Jak wystawiłam w gimnazjum pierwszą sztukę, to polonistka po obejrzeniu tego w klasie zawołała jeszcze równoległą klasę (ciasno się zrobiło) oraz wicedyrektorkę. Ta, po odegraniu ponownym całości i wysłuchaniu nieudolnych argumentów na rzecz naszej wizji, orzekła surowo:
Synkretyzm gatunkowy
forever and ever.
Jak wystawiłam w gimnazjum pierwszą sztukę, to polonistka po obejrzeniu tego w klasie zawołała jeszcze równoległą klasę (ciasno się zrobiło) oraz wicedyrektorkę. Ta, po odegraniu ponownym całości i wysłuchaniu nieudolnych argumentów na rzecz naszej wizji, orzekła surowo:
No tak, ale Grzegorzewski to to nie jest!
I co ja mogę?
pozdrawiam synkretycznie