Prawica lubi futbol angielski

Seks jest jak piłka nożna, chodzi o to by strzelać bramki, małżeństwo jest po to, by mieć dzieci, na blogu pisze się, żeby przekazać prawdę, felietony czyta się po to, by się czegoś dowiedzieć, rozmowy powinny być merytoryczne, a z dyskusji powinny się wykluwać idee.

Za każdym razem, jak namolny bumerang wraca w prawicowej retoryce, pojęcie celu batożącego wręcz egzystencję, gdyż człowiek nie może żyć tak sobie, tylko żyje „po coś”. Najczęściej zresztą to „coś” to pokorne stanie w kolejce po zbawienie.

Maciej Gawlikowski napisał mi kiedyś na blogu, że on w dyskusji i czytaniu preferuje futbol angielski, rozumiany jak swoiste „kick and rush” czyli prosto do celu, gdzie forma służyć ma treści, liczą się strzelane bramki bez fajerwerków technicznych.

Tak jakby pojęcie przyjemności, pisania dla samego pisania, seksu nie dla orgazmu i prokreacji, czytanie nie dla uśmiechu i zwykłego delektowania się tekstem, było czymś niepotrzebnym, zbędnym, podejrzanym czy nawet nagannym. Stylistyczne zabawy dopuszczalne mogą być tylko jako ćwiczenie do celu, do odkrywania świata, do przekazywania prawdy, która gdzieś tam zakopana musi być wydobyta bo inaczej przepadniemy na zawsze.

Może to i dobrze – ktoś powie, gdzie byłby dziś świat, gdzie postęp, gdyby ambicja było tylko przetrwanie, a upór w dążeniu do celu, jawił by się jako dziwadło. Z tym, że za wszystko w życiu przychodzi nam kiedyś zapłacić i wszystko ma swe konsekwencje…

Artur Bazak niedawno dramatycznie pytał gdzie jest Sierkawoski prawicy? Ja spytam inaczej: gdzie jest Sasnal, gdzie Masłowska gdzie Shuty prawicy? Gdzie Lupa, gdzie Warlikowski? Skoro nawet zadeklarowany katolik Klata nasiąka atmosferą pewnej kamienicy na Chmielnej i bynajmniej nie odmawiają tam godzinek. Czyż nie dlatego, że oni nie myślą tyko w kategorii celu, ale i formy? Bo przecież tak naprawdę wszystko już kiedyś powiedziane zostało, teraz można tylko to opowiedzieć na nowo.

Jeżeli sztandarowym przykładem sztuki a la IV RP ma być „Norymberga”, czy „Śmierć rotmistrza Pileckiego”, a w dyskusji miałkości współczesnej kultury zawierają głos tacy znawcy jak Ziemkiewicz, który przy próbie ambitniejszej literatury, tak niemiłosiernie się potłukł, to ja się nie dziwię, że tak trudno prawicy zrozumieć, że na świecie bardziej się będzie cenić Brechta czy Gombrowicza, niż polską martyrologię, nawet gdyby ją ozłocić kontenerami państwowych pieniędzy.

Niektórzy, ba teraz to już nawet wręcz większość, bez żenady przyznają, że trzeba robić filmu propagandowe, pisać propagandową sztukę, propagandowe wiersze, żeby w końcu rzucić ten Zachód na kolana i moralnie dać mu po mordzie. I znowu wyjdzie z tym nadęciem, pompatycznością, bez lekkości, finezji, bo gdy się za bardzo chce i robi na siłę, to nie wychodzi. Przecież to zupełnie jak w piłce.

Sztuka w służbie idei zawsze będzie bowiem skalana jakimś puszczalstwem, jakaś skarlała, przytłumiona, oszukana, jakby ktoś dał jej obuchem w łeb i kazał siedzieć cicho. Herbert pisał przewrotnie, że nie należy zarzucać nauki o pięknie – czyżby i ta lekcja została właściwie odczytana tylko po jednej stronie?

