“skąd my to znamy” chciałoby się powiedzieć. Taki okres “własnych ścieżek” mam już za sobą.
Na pewnym etaopie gdy już przejdziesz “własnymi ścieżkami” wiele przecznic i poznasz, wtedy zrozumiesz to co kiedyś Ci się wydawało stadne i bezrozumne jako potrzebne, niezbędne a nawet piękne w swoim “folklorze”. Choć nie wiem czy to zasada. Takie odnoszę wrażenie co do siebie, który właśnie taki okres ma za sobą. Chociaż powiem szczerze w pewnym sensie chodzę nadal swoimi scieżkami. Nie należę do żadnej grupy ale jestem wolnym strzelcem – przeciętnym Katolikiem “z zewnątrz” niż jakiś działacz. Lubię swobodę i pewną niezależność.
Ale też lubię odkrywać “tajemnice” po swojemu… – niekonwencjonalnie, ale “do ostatniej pestki”.
A z druigiej strony przecież aby ścieżakami ktoś mógł chodzić kto zawsze musi iśc pierwszy… po bezdrożach wytyczając nowe… .
Sęk w tym aby wiedzieć “dlaczego”, gdyż można być niekonwencjonalnym i chodzącym swoimi drogami ale czuć wspólnotę stadną a można chodzić po bezdrożach by tej wspólnoty unikać. Trochę zamieszałem; ale chciałem powiedzieć, ze dobrze jest wtedy gdy chodzenie własnymi drogami nie izoluje od ludzi…. .
Pozdrawiam!
************************
....zabiegany jestem, bo wielu “Ma-tysiaka” chce.. .
Madzie
:-)
“skąd my to znamy” chciałoby się powiedzieć. Taki okres “własnych ścieżek” mam już za sobą.
Na pewnym etaopie gdy już przejdziesz “własnymi ścieżkami” wiele przecznic i poznasz, wtedy zrozumiesz to co kiedyś Ci się wydawało stadne i bezrozumne jako potrzebne, niezbędne a nawet piękne w swoim “folklorze”. Choć nie wiem czy to zasada. Takie odnoszę wrażenie co do siebie, który właśnie taki okres ma za sobą. Chociaż powiem szczerze w pewnym sensie chodzę nadal swoimi scieżkami. Nie należę do żadnej grupy ale jestem wolnym strzelcem – przeciętnym Katolikiem “z zewnątrz” niż jakiś działacz. Lubię swobodę i pewną niezależność.
Ale też lubię odkrywać “tajemnice” po swojemu… – niekonwencjonalnie, ale “do ostatniej pestki”.
A z druigiej strony przecież aby ścieżakami ktoś mógł chodzić kto zawsze musi iśc pierwszy… po bezdrożach wytyczając nowe… .
Sęk w tym aby wiedzieć “dlaczego”, gdyż można być niekonwencjonalnym i chodzącym swoimi drogami ale czuć wspólnotę stadną a można chodzić po bezdrożach by tej wspólnoty unikać. Trochę zamieszałem; ale chciałem powiedzieć, ze dobrze jest wtedy gdy chodzenie własnymi drogami nie izoluje od ludzi…. .
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 02.11.2008 - 10:20....zabiegany jestem, bo wielu “Ma-tysiaka” chce.. .