Pirożki w Tadzykistanie i Kirgizji to takie malenkie pierozki, ale nie z ciasta drożdzowego, tylko takiego klasycznego, pierogowego. Jadłem z je z farszem ziemniaczanym i z obowiazkowa cebulą. Pielmieni obowiazkowo z miesem, ale tez i obowiazkowo zalewane zupa. Niekoniecznie rosołem i niekoniecznie w zupie tej gotowane. Natomiast takie klasyczne pierogi wg nas, to były MANTY. Znakomine manty z cebula i kapusta, ale najlepsze były z dynia. Nalożone ręką z michy na kartkę wyrwana z wiekowej ksiazki, wyliczane “na oko”, podlane podejrzanym olejem i posypane surowa, super ostra cebula. Za dolara bylo ich okolo 35. Dwie osoby nie dawaly rady, pomimo glodu… ;-)))
Moje trzy grosze
Pirożki w Tadzykistanie i Kirgizji to takie malenkie pierozki, ale nie z ciasta drożdzowego, tylko takiego klasycznego, pierogowego. Jadłem z je z farszem ziemniaczanym i z obowiazkowa cebulą. Pielmieni obowiazkowo z miesem, ale tez i obowiazkowo zalewane zupa. Niekoniecznie rosołem i niekoniecznie w zupie tej gotowane. Natomiast takie klasyczne pierogi wg nas, to były MANTY. Znakomine manty z cebula i kapusta, ale najlepsze były z dynia. Nalożone ręką z michy na kartkę wyrwana z wiekowej ksiazki, wyliczane “na oko”, podlane podejrzanym olejem i posypane surowa, super ostra cebula. Za dolara bylo ich okolo 35. Dwie osoby nie dawaly rady, pomimo glodu… ;-)))
Griszeq -- 14.10.2008 - 08:35