Zresztą wystarczy prześledzić wiek laureatów nagrody im. Mackiewicza, żeby zrozumieć, że młoda prawica istnieje tylko na blogowych niszach, święcąc światłem odbitym i jak małe dziecko stroić fochy, że świat woli babki z piasków stawiane przez ideologicznych mańkutów.

Owszem teraz jest trudniej, pisanie w niewoli jest z definicji łatwiejsze, wystarczy tylko otworzyć oczy, albo je na dostatecznie długo zamknąć, a litery same powoli się rzeźbią w pompatyczne strofy i pulsują w wyobraźni. To trochę jak z kabaretem w PRL-u. Jak pisał Igła, ktoś coś tam napomknie, że „wieje wiatr od wschodu”, a publika rży jak opętana.

Tak, to prawda, że prawica skupia się na rozważaniach o Bogu, gro energii idzie na wyjaśnianiu co tam Stwórca miała na myśli, jak się przy okazji trafi na naukowe dowody to dobrze, jak się nie trafi, to się zaklajstruje istotą wiary, która przecież nie jest nauką. Rzecz jasna trudno się dziwić i to potępiać, z tym, że nie zawadzi zauważyć, że jest to wciąż wyrabianie chleba z tej samej mąki. A przecież hasło, że wszyscy mamy takie same żołądki już przerabialiśmy.

Wydaje się więc, że problem prawicy i jej nieobecności w kulturze, nie koniecznie musi wynikać ze spisku, czy dominacji nie tych mediów co trzeba, ale z prostego faktu zarzucenia troski formę. Nie da się wygrać w tej ideologicznej wojnie, gdy się prawi tylko kazania, gdy nie ma luzu, gdy przy każdym zdaniu namacalnie daje się odczuć nadęcie, gdy policzki opuchłe do prawd i mądrości i gdy wystarczy tylko szpilka by zeszło całe powietrze.

PS Tekst ten dedykuje mojej blogowej przyjaciółce ustronnej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

w końcu dobry

tekst GM’a po długiej przerwie :)

“Stay Rude, Stay Rebel”


>Autor

Bardzo dobry tekścior, bardzo dobry. Ze dwa razy jeszcze przeczytam i może złapię całe przesłanie, ale już mi się mnóstwo rzeczy podoba.

Natomiast przedostatni akapit dość lipny, ale to tylko jeden akapit. Może kiedyś powalczymy na tekstowiskowym ringu spierając się o to, co to prawica (bo chyba nie obstajesz przy tym, że prawica to n.p. PiS, co?) albo na temat wyjaśniania tego, co Stwórca miała na myśli (tak chciałeś napisać – miała?) ale to naprawdę kiedyś – teraz dajemy szansę innym :-)

Pozdro.


eee..

zadam pytanko: Czy jest coś takiego jak ‘prawicowa’, ‘lewicowa” szuka? Czy było coś takiego jak prawicowa, lewicowa filozofia? Czy też tłumaczenie czegoś przez prawicowość lewicowość jest po prostu pójściem na łatwiznę?

I 2 małe przykładziki ( nie chce mi się tego teraz rozwijać) w średnio co drugim tekście “prawicowych oszołomów” pojawia się tłumaczenie tekstu przez to kim jest autor, przez opisanie kontekstu i tłumaczenie tegoż kawałka piśmiennictwa i przez biografie autora i przez kontekst. “Lewacka” dekonstrukcja u “prawicowców”?

I drugi przykładzik.. często w tych tekstach pojawia się odmieniany przez wszystkie przypadki postmodernizm, jakby był po pierwsze prądem spójnym, po drugie przeciwstawionym ‘prawicowemu’ moderznizmowi;) to teraz pytanko w opozycji do jakiego kierunku powstały nurty postmodernistyczne, nazwijmy je inaczej poststrukturalne ?

ps. Co do premiership właśnie oglądam Bolton z portsmouth.. katorga;|


Majorze

Jeżeli zestawiasz Masłowską z Ziemkiewiczem, to mogę zrozumieć.

