Najlepszy bimber,

Najlepszy bimber,

to piłem w stacji przeciwpowodziowej przy moście w Wyszogrodzie (stacja była w Kamionie). Pędzony półfabrycznie w parniku do kartofli. A bimbrownik sławę miał taką, że na moich oczach milicjant miejscowy na sankach bańkę zacieru do przerobieniaprzywiózł.
A piłem pod chleb domowy ze smalcem domowym i kiszone ogórki. Jejku, jakie to dobre było!
To fajna jest historia, cokolwiek faktycznie ekstremalna, ale zasadniczo pierwszej Wigilii w stanie wojennym dotyczy. W grudniu opowiem.


Kulinarne przygody By: docentstopczyk (31 komentarzy) 15 styczeń, 2008 - 01:03