Moja szanowna małżonka mnie w tym uświadamiała, bo w połowie lat dziewięćdziesiątych pobierała na uniwersytecie nauki także w tym temacie za sprawą pewnej entuzjastki literatury kanadyjskiej, która do kraju wróciła wprost stamtąd po latach studiów i wykładów.
To było modne wtedy i chyba trochę moda przeminęła.
Ale pewne myśli jednak okazały się, przynajmniej dla mnie, twórcze, prawdziwe, inspirujące. Pozwolił ten kierunek w nowy sposób odczytywać tekst, co na pewno nie podobało się purystom i stróżom jedynie słusznych interpretacji.
Wracając adrem żadnej nie chciałem uprawiać demaskacji, ujawniania czy nie daj Boże obnażania Pana zamiarów literackich. ;) Tak mnie wyszło, jak już doczytałem do końca.
Pozdrawiam jak najbardziej konstruktywnie i może nawet koncepcyjnie, bo sobotnio ;)
A ten tam dekonstruktywizm
to jest jednak ciekawa rzecz.
Moja szanowna małżonka mnie w tym uświadamiała, bo w połowie lat dziewięćdziesiątych pobierała na uniwersytecie nauki także w tym temacie za sprawą pewnej entuzjastki literatury kanadyjskiej, która do kraju wróciła wprost stamtąd po latach studiów i wykładów.
To było modne wtedy i chyba trochę moda przeminęła.
Ale pewne myśli jednak okazały się, przynajmniej dla mnie, twórcze, prawdziwe, inspirujące. Pozwolił ten kierunek w nowy sposób odczytywać tekst, co na pewno nie podobało się purystom i stróżom jedynie słusznych interpretacji.
Wracając ad rem żadnej nie chciałem uprawiać demaskacji, ujawniania czy nie daj Boże obnażania Pana zamiarów literackich. ;) Tak mnie wyszło, jak już doczytałem do końca.
Pozdrawiam jak najbardziej konstruktywnie i może nawet koncepcyjnie, bo sobotnio ;)
RafalB -- 20.12.2008 - 11:53