Jak się człowiek postara to zawsze znajdzie coś co zgodę buduje..
A zimę mamy prze[piękna, zwłaszcza gdy na niemal dziewicza biel dachów Starego Miasta spojrzeć.
To górą tak ślicznie, bo dołem już niekoniecznie..
Pan opowiada o jakimś udanym szantażu, co niekoniecznie brzydki i naganny być musi a i nie musi być nawet szantażem. Tak też z wrednością bywa – że bywa całkiem niewredna dla innych.
Mało mnie ludzkie przywary obchodzą, w szczególności jeśli nie znam człowieka. A jesli znam – to jak każdy, znajomość uzależniam od własnej wyłącznie oceny.
I tu jest sprawa prosta.
Wredność w ogólności – czyli polityka – o! to mnie znacznie bardziej interesuje, bo tu proste nic nie bywa.
I tu lubię powiedzieć: sprawdzam.
I to moje “sprawdzam” staje się wygraną jeśli po drugiej stronie dobrą i mocną kartę widzę. Ale jeśli jest tam tylko pusty blef lub szulera rozpoznam – to mogą sobie mówić, żem wredna – ale litości dla szulerów we mnie nie ma.
Ciemny poranek, dom jeszcze śpi, a ja popijając poranną kawę pogwarki sobie z Panem urządzam.
I to Panie Lorenzo jest jak ten śnieg na dachach, jak Pana domownik , z pochodzenia jamnik, jak moje koty mruczące sennie i leniwie…
Lecz gdy za kilka godzin zejdę w dół i spojrzę na wredność pod stopami, brudną i nieestetyczną , w której człapiąc potykać sie o grudy będę, gdy poprzez buty przedzierac sie do mnie zacznie – to przecie jej nie polubię, ani zauważać nie przestanę ani tym bardziej nie będę udawać, że mnie ona nie dotyczy..
Miłej niedzieli Panie Lorenzo
Panie Lorenzo
Jak się człowiek postara to zawsze znajdzie coś co zgodę buduje..
A zimę mamy prze[piękna, zwłaszcza gdy na niemal dziewicza biel dachów Starego Miasta spojrzeć.
To górą tak ślicznie, bo dołem już niekoniecznie..
Pan opowiada o jakimś udanym szantażu, co niekoniecznie brzydki i naganny być musi a i nie musi być nawet szantażem. Tak też z wrednością bywa – że bywa całkiem niewredna dla innych.
Mało mnie ludzkie przywary obchodzą, w szczególności jeśli nie znam człowieka. A jesli znam – to jak każdy, znajomość uzależniam od własnej wyłącznie oceny.
I tu jest sprawa prosta.
Wredność w ogólności – czyli polityka – o! to mnie znacznie bardziej interesuje, bo tu proste nic nie bywa.
I tu lubię powiedzieć: sprawdzam.
I to moje “sprawdzam” staje się wygraną jeśli po drugiej stronie dobrą i mocną kartę widzę. Ale jeśli jest tam tylko pusty blef lub szulera rozpoznam – to mogą sobie mówić, żem wredna – ale litości dla szulerów we mnie nie ma.
Ciemny poranek, dom jeszcze śpi, a ja popijając poranną kawę pogwarki sobie z Panem urządzam.
I to Panie Lorenzo jest jak ten śnieg na dachach, jak Pana domownik , z pochodzenia jamnik, jak moje koty mruczące sennie i leniwie…
Lecz gdy za kilka godzin zejdę w dół i spojrzę na wredność pod stopami, brudną i nieestetyczną , w której człapiąc potykać sie o grudy będę, gdy poprzez buty przedzierac sie do mnie zacznie – to przecie jej nie polubię, ani zauważać nie przestanę ani tym bardziej nie będę udawać, że mnie ona nie dotyczy..
RRK -- 15.02.2009 - 05:28Miłej niedzieli Panie Lorenzo