Ależ ja się nie zgadzam ani na model reprezentowamy przez Twojego ojca, ani na ten Twojej mamy.
Widzisz, Gretchen, i w tym sęk. To jest właśnie powód mojej irytacji i niepokoju.
Że przychodzi Gretchen, przychodzi pani Kudrycka i mówią mi, że nie zgadzają się na moją rodzinę.
Mówią mi, że zostałem skrzywdzony przez to, że dostałem raz czy dwa w dupę (bo każdy klaps to przemoc, każda przemoc to krzywda etc.). I nic ich nie obchodzi to, co ja sądzę na temat kiedy i przez kogo byłem krzywdzony. Grożą mi, że jeśli będę krzywdził (według ich definicji) moje dzieci, to narychtują na mnie paragrafy.
Jak się zapędzą, to dodają, że ci, co dają klapsy nie powinni mieć dzieci. Czyli że ja mam dzieci niesłusznie.
Nie zgadzasz się. Masz prawo. Gorzej, jeśli twój osobisty sprzeciw sprubójesz za pomocą władzy przekuć na powszechny obowiązek egzekwowany przez prokuraturę i sąd.
A to właśnie teraz się dzieje. Widzisz, Gretchen — chowaj swoje dzieci jak chcesz. Pozostaw mi jednak większy margines wolności. Pozostaw przestrzeń na ocenę, kiedy byłem krzywdzony i w jaki sposób. Pozwól mi samemu znajdować konsekwencje błędów moich rodziców i samemu znajdować nową ścieżkę, daj Boże że mniej błędną. Przekonuj mnie argumentami. Merytorycznymi. Logicznymi.
Sorry, ale twoje nadzieje, twoje oceny moralne — do takich argumentów się zaliczyć nie dają.
Powiem Ci Odysie, że mnie przemoc jakakolwiek przeraża.
Mnie też.
Ale bynajmniej nie przemoc fizyczną mam za najgorszą.
Widzisz Gretchen, nie odniosłaś się merytorycznie do mojej poprzedniej wypowiedzi. Do pytań, które stawiałem. Wydałaś jedynie ocenę moralno-estetyczną. Jedyne czego się dowiedziałem, to że według Ciebie przemoc fizyczna jest be.
Gretchen
Ależ ja się nie zgadzam ani na model reprezentowamy przez Twojego ojca, ani na ten Twojej mamy.
Widzisz, Gretchen, i w tym sęk. To jest właśnie powód mojej irytacji i niepokoju.
Że przychodzi Gretchen, przychodzi pani Kudrycka i mówią mi, że nie zgadzają się na moją rodzinę.
Mówią mi, że zostałem skrzywdzony przez to, że dostałem raz czy dwa w dupę (bo każdy klaps to przemoc, każda przemoc to krzywda etc.). I nic ich nie obchodzi to, co ja sądzę na temat kiedy i przez kogo byłem krzywdzony. Grożą mi, że jeśli będę krzywdził (według ich definicji) moje dzieci, to narychtują na mnie paragrafy.
Jak się zapędzą, to dodają, że ci, co dają klapsy nie powinni mieć dzieci. Czyli że ja mam dzieci niesłusznie.
Nie zgadzasz się. Masz prawo. Gorzej, jeśli twój osobisty sprzeciw sprubójesz za pomocą władzy przekuć na powszechny obowiązek egzekwowany przez prokuraturę i sąd.
A to właśnie teraz się dzieje. Widzisz, Gretchen — chowaj swoje dzieci jak chcesz. Pozostaw mi jednak większy margines wolności. Pozostaw przestrzeń na ocenę, kiedy byłem krzywdzony i w jaki sposób. Pozwól mi samemu znajdować konsekwencje błędów moich rodziców i samemu znajdować nową ścieżkę, daj Boże że mniej błędną. Przekonuj mnie argumentami. Merytorycznymi. Logicznymi.
Sorry, ale twoje nadzieje, twoje oceny moralne — do takich argumentów się zaliczyć nie dają.
Powiem Ci Odysie, że mnie przemoc jakakolwiek przeraża.
Mnie też.
Ale bynajmniej nie przemoc fizyczną mam za najgorszą.
Widzisz Gretchen, nie odniosłaś się merytorycznie do mojej poprzedniej wypowiedzi. Do pytań, które stawiałem. Wydałaś jedynie ocenę moralno-estetyczną. Jedyne czego się dowiedziałem, to że według Ciebie przemoc fizyczna jest be.
A ja stawiam konkretne pytania.
odys -- 05.06.2008 - 17:47