Muzykolog roku

LL : Chciałam rozpocząć nasze spotkanie od sprawy pana redaktora ZZ, który ostatnio recenzował koncert zespołu Polonia. Wiadomo, że Dyrygent od dawna robi na złość Kapelmistrzowi, a tamten namawia skrzypków do fałszowania, nic to nowego, ale nie jest rolą dziennikarza robienie z tego widowiska. A sprowadzenie do studia wiolonczelisty, i tego od instrumentów dętych, i taka konfrontacja ze szczuciem nawzajem to chyba przesada….
Nie sądzicie Panowie?

PP : ZZ nie ma moralnego prawa oceniać konfliktu, bo nie potrafi grać ani na skrzypcach, ani na oboju. Pisaliśmy, że nie jest prawdziwym muzykologiem, i ja się będę tego trzymał. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że nie umie nawet grać na drumli. Obwołanie go najlepszym znawcą muzyki w Kraju było absurdem…

KK : To obiektywny muzykolog, a w waszej redakcji podobno straszy. Macie w szafie trupa. Wszyscy wiedzą!

PP : Nie trupa, tylko ducha, i już nie mamy, bo egzorcysta go wyrzucił. A trzymaliśmy, bo nie miał gdzie straszyć. Z odruchu miłosierdzia. Wy nawet nie wiecie, co to jest!

KK : A co wyście rok temu pisali, a co dwa lata temu? A ten wasz Naczelny…! A kto chodził do Kapel Ludowych….

LL : Proszę Panów…….

DD : Odchodzimy od tematu Panowie! Tu chodzi o to, że dla poklasku dziennikarze gotowi nawet wywołać wojnę, podpuszczać jednych na drugich, żeby się opluwali, bo wtedy ludzie będą oglądać, a tak, to by co innego oglądali. Pytanie, odpowiedź, pytanie, odpowiedź, ludzie głupieją, plotą bzdury, a nakład rośnie, i…..

KK : My mamy misje, a tu słyszę……

DD : Ja panu nie przerywałem, więc proszę mi nie przerywać!

LL : Bardzo Panów proszę…

KK : …że sprowadza się posłannictwo dziennikarskie…

DD : Ja panu nie przerywałem, więc proszę mi pozwolić dokończyć! Dla nakładu to taki dziennikarz będzie wspierał perkusistów przeciwko smyczkom, a za chwilę sekcję dętą przeciwko chórom. Nie wiadomo, kto był pierwszy. Czy to, że…..

KK : …do jakiegoś makiawelicznego moderatorstwa w świecie filharmoników….

DD : …że smyczki są bardziej lubiane przez publiczność, to zasługa pisaniny magazynów muzycznych, czy piszemy o nich dobrze, bo publika woli skrzypce, niż dajmy na to, za przeproszeniem, trąby…

KK : …a my piszemy samą prawdę, w odróżnieniu od gazety PP, gdzie stawiają na jazz…

LL : Bardzo panów proszę…!

PP : Nigdy nie twierdziliśmy, że jazz może zastąpić muzykę symfoniczna, ale jego elementy mogły by się przecież tam znaleźć. Filharmonia jest duża, pomieści, my nie postulujemy przerobienia jej na rockową salę koncertową, jak ugrupowanie pana DD…..

DD : Ja spokojnie słuchałem, jak pan….

LL : Panowie…!

KK : Ci rockmani nie mogą nawet ze sobą dojść do ładu, tylko się dzielą przez pączkowanie….

PP : Wszystko media potrafią wypaczyć. Jak W., co to go już za wariata i chama mają, chciał zwrócić uwagę na wadliwe zamki od spodni, to o zamkach nikt nie mówi, a wszyscy o kolorze jego majtek. Znowu pan Dyrygent, co mu pan, panie KK, buty pucuje…..

DD …i nie rozumiem, jak podobno kulturalny człowiek, niby muzycznie wrażliwy….

KK : A Kapelmistrz patrzy zezem, i podobno ta jego słynna czupryna……

LL : To jest mój program!! I ja go prowadzę!!!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A Janko Muzykant, Panie Tarantulo,

gdzieś sobie pod wierzbą smętnie zawodzi.

Publiczność zaś, z lekka oszłomiona, czuje się jak na pierwszych prezentacjach twórczości Stockhausena. A klapki na oczy oraz stopery do uszu osiagają powoli zawrotne ceny na licytacjach.

Nie ma to jak orkiestry dęte, Panie Sąsiedzie.

Pozdrawiam atonalnie w skali doryckiej. No, może być i jońskiej.

abwarten und Tee trinken


Panie Lorenzo!

A nikogo z uczestników dyskusji nie obchodzą tak naprawdę muzyczne gusta ludności. Oni sobie uzurpuja tę wiedzę, a najchętniej by ją narzucili. Przez pewien krótki okres (pre)historii naszego grodu wychodził “Glos Smoczy”
Redagowany przez jedną osobę, o jednej, dla jednej, a czytać musieli wszyscy i udawać, że ich to i interesuje i dotyczy. Pod karą konsupmcji bez znieczulenia.
Układ(tfu!) idealny!

Pozdrawiam ubawiony hucpą wokół Pacewicza!

tarantula


A pamięta Pan, Panie Sąsiedzie,

co mówiono swego czasu na zakończenie programu w telewizji chińskiej? “Dobranoc Mao”. A to dlatego, że tylko Mao miał telewizor.

