Pururu muzyczne (5)

A tu znowu nudno, nic tylko z rozpaczy chwycić Zorkę 5 i biec do Hali Mirowskiej po pietruszkę. Dawno też nie było trójkowej audycji.
Postaram się zatem poprawić i sporządzić jakąś energetyczną mieszankę firmową. Będzie elektryka, troszku rocka, a na koniec dwa polskie akcenty.

To może teraz goryle we mgle. Każdy to zna, ale każdy człek to Mamoń, jak wiadomo. W każdym razie mnie na przykład nie irytuje Bukartyk zawodzący co rano, że normalnie chce się płakać i trzeba mieć ambicję.
Grażyna Dobroń to już inna sprawa.

Dajmy chwilowo sobie siana z elektryką. Co by tu ambitniejszego, może coś z klasyki? Na przykład tego pana, który się nazywał jak motorówka Agnieszki Osieckiej.
Utwór wykona dla państwa gruby Chińczyk:

To teraz, niech się zastanowię... Może nieco funku?
Chodzi wszak o to, żeby było pozytywnie i energetycznie.
Taki Keziah Jones, dajmy na to. Był Chińczyk, teraz będzie Nigeryjczyk. Normalnie tygiel kulturowy.

Zostańmy przy czarnuchach. Macie trochę rapu ze słodkiego Południa.

Uff, ale tak całkiem bez rocka to się nie da! Niech będą więc arktyczne małpy, a później obiecane dwa kawałki polskie. Pierwszy – to epitafium dla zapitego chłopca w jedwabnej rubaszce, świetnego skądinąd poety. Jak się kiedyś odpowiednio skuję mocnym płynem, to poświęcę mu osobną notkę.

Płoń, moja gwiazdo, na rubieżach
Nie spadaj, chłodnym lśnij promieniem
Już serce żywe nie uderza
Za tym cmentarnym ogrodzeniem

A na końcu będzie song mojego życia.
W końcu ja to podobno odbezpieczone granaty noszę po kieszeniach.
Co mnie dziwi, bo uważam się, tak naprawdę, za łagodnego człowieka. No chyba, że mnie coś zdrzaźni…

No, to teraz będzie już po polsku.
Mam wrażenie, że Gintrowski śpiewa lepiej od Kaczmarskiego. W każdym razie, ten utwór jest cudowny.

No, czy to nie jest genialne? I płynie Wodnik po jeziorze, po utopionej płacze Pannie… Ale ja kocham tego pijaka, więc nie jestem obiektywna.
Może gdyby atrament był w Angleterre… Napisał Majakowski, a potem się zastrzelił.
A wszyscy byli pewni, że Kamandir nigdy…
Ale o tym opowiem już następnym razem.

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Pino, ja tu jeszcze wrócę

:)

pzdr


Zapraszam


jestem,

ale nie mam czasu słuchać , znaczy sił:)

W ogóle to ciebie i Docenta to ja zaić powinienem.

Do notki mi się trudno wchodzi, zanim się te youtubki ładują wszystkie, ja człek niecierpliwy, wyszukiwarka się zbiesiła, że dwa razy, nie wiem, co tam za muzyczkę mi wrzucacie:0

Nic jeszcze nie słuchałem, w dodatku jest tego tak dużo, że chyba ze 3 dni będę słuchał:)

Ale dobrze, dokształcę się.

Pozdrówka.


Ech,

moje pururu przegrało sromotnie z Twoim pięknem…

pozdrawiam zdruzgotana


He, he,

nie przesadzaj, tu też jeszcze mozna imprezę rozkręcić:), na ten przykład jutro, no.


Pani Pino!

Przemysław Gintrowski rzeczywiście niezły.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

jeszcze to jest fajne:

pozdrawiam


Pani Pino!

Mnie najbardziej podobają się takie kawałki, w jakich Przemysław Gintrowski pisał muzykę, zaś Jacek Kaczmarski pisał słowa. „Pejzaż z szubienicą” jest, moim zdaniem, najlepszym kawałkiem na płycie „Mury”.

Pozdrawiam


Złapał mnie Pan,

nie znałam tego wcześniej :)


Pani Pino!

Cieszę się, że Pani coś dzięki mnie poznała.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

Kaczmarski z Gintrowskim natłukli tego tyle, że chociaż słucham od dzieciństwa, to co jakiś czas trafiam na coś nieznanego…

A teraz Baranek, chociaż wersja Staszewskiego chyba lepsza:


Pani Pino!

O ile mi wiadomo, to Kazik Staszewski zajął się twórczością ojca po Jacku Kaczmarskim, choć oczywiście mogę się mylić.

Pozdrawiam


Zgadza się,


Subskrybuj zawartość