij proszę (w końcu) do wiadomości, że istnieją ludzie różni od Ciebie.
Tacy, których interesują inne tematy niż Ciebie.
Tacy, którzy lubią inny styl rozmowy.
Tacy, którym te wykpiwane przez Ciebie “barokowe ozdobniki” i zabawa słowem frajdę sprawiają.
Tacy, którzy nie zamierzają dostosowywać się do Twoich gustów, bo wtedy by dopiero z TXT nudą wiało gdyby pisały tu tylko klony jednego blogera.

Już Ci kiedyś mówiłam chyba, że jeśli czyjś sposób pisania Cię frustruje, to tam nie łaź. Dla zdrowotności własnej…

Mam nadzieję, że forma tego komentarza jest wystarczająco prosta.
Taką lubisz, prawda?
Altruizmem powiało… :)


Kochani,

trzeba było Griszqa, żeby rozmowa stała się poważna, co w niczym nie umniejsza rangi i urody dyskusji o trudnościach posiąścia (posiądnięcia?) Jeża.

Odpowiem tylko na pierwszy wpis Griszka, bo w ciągu dnia absorbują mnie inne klimaty:

A więc: Syndrom Jeża jest napisany jak najbardziej wprost, tylko lekko przystrojony quasi literackim ego autora. Zakamuflowany wtręt osobisty do WSP Yayco i owszem w tekście się znajduje, ale nie stanowi o istocie problemu.

Problem jest bardzo prosty – z różnych przyczyn nasza wrażliwość i drażliwość zbyt często powoduje kryzysy w egzystowaniu firmy. Ponieważ w niczyim zachowaniu (nawet najbardziej krytykowanym przez resztę) nie umiem się dopatrzyć woli rozwalenia TXT, pomyślałem sobie, że warto by było jakieś rozwiązania wspólnie wykoncypować.

Kłócimy się o emocje i kinderszubę Delili w dyskusji aborcyjnej. Pan Yayco i większość z Was uznali pierwszeństwo właściwego zachowania; ja, broniąc Delili rozgrzeszałem ją jej emocjami.

To jest temat do rozmowy, a nie do gwałtownego jej zakończenia. Nawet, jeżeli nie widzi się w danym momencie cienia porozumienia.

Więź intelektualna i emocjonalna, którą z Wami nawiązałem jest dla mnie szalenie istotnym powodem traktowania TXT jako czegoś wyjątkowego. Stąd ciągłe próby zaglądania innym w duszę przez ramię. Oczywiście zdarza mi się przesadzić – i w najlepszym razie nabawić się wilka.

No to tyle. Wracam do roboty.


>Magio

Każde ze zdań które napisałaś można znakomicie odwrócić i zastosować praktycznie do wszystkich. również do Ciebie.

Są przecież i tacy, w których wyjątkowo kwieciste frazy nie wywołują wirtualnego orgazmu lecz wirtualne mdłości…zgodzisz się ze mną, prawda moja droga?

Przyjmij więc do wiadomości droga Magio, że również od Ciebie ludzi się różnią, i nie możesz oczekiwać od każdego jednakowych reakcji.

Moje są właśnie takie jak powyżej. Twoje mogą być skrajnie odmienne.

Tylko to akurat nie ma żadnego znaczenia dla kształtu TXT.


>Merlocie

Nie wywołuj wilka z lasu! Bo ja już widzę jego paszczękę z wyszczerzonymi zębiskami i błyszczące złośliwie ślepia! Jak zaatakuje będzie jatka!


Delilah

Niestety, nie da się tych zdań odwrócić. One mnie nie dotyczą, ponieważ ja nie jestem w stanie równać się z poziomem krytykanctwa, które uprawiasz. (tu ukłon należny następuje).

Mnie nie przeszkadza styl pisania innych blogerów i komentatorów. Mnie nawet nie przeszkadzają ich myśli i poglądy, mimo że z wieloma się nie zgadzam. Tym bardziej nie przeszkadzają mi tematy, które chcą poruszać i poruszają.