Powoli zbliżamy się do tego modelu. Panie i panowie “dziennikarze” będą się żegnać tylko ze sobą, bo nikt już ich oglądał nie będzie. A w mediach papierowych… no cóż, jakieś głupie skojarzenia mnie nachodzą:-)

Pozdrawiam serdecznie

abwarten und Tee trinken


Panie Sąsiedzie!

A w filharmonii zaczną grać prawdziwą awangardę. Z początkiem lat 70-tych udalem się do filharmonii na koncert Krzysztofa Pendereckiego. Postanowiłem po wyjściu, że tak będę sie starał pokierowac swoim zyciem, aby po raz drugi takiego doświadczenia już nie powtórzyć.
Ludność może się też do tego sklaniać, i żadne periodyki muzyczne tego nie zmienią. Ludzie wolą zrozumiały i trzeźwy osąd od memłania.
Rzeczowa dyskusja na temat walorów współczesnego trendu w dziennikarstwie może być prowadzona tylko w wieczór wigilijny. Bo ci, co to mogą rzeczowo ocenić, w inne dni nie potrafią do nikogo dotrzeć.

Koniecznie zieloną!
Ukłony!

tarantula


Myślę, Panie Tarantulo,

myślę i cholernie ciężko mi to idzie. Czyżby syndrom zbliżających się świąt?

Szacunek

abwarten und Tee trinken


Panie Tarantulo

Uśmiałam się, za co dziękuję najuprzejmiej.

Panu Lorenzo też dziękuję, za dobranoc Mao .

Usłyszałam wczoraj w tym muzycznym programie takie zdanie, którego błyskotliwość mną wstrząsnęła:

Panowie! Jeśli wszyscy mówią jednocześnie, to nic nie słychać

Niesamowite po prostu. To ja już chciałam napisać list otwarty do dziennikarzy w tej sprawie, ale widzę że jakoś sami na to wpadli.

Pozdrawiam pozostając w zdumionym stuporze…


Gretchen

Jeszcze ciekawsze są sabaty “komentatorów” gdzie prowadzący program zawłaszczają całą przestrzeń medialną. Pani Joanna “Ja ru zadaję pytania!“Lichocka, oraz Pani Janina Paradowska zadają pytania i same sobie odpowiadają. W uzasadnionych przypadkach dopuszczają do głosu innych, pod warunkiem, że powtorzą to, co same wykoncypowały.
Słowo stupor dobrze oddaje stan duchowy radiowidzów i telesłuchaczy.

Serdeczne pozdrowienia!

tarantula


Panie Tarantulo

Otóż znowu się uśmiałam jak norka, bo przeczytałam to:

Z początkiem lat 70-tych udalem się do filharmonii na koncert Krzysztofa Pendereckiego. Postanowiłem po wyjściu, że tak będę sie starał pokierowac swoim zyciem, aby po raz drugi takiego doświadczenia już nie powtórzyć.

Nadal się zaśmiewam ponieważ przypomniał mi Pan moje doświadczenie sprzed lat, kiedy to wybrałam się na koncert z cyklu Warszawska Jesień Muzyczna.

Nie był to wtedy Penderecki lecz Górecki, o ile pamięć mnie nie myli. To sobie poszłam dumnie i usiadłam. Nawet zaczęłam słuchać jak orkiestra się stroi przed wykonaniem dzieła.

Potem zaczęło mnie dziwić, że to strojenie tyle czasu trwa…

Wracając jednak.

Może być tak, że prowadzący programy i zaproszeni goście przestali zwracać uwagę na te światełka, które zapalają się przy wejściu na wizję.

Może oni w ogóle nie wiedzą, że do kogoś mówią?

Może wydaje im się, że to jest próba przed ?

Pozdrawiam Pana ześmiana nieprzytomnie.


Uwaga zupełnie na stronie:

Jak się w tym edytorze pogrubia(bolduje, czy jakoś tak..) i podkreśla. Kursywę odkryłem przez przypadek, ale reszty nie pojmuję...

tarantula


Panie Tarantulo

Jak Pan ma za sobą odkrycie kursywy, to poznał Pan tajemny mechanizm odpowiedzialny za efekty specjalne.

Bold robi się więc na tej samej zasadzie z tą tylko różnicą, że zamiast _ wstawia Pan *

I już.

:)


To proste, Panie Tarantulo, :-)

Gwiazdka… gwiazdka, a w środku to, co Pan chce wyboldować.

Pozdrawiam wiedząco

abwarten und Tee trinken


Wygląda na tro, Pani Gretchen,

że możemy wspólnie kolędy spiewać. Acz z lekkim echem, co może być całkiem ciekawe:-)

Pozdrawiam…awiam…awiam

abwarten und Tee trinken


Na to wygląda Szanowny Panie Lorenzo

To się kanon nazywało, o ile dobrze kojarzę.

Pozdrawiam oczywiście… iście… iście ... iście ...


Jak się te echa nałożą, Pani Gretchen,

to dopiero będzie:-)) Kieliszki mogą pękać. Albo talerze z zupą. Z barszczykiem na przykład.

Ukłony radosne

abwarten und Tee trinken


spróbuję...

Dziękuję!
O! Wyszło! Jakie to proste!

tarantula


Subskrybuj zawartość