jak Rosjanie i ludzie ze wschodu pijali herbatę. W zębach trzymali kawałek cukru, przez który przesączali napój…
Pielmieni na Polesiu były dostępne w sklepach jako kilogramowe mrożonki pakowane w pudełka z ohydnie grubej, prostackiej tektury. Jednak smak miały znakomity po wrzuceniu ich, bez pudełka!, do wrzątku. Co mnie dziwiło, bo kłopoty z zaopatrzeniem były już wówczas dotkliwe.
Moja ciotka narzekała na braki mięsa. Kiedyś kupując pieczywo zobaczyłem wołowinę w witrynie chłodzącej i zameldowałem o tym ciotce. Ale gdy dowiedziała się, że to gowiadina, to straciła zainteresowanie, ze słowami gowiadina eto nie miaso. Dopiero moja mama pokazała młodszym siostrom, jak przyrządzać gulasze, bitki i inne specjały.
Do dziś na Polesiu ceni się słoninę, która niekiedy bywała, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, wyżej ceniona od mięsa! Tłumaczono mi to prosto – z mięsa można tylko zrobić pieczone lub gotowane i koniec. A słoninę można doprawić solą, kolendrą i pieprzem i gdy przejdzie zapachami to można ją kroić w plasteki lepsze od wielu wędlin. Skwarki są ekonomiczne i można nimi wzbogacić kasze, jajecznice, ziemniaki – no wszystko! Słonina nawet gdy zjełczeje, to jeszcze jest zjadliwa. A mięso się zepsuje i won! Prosta filozofia kulinarna biednych ludzi…
Niemal "w prikusku"
jak Rosjanie i ludzie ze wschodu pijali herbatę. W zębach trzymali kawałek cukru, przez który przesączali napój…
Pielmieni na Polesiu były dostępne w sklepach jako kilogramowe mrożonki pakowane w pudełka z ohydnie grubej, prostackiej tektury. Jednak smak miały znakomity po wrzuceniu ich, bez pudełka!, do wrzątku. Co mnie dziwiło, bo kłopoty z zaopatrzeniem były już wówczas dotkliwe.
Moja ciotka narzekała na braki mięsa. Kiedyś kupując pieczywo zobaczyłem wołowinę w witrynie chłodzącej i zameldowałem o tym ciotce. Ale gdy dowiedziała się, że to gowiadina, to straciła zainteresowanie, ze słowami gowiadina eto nie miaso. Dopiero moja mama pokazała młodszym siostrom, jak przyrządzać gulasze, bitki i inne specjały.
Do dziś na Polesiu ceni się słoninę, która niekiedy bywała, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, wyżej ceniona od mięsa! Tłumaczono mi to prosto – z mięsa można tylko zrobić pieczone lub gotowane i koniec. A słoninę można doprawić solą, kolendrą i pieprzem i gdy przejdzie zapachami to można ją kroić w plasteki lepsze od wielu wędlin. Skwarki są ekonomiczne i można nimi wzbogacić kasze, jajecznice, ziemniaki – no wszystko! Słonina nawet gdy zjełczeje, to jeszcze jest zjadliwa. A mięso się zepsuje i won! Prosta filozofia kulinarna biednych ludzi…
jotesz -- 15.10.2008 - 10:32