I wiesz co? Kocham wilki. Z wielu powodów. Między innymi dlatego, że każdy z nich jest jedyny w swoim rodzaju. Istniejąca w stadzie wilków hierarchia w niczym bowiem nie zakłóca rozwoju elitarnych cech osobniczych.
Natomiast, owce i barany nigdy mnie nie pociągały, a to dla ich egalitaryzmu.
W formie i treści.

Pozdrawiam wyjąc do Księżyca. On zrozumie…
Adieu...
:)


Drogie Dziewczyny,

Odczepcie się od wilków, a w szczególności od mojego;-)

W stadzie, o którym dyskutujemy panuje totalny woluntaryzm i żadna stała hierarchia nie istnieje. Lub inaczej – istnieje cały szereg konkurencyjnych hierarchii, zmieniających się zresztą często w rytm zmian nastrojów indywidualnych i zbiorowego mood TXT.

Co zresztą ma swój duży urok.


All

mysle, ze Tomek zaznaczył ważna kwestie – to miejsce jest pełne silniejszych i słabszych więzi emocjonalnych. nie wiem, czy to dobrze, ale mam wrażenie ze większość internetowych awatarów jest bardzo mocno nasyconych osobowością blogera. dlatego tak mało wypowiedzi przechodzi bez echa. bo przecież to co mówią Ci, ktorych mamy w dupie, nas ani ziebi, ani grzeje. jeśli nie podoba mi się czyjas wypowiedź, to najczęściej nie chodzi o estetykę, tylko właśnie o emocje z tą osobą związane. tych calkiem nam obojetnych jest malo.
kiedys juz to zauwazylem (choć po prawdzie to AFK) pod kazdym tematem dopominamy sie ustosunkowania się do czegos, a nie suchego opisu. interesuje nas nie tylko sucha wiedza, ale i prywatna opinia. to unikatowosc tego miejsca.

a wracajac do tematu – w roznosci sila. takze w roznej ocenie tych samych zjawisk. nikt na sile lubic sie nie bedzie. ale muchy w nosie tez do niczego nie prowadza.


re: Syndrom Jeża

Merlocie, jako uzaleŻniona od merlotu czary w rŻniętej czarze pijanego (rzadko, ku mojemu Żalowi), to ja od pasaŻu Pana fraz – poŻądliwie Żądnym wzrokiem mym kaŻonego -zaleŻnam jest. Nie persyflaŻ to, a prawda – melanŻ Pan w kolaŻach moich wyobraŻeń wprowadzasz, wodzisz przez pejzaŻe bezdroŻy, a donŻuanerią potęŻną swą mnie, wraŻliwą na miraŻe półŻartów, witraŻe Twych wyraŻeń (godne apanaży), do poŻałowania godnej bezbronności doprowadzasz. OręŻ odkladam, róŻę Ci wręczam w zmian za komplementy , uniŻony – choć niepokorny – ukłon składam, ŻorŻetowej tren sukni w tył odrzucając, lekko zaróŻowiona zaŻenowaniem wstydliwym… :)
Defendo


Merlocie (WSP)

A teraz porównaj sobie swój ostatni wpis z treścią własnej notki. :)

I przestań proszę zaglądać mi w duszę przez ramię, bo mam wrażenie że nie mogąc dojrzeć duszy (ukryta jest głęboko) raczej zaglądasz mi w dekolt. Czy cóś.
Pani Gretchen słusznie napisała u pana Lorenzo, że “rozmowy w sieci mają takie podstawowe ograniczenie, że zazwyczaj komunikują się ludzie nie znający się naprawdę. Moim zdaniem trzeba to brać pod uwagę.”

A jeśli prowokator zachęca i wręcz daje “asumpt do obrażenia się na” niego samego, to nie należy się dziwić, że czasem to on sam (prowokator) nie wytrzymawszy ciśnienia, które za jego przyczyną powstało, strzeli focha.

Jak napisał Griszeq, nasza siła tkwi w różnorodności. Także takiej, jak ta – literą “Ż” ładnie kreślona przez panią Defendo.

