z Twoją oceną branki do ruskiego woja.
Jeśli wg Twojej opinii zamachy na Wielopolskiego były jedną z przyczyn wykiełkowania w jego głowie pomysłu wysłania młodych chłopaków na wiele lat w głąb Rosji, to tym gorzej dla niego. To świadczyłoby o tym, że Wielopolski stosował zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Zaiste, postawa godna pochwały (sarkazm).
Powstanie styczniowe wybuchło w odpowiedzi na ten przymusowy pobór. Nie inaczej, takie są fakty. Czerwoni nie mogli sobie pozwolić na likwidację całego ruchu podziemnego, a to było podstawowym celem branki. Zresztą, przed wybuchem powstania stronnictwo Białych chciało z Wielopolskim współpracować, żeby nie dopuścić do kolejnego rozlewu krwi. Co zrobił Wielopolski? Wypiął się na nich.
Gdyby Wielopolski nie był takim pyszałkiem, umiał rozmawiać z ludźmi i wykazywał jakiekolwiek chęci do zawierania kompromisów z Polakami, historia mogłaby się potoczyć inaczej. Niestety, rozmawiać nie umiał. Ustępował tylko przed carską siłą.
W ten sposób, nie mając zaplecza politycznego i będąc skłóconym ze wszystkimi Polakami, nie był w stanie skutecznie do swoich racji przekonywać a Rosjanie dość szybko zorientowali się, że nikt go w Kongresówce nie popiera.
I klops.
Różnica między Wielopolskim a przywołanym przez Ciebie kard. Wyszyńskim jest zasadnicza. Kardynał, jeśli wymagało tego dobro Polski i Polaków, potrafił rozmawiać z każdym na każdy temat.
Wielopolskiego zgubiła pycha i to, że swój własny naród traktował, jak dopust boży.
Sławna (w sensie negatywnym) jest jego wypowiedź, że dla Polaków to on od czasu do czasu coś dobrego może zrobić, ale z Polakami nigdy, czy jakoś tak to szło.
Nie zgadzam się Griszqu
z Twoją oceną branki do ruskiego woja.
Jeśli wg Twojej opinii zamachy na Wielopolskiego były jedną z przyczyn wykiełkowania w jego głowie pomysłu wysłania młodych chłopaków na wiele lat w głąb Rosji, to tym gorzej dla niego. To świadczyłoby o tym, że Wielopolski stosował zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Zaiste, postawa godna pochwały (sarkazm).
Powstanie styczniowe wybuchło w odpowiedzi na ten przymusowy pobór. Nie inaczej, takie są fakty. Czerwoni nie mogli sobie pozwolić na likwidację całego ruchu podziemnego, a to było podstawowym celem branki. Zresztą, przed wybuchem powstania stronnictwo Białych chciało z Wielopolskim współpracować, żeby nie dopuścić do kolejnego rozlewu krwi. Co zrobił Wielopolski? Wypiął się na nich.
Gdyby Wielopolski nie był takim pyszałkiem, umiał rozmawiać z ludźmi i wykazywał jakiekolwiek chęci do zawierania kompromisów z Polakami, historia mogłaby się potoczyć inaczej. Niestety, rozmawiać nie umiał. Ustępował tylko przed carską siłą.
W ten sposób, nie mając zaplecza politycznego i będąc skłóconym ze wszystkimi Polakami, nie był w stanie skutecznie do swoich racji przekonywać a Rosjanie dość szybko zorientowali się, że nikt go w Kongresówce nie popiera.
I klops.
Różnica między Wielopolskim a przywołanym przez Ciebie kard. Wyszyńskim jest zasadnicza. Kardynał, jeśli wymagało tego dobro Polski i Polaków, potrafił rozmawiać z każdym na każdy temat.
Wielopolskiego zgubiła pycha i to, że swój własny naród traktował, jak dopust boży.
Sławna (w sensie negatywnym) jest jego wypowiedź, że dla Polaków to on od czasu do czasu coś dobrego może zrobić, ale z Polakami nigdy, czy jakoś tak to szło.
I o to chodzi, o to chodzi…
Magia -- 29.07.2008 - 15:34:)