W poszukiwaniu zaginionej Księgi [6]

Gdańsk, magazyn broni

- My, emigranci z Danii – tłumaczyła Pino spokojnym głosem – nie mamy obowiązku corocznych miesięcznych obozów strzeleckich. Bardzo mi przykro, ale naprawdę nie umiem strzelać. I Marcin też nie umie. Prawda, kochanie?

Marcin z natury swojej był bardzo powściągliwym człowiekiem, ale Pino znała go dobrze i wiedziała, o czym świadczy jego nagle posmutniała twarz. W istocie jego wielkim pragnieniem z młodości było zginąć za Ojczyznę, polec bohatersko i romantycznie w jakiejś słusznej sprawie. Pino nabijała się z tego zawsze, sypiąc jak z rękawa przykładami idiotycznych i przegranych powstań, klęsk wojennych, a także wysławiała tak kontrowersyjne postaci, jak Aleksander Wielopolski, czy nawet (z pewnymi zastrzeżeniami) Roman Dmowski. Z uwagi na łagodny charakter Marcina i (nieco szyderczy) urok osobisty Pino, nie doszło nigdy między nimi na tym tle do poważniejszych spięć.

Wojskowy marszczył bezradnie brwi i przeglądał liczne formularze. Wreszcie spojrzał spode łba na Marcina.

- W papierach jest napisane: osiemdziesiąty czwarty rok. To znaczy, że ma pan teraz…

- Trzydzieści dziewięć lat – podpowiedziała miłosiernie Pino.

- No. Zaraz. Przed wojną… – wojskowy męczył się bardzo, próbując skojarzyć fakty – przed wojną też był obowiązek służby wojskowej, prawda? Gdzieś w okolicach dwa tysiące trzeciego roku, czyli dwadzieścia lat temu, powinien pan…

- …Założyć zielone ubranie, zmarnować rok życia, być najpierw kotem, a później bażantem – Pino, niestety, zaczynała wpadać w swój słynny wesoły nastrój, co nigdy nie wróżyło dobrze. – Teoretycznie tak, ale…

- Ale dostałem kategorię D – Marcin był już porządnie zły. – Teraz nie widać, bo mam implanty, ale wtedy nosiłem aparat słuchowy.

- No właśnie. Ale po co wpadamy w dygresje? Krótko mówiąc, dupy z nas, a nie szeryfowie z Dzikiego Zachodu, skoro już musi być broń, to błagamy, panie oficerze, niech to nie będzie jakieś okropnie trudne w obsłudze i niech nie będzie, jak to się mówi? Aha! Samopowtarzalne.

„Oficer” walczył ze sobą, próbując się nie uśmiechnąć. Pino zawsze twierdziła, że urodziła się na pohybel i zgubę ludzkości, by wprowadzać tę ludzkość w konfuzję i propagować dowcipne zachowania. Zwłaszcza wiosną.

C. D. N.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Pino

Pikne.
I wciąż mi mało, ale czuję, że się doigram. :)


Cześć kochana,

ponabijałam się z siebie, teraz Twoja kolej. Zaraz wrzucę.


Już zaraz?

Tak szybko się doigram? :)

To popędzę z Gretosławą i wracam czytać.


Melduję posłusznie,

że nawet nie próbowałam walczyć ze sobą, co by się nie uśmiechnąć. :D


No widzisz,

Ty lepiej nie grywaj w pokera ani w mafię. :P


Subskrybuj zawartość