I tyle, Merlocie.


Magio

ech, no dobra – no to ja tez zagladam Tobie, Delilah i Gretchen w dekolt. tylko za chiny ludowe nie wiem, w co zagladam Tomkowi, Maksowi lub Igle… musze zaczac brac to pod uwage…

a strzelanie focha jest w porzadku. jak sie czlowiek czuje dobrze wsrod innych, to wlasnie sobie pozwala na strzelanie focha. w innym przypadku strzelanie focha nie ma sensu. wiec te fochy to kolejny wskaznik istnienia tekstowicowskiej watahy. ;-)


Magio,

odnotowuję lekkie najeżenie, ale za cholerę nie wiem na co, tą razą.

To, że na drodze do Twojej duszy tkwi dekolt, to oczywista oczywistość. Nawet jak bym nie chciał, to zerknąć muszę:-)))

Poza tym, moje zaglądanie w Twoją duszę jest ściśle zależne od Twojej, a nie mojej woli i jeśli takowej nie ma, to i zaglądania nie ma.

W związku z tym, proceder który uprawiam jest z gruntu nieszkodliwy i niewinny.

A każdy grafoman musi mieć przecież muzę, wenę i motywację do grafomanienia. Licząc na niewymierne apanaże, naturalnie.


Pani Defendo,

róŻa prześliczna, dzięki!


Griszqu,

mnie możesz zajrzeć do Remizy.
Ostatecznie do Karczmy, jak wolisz…


Mam status komentatora –

Mam status komentatora – wyłącznie. Słowo traktuję śmiertelnie poważnie, znam jego moc, nie tylko niszczącą, ale kreatywną. Język j e s t narzędziem poznania, stąd tyle rodzajów poznania, ilu ludzi(jaki język takie poznanie, bogatszy może dać pełniejsze, chociaż niekoniecznie). Drażni mnie zarzut pod czyimkolwiek adresem ,że ten zbyt ozdobnie pisze lub zbyt ascetycznie. Jego rzecz – a dla mnie informacja. Jeśli nie odpowiada mi styl – koncentruję się wyłącznie na treści. Nie wiem, czy Wittgenstein miał rację, ale jego porównanie języka do gry w szachy przemawia do mnie. Nie można się nauczyć grć opanowując poprawne ruchy tylko koniem czy tylko wieżą.
Słowo traktują tak poważnie, że nauczyłam się nim bawić, lubię je pieścić, czasem pozwalam mu na swobodę, czasem trzymam za pysk, odbijam, lakieruję, matowię... ;)

Defendo


Defendo,

masz status z gruntu niesłuszny.
Trzeba coś z tym zrobić. W granatowym Ci nie do twarzy.


A “strzelanie focha”

A “strzelanie focha” doprowadz mnie do furii! Sorry. Bo można się słowem bawić, ale nie kalać – fochy się stroi… Strzela Amor, nie foch, a diabeł strzały nosi :P

Strzelić można było Focha.Marszałka. W pysk.

Defendo


Merlocie, nie licz na

Merlocie, nie licz na strip-tease(jeśli to miałeś na myśli), chociaż faktycznie – nie cierpię granatu i wszelkich odcieni niebieskiej barwy ;)
Defendo


Miałem na myśli

kolor linka z podpisem blogera. Jedni mają TAK, a inni OWAK. A jeszcze inni (rzadkość) jeszcze bardziej OWAK.


Pani Defendo

Proszę się do furii nie doprowadzać, bo jeszcze Furie Panią zmogą. :)
Pani pobędzie tu trochę dłużej, to się Pani dziwić przestanie, że w niezrozumiały sposób (dla Pani) funkcjonują tu niektóre słowa i wyrażenia.

Pozdrawiam nie strzelając focha...
Z premedytacją.


Griszeq wymyślił przymiotnik

który jak ulał pasuje do sytuacji:

tekstowicowska (wataha)

Ja bym tylko przyjął bardziej tradycyjną pisownię:

tekstowitzowska ...


