Polityka nie jest grą – w grę wchodzi sie dobrowolnie, a w politykę wplątani jesteśmy wszyscy, i to wynika z samej natury. Tylko szaleniec mógłby grać o stawki, o jakie toczy się polityka. Jeśli mam wątpliwości, nie biorę w polityce czynnego udziału, podobnie jak chirurg z wątpliwościami nie pakuje skalpela w ciało pacjenta.
@ Griszeq – Ty jest jak najbardziej ok i w, co tu dużo mówić, amercian style. Zacząłem od “Pan”, bo nie znam dzielącej nas różnicy wieku.
Z naukowego punktu widzenia masz sto procent racji co do wojen i przyznaję Ci ją od samego początku. Ja jednak próbowałem na to spojrzec w innym, nieco filozoficznym kontekście. W wojnach walczą ludzie – i to ich decyzje kształtują konflikty. Pacyfizm mógł dotknąć Ameryke trzydzieści lat wcześniej – choćby pod postacią izolacjonizmu. I zwsze istnieje szansa, nikła ale jednak, że po Pearl Harbor USA nie dążyłoby do bezwarunkowej kapitulacji Japonii, tylko do szybkiego zakończenia wojny bez wysiłku i z jakimś utrzymującym status quo rozejmem. Na przykładzie wojen chciałem pokazać właśnie, że mimo wyjątkowo sprzyjających okoliczności zwycięstwo zawsze jest zasługą ludzi – decydentów, a nie okoliczności tychże.
Właśnie – symbol “starego”. Ludzie całą te kampanie postrzegali “stare” jako rządy Busha. Lewica wywalczyła sobie dominację w dziedzinie pojeć i definicji. Należyło ze wszystkich sił walczyć o to, żeby “stare” kojarzyło sie Amerykanom z dniami nie tak dawnej wielkości, a nowe – właśnie, z niepewnym.
@ Igła
Polityka nie jest grą – w grę wchodzi sie dobrowolnie, a w politykę wplątani jesteśmy wszyscy, i to wynika z samej natury. Tylko szaleniec mógłby grać o stawki, o jakie toczy się polityka. Jeśli mam wątpliwości, nie biorę w polityce czynnego udziału, podobnie jak chirurg z wątpliwościami nie pakuje skalpela w ciało pacjenta.
@ Griszeq – Ty jest jak najbardziej ok i w, co tu dużo mówić, amercian style. Zacząłem od “Pan”, bo nie znam dzielącej nas różnicy wieku.
Z naukowego punktu widzenia masz sto procent racji co do wojen i przyznaję Ci ją od samego początku. Ja jednak próbowałem na to spojrzec w innym, nieco filozoficznym kontekście. W wojnach walczą ludzie – i to ich decyzje kształtują konflikty. Pacyfizm mógł dotknąć Ameryke trzydzieści lat wcześniej – choćby pod postacią izolacjonizmu. I zwsze istnieje szansa, nikła ale jednak, że po Pearl Harbor USA nie dążyłoby do bezwarunkowej kapitulacji Japonii, tylko do szybkiego zakończenia wojny bez wysiłku i z jakimś utrzymującym status quo rozejmem. Na przykładzie wojen chciałem pokazać właśnie, że mimo wyjątkowo sprzyjających okoliczności zwycięstwo zawsze jest zasługą ludzi – decydentów, a nie okoliczności tychże.
Właśnie – symbol “starego”. Ludzie całą te kampanie postrzegali “stare” jako rządy Busha. Lewica wywalczyła sobie dominację w dziedzinie pojeć i definicji. Należyło ze wszystkich sił walczyć o to, żeby “stare” kojarzyło sie Amerykanom z dniami nie tak dawnej wielkości, a nowe – właśnie, z niepewnym.
Zetor -- 07.11.2008 - 17:09