Tyle, że zestawianie Masłowskiej z literaturą jest grubym nadużyciem.

A prawicowej formy, innej niż wznoszenie bogaojczyźnianych okrzyków i wypisywania wrednych głupot o wyższości NARODU Polskiego nad okolicą, jak se zadasz trochę trudu możesz już na TXT poszukać. Na razie w małej formie.
Igła


To jest dobry tekst i ciekawy temat.

Mogę się zgodzić z tym, że elity prawicy są troszkę nabzdyczone ideowo. Spadek po komunie?

Inna sprawa, że sztuka służąca idei to raczej lewicowy pomysł. Konserwatyzm kojarzy mi się bowiem z kwietyzmem, eskapizmem.
Ja np. nie dzielę artystów wedle poglądów, tylko wg gustu. Może w tym należy upatrywać “przewagi liczebnej” lewicy. Po prostu jak lewicowiec tworzy to widać, że to lewicowiec, a prawicowiec po prostu tworzy obiektywnie dobry film, czy książkę.

Z drugiej strony, czy na pewno lewica sierakowska i w ogóle lewica jest tak znacząca w Polsce?
Ja wiem, że Sasnal się sprzedaje na Zachodzie, ale ile oni [KP] mają szabel w Polsce na dzień dzisiejszy? Realnie. Raczej słabo. Jeśli spojrzysz na sztukę popularną to raczej dominuje dyskurs prawicowy: kasa, konkurencja, szybkość, indywidualizm, hedonizm. A nawet tradycjonalistyczny: rodzina, lokalna społeczność, etc. Nie ma to wiele wspólnego z lewicą.

Oczywiście, nie jest tak, że dominantą współczesnej popkultury polskiej jest promocja naturalnych metod planowania rodziny, czy rozważanie uroków pielgrzymowania do Częstochowy. Ale lewicy tam wiele nie uświadczysz. To, że wszyscy w kręgach “szarpią deklinacją” w kółko Sasnal-Sierakowski-Zizek nie ma większego przełożenia na realia społ-polit. Tyle, że Michalski się nadmie jeszcze bardziej. Powiesz, że realia to starzy ludzie. A gdzie są Ci młodzi? Głosują na PO a nie na Partię Kobiet, czy Zielonych. [Zresztą, wrodzona lewicowość młodego pokolenia to też mit]

Reasumując, trochę chciejstwo przez Was przemawia, Majorze. I naturalna skłonność człowieka do projektowania opinii swoich i swego kręgu na resztę społeczeństwa.

P.S. Norymberga akurat mi się podobała :) Czy to jest prawicowa sztuka? To znaczy, że nasza historia jest prawicowa.

pzdr

[ost. Czekam na TK]


Nie ma sztuki prawicowej, czy lewicowej.

Albo coś przetrwa próbę czasu, albo nie.

Próby ideologizacji sztuki nie mają dzisiaj większych szans.

PS.
Stwórca miała?

Właściwie poprawnie politycznie powinieneś napisać:
Stwórca miał(a)

by przez wojujące feministki nie zostać zadeptany szpileczkami.


Majorze

Jajcarz z Ciebie. Do nieba za to pójdziesz bez żadnej wątpliwości.
Wymieniasz kilku osobników pełniących obowiązki artystów w dodatkach telewizyjnych do gazet oraz kawiarnianego fitiuka robiącego za lewicową lewicę.

A co tu robi Gombrowicz?
Jeszcze Witkaca dopisz.
Napiszę brzydkie słowo: “kurwa”

Ps. O panu Rafale nie będę się przy sobocie w ogóle wypowiadał bo nie chce sobie psuć nerwów.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Majorze

dodając.