Tomek

a Ty musisz tak uważnie czytać? ;-)

zaglądałem w dekolty i mi palce “zadrżali”...

a jak się bedziesz mądrował, to ja mam na Ciebie zlecenie…


Defendo,

strzelanie focha jest sformułowanie opatentowanym przez naszego dzielnego, wściekłego acz ostatnio milczącego psa, który słynie z kreatywności językowej.
Znaczy ten Mad Dog.
I będziemy bronić tego jak niepodległości:)
Znaczy ja nie używam, bo nie lubiem, ale jakoś się to sformułowanie zadomowiło.
Mad miał jeszcze kilka np. ,,Lechujarek” czy jeszczo inne, których w tej chwili nie pamietam.
Więc pretensje do niego trza mieć ( a np. trza to moje a cuś Igielne, choć ja tyż tegoż używam.


Zdaje się, że jeden dekolt nam chwilowo ubył, niestety.

Trzeba napisać do pani Rabczewskiej. Też Dorota, było, nie było…


re: Syndrom Jeża

Grzesiu, Mad Dog plagiat popełnił był, wyrażenie to słyszałam z ust młodzieży podmiejskiej płci dziwacznej, obdarzonej żeńskimi imionami z gatunka “Patrycja”, AnDŻelika” itp., odzianej w obowiązkowe białopuchowe kurteczki, a dojeżdżającej do miast, by nauki pobierać i ssać colę przez rurki, przegryzając słonecznikiem, którego łupiny wypluwane są przed siebie. Podobnie jak “strzelić z liścia”, które to wyrażenie tajemnicą dla mnie było, dopóki tegoż “liścia ‘ w wykonaniu słodkiej dziewczynki na drugiej dziewczynce nie zobaczyłam. I niech im, bo im tylko zdrowia i szczęścia życzyć można. Groteska zaczyna się, kiedy “focha strzela” kobieta w wieku pobalzakowskim ważąca dwa razy tyle, co ja. A mnie ciut ciężko na rękach nosić(uwielbiam to!), bo jednak więcej niż worek ziemniaków ważę ;)

Defendo


Nie ma wieku pobalzakowskiego

To akurat wiem na pewno.


re: Syndrom Jeża

Ja robię swoje i ty robisz swoje.
Ja nie jestem na świecie po to,
żeby spełniać twoje oczekiwania,
a ty nie masz obowiązku spełniania moich oczekiwań.

Ty jesteś ty, a ja jestem ja.
Jeśli się spotkamy – to wspaniale.
Jeśli nie to trudno.

Fritz Perls (twórca podejścia terapeutycznego Gestalt)

Mówił też: – (...) językiem organizmu są emocje.


Bardzo miło powitać

Waszą Nadsterowność;-)


Pani Defendo

Cóż my tu mamy?

Mad Dog, którego Pani nie zna, jest w paninym przekonaniu plagiatorem. Jak rozumiem przeprowadziła Pani odpowiednie badania empiryczne i potwierdziła swoją tezę licznymi dowodami.

Okazuje Pani pogardę, dziewczynom ze środowisk wiejskich. To dobrze, że z Pani taka “miastowa kobieta” oraz “światowa”. Choć całość paninej wypowiedzi wskazywać może raczej na powiązania z “miastowym półświatkiem”.

Jak to dobrze, że znalazł się ktoś, kto jest zdolny (czy ja nie przesadzam przypadkiem w chwaleniu uzdolnień paninych?) ocenić mój wiek, a nawet wagę (!), w sposób wirtualny. To kolejna Pani zaleta. Dar właściwie. Jasnowidzenia.

Gratuluję Pani jej wagi, przyrównanej do worka ziemniaków. Szkoda, że tylko wagi. Ja, określiłabym jeszcze tą samą miarą sposób, w jaki stara się Pani mnie zdenerwować. Proszę się już nie starać. Żaden worek kartofli nie jest zdolny tego dokonać.

