...się mi przypomniały. Pewnie to jednak nie rosyjski smak a poleski. Łowione są te szczupaczki zupełnie małe, ot do 10 cm długości. Nie jestem wędkarzem, ale podejrzewam, że to bandyckie kłusownictwo.
Maluchy te suszone są na słońcu, porozkładane na blachach. Natarte są też obficie solą, by się przed ususzeniem nie rozłożyły. Na Polesiu to częsta przekąska pod wódkę, a raczej pod samogon. Smakowały mi jak skórzane, twarde wióry o posmaku ryby i soli. Nie smakowały mi!
Nie smakowały mi też kiszone prawdziwkowe kapelusze, które są na Polesiu rarytasem. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia do smaku – ja nigdy nie jadałem kiszonek grzybowych, więc mnie odrzucało. Ale miejscowi byli niezwykle ożywieni, gdy ten przysmak pojawiał się na stole.
To takie przerywniki we flircie turystycznym Griszqa i Oszusta Pierwszego…
:)
Szczupaczki...
...się mi przypomniały. Pewnie to jednak nie rosyjski smak a poleski. Łowione są te szczupaczki zupełnie małe, ot do 10 cm długości. Nie jestem wędkarzem, ale podejrzewam, że to bandyckie kłusownictwo.
Maluchy te suszone są na słońcu, porozkładane na blachach. Natarte są też obficie solą, by się przed ususzeniem nie rozłożyły. Na Polesiu to częsta przekąska pod wódkę, a raczej pod samogon. Smakowały mi jak skórzane, twarde wióry o posmaku ryby i soli. Nie smakowały mi!
Nie smakowały mi też kiszone prawdziwkowe kapelusze, które są na Polesiu rarytasem. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia do smaku – ja nigdy nie jadałem kiszonek grzybowych, więc mnie odrzucało. Ale miejscowi byli niezwykle ożywieni, gdy ten przysmak pojawiał się na stole.
To takie przerywniki we flircie turystycznym Griszqa i Oszusta Pierwszego…
jotesz -- 15.10.2008 - 08:15:)