Zapewne zna się Pan na niuansach dobrego smaku – ale na ludziach, prosz,ę wybaczyc, to sie Pan nie zna zupełnie.
Zaręczam Panu, że ni ma dzis w Polsce takiego salonu, na który nie wpuszczono by polityka. Każdego polityka. Jakiegokolwiek polityka.
I nie jest to kwestia rozrywki – bynajmniej. I nikt się nad smakiem nie zastanawia w takich okolicznościach – liczy się “wtajemniczenie”, udział w sferach, posiadanie wejść, wplywów, znajomości, układów i układzików, dostep do plotek “stamtąd” z “samej góry”.
Znam wielce szacowne miejsce w krakowie, gdzie natknęłam się swego czasu na “ny czytaty ny pysaty” posła Samoobrony, który stanowił centrum zainteresowania i brylował niczym nasz pan prezydent na sławetnym niedoszłym balu.
To znak czasów – to faza poczatkowa wykształcania się “nowej elity”, w której każdy, jak widzę, chce się znaleźć.
Opisuję zjawiska, które są widoczne dla większości ludzi.
Opisuję je w nadziei, że nie było zdarzeniem pojedynczym zawstydzenie pewnej mojej znajomej, przyznającej, że “ona tego wcześniej TAK nie widziała” – ale teraz jej się WSZYSTKO zgadza.
Otrzymuję sporo maili od nieznanych mi ludzi z Polski i z różnych dziwnych zakątków świata. Czuję sie zobowiązana do mówienia prawdy w nadziei, że to nie jest tylko moja prawda.
A dobry smak i salony?
Panie Lorenzo na salonach to mi się juz nie chce bywać i jestem w tym wieku, że mogę sobie pozwolic na całkowicie bezkarne przekraczanie granic i dobrego i złego smaku, bez uszczerbku osobistego.
Liczą się moje intencje – reszta należy do Czytelnika.
Panie Lorenzo
Zapewne zna się Pan na niuansach dobrego smaku – ale na ludziach, prosz,ę wybaczyc, to sie Pan nie zna zupełnie.
Zaręczam Panu, że ni ma dzis w Polsce takiego salonu, na który nie wpuszczono by polityka. Każdego polityka. Jakiegokolwiek polityka.
I nie jest to kwestia rozrywki – bynajmniej. I nikt się nad smakiem nie zastanawia w takich okolicznościach – liczy się “wtajemniczenie”, udział w sferach, posiadanie wejść, wplywów, znajomości, układów i układzików, dostep do plotek “stamtąd” z “samej góry”.
Znam wielce szacowne miejsce w krakowie, gdzie natknęłam się swego czasu na “ny czytaty ny pysaty” posła Samoobrony, który stanowił centrum zainteresowania i brylował niczym nasz pan prezydent na sławetnym niedoszłym balu.
To znak czasów – to faza poczatkowa wykształcania się “nowej elity”, w której każdy, jak widzę, chce się znaleźć.
Opisuję zjawiska, które są widoczne dla większości ludzi.
Opisuję je w nadziei, że nie było zdarzeniem pojedynczym zawstydzenie pewnej mojej znajomej, przyznającej, że “ona tego wcześniej TAK nie widziała” – ale teraz jej się WSZYSTKO zgadza.
Otrzymuję sporo maili od nieznanych mi ludzi z Polski i z różnych dziwnych zakątków świata. Czuję sie zobowiązana do mówienia prawdy w nadziei, że to nie jest tylko moja prawda.
A dobry smak i salony?
Panie Lorenzo na salonach to mi się juz nie chce bywać i jestem w tym wieku, że mogę sobie pozwolic na całkowicie bezkarne przekraczanie granic i dobrego i złego smaku, bez uszczerbku osobistego.
Liczą się moje intencje – reszta należy do Czytelnika.
Niemniej pozdrawiam jak najbardziej salonowo
RRK -- 13.02.2009 - 23:57