Pozdrowienia adekwatne załączam…
:)


e tam syndrom jeża

to zwykłe dziecinne obrażanie się
różnie ludzie sobie radzą z konfliktem, jedni go unikają wiecznie, jedni nim zarządzają, a jedni się obrażają i sa jeszcze tacy, co wiecznie się będą kłócić o swoje racje, innych nie biorąc pod uwagę
sztuka dialogu, kultura dialogu, empatia, szacunek dla drugiego człowieka, uczciwość etc. jest co szlifować
ja kończę dialog, gdy odkrywam, że jestem ewidentnie okłamywana, lub gdy kłamstwo odkrywam i oczekuję prawdy, a dyskutant milczy lub ucieka w inne kłamstwo, ale czy można wtedy nazwać moją rezygnację najeżeniem? dla dialogu potrzebna jest jakaś podstawowa płaszczyzna porozumienia, to jeden przykład, ogólny ale osobisty mój, a czy można tchórza nazwać jednocześnie jeżem? a na poważnie, każda relacja międzyludzka może podlegać jedynie indywidualnej ocenie, próby generalizowania są tylko próbą uporządkowania rzeczywistości, ale pozostają teorią, nie przekładającą się wprost na realia
dyskusje wirtualne pozbawione są czegoś niezastąpialnego, czyli komunikacji niewerbalnej, jedynie czas jest sprzymierzeńcem takich dyskusji, sprzyja poznaniu i nabraniu zaufania, akceptacji innych poglądów, temeperamentów, stylów wypowiedzie etc. i wzajemnego oszlifowania
Tak sobie pomyślałam i takoż napisałam
pozdrawiam wszystkich


re: Syndrom Jeża

Magio, zupełnie niepotrzebnie Pani się najeża. Moja wypowiedź nie miała adresata. Taka luźna uwaga, wynik obserwacji. Bo lubię się przyglądać. Nikogo nie zamierzałam denerwować.
A czyjąż winą jest, że te mundurki białe widać akurat na przystankach PKS w największej masie? Czyjąż winą jest – niewytłumaczalna dla mnie – agresja kobiet przeciw innym kobietom kierowana? Agresja – moim skromnym zdaniem – powinna być domeną mężczyzn. Ale zapewne jestem staroświecka. Próbuję – nieudolnie, jak to worek ziemniaków, równy mu poziomem IQ – patrzyć i diagnozować, usiłuję szukać przyczyn. Nie wystarcza mi proste: “sic fata tulere”.
Nie okazuję pogardy – tylko niesmak. Może mi się nie podobać takie zachowanie, tak jak może mi się nie podobać zawiść jako taka. Bo nie podoba mi się. To moje zbójeckie prawo. Jeśli chodzi o te dziewczyny – nie miejsce zamieszkania decyduje o parafiańszczyźnie. Mentalność.

Defendo


Jeże, jak jeże

ale jeżyny nam latoś obrodziły!

Jeżyna, ożyna (Rubus L.) – rodzaj roślin z rodziny różowatych. Część przedstawicieli określana jest zwyczajowo w języku polskim malinami (gatunki o różnej przynależności w obrębie podrodzajów, które łączy czerwona barwa owoców i odpadanie ich od dna kwiatowego po dojrzeniu).
Z wyjątkiem nielicznych w naszej florze przedstawicieli rozmnażających się płciowo (np. malina moroszka i malina właściwa), pozostałe gatunki reprezentują podrodzaj Rubus reprezentowany w Europie Środkowej wyłącznie przez apomikty pochodzenia mieszańcowego. Z powodu apomiksji, hybrydyzacji i rozszczepiania cech mieszańców powstaje wielka różnorodność form jeżyn. Utrudnia to ich klasyfikację. W przypadku apomiktów kryterium wyodrębniania gatunku jest sztuczne i związane jest z rozległością zasięgu (krańcowe stanowiska powinny być oddalone o minimum 20 km). Wyodrębniające się morfologicznie jeżyny zajmujące mniejszy areał uważane są za biotypy lokalne.

courtesy Wikipedia


Subskrybuj zawartość