Pan: – napisałem w komentarzu u Kleiny, że z Freudem gadać się nie da. A nie da się gadać z Freudem dlatego, że Freud od dłuższego czasu nie żyje. Niech spoczywa w pokoju.
Ja:
Postrzegam tę wypowiedź jako wybieg. W psychologii nazywa się to r a c j o n a l i z a c j ą i polega na reinterpretacji czy przewartościowaniu sytuacji i doświadczeń w taki sposób, by stały się mniej dotkliwe czy przykre. Przecież nawet gdyby Freud żył, to nie miałby Pan najmniejszych szans, żeby z nim porozmawiać. Z poglądami można. Muszą być spełnione expressis verbis określone warunki. Kombinuje Pan, acha mówiłem to zresztą. Że to racjonalizacja.
Pan: – ja w swoim tekście Kleiny nie przepraszam; w swoim tekście ja się z Kleiny nieco nalewam.
Ja:
A widzi Pan, wszyscy prawie zdawali sobie z tego sprawę, oprócz Pana Nicponia, który bronił Pana jak źrenicy własnej. Do ośmieszenia kogoś nie wystarczy jednak dawca. Potrzebny jest stosowny biorca, który „nalewanie” to, że pozostanę przy Pańskim określeniu przeżyje jako naruszenie własnego e g o.
Pan:
W kwestii (dorzuciłem Panu “i” bo się gdzieś zapodziało) tego oto stwierdzenia Kleiny: “Ludzie opisują świat różną ilością słów.”
Otóż ludzie opisują świat różną liczbą słów. Dlatego liczbą, że słowa są policzalne. Jak wieloryby. I jak filozofowie. Niepoliczalne są: mąka, woda, świadomość i głupota.
Ja:
Tak, ma Pan rację, ilość jest słowem w tym kontekście niezbyt właściwym. Na temat wielorybów nie podejmę dyskusji. Moja wiedza kończy się na Jonaszu. Głupota jest do zmierzenia.
Panie Wyrusie!
Pan: – napisałem w komentarzu u Kleiny, że z Freudem gadać się nie da. A nie da się gadać z Freudem dlatego, że Freud od dłuższego czasu nie żyje. Niech spoczywa w pokoju.
Ja:
Postrzegam tę wypowiedź jako wybieg. W psychologii nazywa się to r a c j o n a l i z a c j ą i polega na reinterpretacji czy przewartościowaniu sytuacji i doświadczeń w taki sposób, by stały się mniej dotkliwe czy przykre. Przecież nawet gdyby Freud żył, to nie miałby Pan najmniejszych szans, żeby z nim porozmawiać. Z poglądami można. Muszą być spełnione expressis verbis określone warunki. Kombinuje Pan, acha mówiłem to zresztą. Że to racjonalizacja.
Pan: – ja w swoim tekście Kleiny nie przepraszam; w swoim tekście ja się z Kleiny nieco nalewam.
Ja:
A widzi Pan, wszyscy prawie zdawali sobie z tego sprawę, oprócz Pana Nicponia, który bronił Pana jak źrenicy własnej. Do ośmieszenia kogoś nie wystarczy jednak dawca. Potrzebny jest stosowny biorca, który „nalewanie” to, że pozostanę przy Pańskim określeniu przeżyje jako naruszenie własnego e g o.
Pan:
W kwestii (dorzuciłem Panu “i” bo się gdzieś zapodziało) tego oto stwierdzenia Kleiny: “Ludzie opisują świat różną ilością słów.”
Otóż ludzie opisują świat różną liczbą słów. Dlatego liczbą, że słowa są policzalne. Jak wieloryby. I jak filozofowie. Niepoliczalne są: mąka, woda, świadomość i głupota.
Ja:
Tak, ma Pan rację, ilość jest słowem w tym kontekście niezbyt właściwym. Na temat wielorybów nie podejmę dyskusji. Moja wiedza kończy się na Jonaszu. Głupota jest do zmierzenia.
Również pozdrawiam…
Andrzej F. Kleina -- 04.01.2008 - 19:25