Nie podzielam poglądu by właściwym było udowadnianie przez kogokolwiek, ze nie jest wielbłądem.
Wyznaję zasadę, że ciężar udowodnienienia wielbłądowi, że jest wielbładem spoczywa na dokonującym takiej konstatacji.
Natomiast podzielam opinię co do kiepskiej jakości “materiału ludzkiego” w polityce. Tyle tylko, że w moim odczuciu odnosi sie to do całej światowej klasy politycznej. Może dlatego tak rzadko zdarzające się przypadki autorytetów politycznych, mężów stanu, których wybitność iuznaje później historia – są zjawiskiem przejmującym i tworzą kamienie milowe naszych dziejów.
Nie ma w tym zreszta niczego nadzwyczajnego – to odzwierciedlenie społeczeczeństw w całości i każdego ze środowisk te społeczeństwa tworzącego, w szczególności.
I nie widzę żadnego państwa, które y sie z tej mojej opinii jakoś szcególnie wyłamywało. Ani na plus, ani na minus.
Widzi Pan, ja znam Jana Rokitę – i nie jestem skłonna przypisywać mu popadania w nieroztropne emocje. Znam tez jego talenty aktorskie.
Dla mnie śmieszność tej sceny polega na tym, że nie udało się aktorowi-Rokicie wciagnąć w swoja grę widowni. A że o coś mu poza samą awanturą chodziło – to takze nie ulega dla mnie wątpliwości.
Miotający się samotny aktor, który nie przemawia do widowni – to tragikomiczna postać.
A czy osiągnął zamierzony efekt bez udziału tej małej , samolotowej widowni – czas pokaże.
mindrunner
Nie podzielam poglądu by właściwym było udowadnianie przez kogokolwiek, ze nie jest wielbłądem.
Wyznaję zasadę, że ciężar udowodnienienia wielbłądowi, że jest wielbładem spoczywa na dokonującym takiej konstatacji.
Natomiast podzielam opinię co do kiepskiej jakości “materiału ludzkiego” w polityce. Tyle tylko, że w moim odczuciu odnosi sie to do całej światowej klasy politycznej. Może dlatego tak rzadko zdarzające się przypadki autorytetów politycznych, mężów stanu, których wybitność iuznaje później historia – są zjawiskiem przejmującym i tworzą kamienie milowe naszych dziejów.
Nie ma w tym zreszta niczego nadzwyczajnego – to odzwierciedlenie społeczeczeństw w całości i każdego ze środowisk te społeczeństwa tworzącego, w szczególności.
I nie widzę żadnego państwa, które y sie z tej mojej opinii jakoś szcególnie wyłamywało. Ani na plus, ani na minus.
Widzi Pan, ja znam Jana Rokitę – i nie jestem skłonna przypisywać mu popadania w nieroztropne emocje. Znam tez jego talenty aktorskie.
RRK -- 12.02.2009 - 23:31Dla mnie śmieszność tej sceny polega na tym, że nie udało się aktorowi-Rokicie wciagnąć w swoja grę widowni. A że o coś mu poza samą awanturą chodziło – to takze nie ulega dla mnie wątpliwości.
Miotający się samotny aktor, który nie przemawia do widowni – to tragikomiczna postać.
A czy osiągnął zamierzony efekt bez udziału tej małej , samolotowej widowni – czas pokaże.