Nie czytam literatury polskiej wydanej powyżej 70r, za wyjątkiem Eustachego Rylskiego, Sapkowskiego, i Myśliwskiego.
Zdaje się, że niewiele straciłem?
A nawet jestem pewien.
Oczywiście nie jestem znawcą ale akurat na “niebycie” nim zupełnie mnie stać.
Igła


Produkt jesteś Majorze,

... dzisiejszych dość ponurych czasów.
Przyklejasz klisze jak leci. Dzięki Tobie wiem wprawdzie co mnie w prawicy irytuje, ale rówież jak na dłoni widzę jak łatwo inteligentnego faceta przerobić na Konesera Sztuki Koncesjonowanej przez Media, a przez Autorytety w szczególności.

Wystarczy porównać spoconego żurnalistę Rafałka z Sasnalem i git.

Gdzie tu jest Sztuka? Gdzie jest ten pot, krew i łzy, towarzyszące artystom od zawsze, o wiele częściej niż sympatia lub niechęć do zwykłych, prawicowych kaczorów lub lewicowych duck‘ów?

Prawdziwi artyści mają w tyłku politykę. Myślą tylko o sobie i swoich odbiorcach. No i o Stwórcy – niektórzy z nich. Też w kontekście odbiorcy.

Pozdrawiam,

merlot


Majorze -

“...Tak jakby pojęcie przyjemności, pisania dla samego pisania, seksu nie dla orgazmu i prokreacji, czytanie nie dla uśmiechu i zwykłego delektowania się tekstem, było czymś niepotrzebnym, zbędnym, podejrzanym czy nawet nagannym. “

No, Majorze, więc jednak w jakimś celu – uśmiech i zwykłe delektowanie się to też są cele działania.

Wszystko ma swój cel, jak się dokładnie przyjrzeć. Celem np. seksu będzie spłodzenie potomstwa, albo będzie nim czytsa przyjemność.

Zapętliłeś się.

Jajcenty


Jest taki ładny cytat...

- Is the dark side stronger?
– No, no. Quickler, easier, more seductive.

Wszystko na ten temat… ;-)

Saszka


Igła

“Nie czytam literatury polskiej wydanej powyżej 70r, za wyjątkiem Eustachego Rylskiego, Sapkowskiego, i Myśliwskiego.
Zdaje się, że niewiele straciłem?”

troche straciles. I nie mówie tu o Masłowskiej, bo jak słusznie zauwazyles, trudno ja zaliczac do literatury. To raczej rodzaj psucia papieru. Lepiej by go było przeznaczyć na toaletowy. Byłby to jakis konkret przynajmniej.


Nicponiu

A kogo masz na myśli?
Korwina :)?

Igła


> Igła

Ireneusza Krzemińskiego i Tomasza Lisa
Jak mniemam
:)

[ost. Czekam na TK]


Odp

Docent –dzięki

Wyrus ten przedostatni akapit to wziąłem z opinii B.Russela o Akwinacie;)

Pi- nie ma lewicowej sztuki, jest sztuka tworzona przez prawicowców.

Igła- czytałeś Masłowską, stary jak ona tam chłoszcze prawicowy kołtunizm.

Jarecki – ty do nieba pójdziesz za tego Ziemkiewicza, hehe, a Gomborwicz to Gombrowicz jego zawsze się wetknie, żeby tekst wyglądał na błyskotliwy ;)

Merlot- ty też jesteś produkt niestety, tylko szaleniec jest w stanie nie dać się omamić i być na tyle asertywny. Dlaczego sztuka to ma być krew pot i łzy i co to jest prawdziwy artysta- czyż to nie są tezy wyprodukowane i zaszczepione Ci przez jakieś autorytety?

Jajcenty- ale to cel który powstaje przy okazji, produkt uboczny a nie determinant.

