To, że tak jest – to ja wiem. Ja tylko mówię, że nie uważam za konieczne by ludzi zmuszać do tłumaczenia się ogólnie mówiąc z niewinności.
Z zakrętami historii to jest tak, ze dopóki się w ten zakręt nie wjedzie – to go raczej nie widać. A dopiero po wyjeździe z niego można oceniać kierowcę. No i warto w takim momencie siedziec obok dobrego kierowcy.
Niech sie Pan nie obawia – stewardessa nie dopuściłaby do zagrożenia, w żadnym przypadku. I Rokita tez to WIE. Więc dlatego chodzę sobie tam i sam w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: o co temu Rokicie chodziło? I coś mi tam świta – ale pewności JESZCZE nie mam.
mundrunner
To, że tak jest – to ja wiem. Ja tylko mówię, że nie uważam za konieczne by ludzi zmuszać do tłumaczenia się ogólnie mówiąc z niewinności.
Z zakrętami historii to jest tak, ze dopóki się w ten zakręt nie wjedzie – to go raczej nie widać. A dopiero po wyjeździe z niego można oceniać kierowcę. No i warto w takim momencie siedziec obok dobrego kierowcy.
Niech sie Pan nie obawia – stewardessa nie dopuściłaby do zagrożenia, w żadnym przypadku. I Rokita tez to WIE. Więc dlatego chodzę sobie tam i sam w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: o co temu Rokicie chodziło? I coś mi tam świta – ale pewności JESZCZE nie mam.
RRK -- 13.02.2009 - 14:51