To w takim razie oprócz mnie wchodzisz w spór z zawodowymi historykami. :)
Branka była bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania i Wielopolski, jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy był “ślepy” politycznie.
Owszem, zgodzę się że w Kongresówce wrzało od dość długiego czasu. Owszem mogę się zgodzić, że powstanie mogło wybuchnąć i bez bezpośredniej przyczyny w postaci branki, ale… No właśnie! A gdyby tak Wielopolski porozumiał się z Białymi, gdyby zbudował sobie zaplecze, myślisz, że Czerwoni byliby tak samo skorzy do “wymachiwania szabelkami”? Ja śmiem podejrzewać, że nie. Ale załóżmy, że wybucha. I co wtedy? Ano można gdybać, że miałoby bardzo ograniczony zasięg i zostałoby błyskawicznie spacyfikowane. Przecież rasowy mąż stanu, któremu zależy na czymś więcej niż tylko na swojej karierze powinien to brać pod uwagę, nie?
Ale nie Wielopolski…
Ten facet nie chciał nawet słyszeć o niepodległości. Nawet w bliżej nieokreślonej przyszłości. On był całym sercem za utrzymaniem status quo. Jeśli marzył mu się powrót do konstytucji z 1815 roku to tylko po to, żeby zostać namiestnikiem na wzór i podobieństwo Paskiewicza i na stałe związać kraj z dynastią Romanowów.
Jak to nazwać?
W sumie, przekładając na nasze, można powiedzieć, że polityk, który jest pozbawiony zdolności komunikacyjnych nadaje się tylko na… dyktatora. W przypadku Wielopolskiego – na malutkiego dyktatorka, bo totalnie uzależnionego od widzimisię caratu.
I żeby nie było… Uważam, że powstanie nie powinno było wybuchnąć. Wtedy. Uważam, że Wielopolski znacznie się do jego wybuchu przyczynił. Bo nie umiał i nie chciał rozmawiać. I już.
Griszqu
To w takim razie oprócz mnie wchodzisz w spór z zawodowymi historykami. :)
Branka była bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania i Wielopolski, jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy był “ślepy” politycznie.
Owszem, zgodzę się że w Kongresówce wrzało od dość długiego czasu. Owszem mogę się zgodzić, że powstanie mogło wybuchnąć i bez bezpośredniej przyczyny w postaci branki, ale… No właśnie! A gdyby tak Wielopolski porozumiał się z Białymi, gdyby zbudował sobie zaplecze, myślisz, że Czerwoni byliby tak samo skorzy do “wymachiwania szabelkami”? Ja śmiem podejrzewać, że nie. Ale załóżmy, że wybucha. I co wtedy? Ano można gdybać, że miałoby bardzo ograniczony zasięg i zostałoby błyskawicznie spacyfikowane. Przecież rasowy mąż stanu, któremu zależy na czymś więcej niż tylko na swojej karierze powinien to brać pod uwagę, nie?
Ale nie Wielopolski…
Ten facet nie chciał nawet słyszeć o niepodległości. Nawet w bliżej nieokreślonej przyszłości. On był całym sercem za utrzymaniem status quo. Jeśli marzył mu się powrót do konstytucji z 1815 roku to tylko po to, żeby zostać namiestnikiem na wzór i podobieństwo Paskiewicza i na stałe związać kraj z dynastią Romanowów.
Jak to nazwać?
W sumie, przekładając na nasze, można powiedzieć, że polityk, który jest pozbawiony zdolności komunikacyjnych nadaje się tylko na… dyktatora. W przypadku Wielopolskiego – na malutkiego dyktatorka, bo totalnie uzależnionego od widzimisię caratu.
I żeby nie było… Uważam, że powstanie nie powinno było wybuchnąć. Wtedy. Uważam, że Wielopolski znacznie się do jego wybuchu przyczynił. Bo nie umiał i nie chciał rozmawiać. I już.
Pozdrowiam starannie…
Magia -- 29.07.2008 - 16:42