Nicoń- lubię jak prawica chce decydować na co prywatny wydawca ma przeznaczać papier do druku. Oczywiście zaraz napiszesz,że nie decydować ale oecniać


igła

mi do gustu przypadł Antoni Libera, polecam


>Major

Powiem Ci, że jak kiedyś przeczytałem, że niektóre cwaniaki nazywały Russella największym idiotą wśród geniuszy to się zacząłem Russellowi dokładniej przypatrywać. No i od tego przypatrywania się coraz bardziej faceta lubiłem i lubię do dzisiaj. Właśnie sobie pożyczyłem jego Problemy filozofii. Nieduża to książeczka, łyknę w jeden wieczór, tylko muszę znaleźć taki, żebym mógł sobie tę książeczkę przeczytać, a nie ganiać za bieżączką, do której zaliczam również czytanie tekstowiska i pisanie na tekstowisku :-)

Pozdro.


Igła i Major

Igła- Korwina? Dlaczego? Myślalem raczej o Grzędowiczu. Dukaju. Huberathcie. Żeby juz tak pociagnąc tę odnóżkę, którą u ciebie Sapek reprezentuje.

Major- jak mi znajdziesz cos o decydowaniu to OK, a jak nie znajdziesz, to po co z siebie głupa robisz? Jest jakiś obowiązek Masłowską ubóstwiac? Stała sie ikona nowej świeckiej religii (obok męczennicy Basi Łapówki Blidy)?


Majorze,

dobry tekst, co nie zmienia faktu, że idziesz na łatwiznę.:)
Masz tezę i piszesz pod tę tezę, w sumie norma u kazdego, ale zdarzało mi się krytykować innych z atakie cuś, to i ciebie trza.
Sztuuka nie jest ani prawicowa ani lewicowa.
Nie jest ani moralna ani niemoralna.
Jest dobra albo zła.
Poglady twórcy są tu drugorzędne, szczerze mówiąc.
Byli geniusze co wspierali nazizm, byli tacy, co wspierali komunizm.
Byli genialni pisarze-rasiści czy antysemici i genialni kosmpolici, walczacy o wyzwolenie proletariatu, klasy robotniczej i takie tam.

Co do ideologizacji sztuki, to podlega ona tej ideologizacji z różnych stron, lewica miała choćby socrealizm, teraz jest wyolbrzymiana i demonziowana przez prawaków polityczna poprawność.

A w ogóle poleciałeś w tym zdaniu:

,,Jeżeli sztandarowym przykładem sztuki a la IV RP ma być „Norymberga”, czy „Śmierć rotmistrza Pileckiego”, a w dyskusji miałkości współczesnej kultury zawierają głos tacy znawcy jak Ziemkiewicz, który przy próbie ambitniejszej literatury, tak niemiłosiernie się potłukł, to ja się nie dziwię, że tak trudno prawicy zrozumieć, że na świecie bardziej się będzie cenić Brechta czy Gombrowicza, niż polską martyrologię, nawet gdyby ją ozłocić kontenerami państwowych pieniędzy.”

Co ma Gombrowicz do lewicy?
Gombrowicz to Gombrowicz:)
Tak jak Brecht to Brecht,acz akurat Brecht jako przykład sztuki odideologizowanej i niedydaktycznej to jakaś pomyłka.
Bo Brecht był ideologiem, który własnie chciał nauczać, formą jakoś specjalnie się nie zajmował.
I raczej jako kontrprzykład do nudnawej martyrologii sie nie nadaje, bo w sumie sam w jakis sposób proponował nie tyle martyrologię może, co wg niego sztuka miała miec własnie cele utylitarne.


Akurat Gombrowicz

sam powiedział “umieszczam siebie na skrajnej lewicy”, więc ma dużo. Co nie zmienia faktu, że go wielbię mą prawacką duszą.

A, i fakt, że oprócz naszej chujowej Ekstraklasy interesuje mnie wyłącznie Premiership…


Subskrybuj zawartość